Stało się - wczoraj ostatni premierowy program na telewizyjnej antenie, a od teraz nowości już tylko w sieci. Wszystko rzecz jasna w ramach "optymalizacji", "efektywnej alokacji zasobów" i innych tego typu wartości. "Gdzie misja?", spytał się ktoś na Facebooku. Nigdzie - wszak misja nigdy nie jest celem telewizji komercyjnej, chyba że bodźce finansowe ze strony państwa (no bo przecież nie rynku, tam liczy się tylko maksymalizacja zysku) jakoś ją do tego zachęcają. Skoro nie ma się pieniędzy z abonamentu, można liczyć tylko na reklamy - a tu, o dziwo, nawet rynek warszawski okazał się zbyt płytki. Nie jest to dobra wiadomość, wszak w wielu europejskich krajach komercyjne telewizje czy to lokalne, czy regionalne żyją i mają się całkiem nieźle. Okazało się niestety, że wyniki oglądalności i reklamowe zyski nie będą w stanie w tym roku być większe niż koszty operacyjne, więc biznes przenosi się do sieci. Dobrze, że zostanie chociaż portal informacyjny (mam nadzieję, że i on nie padnie za parę miesięcy ofiarą wspomnianych tu przed chwilą "optymalizacji), aczkolwiek wiele osób do takiej formy prezentowania informacji jeszcze długo się nie przyzwyczai.
Wieść to niedobra dlatego, że był to projekt w jakiś sposób ambitny i misyjny. Do tej pory jedyną niezależną telewizją regionalną była Telewizja Silesia, która żyje i wydaje się, że ma się dobrze. Oglądalności na poziomie 0,3-0,4% nie da się wytłumaczyć tylko tym, że na Górnym Śląsku mieszka więcej ludzi, a i to nie wystarczyło do tego, by podtrzymać wszystkie ambitne plany, związane chociażby z ilością informacji i publicystyki obecnej na antenie. Nieliczne projekty, wykraczające poza kilkuminutowe dzienniki i relacje z miejskich imprez, jak chociażby Wielkopolska Telewizja Kablowa, dalekie są od pokrycia całego terytorium kraju, o emisji naziemnej nie wspominając. Większość dawnych lokalnych telewizji tego typu dziś najczęściej emituje niewielkie "okienka", w reszcie czasu antenowego emitując programy większych kanałów, tak jak Odra i Telewizja Dolnośląska na zachodzie Polski (TV4) czy NTL w Radomsku (TVN). Pokazuje to chyba najwyraźniej, że bez publicznej telewizji regionalnej dostęp do informacji z najbliższej okolicy, szczególnie dla osób które nie dysponują jeszcze dostępem do Internetu, byłby bardzo poważnie ograniczony.
Tak, wiem, że jakość prezentowanych przez lokalne ośrodki programów nierzadko nie powala na kolana. Trudno się jednak temu dziwić, skoro to one były przez ostatnie lata najciężej dotknięte przez słabnące wpływy z abonamentu. Systematycznie ograniczano ich dostępność - tak w pasmach TVP2, aż po ich ostateczną likwidację, jak i poprzez wdrożenie projektu TVP Info, w którym dziś mają zagwarantowane raptem około 3 godziny emisji, w dużej mierze w bardzo trudnym czasie antenowym (np. emisji "Faktów" i "Wiadomości"). W wielu ośrodkach program lokalny tworzony jest przez niewielkie grono pracownic i pracowników, wręcz cudem jest, że w niektórych województwach jeszcze funkcjonuje. Pokazuje to, że konieczne jest opracowanie strategii stabilnego finansowania tego typu inicjatyw, na przykład poprzez wprowadzenie specjalnego podatku od zysków z reklam komercyjnej prasy i telewizji, który mógłby finansować - zamiast abonamentu - produkcję TVP i Polskiego Radia, w zamian za co na media publiczne nałożono by zakaz emisji reklam. To oczywiście jeden z pomysłów, ale mało stabilna sytuacja finansowa publicznej telewizji (w radiu wygląda na lepszą) powinna mobilizować do tego typu dyskusji.
