8 października 2010

Barometr Warszawski, czyli fotografia miasta

Wydawać by się mogło, że po zeszłorocznym ujawnieniu wyników badań "Barometru Warszawskiego" będziemy regularnie mogli analizować jego wyniki. Okazało się jednak, że na kolejne badanie przyszło nam czekać aż do lipca 2010 roku i - wreszcie - Ratusz uchylił rąbka tajemnicy. Te zaś pokazują, że choć ogólnie pozostajemy zadowolone i zadowoleni z naszego miasta, dostrzegając chociażby poprawę poziomu bezpieczeństwa czy też stanu komunikacji miejskiej, to jednak są takie obszary, w których widać większy niż w innych poziom niezadowolenia. Jednego możemy być pewni - na dzień dzisiejszy Hanna Gronkiewicz-Waltz oceniana jest pozytywnie przez mieszkanki i mieszkańców miasta - dokładnie 61% respondentów cieszy się na jej rządy, podczas gdy 24% nie jest z nich zadowolonych. Co ciekawe, nie mamy wrażenia, by miała panować zła sytuacja względem stanu dostępności przedszkoli czy edukacji, chociaż spora część osób pytanych przyznaje się do niewiedzy w tej kwestii. Spośród proponowanych przez miasto usług publicznych jesteśmy za to względnie niezadowoleni ze stanu czystości w mieście (65% "na tak", 33% - "na nie") i z jakości opieki zdrowotnej w mieście (wskaźniki na poziomie odpowiednio 39 i 53%), choć większość respondentów uważa, że i tak pod tym ostatnim względem jest tu lepiej niż w reszcie kraju.

Kiedy popatrzy się na konkretne wskaźniki poziomu poczucia bezpieczeństwa w mieście, będziemy wiedzieć, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość postawiło na inteligenckiego architekta, Czesława Bieleckiego, a nie na szeryfa w rodzaju Zbigniewa Ziobro. Nie dajemy wiary w rozplenienie się przestępczości, i choć bywają sytuacje, kiedy czujemy się mniej pewnie (jak w wypadku nocnej komunikacji). Kampania antydopalaczowa chyba nie spowoduje wielkiej mobilizacji na rzecz Platformy Obywatelskiej, nie postrzegamy bowiem chociażby narkomanii jako największego problemu związanego z zagrożeniem złamania prawa, wyżej stawiając bójki czy włamania. To ważne, bowiem kiedy już nie czujemy się zbyt bezpieczni, jesteśmy (zaraz za zwiększeniem ilości patroli) skłonni zawierzyć miejskiemu monitoringowi, który wielu problemów zwyczajnie rozwiązać nie może, a za to niesie za sobą ryzyko inwigilacji.

Dobre wieści nadchodzą z frontu komunikacyjnego. Nadal większość mieszkanek i mieszkańców miasta ponad samochód preferuje komunikacje zbiorową - 54% z nas korzysta z niej codziennie, podczas gdy z samochodu (i to zarówno jako kierowca, jak i pasażer) - 34%. Kiedy spyta się o to, kto w ogóle nie korzysta z różnych form komunikacji, transport publiczny notuje wskaźniki na poziomie 9%, a auta - 29% jeśli chodzi o rolę pasażera/pasażerki i aż 52% jako kierowczyni/kierowca. Choć komunikację zbiorową oceniamy pozytywnie i dostrzegamy poprawę świadczonych usług - zarówno na szczeblu miejskim, jak i dzielnicowym, to dostrzegamy pewne problemy, takie jak chociażby nie najlepiej skonstruowane opcje przesiadkowe (21% ocenia je ambiwalentnie, a 9% - po prostu źle), tłok (25% wskazań) i kiepska wentylacja (16%). Rozwiązaniem byłoby, jak się wydaje, zintensyfikowanie kursów w godzinach szczytu. 55% z nas nie jest już teraz gotowych na podwyżki cen usług komunikacyjnych w zamian za poprawę ich jakości, za to poziom akceptacji ułatwień dla transportu zbiorowego, takiego jak chociażby buspasy, jest bardzo wysoki (77% naprzeciw 9% oceniających je negatywnie). Co ciekawe, aż 53% pytanych pozostaje zadowolonych z ich aktualnej ilości, zaś 25% uważa, że jest ich za mało. Dość kuriozalne wyniki wyszły przy okazji pytań o komunikację rowerową - choć jedynie 6% warszawianek i warszawiaków korzysta z niej codziennie, jednocześnie aż 51% pytanych uważa, że Warszawa jest miastem przyjaznym dla tej formy komunikacji. Czy to przypadek, że ta liczba jest tak podobna do liczby osób, które nigdy nie jeżdżą jednośladami (52%)? Wydaje się, że warto uświadamiać stan faktyczny, daleki od zadowalającego.

Nie da się ukryć, że - stety albo niestety - wyobraźnię pytanych kształtują wielkie inwestycje infrastrukturalne. Za najpilniejsze sprawy dla miasta 21% z nas uważa budowę drugiej linii metra, a 20% - remonty dróg. W tej kategorii - dla porównania - korki za ważną kwestie uznaje 15%, 10% - budowę placów zabaw dla dzieci, 9% - czystość w mieście, 6% - więcej zieleni, 4% - budownictwo mieszkaniowe, a raptem 3% - plany zagospodarowania przestrzennego. W kwestii absolutnie najpilniejszych inwestycji 35% wskazuje miejską obwodnicę, 31% - II linię metra (co ciekawe, aż 80% pytanych nie widzi żadnych, pozakomunikacyjnych wad budowy tej nitki, a jedynie 1% pytanych martwi się o koszt tej inwestycji), 9% - Most Północny, zaś 6% - budowę Stadionu Narodowego. Pojawiają się tu też jednak pomysły bliskie zielonemu sercu: 5% dla budownictwa komunalnego, 4% dla rewitalizacji Pragi, 3% dla zagospodarowania Wisły czy 2% dla rozwoju ścieżek rowerowych.Sumując je, otrzymujemy niemałą liczbę osób interesujących się bardziej jakością życia niż budowaniem dla samego budowania.

Na dwa ostatnie, istotne kwestie warto jeszcze zwrócić uwagę. Po pierwsze, istnieje całkiem spora grupa mieszkanek i mieszkanek miasta, mających niepokojące poczucie, że władze samorządowe nie interesują się ich uwagami i opiniami, dotyczącymi rozwoju miasta. W wypadku władz miejskich 41% z nas uważa, że ich reprezentantki i reprezentanci ich słuchają, ale już 31% - że niekoniecznie. 26% osób sądzi, że jest kiepsko poinformowanych o tym, co dzieje się w mieście (naprzeciw 63% odwrotnej opinii), kiedy analizuje się zaś same władze wskaźnik jest jeszcze gorszy (50% na plus i 42% in minus), choć przy władzach dzielnicowych jest nieco lepiej (odpowiednio 51 i 30%). Drugą jest dość słabe uczestnictwo w imprezach masowych, oferowanych przez miasto. Ich konserwatyzm lub też patriotyczny wymiar nie zachęca tak bardzo, jak najbardziej popularna impreza - Noc Muzeów (uczestniczy w niej 23% badanych). Czego trzeba, by te wskaźniki były wyższe? Być może więcej pomysłów w rodzaju palmy Joanny Rajkowskiej, którą akceptuje 62% pytanych.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...