Piątek był pięknym dniem - ponad 200 kobiet z całej Polski przyjechało do Sejmu, by przypomnieć o fakcie 90-lecia uzyskania przez Polki praw wyborczych. Wydarzenie to zacne, a jednak w "Wiadomościach" w TVP 1 ważniejszą kwestią była również rocznica, tyle że... powstania polskiej marynarki, natomiast na Wiejskiej jeden Ludwik Dorn stanął na wysokości zadania spośród wielu zaproszonych polityków i przybył na dyskusję poświęconą temu wydarzeniu. Po wydarzeniach "za dnia" w Sejmie przyszedł czas na wieczornicę w Komunie Otwock, podczas której można było obejrzeć film o amerykańskich sufrażystkach, obejrzeć spektakl parateatralny i posłuchać debaty z udziałem kobiet, którym udało się pokonać lepką podłogę.
Prowadząca spotkanie Paulina Młynarska poprosiła panelistki o podanie "backgroundu", z którego przybyły. Katarzyna Piekarska, wiceprzewodnicząca SLD przypomniała, że działa w ruchu kobiecym już 18 lat, kiedy zakładała razem z Barbarą Labudą sekcję kobiecą ROAD. Po dziś dzień postulaty owego ruchu są aktualne. Katarzyna Król z Partii Kobiet stwierdziła, że jej powstanie było dla niej zaskoczeniem, ale to zaskoczenie sprawia, że ludzie podobni sobie mogą domagać się swoich praw. Agnieszka Grzybek, przewodnicząca Zielonych jest z kolei pod wrażeniem "superbabek polskiego feminizmu", dzięki którym jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Po doświadczeniu koalicji kobiet, dzięki którym w 2001 roku do parlamentu weszło więcej kobiet - ale głównie o poglądach konserwatywnych, stwierdziła, że jeśli chce się działać na rzecz praw kobiet, należy być w środku organów decyzyjnych. Dzięki temu trafiła do Zielonych, w których panuje parytet płci, a każda z nich ma zagwarantowanych po 40% pierwszych miejsc na listach wyborczych.
Na pytanie prowadzącej o wydarzenie, które zmieniło ich życie i skierowało na inne tory, liderka OZZPiP na Śląsku opowiadała o swoich doświadczeniach życiowych, jak przekonanie jej matki o tym, że "z dużo pupą zajdziesz daleko, a z dużą buzią nie", start w wyborach, a także własne życie rodzinne, w którym mąż i syn, choć dworują sobie z określenia "feminizm", rozumieją potrzeby kobiet i walkę o swoje prawa. Piekarska przypomniała wydarzenie z czasu, gdy miała 11 lat i oglądała w telewizji relację z wizyty jakiegoś premiera. Powiedziała wtedy do taty, że chciałaby być żoną premiera, na co jej ojciec odparł, że może lepiej jest być premierem, co całkiem się jej spodobało. Jako swoją mentorkę uznała Zofię Kuratowską, długoletnią działaczkę na rzecz praw człowieka, w tym równouprawnienia kobiet. Król powiedziała, że gdy Manuela Gretkowska ogłosiła swój manifest, a jednocześnie entuzjazm kobiet, przybywających do pierwszej siedziby Partii Kobiet, wtedy poczuła, że warto działać. Agnieszce Grzybek nie spodobało się zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, a następnie wciągnęła się w spotkania o feminizmie z Marią Janion.
Czy odwaga kobiet jest chorobą? Piekarska przypomniała, że jedynym przypadkiem, kiedy kobiety zostały zaproszone do debaty politycznej w programie "Kawa na ławę", to... z okazji 8. Marca. Piekarska z kolei przypomniała o pewnej historii, w której brała udział, gdzie życzliwy dla niej dziennikarz spytał z nutką niepokoju w głosie "Ale Pani chyba nie jest feministką?". Król dodała, że problemem jest brak śmiałości w określaniu się mianem feministek, czego najlepszym przykładem jest stwierdzenie "Nie jestem feministką, ale...". Podczas dyskusji przypomniano także o bohaterkach walki o prawa kobiet dnia dzisiejszego - Alicję Tysiąc, Anetę Krawczyk, Annę z Olsztyna, walczącą z odwołanym już prezydentem Małkowskim, czy też Bożenę Łopacką, toczącą boje o poszanowanie praw pracowniczych w Biedronce.
Kiedy zapytano o to, co najbardziej je denerwuje w przestrzeni publicznej, przedstawicielka OZZPiP uznała, że jest to fałszywy podział na żeńskie i męskie role społeczne. Piekarska z kolei fakt trwania przekonania, że kobietom "wolno mniej" i że same kobiety często nie widzą potrzeby zmiany tego stanu. Król martwi się brakiem widoczności w przestrzeni medialnej kobiet-ekspertek. Agnieszce Grzybek wadzi z kolei seksualizacja kobiety, niezależna nawet od jej pozycji materialnej. Z tą opinią nie zgodziła się Kazimiera Szczuka, uznając, że szefowe nie bywają molestowane. Prawa kobiet bez kontekstu "bazy" są niewiarygodne, bo "nadbudowę" kolejne rządy mogą prowadzić "na niby". Partia Kobiet jej zdaniem jest próbą realizacji iluzji możliwości stworzenia enklawy, położonej z dala od brudu polityki. Małgorzata Tkacz-Janik, bez której tych hucznych obchodów by nie było stwierdziła, że "społeczeństwo obywatelskie" jest narzędziem patriarchatu, służącym rozdrabnianiu ruchów obywatelskich i prowadzeniem do kłótni w walce o pieniądze na działalność.
Prowadząca spotkanie Paulina Młynarska poprosiła panelistki o podanie "backgroundu", z którego przybyły. Katarzyna Piekarska, wiceprzewodnicząca SLD przypomniała, że działa w ruchu kobiecym już 18 lat, kiedy zakładała razem z Barbarą Labudą sekcję kobiecą ROAD. Po dziś dzień postulaty owego ruchu są aktualne. Katarzyna Król z Partii Kobiet stwierdziła, że jej powstanie było dla niej zaskoczeniem, ale to zaskoczenie sprawia, że ludzie podobni sobie mogą domagać się swoich praw. Agnieszka Grzybek, przewodnicząca Zielonych jest z kolei pod wrażeniem "superbabek polskiego feminizmu", dzięki którym jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Po doświadczeniu koalicji kobiet, dzięki którym w 2001 roku do parlamentu weszło więcej kobiet - ale głównie o poglądach konserwatywnych, stwierdziła, że jeśli chce się działać na rzecz praw kobiet, należy być w środku organów decyzyjnych. Dzięki temu trafiła do Zielonych, w których panuje parytet płci, a każda z nich ma zagwarantowanych po 40% pierwszych miejsc na listach wyborczych.
Na pytanie prowadzącej o wydarzenie, które zmieniło ich życie i skierowało na inne tory, liderka OZZPiP na Śląsku opowiadała o swoich doświadczeniach życiowych, jak przekonanie jej matki o tym, że "z dużo pupą zajdziesz daleko, a z dużą buzią nie", start w wyborach, a także własne życie rodzinne, w którym mąż i syn, choć dworują sobie z określenia "feminizm", rozumieją potrzeby kobiet i walkę o swoje prawa. Piekarska przypomniała wydarzenie z czasu, gdy miała 11 lat i oglądała w telewizji relację z wizyty jakiegoś premiera. Powiedziała wtedy do taty, że chciałaby być żoną premiera, na co jej ojciec odparł, że może lepiej jest być premierem, co całkiem się jej spodobało. Jako swoją mentorkę uznała Zofię Kuratowską, długoletnią działaczkę na rzecz praw człowieka, w tym równouprawnienia kobiet. Król powiedziała, że gdy Manuela Gretkowska ogłosiła swój manifest, a jednocześnie entuzjazm kobiet, przybywających do pierwszej siedziby Partii Kobiet, wtedy poczuła, że warto działać. Agnieszce Grzybek nie spodobało się zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, a następnie wciągnęła się w spotkania o feminizmie z Marią Janion.
Czy odwaga kobiet jest chorobą? Piekarska przypomniała, że jedynym przypadkiem, kiedy kobiety zostały zaproszone do debaty politycznej w programie "Kawa na ławę", to... z okazji 8. Marca. Piekarska z kolei przypomniała o pewnej historii, w której brała udział, gdzie życzliwy dla niej dziennikarz spytał z nutką niepokoju w głosie "Ale Pani chyba nie jest feministką?". Król dodała, że problemem jest brak śmiałości w określaniu się mianem feministek, czego najlepszym przykładem jest stwierdzenie "Nie jestem feministką, ale...". Podczas dyskusji przypomniano także o bohaterkach walki o prawa kobiet dnia dzisiejszego - Alicję Tysiąc, Anetę Krawczyk, Annę z Olsztyna, walczącą z odwołanym już prezydentem Małkowskim, czy też Bożenę Łopacką, toczącą boje o poszanowanie praw pracowniczych w Biedronce.
Kiedy zapytano o to, co najbardziej je denerwuje w przestrzeni publicznej, przedstawicielka OZZPiP uznała, że jest to fałszywy podział na żeńskie i męskie role społeczne. Piekarska z kolei fakt trwania przekonania, że kobietom "wolno mniej" i że same kobiety często nie widzą potrzeby zmiany tego stanu. Król martwi się brakiem widoczności w przestrzeni medialnej kobiet-ekspertek. Agnieszce Grzybek wadzi z kolei seksualizacja kobiety, niezależna nawet od jej pozycji materialnej. Z tą opinią nie zgodziła się Kazimiera Szczuka, uznając, że szefowe nie bywają molestowane. Prawa kobiet bez kontekstu "bazy" są niewiarygodne, bo "nadbudowę" kolejne rządy mogą prowadzić "na niby". Partia Kobiet jej zdaniem jest próbą realizacji iluzji możliwości stworzenia enklawy, położonej z dala od brudu polityki. Małgorzata Tkacz-Janik, bez której tych hucznych obchodów by nie było stwierdziła, że "społeczeństwo obywatelskie" jest narzędziem patriarchatu, służącym rozdrabnianiu ruchów obywatelskich i prowadzeniem do kłótni w walce o pieniądze na działalność.
2 komentarze:
ekologia to podstawa - Jezus - http://www.jezusblog.blogspot.com/
Hmm, dość intrygujący link, nie powiem;)
Prześlij komentarz