Pośpiech w wycofaniu TVN Warszawa z anteny zdaje mi się przedwczesnym z jednego, ważnego powodu - chodzi o powoli, ale jednak ruszającą cyfryzacją naziemnego sygnału telewizyjnego. Nic nie stałoby na przeszkodzie, by TVN Warszawa ubiegała się o koncesje na nadawanie w tym trybie własnego sygnału (tego typu testowa emisja pojawiła się przy okazji zeszłorocznego stanu zagrożenia powodziowego), co w perspektywie około roku 2015 dałoby kanałowi stuprocentowe pokrycie u mieszkanek i mieszkańców miasta i okolic, a więc zasięg na poziomie 2-2,5 miliona ludzi, żywotnie zainteresowanych poruszanymi, lokalnymi treściami. Większy zasięg dałby większe szanse na zyski z reklam - chociaż rozumiem, że w warunkach komercyjnej działalności tego typu myślenie wybiega już zbyt daleko w przyszłość.
Niestety, lokalne kanały prywatne znajdują się w swego rodzaju pułapce - by zdobyć zaufanie lokalnej społeczności, muszą emitować dużo aktualnej produkcji własnej, która wiąże się z dużym zatrudnieniem i kosztami emisji. Ich ograniczanie przekłada się na mniejszą ilość wspomnianych programów, ewentualnie gorszą ich jakość, a to nie pozostaje bez wpływu na wskaźniki oglądalności. Te zaś - w przeciwieństwie do telewizji informacyjnych - dużo trudniej poprawić poprzez różnego rodzaju "wiadomości z ostatniej chwili" - mało jest bowiem wydarzeń, które są spektakularne i znaczące w skali lokalnej, a nieistotne na poziomie ogólnokrajowym. Trochę udało się TVN Warszawa wstrzelić przy okazji eksmisji kupców z KDT, ale już na przykład przenosiny krzyża były tematem dla ogólnopolskich kanałów informacyjnych, więc antena lokalna tak wiele nie zyskała.
Pytanie, jak proces cyfryzacji i zwiększenie się ilości dostępnych kanałów wpłynie na chęci TVP do inwestowania w lokalne ośrodki telewizyjne. Być może lokalne samorządy chciałyby, by tematyka regionalna była obiektem minimum siedmiogodzinnego pasma programowego, ale przy obecnych, wysokich kosztach produkcji tego typu audycji wydaje się to bardzo mało prawdopodobne - tym bardziej, że produkcja, jednego, centralnego programu (nawet dość drogiego, bo informacyjnego) jest dużo tańsza, niż 16, nawet względnie tanich, programów lokalnych. Być może - gdyby udało się, jak już wspomniałem, zapewnić solidne źródła finansowania publicznych mediów - udałoby się rozdzielić ostatecznie TVP Info od produkcji ośrodków regionalnych (obie anteny miałyby - gdyby były na tym samym multipleksie - ten sam, niemal stuprocentowy zasięg) i w pewien sposób powrócić do koncepcji TVP 3 - wspólnej emisji ciekawych, często niszowych, audycji wspólnych (archiwaliów TVP, filmów i seriali) i rozłącznych pasm regionalnych, obecnych tam w formie dłuższej, niż obecnie na antenie informacyjnego kanału Telewizji Polskiej. Jak na razie to pieśń przyszłości, ale już dziś warto o takiej możliwości rozwoju sytuacji głośno mówić.
2 komentarze:
Wielka szkoda. Zapraszam do petycji http://www.petycje.pl/6889
Ojej!
Ja, co niemal wcale nie oglądam TV (ze względu na jej skandaliczną jakość - choć abonament z rozpędu wciąż płacę) - przeoczyłam wiadomość o likwidacji TVN Warszawa. Szkoda! Tam jeszcze od czasu do czasu dało się coś obejrzeć. Telewizje lokalne są zdecydowanie potrzebne!
Prześlij komentarz