Poniżej tekst członka Zielonych Anglii i Walii, Richarda Lawsona, prowadzącego własnego bloga, który w znakomity sposób tłumaczy, czym jest zielona polityka i dlaczego niełatwo ją poszufladkować w tradycyjnych kategoriach ideologicznych. Zieloni to nowa jakość i warto poznać, czym się ona charakteryzuje.
Konserwatyści mówią, że Zieloni są socjalistami. Socjaliści opowiadają, że jesteśmy burżuazyjnymi liberałami.
W idealnym świecie byłoby cudownie, gdybyśmy sami mogli powiedzieć, co sądzimy na temat własnej pozycji politycznej.
Jeśli Zieloni muszą już być ometkowane za pomocą jakiegoś "izmu", musiałby to być "ekologizm", chociaż znacznie chętniej odwołałbym się do "ekologii", a więc nauce o relacji między organizmem a jego otoczeniem przyrodniczym, chociaż - dokładniej - do "ekologii politycznej". Jesteśmy politycznymi ekologami i ekolożkami. Nasza ideologia i filozofia opiera się na uznaniu, że ludzie są powiązani z naturą, i musimy zachowywać zgodnie z jej ograniczeniami.
Homo sapiens jest istotą społeczną, więc Zieloni uznają za oczywisty społeczny aspekt ludzkiej egzystencji, a także fakt, że w celu wyjścia z obecnego chaosu, który zagraża istnieniu nas i innych zamieszkujących planetę gatunków, musimy działać wspólnie w obrębie społeczeństwa.
Uznajemy także konieczność zmniejszenia dysproporcji, dzielących bogate i biedne klasy społeczne, bogate i biedne kraje, a także obecne i przyszłe pokolenia - po to, by wszyscy ludzi mogli ze sobą współpracować w celu osiągnięcia zrównoważonego, trwałego rozwoju. Myślę, że jest to w stanie zaspokoić potrzeby osoby o umiarkowanie socjalistycznych poglądach. Ale idziemy dalej.
Osiągnięcie równości wymaga radykalnej reformy politycznej i ekonomicznej. Poszukujemy ekonomii, która ma wbudowany w sobie mechanizm zapewniania równości, poprzez związanie ze sobą losów bogatych i biednych.
By osiągnąć te cele, musimy zlikwidować (albo co najmniej ograniczyć) monopol prywatnych korporacji na tworzenie pieniędzy poprzez oprocentowane pożyczki, bowiem relacja dłużnik-wierzyciel jest kołem napędowym tak gospodarczego wzrostu, jak i społecznych nierówności. Niemądre, ekscesywne tworzenie pieniędzy za pomocą procentu jest wszak podstawowym powodem kryzysu finansowego.
To zdumiewające, że socjaliści nie tylko udają, że Zieloni nie martwią się z powodu nierówności pomiędzy bogatymi a biednymi, podczas gdy w tym samym czasie rzadko myślą coś na temat przyczyn owej nierówności, czyli tworzeniu pieniędzy przez prywatne korporacje. Być może dlatego, że reforma monetarna bywała czasami kojarzona z antysemityzmem i autorytarnymi ekstremistami.
Lekceważenie konieczności reformy monetarnej z tego powodu byłoby logicznym błędem - fałszywym skojarzeniem. Błędem jest bowiem proste, zero-jedynkowe podejście do myśli politycznej i ekonomicznej w stylu "cokolwiek powie mój oponent, nigdy się z nim nie zgodzę". Potrzeba nam myślenia systemowego, bardziej strukturalnego. Naszą rolą, jako Zielonych, nie jest po prostu uznać się za lewicę i odrzucić cokolwiek, co ma wspólnego z prawicą. Jesteśmy zdolni do myślenia samodzielnego, ponieważ dysponujemy świeżą, nową ramą ekologiczną dla naszych przekonań.
Strona PoliticalCompass.org pokazuje, że prosty podział lewica/prawica jest nieadekwatny - mamy bowiem do czynienia tak z osią lewo-prawo (komunitaryzm-indywidualizm), ale też drugą: autorytaryzm-libertarianizm (kwestie światopoglądowe).
Zieloni wprowadziliby w tym miejscu kolejną: Realizm-Zaprzeczenie, wymiar, który mierzyłby polityczną akceptację (bądź jej brak) dla fizycznych i biologicznych ograniczeń dla życia na Ziemi.
Wymiar ekologiczny jest unikalnym wkładem zielonej filozofii politycznej do współczesnej myśli politycznej. Być może sami nie zdajemy sobie sprawy z donośności historycznej tego faktu. Sam wymieniłbym go jednym ciągiem z Oświeceniem.
