Konferencja klimatyczna w Poznaniu zbliża się wielkimi krokami. Jest o niej coraz głośniej - pojawiają się doniesienia o wzmożonych działaniach policji, planowana na 6 grudnia demonstracja alterglobalistyczna ma szanse przyciągnąć parę tysięcy osób, a ilość medialnych doniesień na ten temat zaczyna coraz wyraźniej rosnąć. Nic dziwnego - będzie to bowiem kluczowe spotkanie, tuż przed podjęciem ostatnich ustaleń w Kopenhadze. Nowy ład ekologiczny, post-kiotowski, musi uwzględniać zarówno prawo państw Globalnego Południa do rozwoju, jak i wymagać od tych już rozwiniętych globalnych graczy poważnych redukcji gazów szklarniowych i pomocy krajom uboższym w dostosowywaniu się. Jeśli nie powstrzymamy wzrostu globalnej temperatury, to - jeśli wierzyć Raportowi Sterna - globalny PKB spadnie o 20% w wyniku strat społecznych, ekologicznych i ekonomicznych związanych z tym faktem. Niewesoła perspektywa, czyż nie?
Jak już wspominałem, zazieleniać świat mogą także samorządy lokalne - i to wykorzystując fundusze Unii Europejskiej. Czasem jednak brakuje pomysłów i wymiany dobrych praktyk, które - odpowiednio wdrożone - mogłyby poprawić jakość życia nam wszystkim, jednocześnie zmniejszając emisje CO2 i innych szkodliwych dla klimatu i zdrowia gazów. Szkoda, że nie ma tego typu platformy internetowej, na której samorządy mogłyby wymieniać uwagi, a lokalni politycy i polityczki - pozyskiwać informacje, przydatne w lobbowaniu za określonymi rozwiązaniami, tworzeniu lokalnych programów wyborczych etc. Zadanie to w jakimś stopniu spełnia broszura Instytutu na Rzecz Ekorozwoju "Jak chronić klimat na poziomie lokalnym?", a że jest dostępna w całości do ściągnięcia w Internecie, zatem zapoznać się z nią warto.
Poza praktycznymi informacjami dla decydentek i decydentów, obejmującymi m.in. analizę potrzeb i sposobu projektowania, jak również aplikowania o fundusze unijne (wraz z wyszczegółowieniem poszczególnych programów operacyjnych i priorytetów), główną osią 80-stronnicowej broszury jest 11 przykładowych inwestycji z całej Polski. Zakres tematyczny był możliwie szeroki, daje się jednak zauważyć, że najwięcej z nich związanych jest z produkcją energii lub podnoszeniem efektywności energetycznej. Obok miast dużych, takich jak Łódź i Katowice, przykładami służą takie miejscowości, jak Płońsk i Lubań, co pokazuje, że nasze metropolie nie mają monopolu na ekologię. Bardzo dobrze zresztą.
Dobrą inwestycją w klimat jest... stworzenie parku miejskiego, tak jak w Łodzi. Zdecydowano się tam na wykorzystanie 53 ha nieużytków i zamianę ich w miejsce dla ludzi. Kosztowało to niecałe 400.000 złotych, dzięki czemu posadzono ponad 15.000 drzew, zrekultywowano staw i przygotowano sieć ścieżek rowerowych i spacerowych. Warto przypomnieć, że drzewa są olbrzymimi "akumulatorami" CO2, a cały park pochłonie, wedle szacunków, 1250 ton tego gazu w ciągu 100 lat średniego życia drzew. Jest to polityka zupełnie odwrotna od tej forsowanej w Warszawie, gdzie czyha się już na Park Świętokrzyski, zamiast myśleć o jego rewitalizacji i o tworzeniu nowych miejsc zielonych w mieście.
Na Pomorzu, a konkretnie w Gdańsku, zdecydowano się na wdrożenie zintegrowanego systemu ścieżek rowerowych. Choć z planowanych 30 km wybudowano jedynie połowę, to jednak pozytywne doświadczenia z jego wdrażania, takie jak promocja aktywnego trybu życia i tym samym profilaktyki zdrowotnej, doskonała jakość nawierzchni ścieżek czy też spadek udziału ruchu samochodowego (szacuje się, że efektem tych działań będzie udział roweru w transporcie na poziomie 5-10%) są atrakcyjne dla innych miast. Mając świadomość tego, że na ścieżce rowerowej nie stoi się w korku, a pokonanie 5 kilometrów drogi zajmuje około 20 minut, jednoślad staje się atrakcyjną alternatywą. Szkoda tylko, że w stolicy mapa ścieżek wskazuje na to, że daleko nam do posiadania porządnej, zintegrowanej ze sobą sieci.
Z kolei pod Bochnią zdecydowano się na zaspokajanie potrzeb energetycznych basenu poprzez kolektory słoneczne i pompy cieplne. Koszt - 550 tysięcy złotych, sfinansowany w całości przez fundusze unijne i dotacje Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dzięki tej inwestycji koszty eksploatacji obiektu spadły, głównie z powodu mniejszego zapotrzebowania energetycznego (ok. 190 MWh/rok) - szacunki mówią o spadku kosztów o 33 tysiące złotych rocznie, co jest dość znaczną kwotą. Wraz z tymi działaniami spada także poziom emisji gazów szklarniowych - i w żaden sposób nie da się udowodnić tezy przeciwników ekologicznej modernizacji o tym, że w jakikolwiek sposób tego typu inwestycja obniża jakość życia...
Podobnych przykładów jest w książce Instytutu więcej, nie ma zatem sensu ich wszystkich przytaczać, dużo lepiej jest ją po prostu przeczytać - i mieć nadzieję, że staną się inspiracją do odważnych inwestycji samorządów lokalnych.
Jak już wspominałem, zazieleniać świat mogą także samorządy lokalne - i to wykorzystując fundusze Unii Europejskiej. Czasem jednak brakuje pomysłów i wymiany dobrych praktyk, które - odpowiednio wdrożone - mogłyby poprawić jakość życia nam wszystkim, jednocześnie zmniejszając emisje CO2 i innych szkodliwych dla klimatu i zdrowia gazów. Szkoda, że nie ma tego typu platformy internetowej, na której samorządy mogłyby wymieniać uwagi, a lokalni politycy i polityczki - pozyskiwać informacje, przydatne w lobbowaniu za określonymi rozwiązaniami, tworzeniu lokalnych programów wyborczych etc. Zadanie to w jakimś stopniu spełnia broszura Instytutu na Rzecz Ekorozwoju "Jak chronić klimat na poziomie lokalnym?", a że jest dostępna w całości do ściągnięcia w Internecie, zatem zapoznać się z nią warto.
Poza praktycznymi informacjami dla decydentek i decydentów, obejmującymi m.in. analizę potrzeb i sposobu projektowania, jak również aplikowania o fundusze unijne (wraz z wyszczegółowieniem poszczególnych programów operacyjnych i priorytetów), główną osią 80-stronnicowej broszury jest 11 przykładowych inwestycji z całej Polski. Zakres tematyczny był możliwie szeroki, daje się jednak zauważyć, że najwięcej z nich związanych jest z produkcją energii lub podnoszeniem efektywności energetycznej. Obok miast dużych, takich jak Łódź i Katowice, przykładami służą takie miejscowości, jak Płońsk i Lubań, co pokazuje, że nasze metropolie nie mają monopolu na ekologię. Bardzo dobrze zresztą.
Dobrą inwestycją w klimat jest... stworzenie parku miejskiego, tak jak w Łodzi. Zdecydowano się tam na wykorzystanie 53 ha nieużytków i zamianę ich w miejsce dla ludzi. Kosztowało to niecałe 400.000 złotych, dzięki czemu posadzono ponad 15.000 drzew, zrekultywowano staw i przygotowano sieć ścieżek rowerowych i spacerowych. Warto przypomnieć, że drzewa są olbrzymimi "akumulatorami" CO2, a cały park pochłonie, wedle szacunków, 1250 ton tego gazu w ciągu 100 lat średniego życia drzew. Jest to polityka zupełnie odwrotna od tej forsowanej w Warszawie, gdzie czyha się już na Park Świętokrzyski, zamiast myśleć o jego rewitalizacji i o tworzeniu nowych miejsc zielonych w mieście.
Na Pomorzu, a konkretnie w Gdańsku, zdecydowano się na wdrożenie zintegrowanego systemu ścieżek rowerowych. Choć z planowanych 30 km wybudowano jedynie połowę, to jednak pozytywne doświadczenia z jego wdrażania, takie jak promocja aktywnego trybu życia i tym samym profilaktyki zdrowotnej, doskonała jakość nawierzchni ścieżek czy też spadek udziału ruchu samochodowego (szacuje się, że efektem tych działań będzie udział roweru w transporcie na poziomie 5-10%) są atrakcyjne dla innych miast. Mając świadomość tego, że na ścieżce rowerowej nie stoi się w korku, a pokonanie 5 kilometrów drogi zajmuje około 20 minut, jednoślad staje się atrakcyjną alternatywą. Szkoda tylko, że w stolicy mapa ścieżek wskazuje na to, że daleko nam do posiadania porządnej, zintegrowanej ze sobą sieci.
Z kolei pod Bochnią zdecydowano się na zaspokajanie potrzeb energetycznych basenu poprzez kolektory słoneczne i pompy cieplne. Koszt - 550 tysięcy złotych, sfinansowany w całości przez fundusze unijne i dotacje Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dzięki tej inwestycji koszty eksploatacji obiektu spadły, głównie z powodu mniejszego zapotrzebowania energetycznego (ok. 190 MWh/rok) - szacunki mówią o spadku kosztów o 33 tysiące złotych rocznie, co jest dość znaczną kwotą. Wraz z tymi działaniami spada także poziom emisji gazów szklarniowych - i w żaden sposób nie da się udowodnić tezy przeciwników ekologicznej modernizacji o tym, że w jakikolwiek sposób tego typu inwestycja obniża jakość życia...
Podobnych przykładów jest w książce Instytutu więcej, nie ma zatem sensu ich wszystkich przytaczać, dużo lepiej jest ją po prostu przeczytać - i mieć nadzieję, że staną się inspiracją do odważnych inwestycji samorządów lokalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz