7 października 2008

Świeckie państwo potrzebne od zaraz

Interesującym doniesieniom nie ma końca - parę dni temu gruchnęła wiadomość, że oto Kościół pragnie w końcu odgrodzić od świata odzyskany przez siebie kawałek Parku Oliwskiego. Prywatyzacja przestrzeni publicznej trwa zatem w najlepsze. Troskliwa kuria deklaruje, że myśli o jego odgrodzeniu, "bo klerycy też muszą gdzieś wypoczywać". Rzecz jasna nie mogą wypoczywać w parku miejskim, bo tam za dużo zła, grzechu i pokus. Podobną sprawę mamy od miesięcy w Warszawie - tutaj mieszkańcom i mieszkankom Ursynowa pragnie się postawić na terenie zielonym kościół. jak wszyscy dobrze wiemy, w zsekularyzowanej stolicy jest to towar deficytowy, w przeciwieństwie do łąk, pól i parków, które zajmują całą linię horyzontu, a wieżowców nie tu wcale a wcale... Swoją drogą to ciekawe, czemu miasto, mogące zaproponować zupełnie inne grunty, poszło po rozum do głowy dopiero teraz. No, nie mówiąc już o obrotnych zakonnicach z Białołęki...

Rozdział Państwa od Kościoła nie jest najprostszy do zrealizowania, a jednocześnie w polskich warunkach niezbędny do stworzenia pełnowartościowej demokracji, w której każda i każdy z nas będzie miał swoje miejsce. Są to odczucia, które zaczynają być coraz powszechniej podzielane - w niedawnym sondażu 51% z nas stwierdziło, że religia powinna być nauczana w salkach katechetycznych, a nie w szkole. Maleje odsetek ludzi, chodzących do kościoła, ale też rośnie grupa młodych, którzy nie przystępują do bierzmowania. Coś zaczyna się w tej kwestii wyraźnie zmieniać na lepsze. Nie chodzi tu o to, by rzec, że osoba wierząca jest w jakikolwiek sposób "gorsza". Nie - może w ten sposób doskonale realizować samą siebie. Problem polega na tym, że instytucja, która dominuje życie religijne w Polsce, nie zostawia na jakiekolwiek inne światopoglądy wiele miejsca.

W tym momencie warto pochylić się nad tekstem z najnowszej "Krytyki Politycznej", autorstwa Gillesa Kepela - "Zbawić Amerykę". Przypomina nam o drugiej stronie wielkiego, ewangelikalnego przemysłu religijnego, służącemu szerzeniu neokonserwatywnej wizji świata. Za oceanem mamy kaznodziejów, którzy wspierają najbardziej fundamentalistyczne skrzydło Republikanów i poddają w wątpliwość teorię ewolucji. Następnie, równie nierzadko, okazuje się, że żyją oni niezgodnie z zasadmi, które głoszą - podobnie zresztą, jeśli chodzi o bliskich im polityków.

Autor uważa, że rozwój bardziej radykalnych odłamów protestanckich zbiegł się w czasie ze zmianami w głównych, liberalnych kościołach USA. W latach 60. XX wieku ich uwaga odeszła od skupiania się wyłącznie na kwestiach indywidualnego zbawienia, a zaczęła poruszać tematy, takie jak społeczna marginalizacja, dyskryminacja czy też problem głodu. W indywidualistycznym społeczeństwie tego typu zachowania nie są specjalnie cenione (nic dziwnego, skoro 40 mln osób nie ma tam ubezpieczenia medycznego...) i tym samym łatwiej było tego typu ludzi skusić do bycia "nowo narodzonymi chrześcijanami". Szło to w parze z tworzeniem sojuszu "moralnej większości" z gospodarczym neoliberalizmem i doktryną "małego państwa".

To smutne, że gdy organizacje religijne zaczęły zwracać ludzką uwagę na problemy, wykraczające poza ich własne podwórko, wierne i wierni zdecydowali się od nich odwrócić. W Polsce Kościół, zdobywając kulturową dominację, zdecydował się na granie skrzydłami tak, aby w żaden sposób nie dopuścić do upadku swojej pozycji. Dla liberała ma do zaoferowania ojca Macieja Ziębę, a dla narodowca - ojca Tadeusza Rydzyka. Nie oznacza to, że zrównuję ich ze sobą - działa to po prostu jak sprawnie zarządzany koncern, który produkuje różne gatunki soków na różne półki cenowe i jakościowe.

Warto przypomnieć, że KRK jest aktualnie największym po Skarbie Państwa beneficjentem unijnej polityki rolnej w Polsce - to wiadomość, która każe zastanowić się nad tym, jak owa polityka powinna wyglądać. Całkiem niedawno PFRON ogłosił zmiany w definiowaniu organizacji pozarządowej na potrzeby jednego z realizowanych właśnie projektów unijnych, na mocy których w konkursach będą mogły brać udział wyłącznie organizacje przykościelne.

Niech mi zatem nikt nie mówi, że Polska jest krajem świeckim...

***

Warszawa: Konstytucja europejska - dlaczego tak? Dlaczego nie?

Zapraszamy na debatę w sprawie przyszłości Europy - piątek, 10 paździenika o godz. 18.00 w biurze Zielonych na Pięknej 64a/11. Wśród panelistów sekretarz generalny Zielonych, Bartłomiej Kozek.

Odrzucenie Traktatu Lizbońskiego przez obywatelki i obywateli Irlandii w wyniku referendum wydaje się być sygnałem alarmowym dla Unii Europejskiej. Bez społecznej partycypacji podobny los może czekać praktycznie każde prawo, mające na celu usprawnienie struktur europejskich.

Czy Traktat Lizboński wart był świeczki? Czy tworzył przestrzeń europejskiej solidarności, czy też przeciwnie - neoliberalnej inwazji? Czy odpowiadał na potrzeby czasu, takie jak zmiany klimatyczne, redefiniowanie europejskiego modelu społecznego albo równości płci? O tym wszystkim mówić będziemy podczas pierwszej z serii debat, współorganizowanych przez Zielonych i ATTAC Polska.

Uczestnicy:

Karol Domański (Stowarzyszenie Młoda Socjaldemokracja)
Ryszard Pratkowski (ATTAC Polska)
Bartłomiej Kozek (Zieloni)
Adrian Zandberg (Młodzi Socjaliści)

Debatę poprowadzi Ewa Ziółkowska (ATTAC Polska)

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...