Zielona ideologia powinna wkluczać zamiast wykluczać, jeśli chodzi o podejście do innych myśli - za wyjątkiem ekstremistów, którymi w dzisiejszych czasach są politycy autorytarni i zaprzeczający warunkom życia na naszej planecie.
Jest w nas niezbędna cząstka miłości do przyrody i do każdej istoty ludzkiej z osobna, ale bywa ona przytłoczona przez intelektualne i kulturowe złogi, jakie osadzają się w nas poprzez edukację i nawyki kulturowe. Naszym zadaniem - jako zielonych polityczek i polityków - jest usunięcie owych złogów. Nasza ideologia ma wymiar społeczny, ale wymaga także indywidualnego działania (różnego jednak od stojącej za kapitalizmem ideologii "indywidualizmu"). Jesteśmy przekonani do swoich racji przez solidność faktów naukowych, które stoją za naszymi poglądami, ale odrzucamy ideologię autorytaryzmu. Autorytarną jest Brytyjska Partia Narodowa. Nie są oni na politycznej prawicy w sensie jednostkowych praw i wolności - są narodowymi socjalistami, tak jak naziści - tu są naskraju osi, chociaż w wymiarze lewica-prawica sytuują się w centrum.
My, Zieloni, jesteśmy silnie za indywidualną wolnością, jest ona bowiem niezbędna do wzmocnienia ludzkiej godności, niezbędnej do dokonania potrzebnych do osiągnięcia trwałego, zrównoważonego rozwoju zmian. Nie jesteśmy jednak libertarianami.
Pokrótce mówiąc, nasza ekologiczna siatka pojęciowa jest dostatecznie szeroka, by włączyć do niej wszystkie umiarkowane skrzydła wszystkich najważniejszych odcieni myśli politycznej - lecz im bardziej ktoś sytuuje się na ich ekstremach, tym trudniej mu/jej będzie się związać z zieloną polityką. Chcemy - i musimy - włączyć w swój obręb wszystkie pozytywne pomysły indywidualizmu, socjalizmu i liberalizmu, ale - z całym szacunkiem - nie możemy wiecznie droczyć się o przyrostek "-izm", który czasem uznaje się za niezbędny element polityki. Świadomość ekologiczna, że wszystkie żyjące na naszej planecie istoty są ze sobą wzajemnie powiązane pozwala nam na porzucenie skorup dawnych ideologii i na wejście w nowe, bardziej harmonijne relacje ze sobą.
Konserwatyści mówią, że Zieloni są socjalistami. Socjaliści opowiadają, że jesteśmy burżuazyjnymi liberałami.
W idealnym świecie byłoby cudownie, gdybyśmy sami mogli powiedzieć, co sądzimy na temat własnej pozycji politycznej.
Jeśli Zieloni muszą już być ometkowane za pomocą jakiegoś "izmu", musiałby to być "ekologizm", chociaż znacznie chętniej odwołałbym się do "ekologii", a więc nauce o relacji między organizmem a jego otoczeniem przyrodniczym, chociaż - dokładniej - do "ekologii politycznej". Jesteśmy politycznymi ekologami i ekolożkami. Nasza ideologia i filozofia opiera się na uznaniu, że ludzie są powiązani z naturą, i musimy zachowywać zgodnie z jej ograniczeniami.
Homo sapiens jest istotą społeczną, więc Zieloni uznają za oczywisty społeczny aspekt ludzkiej egzystencji, a także fakt, że w celu wyjścia z obecnego chaosu, który zagraża istnieniu nas i innych zamieszkujących planetę gatunków, musimy działać wspólnie w obrębie społeczeństwa.
Uznajemy także konieczność zmniejszenia dysproporcji, dzielących bogate i biedne klasy społeczne, bogate i biedne kraje, a także obecne i przyszłe pokolenia - po to, by wszyscy ludzi mogli ze sobą współpracować w celu osiągnięcia zrównoważonego, trwałego rozwoju. Myślę, że jest to w stanie zaspokoić potrzeby osoby o umiarkowanie socjalistycznych poglądach. Ale idziemy dalej.
Osiągnięcie równości wymaga radykalnej reformy politycznej i ekonomicznej. Poszukujemy ekonomii, która ma wbudowany w sobie mechanizm zapewniania równości, poprzez związanie ze sobą losów bogatych i biednych.
By osiągnąć te cele, musimy zlikwidować (albo co najmniej ograniczyć) monopol prywatnych korporacji na tworzenie pieniędzy poprzez oprocentowane pożyczki, bowiem relacja dłużnik-wierzyciel jest kołem napędowym tak gospodarczego wzrostu, jak i społecznych nierówności. Niemądre, ekscesywne tworzenie pieniędzy za pomocą procentu jest wszak podstawowym powodem kryzysu finansowego.
