Bo to zwyczajnie się opłaca - a po lekturze pewnego opracowania pod tym tytułem z roku 2005 widzę to tym wyraźniej. Na 50 stronach podano bardzo konkretne badania, przykłady i wyliczenia, wskazujące na to, że każdy kawałek zielonej przestrzeni miejskiej warto bronić. W sytuacji, kiedy planuje się ograniczenie przestrzeni Parku Świętokrzyskiego, tym bardziej warto przedstawić pewne niewygodne dla ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz fakty. Fakty, które pokazują, że tereny zielone i ich obrona nie są kwestią estetycznych uniesień oderwanych od rzeczywistości postaci, ale wynikają również z twardego rachunku społecznego i ekonomicznego.
Wartość jednego drzewa w przestrzeni miejskiej Berlina wyceniono na 7,5 tysiąca Euro. Takie jest realne znaczenie tego żywego organizmu w tkance miejskiej. O tym, jak wiele może pomóc poważne potraktowanie roślinności przez władze świadczyć może przykład holenderskiego Rotterdamu i jego dzielnicy Tarwewijk. Można ją było określić jako odpowiednik naszej Pragi Północ, tyle że tam poziom przemocy i wykluczenia społecznego był znacznie, znacznie wyższy. Przerażone stagnacją i złą reputacją obszaru, całkiem nieźle położonego (bo przy stacjach metra), władze zdecydowały na zainwestowanie środków w rewitalizacje tego miejsca. Zburzono stare domy, a w ich miejsce zdecydowano się na budowę nowych i powiększenie przestrzeni zielonej. Efekt zdaje się idealnie streszczać relacja dzielnicowego, który opowiada, jak kiedyś mieszkańcy skarżyli się na strzelaniny, a dziś narzekają na rowerzystów, którzy jeżdżą na chodnikach. Jak widać, jakość życia poszła w górę.
Inny pozytywny przykład do zastosowania w Polsce pochodzi z Czech. Tam rokrocznie odbywa się konkurs o Złotą Wstęgę, przyznawany wsi, która najlepiej dba o wygląd przestrzeni publicznej, dostępność usług społecznie potrzebnych, rozwój przedsiębiorczości i inne cechy mieszczące się w obrębie zrównoważonego rozwoju. Na zwycięską wioskę czekają nagrody finansowe i spora sława, bo wręczenie nagród odbywa się w czeskim Senacie. Dana miejscowość zyskuje zatem na popularności, co może przełożyć się np. na rozwój turystyki, ale przede wszystkim zyskują "lokalsi" - dzięki życiu w zdrowym, czystym środowisku. Istnieją też i inne Wstęgi - zielona za jakość środowiska, niebieska za poziom usług publicznych i biała - dla wsi przyjaznych dzieciom.
Korzyści z zieleni miejskiej są naprawdę wielowymiarowe i nierzadko nie wpadlibyśmy na to, w jakich sferach się przejawiają. W miarę oczywiste wydają się tu kwestie zdrowotne - w końcu kontakt z naturą sprzyja aktywnemu wypoczynkowi. Chcąc ograniczyć koszty służby zdrowia, warto w ramach profilaktyki inwestować w rośliny. Badania pewnego naukowca wykazały, że pacjentki i pacjenci, leżący w szpitalu i widzący drzewa za oknem zażywają mniej środków przeciwbólowych i wychodzą z placówki szybciej niż ci, którzy widzą jedynie budynki (7,9 dnia w porównaniu z 8,7 pozbawionych dostępu do zieleni). Co ciekawe, osoby, mające w pobliżu miejsca swojego zamieszkania park, ogród albo skwer zgłaszają się do lekarza rzadziej niż te, żyjące w betonowej pustyni.
Poprawa następuje także w dziedzinie koncentracji - tak w szkole, jak i w pracy. Rośliny odprężają, zmniejszają ciśnienie krwi, nierzadko wręcz filtrują powietrze biurowe (np. bluszcz - dym tytoniowy). Obserwuje się nie tylko wzrost wydajności pracy, ale też fakt, że osoby korzystające z zieleni i zażywające ruchu używają o 18 dni "chorobowego" mniej niż te, które tego nie robią. Nie trzeba chyba mówić o tym, że chorować mało kto lubi, a podana liczba przekłada się między innymi na rozwój gospodarki i mniejsze straty z tytułu absencji pracowniczej.
Zieleń tworzy społeczność - i to dosłownie. Mieszkanki i mieszkańcy osiedli, mających do dyspozycji zieloną przestrzeń, są ze sobą zżyci dużo bardziej niż ci, którzy są jej pozbawieni. Co więcej - wraz z zapewnieniem infrastruktury wypoczynkowej przestrzeń ta daje dzieciom i młodzieży możliwość odpoczynku i rozrywki i zmniejsza przestępczość. Badania z Chicago pokazują, że w zielonych dzielnicach dzieci dużo częściej bawią się poza domem niż w nim. Szacuje się też, że zieleń zmniejsza współczynnik łamania prawa o 7 do 8%. Sam kolor, jak już wspomniałem, uspokaja, przez co zmniejsza się ogólny poziom agresji. Widać więc jak na dłoni, że hasło sprawiedliwości ekologicznej jest niezwykle istotne, podobnie jak i walka o równy dostęp wszystkich do możliwości kontaktu z przyrodą.
Uwierzycie jeśli powiem, że dzięki drzewom będziecie miały/mieli nie tylko czystsze powietrze, ale też i niższe rachunki za energię? A to prawda - policzono, że dzięki spowalnianiu wiatru (przy wyższych jego prędkościach ucieka z naszych mieszkań więcej energii) można oszczędzić 10% na rachunkach za ogrzewanie, niezależnie od jakości izolacji domu. Mowa tu o miejscach, w których wieje słabo - tam, gdzie silniej, a zimy są bardziej mroźne, oszczędności mogą sięgnąć aż 40%. Warto też przypomnieć o tym, że drzewa tłumią hałas, co szczególnie w pobliżu ruchliwych dróg ma duże znaczenie. Osoby kierujące autem, jadącym po drodze z drzewami na poboczu raczej nie przyspieszy, jak sugerują niektórzy, ale będzie jechał ostrożniej - tak, jak przy korzystaniu z ronda.
Jak widać zatem, dużo lepiej mieć zieleń, niż być jej pozbawionym. Dlatego też zachęcamy do podpisywania petycji w obronie Parku Świętokrzyskiego - parku, którego ograniczanie dla wieżowca może skończyć się spalinami, komunikacyjnym paraliżem i wielkimi zawiejami, bo takie bywają efekty stawiania drapacza chmur w ścisłym centrum miasta. Warszawa ma na swoim terenie mnóstwo parków o różnych wielkościach i kompozycjach. Warto nie tylko zachowywać obecny stan rzeczy, ale wspierać jego rozwój, na przykład poprzez zainwestowanie w przestrzeń wokół jeziorka Balaton na Gocławiu. Opłaci się nam wszystkim - zapewniam.
Wartość jednego drzewa w przestrzeni miejskiej Berlina wyceniono na 7,5 tysiąca Euro. Takie jest realne znaczenie tego żywego organizmu w tkance miejskiej. O tym, jak wiele może pomóc poważne potraktowanie roślinności przez władze świadczyć może przykład holenderskiego Rotterdamu i jego dzielnicy Tarwewijk. Można ją było określić jako odpowiednik naszej Pragi Północ, tyle że tam poziom przemocy i wykluczenia społecznego był znacznie, znacznie wyższy. Przerażone stagnacją i złą reputacją obszaru, całkiem nieźle położonego (bo przy stacjach metra), władze zdecydowały na zainwestowanie środków w rewitalizacje tego miejsca. Zburzono stare domy, a w ich miejsce zdecydowano się na budowę nowych i powiększenie przestrzeni zielonej. Efekt zdaje się idealnie streszczać relacja dzielnicowego, który opowiada, jak kiedyś mieszkańcy skarżyli się na strzelaniny, a dziś narzekają na rowerzystów, którzy jeżdżą na chodnikach. Jak widać, jakość życia poszła w górę.
Inny pozytywny przykład do zastosowania w Polsce pochodzi z Czech. Tam rokrocznie odbywa się konkurs o Złotą Wstęgę, przyznawany wsi, która najlepiej dba o wygląd przestrzeni publicznej, dostępność usług społecznie potrzebnych, rozwój przedsiębiorczości i inne cechy mieszczące się w obrębie zrównoważonego rozwoju. Na zwycięską wioskę czekają nagrody finansowe i spora sława, bo wręczenie nagród odbywa się w czeskim Senacie. Dana miejscowość zyskuje zatem na popularności, co może przełożyć się np. na rozwój turystyki, ale przede wszystkim zyskują "lokalsi" - dzięki życiu w zdrowym, czystym środowisku. Istnieją też i inne Wstęgi - zielona za jakość środowiska, niebieska za poziom usług publicznych i biała - dla wsi przyjaznych dzieciom.
Korzyści z zieleni miejskiej są naprawdę wielowymiarowe i nierzadko nie wpadlibyśmy na to, w jakich sferach się przejawiają. W miarę oczywiste wydają się tu kwestie zdrowotne - w końcu kontakt z naturą sprzyja aktywnemu wypoczynkowi. Chcąc ograniczyć koszty służby zdrowia, warto w ramach profilaktyki inwestować w rośliny. Badania pewnego naukowca wykazały, że pacjentki i pacjenci, leżący w szpitalu i widzący drzewa za oknem zażywają mniej środków przeciwbólowych i wychodzą z placówki szybciej niż ci, którzy widzą jedynie budynki (7,9 dnia w porównaniu z 8,7 pozbawionych dostępu do zieleni). Co ciekawe, osoby, mające w pobliżu miejsca swojego zamieszkania park, ogród albo skwer zgłaszają się do lekarza rzadziej niż te, żyjące w betonowej pustyni.
Poprawa następuje także w dziedzinie koncentracji - tak w szkole, jak i w pracy. Rośliny odprężają, zmniejszają ciśnienie krwi, nierzadko wręcz filtrują powietrze biurowe (np. bluszcz - dym tytoniowy). Obserwuje się nie tylko wzrost wydajności pracy, ale też fakt, że osoby korzystające z zieleni i zażywające ruchu używają o 18 dni "chorobowego" mniej niż te, które tego nie robią. Nie trzeba chyba mówić o tym, że chorować mało kto lubi, a podana liczba przekłada się między innymi na rozwój gospodarki i mniejsze straty z tytułu absencji pracowniczej.
Zieleń tworzy społeczność - i to dosłownie. Mieszkanki i mieszkańcy osiedli, mających do dyspozycji zieloną przestrzeń, są ze sobą zżyci dużo bardziej niż ci, którzy są jej pozbawieni. Co więcej - wraz z zapewnieniem infrastruktury wypoczynkowej przestrzeń ta daje dzieciom i młodzieży możliwość odpoczynku i rozrywki i zmniejsza przestępczość. Badania z Chicago pokazują, że w zielonych dzielnicach dzieci dużo częściej bawią się poza domem niż w nim. Szacuje się też, że zieleń zmniejsza współczynnik łamania prawa o 7 do 8%. Sam kolor, jak już wspomniałem, uspokaja, przez co zmniejsza się ogólny poziom agresji. Widać więc jak na dłoni, że hasło sprawiedliwości ekologicznej jest niezwykle istotne, podobnie jak i walka o równy dostęp wszystkich do możliwości kontaktu z przyrodą.
Uwierzycie jeśli powiem, że dzięki drzewom będziecie miały/mieli nie tylko czystsze powietrze, ale też i niższe rachunki za energię? A to prawda - policzono, że dzięki spowalnianiu wiatru (przy wyższych jego prędkościach ucieka z naszych mieszkań więcej energii) można oszczędzić 10% na rachunkach za ogrzewanie, niezależnie od jakości izolacji domu. Mowa tu o miejscach, w których wieje słabo - tam, gdzie silniej, a zimy są bardziej mroźne, oszczędności mogą sięgnąć aż 40%. Warto też przypomnieć o tym, że drzewa tłumią hałas, co szczególnie w pobliżu ruchliwych dróg ma duże znaczenie. Osoby kierujące autem, jadącym po drodze z drzewami na poboczu raczej nie przyspieszy, jak sugerują niektórzy, ale będzie jechał ostrożniej - tak, jak przy korzystaniu z ronda.
Jak widać zatem, dużo lepiej mieć zieleń, niż być jej pozbawionym. Dlatego też zachęcamy do podpisywania petycji w obronie Parku Świętokrzyskiego - parku, którego ograniczanie dla wieżowca może skończyć się spalinami, komunikacyjnym paraliżem i wielkimi zawiejami, bo takie bywają efekty stawiania drapacza chmur w ścisłym centrum miasta. Warszawa ma na swoim terenie mnóstwo parków o różnych wielkościach i kompozycjach. Warto nie tylko zachowywać obecny stan rzeczy, ale wspierać jego rozwój, na przykład poprzez zainwestowanie w przestrzeń wokół jeziorka Balaton na Gocławiu. Opłaci się nam wszystkim - zapewniam.
1 komentarz:
ciekawy i z pewnością bardzo przydatny blog! pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz