Niewątpliwie miniona niedziela była dla naszych koleżanek i kolegów zza Odry historycznym dniem. Arytmetycznie wszystko już wiadomo - Zieloni, z wynikiem 24,2%, są drugą siłą polityczną w Badenii-Wirtembergii. Zdobywając aż 12,5 punktu procentowego więcej głosów niż 5 lat temu, a więc w praktyce podwajając swój wynik, mając 36 miejsc w lokalnym parlamencie, mają olbrzymią szansę na coś jeszcze. Na pierwszy w historii kraju urząd premiera - i to w landzie, w którym chrześcijańscy demokraci rządzili w różnych konfiguracjach od 58 lat. Wielka, czarno-czerwona koalicja CDU i SPD wydaje się niezmiernie mało prawdopodobna, w obliczu braku obecności w przyszłym parlamencie Lewicy (zdobyła jedynie 2,8% głosów), a także dużej zbieżności programowej socjaldemokratów i Zielonych, w tym w jednej kwestii, mającej w tych wyborach niebagatelne znaczenie - szybkiego wycofania się Niemiec z energetyki atomowej. Może im być niełatwo być mniejszym koalicjantem nie chadeków, bo takie doświadczenia już za sobą w Niemczech mają, lecz partii ekopolitycznej, pierwsze powyborcze zapowiedzi raczej dość jasno wskazują na pierwszą w historii koalicję nie czerwono-zieloną, lecz... zielono-czerwoną. Mając 35 mandatów i zdobywając 23,1% głosów (o 2 punkty procentowe mniej niż w roku 2006), SPD dbać będzie o to, by być traktowaną po partnersku.
Oczywiście nie da się w powyborczej analizie pominąć roli wydarzeń w japońskiej elektrowni w Fukushimie. Dość sprawdzić sondażowe odpowiedzi na pytania o najważniejsze problemy regionu - temat energetyki i środowiska wybrało 47% badanych, aż 40 punktów procentowych więcej niż 5 lat temu! Spory sceptycyzm niemieckiego społeczeństwa wobec tej technologii siłą rzeczy przeciągnął elektorat na stronę partii, która od lat konsekwentnie się jej sprzeciwiała. Paniczne ruchy kanclerz Niemiec, Angeli Merkel w postaci czasowego moratorium na wydłużenie cyklu życia lokalnych elektrowni, które skutkować będzie zamknięciem siedmiu z nich, niespecjalnie przekonało wyborczynie i wyborców do ponownego postawienia na chadeków. CDU wygrało wprawdzie wybory w tym południowym landzie, jednak ze zbyt słabym wynikiem, by liczyć na utrzymanie władzy, nawet w aliansie z liberałami. Obie partie straciły po ponad 5 punktów procentowych społecznego poparcia (CDU - 5,2, FDP - 5,4), chadecy dzięki 39% utrzymali w lokalnym parlamencie 60 miejsc, zaś 5,3% liberałów, a więc ledwo nad wyborczym progiem, da im 7 mandatów.
Warto pamiętać również o innym, lokalnym czynniku, który zapewnił tamtejszym Zielonym tak znakomity wynik - to sprzeciw wobec planów przemodelowania zabytkowego dworca kolejowego w Stuttgarcie, który był pierwszym bodźcem do gwałtownego wzrostu poparcia dla partii, kierowanej w tym regionie przez Winfrieda Kretschmanna. Jego formacja zaprezentowała 240-stronnicowy program wyborczy, który propagowała za pomocą prezentowania 11 priorytetów. Wśród nich znalazły się między innymi obietnice uczynienie landu w pełni wolnym od upraw modyfikowanych genetycznie, rozwój sektora zielonej energetyki, zniesienie opłat za studia i poddanie koncepcji przebudowy wspomnianego przed chwilą dworca pod referendum. Kiedy popatrzy się na przepływy wyborców widać wyraźnie, że poza osobami, które do tej pory nie głosowały, Zieloni przejęli także dotychczasowy elektorat CDU i FDP. Wszystko wskazuje na to, że jest to aktualnie dla tego typu wyborców alternatywa znacznie bardziej atrakcyjna niż SPD - najwyraźniej zadziałał rozbudowany program gospodarczy, uwzględniający tworzenie nowych, zielonych miejsc pracy w budownictwie, transporcie, energetyce i sektorze wysokich technologii. Utrzymanie tak doskonałego wyniki i jego dalsze poprawianie w kolejnych wyborach będzie dla nich nie lada wyzwaniem, zobaczymy, jak im się uda.
Podobna, tyle że tym razem czerwono-zielona koalicja szykuje się w Nadrenii-Palatynacie, gdzie po pięcioletniej nieobecności Zieloni w imponującym stylu powracają do lokalnego parlamentu. Tu sztuka wejścia udała się tylko trzem partiom - SPD, minimalnie wyprzedzając CDU (35,7 do 35,2%, socjaldemokraci stracili 9,9 punktu procentowego, chadecy zyskali ich 2,5) zapewniła sobie przewagę jednego miejsca (42 do 41), Zieloni zaś, zdobywszy 15,4% społecznego poparcia (tu również znakomity wzrost, bo o 10,8 pkt. proc.), otrzymać mają 18 mandatów. Ani FDP (4,2), ani Lewica (3) większego znaczenia w regionalnej polityce w najbliższym czasie mieć nie będą. Przypomnieć do tego wszystkiego należy jeszcze wybory w Saksonii-Anhalt, które odbyły się 20 marca. Tam, choć nadal będziemy mieć do czynienia z wielką koalicją, Zielonym również udało się osiągnąć przełom - po 11 latach wrócili do lokalnego parlamentu z najlepszym w historii wynikiem - 7,1% (i 9 deputowanych). Ponieważ Lewica przegoniła SPD stosunkiem głosów 23,7% do 21,5% i mandatów - 29 do 26, socjaldemokraci zdecydowali się tam na bycie młodszym koalicjantem CDU, którego 32,5% poparcia przełożyło się na 41 miejsc w lokalnym parlamencie. FDP także i tu nie przekroczyło wyborczego progu.
Na koniec - gwoli ciekawostki - doniesienia z Australii, gdzie odbyły się wybory do dwuizbowego parlamentu regionalnego w Nowej Południowej Walii. W wyborach do izby niższej, odbywających się w jednomandatowych okręgach w systemie głosu przechodniego trwa jeszcze liczenie, są jeszcze pewne minimalne szanse na jeden mandat, ale dość niewielkie - napawa to smutkiem, bowiem głosowało tam na nich niemal 10% wyborczyń i wyborców, a smutne tym bardziej, że władze przejmie prawica. Nieco lepiej będzie w izbie wyższej, wybieranej według innej, bardziej proporcjonalnej ordynacji, gdzie stan posiadania zwiększy im się z 4 do 5 osób, co może nieco napsuć krwi nowym władzom koalicji Liberałów i Partii Narodowej. W najbliższym czasie będziemy z niecierpliwością wypatrywać wyników wyborów w Finlandii i w Kanadzie - w tym ostatnim kraju konserwatywny premier Stephen Harper utracił akceptację parlamentarną dla swojego mniejszościowego rządu i 2 maja Kanadyjki i Kanadyjczycy pójdą ponownie głosować. Pytanie, czy tym razem uda się liderce Zielonych, Elizabeth May, pokonać trudności ordynacji większościowej pozostaje otwarte, ale nie jest bez szans. Trzymam kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz