Na tym ziemskim łez padole nie jest wcale łatwo. Nierówności jest tyle, że zasadniczo nie powinno dziwić, że większość dajmy na to organizacji pozarządowych walczy tylko z pewnym wąskim, określonym ich typem. Partia polityczna, jeśli chce być traktowana poważnie, musi siłą rzeczy znać odpowiedzi i ustosunkowywać się do większej grupy tematów. Jeśli, jak dajmy na to UPR uważa, że wszelkie nierówności są naturalne, wtedy zwalnia się z wykonania wysiłku intelektualnego, polegającego na wynajdywaniu pomysłów na ich znoszenie. Kiedy jest się jednak formacją dużo bardziej progresywną (taką jak Zieloni), wtedy ferment intelektualny jest dużo większy, a efekty - znacznie ciekawsze.
Kobiety mają pod górkę - w przenośni i dosłownie. Dosłownie, bo kiedy już decydują się na dziecko, wtedy patrzy się na nie krzywo na rynku pracy i najchętniej z niego wypycha. Później zaś - skutecznie utrudnia się powrót. Przestrzeń publiczna jest dość słabo przystosowana do osób z wózkami wszelkiego typu, przedszkoli brakuje albo są za drogie, a przy procesie rekrutacyjnym, mimo formalnej równości, częstokroć wygrywa mężczyzna. On urlopu macierzyńskiego nie weźmie, więc będzie bardziej efektywny (czytaj - skłonny do spędzania nadgodzin w pracy). Ona, mimo nierzadko lepszego wykształcenia, po ciąży i porodzie będzie chciała odpocząć, zatem należy się jej "wieczny odpoczynek" - najlepiej poza rynkiem pracy.
Co ciekawe, role płciowe działają w sposób krzywdzący dla obydwu płci. Nie chodzi tu o to, że facet nie może sobie założyć sukienki - problemów jest znacznie więcej. Chociażby z feminizacją pewnych zawodów. Ktoś powie - zaraz, a czemu ma się nam to nie podobać, chyba o to walczycie? Odpowiadam - owszem, tyle że w tego typu fachach płace są na niższym poziomie niż na tych, zdominowanych przez mężczyzn, tak więc bez w miarę równej dystrybucji płci w zawodach nie ma co marzyć o równości płacowej. Czy nauczycielki albo pielęgniarki zarabiają u nas krocie? Raczej nie.
Podam przykład z życia wzięty - szukałem pracy i zobaczyłem ogłoszenie, widniejące na sklepowej witrynie, następującej treści: "Poszukujemy sprzedawcy". Wszedłem do środka i zapytałem się, czy oferta nadal jest aktualna. Pani odpowiedziała mi, że owszem, poszukują młodej, dyspozycyjnej dziewczyny. Lekko zdębiałem, bowiem forma gramatyczna ogłoszenia raczej tego nie sugerowała. Zapytałem, czy nie przyjmą do pracy osobnika innej płci. - Nie - usłyszałem, więc wyszedłem. Ogłoszenie wisi po dziś dzień, mam zatem gorzką satysfakcję. Nie zmienia to faktu, że takie, nagminne traktowanie jest absolutnie niezgodne z prawem unijnym, zabraniającym dyskryminacji ze względu na płeć.
Różnice płciowe widać w wielu dziedzinach. Różnice płacowe, które do 1989 bywały niższe niż w krajach Europy Zachodniej, od tego czasu zaczęły rosnąć. Odsetek kobiet w parlamencie nadal nie wykracza ponad okolice 20%, co jest bodaj najbardziej jaskrawym dowodem na to, że coś dzieje się nie tak. Nadal brakuje infrastruktury, takiej jak żłobki i przedszkola, umożliwiające powrót do pracy. Zarówno język, jak i edukacja pełne są stereotypów płciowych, na zasadzie "babcia lepi pierogi, a dziadzio majsterkuje w garażu". Kiedy kobieta pada ofiarą gwałtu, często usiłuje się udowodnić jej prowokacyjne zachowanie. Podobnych działań można naliczyć się całkiem sporo.
Jeśli zatem chcemy żyć w bardziej równym społeczeństwie, podobne bolączki należy rozpoznać i opracować metody, które co najmniej je zniwelują, a najlepiej - zlikwidują. Takim pomysłem są np. parytety na listach wyborczych w wysokości od 30 do 50% osób na listach z danej płci. Zieloni rozwiązali to tak, że każda z nich ma zapewnione minimum po 40% pierwszych miejsc, co zostawia dostatecznie duże pole do elastyczności. Wyborczynie i wyborce sami zdecydują, czy w Sejmie albo Senacie chcą mieć kobietę, czy też mężczyznę - ważne, by mieli wybór.
Kiedy mówimy o równych szansach, nie chodzi nam o przywileje. Nie jest przywilejem prawo do równej płacy za równą pracę (a dziś płace kobiet są o około 15% niższe niż mężczyzn). Nie jest przywilejem prawo do godnego traktowania w miejscu pracy. Nie jest przywilejem zapewnienie warunków do powrotu na rynek pracy. Nie jest też przywilejem fakt, że ojciec również powinien brać na siebie część urlopu rodzicielskiego. To wszystko prawa, bez których nie będzie równości płci. Bez tej równości nie zapewnimy też sobie prawa do harmonijnego rozwoju naszego człowieczeństwa, które składa się z integralnego i nieusuwalnego pierwiastka żeńskiego i męskiego. Warto o tym pamiętać nie tylko 8 marca, ale i cały rok.
Kobiety mają pod górkę - w przenośni i dosłownie. Dosłownie, bo kiedy już decydują się na dziecko, wtedy patrzy się na nie krzywo na rynku pracy i najchętniej z niego wypycha. Później zaś - skutecznie utrudnia się powrót. Przestrzeń publiczna jest dość słabo przystosowana do osób z wózkami wszelkiego typu, przedszkoli brakuje albo są za drogie, a przy procesie rekrutacyjnym, mimo formalnej równości, częstokroć wygrywa mężczyzna. On urlopu macierzyńskiego nie weźmie, więc będzie bardziej efektywny (czytaj - skłonny do spędzania nadgodzin w pracy). Ona, mimo nierzadko lepszego wykształcenia, po ciąży i porodzie będzie chciała odpocząć, zatem należy się jej "wieczny odpoczynek" - najlepiej poza rynkiem pracy.
Co ciekawe, role płciowe działają w sposób krzywdzący dla obydwu płci. Nie chodzi tu o to, że facet nie może sobie założyć sukienki - problemów jest znacznie więcej. Chociażby z feminizacją pewnych zawodów. Ktoś powie - zaraz, a czemu ma się nam to nie podobać, chyba o to walczycie? Odpowiadam - owszem, tyle że w tego typu fachach płace są na niższym poziomie niż na tych, zdominowanych przez mężczyzn, tak więc bez w miarę równej dystrybucji płci w zawodach nie ma co marzyć o równości płacowej. Czy nauczycielki albo pielęgniarki zarabiają u nas krocie? Raczej nie.
Podam przykład z życia wzięty - szukałem pracy i zobaczyłem ogłoszenie, widniejące na sklepowej witrynie, następującej treści: "Poszukujemy sprzedawcy". Wszedłem do środka i zapytałem się, czy oferta nadal jest aktualna. Pani odpowiedziała mi, że owszem, poszukują młodej, dyspozycyjnej dziewczyny. Lekko zdębiałem, bowiem forma gramatyczna ogłoszenia raczej tego nie sugerowała. Zapytałem, czy nie przyjmą do pracy osobnika innej płci. - Nie - usłyszałem, więc wyszedłem. Ogłoszenie wisi po dziś dzień, mam zatem gorzką satysfakcję. Nie zmienia to faktu, że takie, nagminne traktowanie jest absolutnie niezgodne z prawem unijnym, zabraniającym dyskryminacji ze względu na płeć.
Różnice płciowe widać w wielu dziedzinach. Różnice płacowe, które do 1989 bywały niższe niż w krajach Europy Zachodniej, od tego czasu zaczęły rosnąć. Odsetek kobiet w parlamencie nadal nie wykracza ponad okolice 20%, co jest bodaj najbardziej jaskrawym dowodem na to, że coś dzieje się nie tak. Nadal brakuje infrastruktury, takiej jak żłobki i przedszkola, umożliwiające powrót do pracy. Zarówno język, jak i edukacja pełne są stereotypów płciowych, na zasadzie "babcia lepi pierogi, a dziadzio majsterkuje w garażu". Kiedy kobieta pada ofiarą gwałtu, często usiłuje się udowodnić jej prowokacyjne zachowanie. Podobnych działań można naliczyć się całkiem sporo.
Jeśli zatem chcemy żyć w bardziej równym społeczeństwie, podobne bolączki należy rozpoznać i opracować metody, które co najmniej je zniwelują, a najlepiej - zlikwidują. Takim pomysłem są np. parytety na listach wyborczych w wysokości od 30 do 50% osób na listach z danej płci. Zieloni rozwiązali to tak, że każda z nich ma zapewnione minimum po 40% pierwszych miejsc, co zostawia dostatecznie duże pole do elastyczności. Wyborczynie i wyborce sami zdecydują, czy w Sejmie albo Senacie chcą mieć kobietę, czy też mężczyznę - ważne, by mieli wybór.
Kiedy mówimy o równych szansach, nie chodzi nam o przywileje. Nie jest przywilejem prawo do równej płacy za równą pracę (a dziś płace kobiet są o około 15% niższe niż mężczyzn). Nie jest przywilejem prawo do godnego traktowania w miejscu pracy. Nie jest przywilejem zapewnienie warunków do powrotu na rynek pracy. Nie jest też przywilejem fakt, że ojciec również powinien brać na siebie część urlopu rodzicielskiego. To wszystko prawa, bez których nie będzie równości płci. Bez tej równości nie zapewnimy też sobie prawa do harmonijnego rozwoju naszego człowieczeństwa, które składa się z integralnego i nieusuwalnego pierwiastka żeńskiego i męskiego. Warto o tym pamiętać nie tylko 8 marca, ale i cały rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz