Kryzys finansowy, służba zdrowia, posłanka Kruk i inne cuda i dziwy działy się w ostatnim miesiącu. Niektóre z tych kwestii były nad wyraz poważnymi, inne z kolei - medialnymi hucpami, usiłującymi zająć cenny czas antenowy. Mimo tego znaczących zmian w poparciu wyborczym nie było, a dość duże zmiany w kompozycji Sejmu po hipotetycznych wyborach wynikają z dość intersującym zjawisku, z którym mamy teraz do czynienia. O ile bowiem notowania tak PO, jak i PiS ledwo drgnęły, o tyle wzrosły one mniejszym formacjom parlamentarnym - SLD i PSL. Czyżby te dwie partie miały być beneficjentkami aktualnej sytuacji? Być może - skoro ludowcom udała się konwencja z udziałem profesora Bartoszewskiego, a także wyszli na bardziej prospołecznych dzięki ukłonowi minister Fedak w kierunku nauczycieli, to ich wzrost niespecjalnie dziwi. Partia Napieralskiego podobnych osiągnięć w tym miesiącu nie miała, chociaż być może mobilizacja bardziej socjalnego elektoratu się udała - podobny wzrost SDPL mógłby być potwierdzeniem tej tezy.
Pozostałe partie radzą sobie nieodmiennie słabo. Populiści nie zmartwychwstają, widocznie zatem Polki i Polacy bądź jeszcze wierzą silniejszym formacjom, bądź szukają alternatywy innego typu. SDPL i PD razem mają 2,4% i po początkowej dominacji Demokratów nad Socjaldemokratami w badaniach teraz sytuacja uległa odwróceniu - być może dzięki postaci Marka Balickiego, który z SDPL... już wystąpił, chociaż nadal zasiada w ich kole poselskim. UPR miesiąc temu miało około 1,5%, ale nie umieszczałem ich z powodu obecności w małej ilości sondaży. Tym razem pojawiali się w badaniach częściej i ciekawie porównać ich aktualną sytuację sondażową z innymi formacjami.
Gdyby wybory do PE odbyły się dziś, PO miałaby 29 miejsc przezenaczonych dla Polski, PiS - 14, a SLD i PSL - 4. Trudno powiedzieć, jak tę arytmetykę, przy niskiej frekwencji, zmienić może np. ewentualny start projektu Polska XXI, który w sondażu "Wyborczej" zdołał zdobyć 2%, czy też formacji centrolewicowej na bazie SDPL i PD. Innych nowych, liczących się graczy na politycznym rynku nie widać, chociaż kto wie, jakie są notowania Polskiej Partii Pracy, o której zapominają sondażownie, a która poprzez Sierpień '80, wojowniczo walczący o bezpłatną służbę zdrowia i o emerytury pomostowe działa całkiem efektownie. Więcej liczących graczy na wybory europarlamentarne raczej nie będzie.
Pozostałe partie radzą sobie nieodmiennie słabo. Populiści nie zmartwychwstają, widocznie zatem Polki i Polacy bądź jeszcze wierzą silniejszym formacjom, bądź szukają alternatywy innego typu. SDPL i PD razem mają 2,4% i po początkowej dominacji Demokratów nad Socjaldemokratami w badaniach teraz sytuacja uległa odwróceniu - być może dzięki postaci Marka Balickiego, który z SDPL... już wystąpił, chociaż nadal zasiada w ich kole poselskim. UPR miesiąc temu miało około 1,5%, ale nie umieszczałem ich z powodu obecności w małej ilości sondaży. Tym razem pojawiali się w badaniach częściej i ciekawie porównać ich aktualną sytuację sondażową z innymi formacjami.
Gdyby wybory do PE odbyły się dziś, PO miałaby 29 miejsc przezenaczonych dla Polski, PiS - 14, a SLD i PSL - 4. Trudno powiedzieć, jak tę arytmetykę, przy niskiej frekwencji, zmienić może np. ewentualny start projektu Polska XXI, który w sondażu "Wyborczej" zdołał zdobyć 2%, czy też formacji centrolewicowej na bazie SDPL i PD. Innych nowych, liczących się graczy na politycznym rynku nie widać, chociaż kto wie, jakie są notowania Polskiej Partii Pracy, o której zapominają sondażownie, a która poprzez Sierpień '80, wojowniczo walczący o bezpłatną służbę zdrowia i o emerytury pomostowe działa całkiem efektownie. Więcej liczących graczy na wybory europarlamentarne raczej nie będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz