Adam Ostolski: W sumie Sejm przyjął pięć ustaw. Najważniejsza informacja: żadna z ustaw nie zajmuje się taką sprawą jak wysokość nakładów na ochronę zdrowia. Najgorszą z nich jest ustawa o działalności leczniczej. To katastrofa. Oprócz niespełnienia postulatów pielęgniarek w sprawie kontraktów ustawa oznacza też, że w ciągu kilku lat większość szpitali zostanie przekształcona w spółki działające dla zysku. Ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia wprowadza e-recepty, e-skierowania i e-rejestracje. Z jednej strony może wprowadzać pewne ułatwienia dla pacjentów, ale z drugiej strony budzi wątpliwości GIODO z powodu gromadzenia w nieuregulowany ustawowo sposób danych medycznych. Zastrzeżenia zgłaszało również bliskie nam stowarzyszenie Panoptykon.
W przypadku e-rejestracji itp. chodzi pewnie nie tylko o ułatwienia dla pacjentów, ale bardziej o zwiększenie nadzoru nad racjonalnością wydatków. To może mieć do pewnego stopnia sens, ale warto pamiętać, że kontrola nie jest panaceum na nieracjonalne wydatki, bo w dużym stopniu zachęca do nich sam system finansowania służby zdrowia (zarówno w przypadku płatności za procedurę, jak i od kapitacji, szpital czy lekarz może "zarabiać" dzięki nieracjonalnym wydatkom na to, by prowadzić działalność leczniczą w przypadkach, w których jest ona niedofinansowana przez NFZ). Czasem zaś system finansowania służby zdrowia wręcz wymusza marnowanie pieniędzy, gdy np. NFZ wymaga od szpitali posiadania sprzętu, z którego nie korzystają - taki sprzęt (drogi) stoi potem w piwnicy i się kurzy. Zwiększenie kontroli może wyeliminuje część tych nadużyć, ale z jednej strony trzeba pamiętać, że te nadużycia wynikają z logiki systemu, a z drugiej - że pozorne lub rzeczywiste marnowanie pieniędzy nierzadko pozwala szpitalom ratować ludziom życie. W takim już świecie żyjemy...
Jędrzej Niklas: W ustawie o działalności leczniczej faktycznie jest sporo niedobrych zapisów. Zmusza się samorządy do komercjalizacji, natomiast nie gwarantuje się, że szpitale będą jednostkami publicznymi, nie chroni się szpitali przed niekontrolowaną upadłością i przede wszystkim chyba po raz pierwszy w akcie prawnym mówi się o szpitalach, ZOZ-ach, SZOZ-ach jako o przedsiębiorstwach, podmiotach prowadzących działalność gospodarczą.
AO: W sprawie zmian w ustawie o prawach pacjenta nie mam wyrobionego zdania (rzecznik Prawe Pacjenta i Stowarzyszenie Primum Non Nocere mają tu rozbieżne stanowiska). Generalnie upraszcza i skraca dochodzenie odszkodowań, umożliwiając wybór drogi administracyjnej zamiast sądowej. Ustawa refundacyjna na oko wygląda dobrze: stałe ceny leków i ustalone marże (choć mogą tam być jakieś haczyki, dużo też zależy od tego, co nam ministerstwo wynegocjuje z firmami farmaceutycznymi). Ustawa o zawodzie lekarza - nie jestem pewien, czy ma sens likwidowanie stażu lekarskiego, ale chętnie posłucham argumentów.
JN: Co do odszkodowań - cóż, są tam tak dobre, jak i niedobre zmiany - wszystko zależy od tego, jak w ogóle ocenia się system odszkodowawczy w usługach medycznych. Na pewno przez powołanie komisji odszkodowawczych cała procedura będzie szybsza i sprawniejsza. Ogranicza się za to kwotę odszkodowania (ustawowa przewiduje jego maksymalną stawkę). Obawiam się, że będzie tak, że ludzie będą brali to, co jest, a jedynie bardzo zdeterminowane jednostki postarają się o wyższe kwoty w sądach. Tutaj po prostu trzeba będzie poczekać na praktykę. Chociaż może to i dobrze - nasz system na przestrzeni lat w dosyć istotny sposób zmierzał do systemu amerykańskiego: wielu skarg, sporych odszkodowań i lekarzy wykupujących ubezpieczenia za spore sumy. Brałem udział w paru tego typu sprawach i wiem, jakie brudy się wyciąga, lekarza próbuje "złapać się" na choćby najmniejszym błędzie. Z drugiej strony lekarze zaczynają traktować pacjenta jako potencjalnego wroga, który będzie ich ciągnął po sądach. Może dzięki komisji te napięcia na linii pacjent-lekarz w skali globalnej się zminimalizują.
AO: To prawda, sens tych zmian wyjdzie "w praniu", przy czym sama wysokość odszkodowań nie wydaje mi się najważniejsza. Chodzi przede wszystkim o to, czy czy komisje rozstrzygające takie sprawy okażą się godne zaufania, zwłaszcza w oczach pacejntów? Czy poszkodowani pacjenci będą w ogóle mieli zaufanie do nowego systemu, czy raczej pozostaną przy dłuższej, ale uznawanej za pewniejszą drodze sądowej? Dałbym temu systemowi trochę czasu, żeby pokazał swoje mocne i słabe strony.
JN: W przypadku refundacji wszystko wydaje się w porządku, nie ma jednak nic o zmniejszeniu współpłacenia za leki (przypominam - średnio 30% ich ceny dopłaca pacjent, co jest jednym z najwyższych wskaźników w UE). Ustala się też sztywną stawkę w budżecie NFZ, którą przeznacza się na leki - 17%. Trudno to ocenić, OPZZ argumentował, że to niezbyt fortunna zmiana. Nie ma też słowa o tym, co jest naszym, zielonym postulatem, czyli zmniejszenia nadmiernego spożycia leków – a jest ono jednym z najwyższych w Europie.
Likwidacja stażu lekarskiego nie wydaje mi się korzystna. Rozumiem, że faktycznie mamy mało lekarzy i trzeba przyspieszyć proces kształcenia, tylko czy kosztem jej jakości. Zresztą chociażby w ocenie Naczelnej Rady Lekarskiej, zmiana ta wcale nie gwarantuje zwiększenia ilości lekarzy. Z tego co wiem, zmieni się program nauczania, 6 rok studiów ma funkcjonować jakby zamiast stażu, więc trzeba będzie upchnąć resztę materiału w 4-5 latach.
AO: Masz rację w kwestii stażu. Jeśli oznacza to zubożenie programu studiów medycznych, to niedobrze, a jeśli oznacza, że ten sam program studenci i studentki medycyny będą musieli przerobić w krótszym czasie, to to jest bez sensu, bo te studia i tak są bardzo wymagające. Trzeba będzie albo zwiększyć presję na studentów medycyny, albo realizowac program bardziej pobieżnie. Tak czy inaczej nie będzie to dobre ani dla lekarzy, ani dla pacjentów.
Jedyne, co łączy ten niespójny pakiet ustaw, to tendencja do cięcia kosztów i szukania oszczędności - kosztem samorządów, bezpieczeństwa i prywatności pacjentów, kosztem pielęgniarek, jakości kształcenia lekarzy, a także - czego akurat nie żałuję - dochodów koncernów farmaceutycznych. Szukanie oszczędności może mieć sens, ale nie w przypadku systemu, który jest tak dramatycznie niedofinansowany.
Adam Ostolski i Jędrzej Niklas są członkami zielonej grupy roboczej do spraw polityki społecznej i usług publicznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz