Środowy wieczór, Auditorium Maximum pęka w szwach. Wszyscy czekają na Naomi Klein - guru alterglobalizmu, autorkę "No Logo" i ostatnio wydanej "Doktryny szoku". Ci, którzy byli, wychodzili zadowoleni, bowiem w kraju, będącym forpocztą neoliberalizmu, słowa, jakie powiedziała, brzmiały ożywczo i inspirująco.
Naomi Klein zaczęła od informacji o porannym wywiadzie w polskiej telewizji - pierwsze pytanie, jakie jej zadano, brzmiało "Czy jest Pani komunistką?". Walczy ona o to, by skończyć z kłamstwem, że istnieją tylko dwie drogi - rynkowy fundamentalizm i autorytarny komunizm. Istnieje demokratyczna alternatywa, którą musimy odkryć na nowo. Te alternatywy były, ale zostały usunięte z pamięci historycznej przez zwycięzców. Obecny, globalny kryzys jest ku temu dobrą okazją, bowiem nie poradzą sobie z nim pojedyncze państwo. Mamy szanse na opodatkowanie kapitału spekulacyjnego, na podatek Tobina - ale na razie nie słyszymy tego od rządów. Czas na zamknięcie rajów podatkowych i na harmonizację regulacji bankowych, by zamknąć "równanie w dół" standardów. Tymczasem, w ostatnich dniach, widzieliśmy retorykę, a nie prawdziwą zmianę.
W swojej książce zadaję pytanie, jak do tego doszło. Według pięknej bajki przyszła na skrzydłach wolności, które od Reagana i Thatcher przeleciała do Europy Wschodniej i do Chin. Tak naprawdę to uwolnienie kapitału od odpowiedzialności, które zaczęło się od ograniczania wolności w Chile, Urugwaju i Brazylii, gdzie "Chicago Boys" potrzebowali autorytaryzmu, by wyeliminować polityczną lewicę, nawet fizycznie, poprzez tortury i zrzucanie ludzi ze śmigłowców do morza. Po latach tego typu polityka doprowadziła do krachu w Argentynie. Tam tez powstała alternatywa, kiedy pracownicy upadających zakładów przemysłowych zdecydowali się je przejąć i wznowić produkcję, by utrzymać swoje miejsca pracy.
Paul Bremer, amerykański "namiestnik" Iraku, rozpoczął parcelowanie tego kraju, przypominającą aktualne europejskie trendy. Sprywatyzowano ochronę zdrowia i edukację, wprowadzono 15% podatek liniowy. Z dnia na dzień jedna z najbardziej zamkniętych gospodarek świata stała się łupem ponadnarodowych korporacji. Bremer miał w swych działaniach lojalnego sojusznika - był nim Marek Belka, wspierający likwidowanie dotacji żywieniowych w kraju galopującej biedy i bezrobocia. Wychodząc z założenia, że państwo nie powinno mieć cementowni, odmówiono im pomocy, preferując import surowca.
Istnieje wpływowa grupa neoliberalnych ekonomistów, wspierających neoliberalną globalizację w jej dążeniu do obniżania podatków, prywatyzacji i deregulacji. To, co przedstawiają jako sukces demokracji w Polsce - rok 1989 - było tak naprawdę jej zawieszeniem na potrzeby terapii szokowej. Terapię tę z zaciekawieniem obserwowali Chińczycy, już w latach 80. XX wieku wprowadzający reformy neoliberalne. Dzisiejsza najbardziej rozwijająca się gospodarka świata jest autorytarną dyktaturą, zadającą kłam teorii, że wolny rynek gwarantuje więcej wolności. W Rosji Jelcyn przeprowadził w 1993 roku zamach stanu po to, by móc zrealizować własną wersję terapii szokowej.
Byliśmy w kryzysie już wcześniej - a właściwie w wielu kryzysach: klimatycznym, żywnościowym, zdrowotnym, edukacyjnym. Jeszcze we wrześniu obawialiśmy się prezydentury McCaina (a właściwie, z racji jego wieku, Sary Palin), który prowadził w sondażach. Potem przyszedł kryzys, a wtedy ludzie poczuli, że proponując pieniądze instytucjom finansowym, ktoś chce im zaproponować ekonomiczny "Patriot Act". Obama zaczął mówić o zmianie gospodarczej, o "nowym zielonym ładzie", sprzeciwiającym się neoliberalnemu kierunkowi ostatnich lat. Ludzie zaczęli zastanawiać się, dlaczego są pieniądze dla finansistów, a nie ma ich na ubezpieczenia medyczne czy na dobrą edukację. Ważne, by zapał ruchu na rzecz zmian nie został zaprzepaszczony - mamy bowiem obowiązek odpowiedzieć na to wyzwanie.
Odpowiadając na pytania z publiczności, Klein stwierdziła, że przy polskiej transformacji zaprzepaszczono szansę na realizację planu ekonomicznego "Solidarności" z 1981 roku - przyjęty plan Sachsa uniemożliwił wszelką dyskusję. Nigdy nie odważyłaby się przyjść do obcego kraju i opowiadać, jak ma on zmienić swoją gospodarkę. Nie wierzy, że te same pomysły będą działać tak samo dobrze niezależnie od tego, gdzie się je wprowadza. Obama może spełnić pewne pokładane w nim nadzieje - jest centrystą, zatem należy przesuwać centrum w swoją stronę. Aktualnie nie mamy walki państwa z korporacjami - mamy państwo korporacyjne. W Kanadzie, gospodarce mieszanej, dzięki publicznym mediom istnieje inna kultura, są państwowe szkoły i ochrona zdrowia, bo społeczeństwo uznało, że pewne dziedziny należy pozostawić poza grą rynkową. Oczywiście sama regulacja nie uzdrowi sytuacji i nie zmniejszy nierówności - musi być sprzężona z innymi działaniami.
Neoliberalizm zainfekował nawet nasze myślenie o zmianach klimatycznych - przykładem pomysł handlu emisjami. Należy przejść na myślenie o długu ekologicznym, który państwa bogate będą płacić biednym. Pomysł ten jest coraz bardziej popularny w krajach Ameryki Łacińskiej. Bogaci powinni płacić za to, by biedni nie truli, a nie po to, by finansować ich emisje. Kopenhaga, w której decydować się wkrótce będzie klimatyczny nowy ład, może stać się ważnym elementem dalszej budowy ruchu alterglobalistycznego.
Naomi Klein zaczęła od informacji o porannym wywiadzie w polskiej telewizji - pierwsze pytanie, jakie jej zadano, brzmiało "Czy jest Pani komunistką?". Walczy ona o to, by skończyć z kłamstwem, że istnieją tylko dwie drogi - rynkowy fundamentalizm i autorytarny komunizm. Istnieje demokratyczna alternatywa, którą musimy odkryć na nowo. Te alternatywy były, ale zostały usunięte z pamięci historycznej przez zwycięzców. Obecny, globalny kryzys jest ku temu dobrą okazją, bowiem nie poradzą sobie z nim pojedyncze państwo. Mamy szanse na opodatkowanie kapitału spekulacyjnego, na podatek Tobina - ale na razie nie słyszymy tego od rządów. Czas na zamknięcie rajów podatkowych i na harmonizację regulacji bankowych, by zamknąć "równanie w dół" standardów. Tymczasem, w ostatnich dniach, widzieliśmy retorykę, a nie prawdziwą zmianę.
W swojej książce zadaję pytanie, jak do tego doszło. Według pięknej bajki przyszła na skrzydłach wolności, które od Reagana i Thatcher przeleciała do Europy Wschodniej i do Chin. Tak naprawdę to uwolnienie kapitału od odpowiedzialności, które zaczęło się od ograniczania wolności w Chile, Urugwaju i Brazylii, gdzie "Chicago Boys" potrzebowali autorytaryzmu, by wyeliminować polityczną lewicę, nawet fizycznie, poprzez tortury i zrzucanie ludzi ze śmigłowców do morza. Po latach tego typu polityka doprowadziła do krachu w Argentynie. Tam tez powstała alternatywa, kiedy pracownicy upadających zakładów przemysłowych zdecydowali się je przejąć i wznowić produkcję, by utrzymać swoje miejsca pracy.
Paul Bremer, amerykański "namiestnik" Iraku, rozpoczął parcelowanie tego kraju, przypominającą aktualne europejskie trendy. Sprywatyzowano ochronę zdrowia i edukację, wprowadzono 15% podatek liniowy. Z dnia na dzień jedna z najbardziej zamkniętych gospodarek świata stała się łupem ponadnarodowych korporacji. Bremer miał w swych działaniach lojalnego sojusznika - był nim Marek Belka, wspierający likwidowanie dotacji żywieniowych w kraju galopującej biedy i bezrobocia. Wychodząc z założenia, że państwo nie powinno mieć cementowni, odmówiono im pomocy, preferując import surowca.
Istnieje wpływowa grupa neoliberalnych ekonomistów, wspierających neoliberalną globalizację w jej dążeniu do obniżania podatków, prywatyzacji i deregulacji. To, co przedstawiają jako sukces demokracji w Polsce - rok 1989 - było tak naprawdę jej zawieszeniem na potrzeby terapii szokowej. Terapię tę z zaciekawieniem obserwowali Chińczycy, już w latach 80. XX wieku wprowadzający reformy neoliberalne. Dzisiejsza najbardziej rozwijająca się gospodarka świata jest autorytarną dyktaturą, zadającą kłam teorii, że wolny rynek gwarantuje więcej wolności. W Rosji Jelcyn przeprowadził w 1993 roku zamach stanu po to, by móc zrealizować własną wersję terapii szokowej.
Byliśmy w kryzysie już wcześniej - a właściwie w wielu kryzysach: klimatycznym, żywnościowym, zdrowotnym, edukacyjnym. Jeszcze we wrześniu obawialiśmy się prezydentury McCaina (a właściwie, z racji jego wieku, Sary Palin), który prowadził w sondażach. Potem przyszedł kryzys, a wtedy ludzie poczuli, że proponując pieniądze instytucjom finansowym, ktoś chce im zaproponować ekonomiczny "Patriot Act". Obama zaczął mówić o zmianie gospodarczej, o "nowym zielonym ładzie", sprzeciwiającym się neoliberalnemu kierunkowi ostatnich lat. Ludzie zaczęli zastanawiać się, dlaczego są pieniądze dla finansistów, a nie ma ich na ubezpieczenia medyczne czy na dobrą edukację. Ważne, by zapał ruchu na rzecz zmian nie został zaprzepaszczony - mamy bowiem obowiązek odpowiedzieć na to wyzwanie.
Odpowiadając na pytania z publiczności, Klein stwierdziła, że przy polskiej transformacji zaprzepaszczono szansę na realizację planu ekonomicznego "Solidarności" z 1981 roku - przyjęty plan Sachsa uniemożliwił wszelką dyskusję. Nigdy nie odważyłaby się przyjść do obcego kraju i opowiadać, jak ma on zmienić swoją gospodarkę. Nie wierzy, że te same pomysły będą działać tak samo dobrze niezależnie od tego, gdzie się je wprowadza. Obama może spełnić pewne pokładane w nim nadzieje - jest centrystą, zatem należy przesuwać centrum w swoją stronę. Aktualnie nie mamy walki państwa z korporacjami - mamy państwo korporacyjne. W Kanadzie, gospodarce mieszanej, dzięki publicznym mediom istnieje inna kultura, są państwowe szkoły i ochrona zdrowia, bo społeczeństwo uznało, że pewne dziedziny należy pozostawić poza grą rynkową. Oczywiście sama regulacja nie uzdrowi sytuacji i nie zmniejszy nierówności - musi być sprzężona z innymi działaniami.
Neoliberalizm zainfekował nawet nasze myślenie o zmianach klimatycznych - przykładem pomysł handlu emisjami. Należy przejść na myślenie o długu ekologicznym, który państwa bogate będą płacić biednym. Pomysł ten jest coraz bardziej popularny w krajach Ameryki Łacińskiej. Bogaci powinni płacić za to, by biedni nie truli, a nie po to, by finansować ich emisje. Kopenhaga, w której decydować się wkrótce będzie klimatyczny nowy ład, może stać się ważnym elementem dalszej budowy ruchu alterglobalistycznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz