Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ruch lokatorski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ruch lokatorski. Pokaż wszystkie posty

29 sierpnia 2016

Reprywatyzacja? Wystarczy!



Stanowisko przewodniczących koła warszawskiego Partii Zieloni ws. reprywatyzacji w Warszawie


Reprywatyzacja w Warszawie to problem, który nie może dłużej czekać na rozwiązanie. Podyktowane presją polityczną i medialną działania Hanny Gronkiewicz-Waltz, w tym wstrzymanie zwrotu nieruchomości do czasu uchwalenia nowej ustawy, to krok w dobrym kierunku, ale krok niewystarczający i spóźniony. Skandale dotyczące adresów Chmielna 70 i Noakowskiego 16 pokazują, że zaniechania ekip rządzących Warszawą w ostatnich kilkunastu latach, czy to z PO czy z PIS, są ogromne. Zamiatanie problemu pod dywan skutkowało dramatami wielu osób, które musiały opuścić swoje domy. Życie wielu ludzi, w tym działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej, zamieniło się w tragedię, ponieważ osoby odpowiedzialne nie podjęły koniecznych działań, nierzadko kierując się własnymi, prywatnymi i politycznymi, kalkulacjami. Warszawa potrzebuje władz, które na pierwszym miejscu będą stawiać interes mieszkańców i mieszkanek.

Oczekujemy wyciągnięcia konsekwencji wobec urzędników i polityków, którzy nadużyli zaufania mieszkańców i mieszkanek Warszawy. Uważamy za niezbędne zbadanie wszystkich dotychczasowych aktów reprywatyzacji, a w przypadku postępowań nieuczciwych wyjaśnienie powiązań urzędników z innymi uczestnikami tych działań. Domagamy się, aby władze miasta otoczyły troską ludzi, którzy już utracili swoje mieszkania oraz tych, którym to w najbliższej przyszłości grozi.

Doceniamy, że prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o gruntach warszawskich, czyli tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną. To bardzo długo oczekiwane i niestety tylko połowiczne rozwiązanie problemu dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Dzięki niemu ukrócone zostaną patologie takie jak handel roszczeniami, fikcyjna kuratorska reprezentacja osób od dawna nieżyjących czy zwroty gruntów, na których znajdują się obecnie budynki przeznaczone na cele publiczne. Wciąż jednak nie ulegnie poprawie sytuacja osób mieszkających w kamienicach przejętych wskutek reprywatyzacji. Dlatego domagamy się uchwalenia prawa kompleksowo obejmującego kwestię nieruchomości warszawskich przejętych na mocy dekretu Bieruta, które zabezpieczy w pierwszej kolejności interesy miasta oraz lokatorów i lokatorek.

Wzywamy też wszystkie osoby, którym leży na sercu dobro naszego miasta, do tworzenia nowej, przejrzystej i prospołecznej polityki. Wzywamy warszawiaków i warszawianki do aktywności w życiu publicznym oraz głosowania w wyborach samorządowych na te siły, które kierują się takimi wartościami.

Koło warszawskie Partii Zieloni zawsze solidaryzuje się z tymi, którzy walczą o prawo do mieszkania – jedno z podstawowych praw człowieka. Stanowczo sprzeciwiamy się takiej reprywatyzacji gruntów warszawskich, która zamiast naprawiać krzywdy dawnych właścicieli, krzywdzi obecnych mieszkańców i mieszkanki Warszawy.


Aleksandra Kołeczek - przewodnicząca Koła warszawskiego Partii Zieloni
Mateusz Urban - przewodniczący Koła warszawskiego Partii Zieloni

10 lutego 2016

Zieloni i Piotr Ikonowicz w obronie lokatorów

Koło warszawskie Partii Zieloni i Ruch Sprawiedliwości Społecznej deklarują współpracę w sprawach dotyczących polityki miejskiej, zwłaszcza problemu dzikiej reprywatyzacji nieruchomości.


Miasto przyjazne swoim mieszkankom i mieszkańcom musi prowadzić aktywną politykę mieszkaniową, realizującą prawo do mieszkania dla wszystkich niezależnie od sytuacji materialnej. Dlatego koło warszawskie Partii Zieloni popiera inicjatywę RSS ws. obywatelskiej uchwały Rady Miasta o zapewnieniu mieszkań komunalnych dla osób z reprywatyzowanych lokali i deklaruje pomoc w osiągnięciu tego celu.

Koło warszawskie Partii Zieloni i RSS deklarują również wspólne działania w obronie pracownic i pracowników oraz współpracę w organizacji takich wydarzeń jak antyszczyt NATO.

14 lutego 2014

Irena Kołodziej: Skandal i zgroza

Takie są moje uczucia po debacie o ustawie reprywatyzacyjnej, a raczej jej braku. Czegośmy się na niej dowiedzieli z ust posła, przedstawiciela partii rządzącej, byłego prezydenta miasta? Że ustawy wciąż nie ma, bo materia jest trudna i skomplikowana, skarbu państwa nie stać na rekompensaty pieniężne dla byłych właścicieli, górnej stawki czynszu dla lokatorów uchwalić nie sposób, bo Sąd Najwyższy uznał, że to niemożliwe, a handlu roszczeniami też się nie da powstrzymać, bo prawo własności jest zbywalne. I już.

Fot. Meo Hav, Wikimedia commons
CC-BY-SA


W tym wszystkim dominuje punkt widzenia właściciela. A raczej: spekulanta, bo roszczenia skupują od spadkobierców ludzie bogaci. To ich interesy reprezentuje partia rządząca, obywatelska z nazwy. Los ludzi mieszkających w reprywatyzowanych kamienicach w ogóle się w tej optyce nie mieści. Ludzi, którzy z dnia na dzień tracą dach nad głową, bo właściciel podnosi czynsz do niewyobrażalnej dla zwykłego człowieka wysokości. Teraz jedyne, na co mogą liczyć, to przyznawane przez miasto mieszkanie socjalne, na które przyjdzie im czekać nierzadko latami. W stresie. W niepewności. Komunalne zasoby mieszkaniowe miasta są przecież skromne i coraz skromniejsze.

- Czego się spodziewasz? – mówi po debacie mój przyjaciel Marek, mieszkaniec sprywatyzowanej właśnie praskiej kamienicy, który stanął oko w oko z opisaną perspektywą. – To biali ludzie. Co ich obchodzą „czarnuchy”? Ich zmartwienie to rysa na karoserii nowego porsche albo kolor kafelków na budowanej pod Warszawą daczy. Wzięli na przeczekanie… Z czasem problem sam się rozwiąże – eksmitowani za niepłacenie podwyższonego czynszu lokatorzy wymrą albo zostaną poupychani po schroniskach dla bezdomnych. Jedyne, z czego jestem zadowolony, to że nigdy na nikogo z nich nie głosowałem. Nawet jako na „mniejsze zło”.

Marek skończył niedawno remont i adaptację mieszkania. Trwało to rok, bo jako jeden z armii niemajętnych zrobił to głównie własnymi rękami, kosztem ogromnego wysiłku i stresu, w weekendy i po pracy. Teraz najprawdopodobniej będzie je musiał wraz z żoną i  dzieckiem opuścić, bo czy będzie go stać na płacenie 1500 czy 1700 zł czynszu? Tyle wynosi cały jego miesięczny zarobek, i to pod warunkiem, że praca akurat jest.

Nie wyobrażam sobie, by w którymkolwiek z krajów Zachodu tolerowano przez lata takie puszczenie sprawy na żywioł – kosztem najuboższych i najbardziej bezradnych. Nawet kapitalizm i wolny rynek nie muszą oznaczać kompletnej społecznej znieczulicy.

– Tam mieli rok sześćdziesiąty ósmy, myślą inaczej – mówi Marek. – I my też będziemy mieli swój sześćdziesiąty ósmy. Pożar się tli… Na razie od lania wody na zgliszcza jest Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów – jedyny ratunek polskiego czarnucha. Naprawiają to, co napsuli politycy. Ale co oni mogą? Tylko patrzeć, jak pożar wybuchnie.

Mam pytanie: czy w ogóle należało wprowadzać reprywatyzację? W II Rzeczypospolitej, po odzyskaniu niepodległości, przyjęto inną zasadę: ucięto wszelkie roszczenia do nieruchomości, odebranych właścicielom przez rząd carski. Przez zaborcę! Nie próbowano zawracać kijem biegu historii. Uznano, że upłynęło kilkadziesiąt lat, dawni właściciele nie żyją, w ich dobrach zasnuto nowe życie, wychowały się w nich pokolenia. ludzi. Próba naprawienia dawnych krzywd oznaczałaby krzywdy kolejne – dla obecnych mieszkańców. A przecież to II Rzeczpospolita jest wzorcem, do którego nieustannie odwołują się kolejne konserwatywne rządy.

A jeśli już zdecydowano się na reprywatyzację, dlaczego prawo własności uznano za wartość jedyną? Dlaczego zignorowano takie wartości, jak dobro publiczne i prawo ludzi do dachu nad głową? Roszczenia spadkobierców można było zaspokoić drogą ekwiwalentu pieniężnego, pomniejszonego o wkład ze strony państwa i obywateli w odbudowę, remonty i adaptacje obiektów.

Wczoraj słyszeliśmy z ust posła PO: brak ustawy to nie zła wola, to po prostu jest bardzo trudne.  Innymi słowy: nie zła wola, tylko nieudolność. Dla zagrożonych lokatorów to bez różnicy. Mam pytanie: jeśli nie chcecie bądź nie potraficie tej palącej dla OBYWATELI sprawy załatwić, to co wy tam jeszcze, panowie (i nieliczne panie), robicie?

Irena Kołodziej

Autorka była w latach 2007-2010 przewodniczącą koła warszawskiego Partii Zieloni (parytetowo wspólnie z Bartłomiejem Kozkiem). O debacie reprywatyzacyjnej w Zielonym Centrum M1 pisał również Piotr Kozak na portalu Polityka Warszawska.

8 lutego 2014

Zaproszenie: Reprywatyzacja - jakiej ustawy potrzebujemy?


Masowe skupowanie roszczeń przez profesjonalnych prawników, nękanie lokatorek i lokatorów odzyskiwanych budynków, rosnące czynsze, podpalenia kamienic, zagrożone placówki oświatowe to dotkliwe skutki braku ustawy reprywatyzacyjnej. 1 marca będziemy obchodzić trzecią rocznicę śmierci Jolanty Brzeskiej, działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.


Jolanta Brzeska uczestniczyła w protestach związanych z realizacją wyroków eksmisyjnych. Prowadziła też rejestr spraw eksmisyjnych, ich postępu i przebiegu. Często uczestniczyła w obradach warszawskiej Rady Miasta, domagając się przyjęcia i realizacji postulatów związanych z obroną lokatorów. Jej zwęglone ciało znaleziono w Lesie Kabacki. Policja wykluczyła samobójstwo, a sprawa została umorzona.

Brak odpowiedniego prawa powoduje, że Warszawa staje się polem nadużyć, przez które cierpią w bezpośredni sposób zarówno mieszkanki i mieszkańcy, jak i budżet miasta. Przez ostatnie lata wiele się mówi o potrzebie dobre ustawy reprywatyzacyjnej. O tym jak powinna ona wyglądać oraz dlaczego żaden z obecnych projektów nie jest realizowany będziemy rozmawiać z zaproszonymi gośćmi:

- Marcin Święcicki - poseł, ekonomista, były prezydent Warszawy
- Piotr Ciszewski - prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów
- Konrad Łaski - prawnik, prowadzi procesy eksmisyjne oraz reprywatyzacyjne
- Joanna Erbel - socjolożka miasta, miejska aktywistka

Debatę poprowadzi przewodnicząca Partii Zieloni - Agnieszka Grzybek.

Zielone Centrum M1
ul. Marszałkowska 1 lok. 160
czwartek,  13 lutego, godz. 19.00

Swój udział w wydarzeniu można potwierdzić na fb.

9 marca 2013

Wszystkich nas nie spalicie - symboliczne pożegnanie Joli Brzeskiej w drugą rocznicę śmierci


2 marca 2013 roku o godzinie 12 przy ulicy Nabielaka 9 w Warszawie, przed budynkiem w którym mieszkała działaczka lokatorska Jola Brzeska, spotkali się jej przyjaciele oraz ludzie, których Jola wciąż inspiruje do walki.

W czasie spotkania odczytano wspomnienie Joli Brzeskiej ze smutnym memento "lokatorzy umierajcie stąd, palcie się albo walczcie". Wśród osób odczytujących tekst wspomnienia autorstwa Ewy Andruszkiewicz był działacz warszawskich Zielonych Karol El Kashif.



Jolanta Brzeska:

Mieszkanka Warszawy, założycielka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, broniącego najemców lokali miejskich i zreprywatyzowanych przed podwyżkami czynszów i eksmisją. Jedna z pierwszych i najbardziej aktywnych osób działających na rzecz praw mieszkańców Warszawy do godnego życia w mieście. Kamienica, w której mieszkała Jolanta, została oddana przez władze miasta w ręce Marka Mossakowskiego - profesjonalisty od roszczeń, powszechnie znanego z nękania lokatorów kilkudziesięciu już budynków, które przejął w całej Warszawie. Jak wielu innych lokatorów oddanych przez władze, Jolanta nie była w stanie spłacać wywindowanych do niebotycznego poziomu czynszów.

Jola walczyła nie tylko w swojej sprawie - chciała ujawniać problemy takie, jak jej własny - sytuacje lokatorów, którzy dostali się w ręce prywatnych właścicieli kamienic. Jak wielu innych, miasto oddało ją jak towar, oddała jej kamienicę bez wahania (wszystkie inne kraje postkomunistyczne rozwiązały problem roszczeń ustawą o niewielkim odszkodowaniu) a także odmówiło przyznania jej lokalu komunalnego, choć było jasne, że jej skromna emerytura nie pozwoli na najem lokalu na rynku komercyjnym. Mimo pierwotnej wersji policji o domniemanym samospaleniu, dziś wiadomo już że Jolanta została zamordowana. Wciąż jednak wyjaśnieniu jej sprawy towarzyszą trudności. Technik kryminalny analizujący ciało Joli także nie żyje, domniemuje się jego samobójstwo. Do tej pory nie zapadł żaden wyrok, nie wystosowano żadnego oskarżenia. 

Bez wątpienia jednak Jola była ofiarą bezwzględnej polityki miasta, która traktuje mieszkańców jak byle towar, nie konsultuje z nimi podstawowych decyzji na ich temat, nie oferuje żadnego wsparcia. Jolanta jest symbolem, gdyż jej los jest losem tysięcy lokatorów, którzy znaleźli się w takiej samej sytuacji jak ona. To ludzie, których życie i zdrowie zniszczyła bezduszna polityka lokalowa władz Warszawy.

Relacja z pożegnania Joli Brzeskiej w drugą rocznicę śmierci dostępna jest we wpisie z dnia 2 marca 2013.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...