To zdumiewające, że socjaliści nie tylko udają, że Zieloni nie martwią się z powodu nierówności pomiędzy bogatymi a biednymi, podczas gdy w tym samym czasie rzadko myślą coś na temat przyczyn owej nierówności, czyli tworzeniu pieniędzy przez prywatne korporacje. Być może dlatego, że reforma monetarna bywała czasami kojarzona z antysemityzmem i autorytarnymi ekstremistami.
Lekceważenie konieczności reformy monetarnej z tego powodu byłoby logicznym błędem - fałszywym skojarzeniem. Błędem jest bowiem proste, zero-jedynkowe podejście do myśli politycznej i ekonomicznej w stylu "cokolwiek powie mój oponent, nigdy się z nim nie zgodzę". Potrzeba nam myślenia systemowego, bardziej strukturalnego. Naszą rolą, jako Zielonych, nie jest po prostu uznać się za lewicę i odrzucić cokolwiek, co ma wspólnego z prawicą. Jesteśmy zdolni do myślenia samodzielnego, ponieważ dysponujemy świeżą, nową ramą ekologiczną dla naszych przekonań.
Strona PoliticalCompass.org pokazuje, że prosty podział lewica/prawica jest nieadekwatny - mamy bowiem do czynienia tak z osią lewo-prawo (komunitaryzm-indywidualizm), ale też drugą: autorytaryzm-libertarianizm (kwestie światopoglądowe).
Zieloni wprowadziliby w tym miejscu kolejną: Realizm-Zaprzeczenie, wymiar, który mierzyłby polityczną akceptację (bądź jej brak) dla fizycznych i biologicznych ograniczeń dla życia na Ziemi.
Wymiar ekologiczny jest unikalnym wkładem zielonej filozofii politycznej do współczesnej myśli politycznej. Być może sami nie zdajemy sobie sprawy z donośności historycznej tego faktu. Sam wymieniłbym go jednym ciągiem z Oświeceniem.
Zielona ideologia powinna wkluczać zamiast wykluczać, jeśli chodzi o podejście do innych myśli - za wyjątkiem ekstremistów, którymi w dzisiejszych czasach są politycy autorytarni i zaprzeczający warunkom życia na naszej planecie.
Jest w nas niezbędna cząstka miłości do przyrody i do każdej istoty ludzkiej z osobna, ale bywa ona przytłoczona przez intelektualne i kulturowe złogi, jakie osadzają się w nas poprzez edukację i nawyki kulturowe. Naszym zadaniem - jako zielonych polityczek i polityków - jest usunięcie owych złogów. Nasza ideologia ma wymiar społeczny, ale wymaga także indywidualnego działania (różnego jednak od stojącej za kapitalizmem ideologii "indywidualizmu"). Jesteśmy przekonani do swoich racji przez solidność faktów naukowych, które stoją za naszymi poglądami, ale odrzucamy ideologię autorytaryzmu. Autorytarną jest Brytyjska Partia Narodowa. Nie są oni na politycznej prawicy w sensie jednostkowych praw i wolności - są narodowymi socjalistami, tak jak naziści - tu są naskraju osi, chociaż w wymiarze lewica-prawica sytuują się w centrum.
My, Zieloni, jesteśmy silnie za indywidualną wolnością, jest ona bowiem niezbędna do wzmocnienia ludzkiej godności, niezbędnej do dokonania potrzebnych do osiągnięcia trwałego, zrównoważonego rozwoju zmian. Nie jesteśmy jednak libertarianami.
Pokrótce mówiąc, nasza ekologiczna siatka pojęciowa jest dostatecznie szeroka, by włączyć do niej wszystkie umiarkowane skrzydła wszystkich najważniejszych odcieni myśli politycznej - lecz im bardziej ktoś sytuuje się na ich ekstremach, tym trudniej mu/jej będzie się związać z zieloną polityką. Chcemy - i musimy - włączyć w swój obręb wszystkie pozytywne pomysły indywidualizmu, socjalizmu i liberalizmu, ale - z całym szacunkiem - nie możemy wiecznie droczyć się o przyrostek "-izm", który czasem uznaje się za niezbędny element polityki. Świadomość ekologiczna, że wszystkie żyjące na naszej planecie istoty są ze sobą wzajemnie powiązane pozwala nam na porzucenie skorup dawnych ideologii i na wejście w nowe, bardziej harmonijne relacje ze sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz