Wydarzenia wokół apteki Karola El Kashifa, położonej na zbiegu ulic Puławskiej i Rakowieckiej, po raz kolejny odsłaniają brak procedur awaryjnych, związanych z wspieraniem małej przedsiębiorczości w Warszawie. Warszawscy Zieloni domagają się od władz Mokotowa przyjęcia bardziej aktywnej postawy wobec El Kashifa i zapewnienia możliwości dalszego funkcjonowania apteki, przydatnej zarówno ze względu na usługi, świadczone lokalnej społeczności, jak i fakt zatrudnienia w niej 20 osób.
- To prawda, że sytuacja właścicielska wspomnianego lokalu jest skomplikowana - przyznaje Bartłomiej Kozek, przewodniczący warszawskich Zielonych. - Dzielnica powinna jednak w takim wypadku zająć się poszukiwaniem rozwiązań, takich jak chociażby znalezienie lokalu zastępczego w pobliżu zlikwidowanej placówki. Wokół sprawy narosło wiele złych emocji, związanych z działaniami ówczesnych polityków PO na Mokotowie, którzy aktywnie stanęli po jednej ze stron konfliktu między najmującym od miasta lokal jubilerem a podnajmującym aptekarzem. Chcielibyśmy, by obydwa przedsięwzięcia mogły funkcjonować równolegle, aktualna sytuacja nie wpływa pozytywnie na dostępność usług medycznych w okolicy.
- Bardzo duże kontrowersje, by nie powiedzieć – skandal – wzbudziła niedawna akcja policji wobec protestującego pod Ministerstwem Sprawiedliwości El Kashifem – dodaje członek Zielonych, Krystian Legierski. - Wobec przykutego do bramy wjazdowej ministerstwa policjanci użyli gazu, tłumacząc to agresywnym zachowaniem aptekarza. Domagamy się udostępnienia nagrania policyjnego z przeprowadzonej o 4 nad ranem 4 czerwca akcji, tak, by można było samodzielnie ocenić zaistniałą sytuację. Nie przekonują nas twierdzenia, że przedsiębiorca mógł w jakikolwiek sposób zagrażać mającej przejść w ten dzień procesji, niepokoją także – szczególnie w kontekście niedawnych wydarzeń wokół śmierci Maxwella Itoyi, doniesienia o ksenofobicznych wypowiedziach policjantów biorących udział w akcji. Niestety, ostatnimi czasy rozwiązania siłowe dominują nad systemowymi w sporej grupie konfliktów społecznych.
Kolejna pikieta Karola El Kashifa odbyła się w poniedziałek, 14 czerwca, o godzinie 12.00 pod Ministerstwem Sprawiedliwości (Plac na Rozdrożu, al. Ujazdowskie 11).
***
Stop Greedexowi! Brońmy Ogrodu Saskiego przed zabudową!
Warszawscy Zieloni z niedowierzaniem i oburzeniem przyjmują informację, iż firma deweloperska Greedex zamierza przekształcić Ogród Saski w pseudonowoczesną betonową pustynię, gdzie zieleń będzie można oglądać za szkłem. Jak się dowiadujemy, firma zwołała na czwartek 17 czerwca konferencję prasową na pl. Bankowym, na której zaprezentuje swoją koncepcję zabudowy parku – tzw. Saski City.
- To kolejny przykład skandalicznej polityki przestrzennej miasta, polegającej na wyprzedawaniu terenów zielonych pod zabudowę! – oburza się Bartłomiej Kozek, przewodniczący koła warszawskiego Zielonych. – Kolejny kawałek miejskiej zieleni – w dodatku park o bezcennej wartości historycznej! – zostaje przekazany prywatnemu inwestorowi, który zmieni go w betonową, sterylną, wypreparowaną z jakiejkolwiek naturalnej przyrody pustynię. Greedex w ulotce prezentuje swoją inwestycję jako „ekologiczną”. To jakiś ponury żart! Czy ktoś konsultował ten projekt z mieszkankami i mieszkańcami Warszawy? Czy i tym razem Ratusz zamierza zlekceważyć głos obywateli i stworzyć w centrum miasta kolejną przestrzeń dla wybrańców o grubych portfelach?
- Pamiętamy niedawną sprawę Pól Mokotowskich, Parku Świętokrzyskiego, a ostatnio – Jeziorka Czerniakowskiego i Rzekotkowego Stawu w Kabatach – dodaje Irena Kołodziej, przewodnicząca warszawskich Zielonych. – Pole Mokotowskie i Park Świętokrzyski udało się w ostatniej chwili obronić przed zabudową, ale Rzekotkowy Staw jest już tylko wspomnieniem, a losy Jeziorka Czerniakowskiego nadal się ważą – decyzji o zakazie zabudowy wciąż nie podjęto, a inwestor stosuje metodę faktów dokonanych. Nawet taka oaza zieleni i spokoju, jakim był zaprojektowany przez Joannę Rajkowską „Dotleniacz” na pl. Grzybowskim, natychmiast zaakceptowany przez lokalną społeczność, przegrał w konfrontacji z betonową wizją miasta. Wygląda na to, że Ratusz bardziej dba o interes deweloperów, niż mieszkańców i przyrody. Przekazanie Ogrodu Saskiego Greedexowi to kolejny przykład tej obłędnej, sprzecznej z dobrem publicznym polityki!
- W Warszawie źle się dzieje – alarmuje Hanna Gill-Piątek, członkini Rady Krajowej Zielonych. - Przestrzeń publiczna jest coraz bardziej sprywatyzowana, a sąsiedzkie relacje zastąpiły metalowe płoty. Wnioski, petycje i prośby są ignorowane przez władze stolicy i dzielnic. Urzędnicy, opacznie pojmujący znaczenie słowa „nowoczesność”, głusi są na głos mieszkańców i organizacji pozarządowych, a apartamentowce stawia się nawet w otulinie rezerwatów. Jako mieszkańcy i mieszkanki Warszawy domagamy się od miasta prawdziwych konsultacji społecznych przed wydawaniem ważnych dla nas decyzji i przestrzegania prawa o ochronie przyrody oraz prawa unijnego!
Zieloni wzywają wszystkich, którym nie jest obojętne to, w jakim mieście – zielonym czy betonowym - będziemy żyli my oraz nasze dzieci i wnuki, na wiec w obronie Ogrodu Saskiego, który odbędzie się w czwartek 17 czerwca na pl. Bankowym, o godz. 13.
***
Szanowna Pani Prezydent,
Jako mieszkańcy Warszawy pragniemy wyrazić swoje głębokie zaniepokojenie niekorzystnymi zmianami, które w ostatnich latach zachodzą w środowisku przyrodniczym naszego Miasta.
Jeszcze do niedawna zieleń miejska była uważana za jeden z największych atutów Warszawy.
Zagraniczni turyści przeważnie wymieniają ją jako najbardziej rzucającą się w oczy, charakterystyczną i pozytywną cechę stolicy Polski, która wyróżnia ją spośród wielu innych metropolii europejskich. Uprzednio władze Warszawy szczyciły się naszymi licznymi terenami zieleni. Nawet jeszcze w tym roku został wydany przepiękny album „Przyroda Warszawy” promujący bogactwo i walory przyrodnicze Miasta. Album poświęcony jest w całości różnym formom ochrony przyrody na obszarze Warszawy, m.in. rezerwatom, użytkom ekologicznym, zespołom przyrodniczo-krajobrazowym, parkom. Opisywane są w nim także cenne gatunki roślin i zwierząt, jakie można w Warszawie podziwiać i obserwować.
Jednak praktyka i rzeczywistość okazały się zupełnie inne niż deklarowana dbałość o tereny zieleni i ochronę przyrody. Odnosimy wrażenie, że dla Ratusza tereny zieleni publicznej (parki, skwery, zieleńce) oraz obszary o wysokich walorach przyrodniczych to jedynie potencjalne tereny inwestycyjne. Niestety, miejsca i obiekty prezentowane we wspomnianym albumie (wydanym pod wymownym hasłem „Zakochaj się w Warszawie”) nie wszędzie wyglądają już tak, jak na fotografiach. Chyba najbardziej wymownymi tego przykładami są: rezerwat Jeziorko Czerniakowskie i jego otulina, otulina rezerwatu Las Kabacki czy użytek ekologiczny Jeziorko Imielińskie, otoczenie Lasu Natolińskiego i rezerwatu Morysin.
Decyzje zezwalające na nowe inwestycje na tych terenach podejmowane są jednostkowo, bez poszanowania i uwzględnienia wszystkich procesów, funkcji i powiązań przyrodniczych oraz naturalnych walorów tych terenów. Brak jest skutecznej interdyscyplinarnej strategii ochrony środowiska przyrodniczego Warszawy, zapisanej w wieloletnim programie ochrony środowiska przyrodniczego. Inne branżowe dokumenty strategiczne i planistyczne dotyczące rozwoju Miasta nie respektują podstawowych zasad zrównoważonego rozwoju, traktując je wyłącznie jako hasło. Na podstawie ich lektury można wręcz odnieść wrażenie, iż największą przychylnością władz Warszawy cieszą się różni inwestorzy, którzy – w odróżnieniu od zwykłych mieszkańców – nie mają problemów, aby spotkać się z miejskimi decydentami, nie mają problemów z uzyskaniem terminowych odpowiedzi od urzędów oraz pozytywnych dla nich decyzji.
Szczególnie ubolewamy z powodu wzrastającej liczby wycinanych drzew – często bez wyraźnego uzasadnienia. Decyzje o likwidacji zieleni miejskiej przychodzą zbyt łatwo i często są zaskoczeniem dla mieszkańców. Polityka Ratusza stoi tu w jawnej sprzeczności z nowoczesnymi trendami gospodarowania zielenią miejską, wdrażanymi w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych. Według nowoczesnych zasad zarządzania zasobami zieleni miejskiej, każde drzewo ma nie tylko wartość estetyczną i sentymentalną, ale także wymierną wartość finansową, gdyż wykonuje dla nas pracę, jaką musiałoby wykonać kilka urządzeń napędzanych elektrycznie.
Odnosimy także wrażenie, iż jako mieszkańcy jesteśmy wyłączeni z podejmowania decyzji dotyczących środowiska, w jakim mamy żyć. Nasze głosy są marginalizowane lub niebrane w ogóle pod uwagę. Konsultacje społeczne sprowadzają się często do jednostronnego przekazu informacji.
Ponieważ sprawa zachowania zieleni miejskiej i ochrony przyrody w Warszawie to nie tylko kwestia naszego komfortu psychicznego i upodobań, ale także zdrowia fizycznego naszego i naszych rodzin, nie możemy się pogodzić z taką sytuacją. Mamy prawo do zieleni. Prawo to wynika z ustawodawstwa polskiego, ratyfikowanej przez Polskę Konwencji z Aarhus oraz z dyrektyw Unii Europejskiej. Korzystanie w pełni z naszego prawa współdecydowania o sprawach dotyczących warunków życia w mieście i realnego wpływu na podejmowane decyzje jest dla nas jedyną szansą współuczestnictwa w ochronie środowiska naturalnego Warszawy, ponieważ niewiele urzędów z „ochroną środowiska” w nazwie (zarówno szczebla lokalnego, regionalnego jak i centralnego) rzeczywiście to środowisko chroni. Wydaje się, iż zajmują się one wyłącznie procedurami szybkiego i bezkolizyjnego przeprowadzania wszelkich inwestycji (zarówno prywatnych, jak i publicznych). Wszyscy, którzy stają w obronie środowiska przyrodniczego (którego jakość decyduje o jakości życia w Warszawie), traktowani są jak uciążliwi intruzi. Decydenci zapomnieli, iż ochrona środowiska zgodnie z Konstytucja jest obowiązkiem władz publicznych i każdego obywatela.
Nie przekonują nas zapewnienia urzędników, iż obecnie trwające inwestycje na terenach przyrodniczo cennych to skutek wadliwego ustawodawstwa. Prawo nie jest problemem. W naszym odczuciu wynikają one z braku dobrej woli ze strony urzędów, z nieskutecznych form zarządzania i bałaganu kompetencyjnego, błędów decyzyjnych oraz nieliczenia się z opiniami mieszkańców.
Zapewne intencje Pani Prezydent są jak najlepsze, ale decyzje, które teraz Pani podejmuje, są często nieodwracalne, a ich skutki rozciągną się na dziesięciolecia. Takie decyzje nie mogą być podejmowane przez kilka osób, lecz wymagają szerokich konsultacji społecznych. Domagamy się zmiany polityki Ratusza w zarządzaniu zielenią miejską, która jest jednym z najcenniejszych zasobów naszego Miasta, a w szczególności natychmiastowego wstrzymania procedowania dalszej zabudowy terenów w otoczeniu rezerwatu Jeziorko Czerniakowskie i rzetelnego dialogu oraz wiarygodnych konsultacji społecznych, zarówno przy tej, jaki i wszystkich innych planowanych inwestycjach.
- To prawda, że sytuacja właścicielska wspomnianego lokalu jest skomplikowana - przyznaje Bartłomiej Kozek, przewodniczący warszawskich Zielonych. - Dzielnica powinna jednak w takim wypadku zająć się poszukiwaniem rozwiązań, takich jak chociażby znalezienie lokalu zastępczego w pobliżu zlikwidowanej placówki. Wokół sprawy narosło wiele złych emocji, związanych z działaniami ówczesnych polityków PO na Mokotowie, którzy aktywnie stanęli po jednej ze stron konfliktu między najmującym od miasta lokal jubilerem a podnajmującym aptekarzem. Chcielibyśmy, by obydwa przedsięwzięcia mogły funkcjonować równolegle, aktualna sytuacja nie wpływa pozytywnie na dostępność usług medycznych w okolicy.
- Bardzo duże kontrowersje, by nie powiedzieć – skandal – wzbudziła niedawna akcja policji wobec protestującego pod Ministerstwem Sprawiedliwości El Kashifem – dodaje członek Zielonych, Krystian Legierski. - Wobec przykutego do bramy wjazdowej ministerstwa policjanci użyli gazu, tłumacząc to agresywnym zachowaniem aptekarza. Domagamy się udostępnienia nagrania policyjnego z przeprowadzonej o 4 nad ranem 4 czerwca akcji, tak, by można było samodzielnie ocenić zaistniałą sytuację. Nie przekonują nas twierdzenia, że przedsiębiorca mógł w jakikolwiek sposób zagrażać mającej przejść w ten dzień procesji, niepokoją także – szczególnie w kontekście niedawnych wydarzeń wokół śmierci Maxwella Itoyi, doniesienia o ksenofobicznych wypowiedziach policjantów biorących udział w akcji. Niestety, ostatnimi czasy rozwiązania siłowe dominują nad systemowymi w sporej grupie konfliktów społecznych.
Kolejna pikieta Karola El Kashifa odbyła się w poniedziałek, 14 czerwca, o godzinie 12.00 pod Ministerstwem Sprawiedliwości (Plac na Rozdrożu, al. Ujazdowskie 11).
***
Stop Greedexowi! Brońmy Ogrodu Saskiego przed zabudową!
Warszawscy Zieloni z niedowierzaniem i oburzeniem przyjmują informację, iż firma deweloperska Greedex zamierza przekształcić Ogród Saski w pseudonowoczesną betonową pustynię, gdzie zieleń będzie można oglądać za szkłem. Jak się dowiadujemy, firma zwołała na czwartek 17 czerwca konferencję prasową na pl. Bankowym, na której zaprezentuje swoją koncepcję zabudowy parku – tzw. Saski City.
- To kolejny przykład skandalicznej polityki przestrzennej miasta, polegającej na wyprzedawaniu terenów zielonych pod zabudowę! – oburza się Bartłomiej Kozek, przewodniczący koła warszawskiego Zielonych. – Kolejny kawałek miejskiej zieleni – w dodatku park o bezcennej wartości historycznej! – zostaje przekazany prywatnemu inwestorowi, który zmieni go w betonową, sterylną, wypreparowaną z jakiejkolwiek naturalnej przyrody pustynię. Greedex w ulotce prezentuje swoją inwestycję jako „ekologiczną”. To jakiś ponury żart! Czy ktoś konsultował ten projekt z mieszkankami i mieszkańcami Warszawy? Czy i tym razem Ratusz zamierza zlekceważyć głos obywateli i stworzyć w centrum miasta kolejną przestrzeń dla wybrańców o grubych portfelach?
- Pamiętamy niedawną sprawę Pól Mokotowskich, Parku Świętokrzyskiego, a ostatnio – Jeziorka Czerniakowskiego i Rzekotkowego Stawu w Kabatach – dodaje Irena Kołodziej, przewodnicząca warszawskich Zielonych. – Pole Mokotowskie i Park Świętokrzyski udało się w ostatniej chwili obronić przed zabudową, ale Rzekotkowy Staw jest już tylko wspomnieniem, a losy Jeziorka Czerniakowskiego nadal się ważą – decyzji o zakazie zabudowy wciąż nie podjęto, a inwestor stosuje metodę faktów dokonanych. Nawet taka oaza zieleni i spokoju, jakim był zaprojektowany przez Joannę Rajkowską „Dotleniacz” na pl. Grzybowskim, natychmiast zaakceptowany przez lokalną społeczność, przegrał w konfrontacji z betonową wizją miasta. Wygląda na to, że Ratusz bardziej dba o interes deweloperów, niż mieszkańców i przyrody. Przekazanie Ogrodu Saskiego Greedexowi to kolejny przykład tej obłędnej, sprzecznej z dobrem publicznym polityki!
- W Warszawie źle się dzieje – alarmuje Hanna Gill-Piątek, członkini Rady Krajowej Zielonych. - Przestrzeń publiczna jest coraz bardziej sprywatyzowana, a sąsiedzkie relacje zastąpiły metalowe płoty. Wnioski, petycje i prośby są ignorowane przez władze stolicy i dzielnic. Urzędnicy, opacznie pojmujący znaczenie słowa „nowoczesność”, głusi są na głos mieszkańców i organizacji pozarządowych, a apartamentowce stawia się nawet w otulinie rezerwatów. Jako mieszkańcy i mieszkanki Warszawy domagamy się od miasta prawdziwych konsultacji społecznych przed wydawaniem ważnych dla nas decyzji i przestrzegania prawa o ochronie przyrody oraz prawa unijnego!
Zieloni wzywają wszystkich, którym nie jest obojętne to, w jakim mieście – zielonym czy betonowym - będziemy żyli my oraz nasze dzieci i wnuki, na wiec w obronie Ogrodu Saskiego, który odbędzie się w czwartek 17 czerwca na pl. Bankowym, o godz. 13.
***
Szanowna Pani Prezydent,
Jako mieszkańcy Warszawy pragniemy wyrazić swoje głębokie zaniepokojenie niekorzystnymi zmianami, które w ostatnich latach zachodzą w środowisku przyrodniczym naszego Miasta.
Jeszcze do niedawna zieleń miejska była uważana za jeden z największych atutów Warszawy.
Zagraniczni turyści przeważnie wymieniają ją jako najbardziej rzucającą się w oczy, charakterystyczną i pozytywną cechę stolicy Polski, która wyróżnia ją spośród wielu innych metropolii europejskich. Uprzednio władze Warszawy szczyciły się naszymi licznymi terenami zieleni. Nawet jeszcze w tym roku został wydany przepiękny album „Przyroda Warszawy” promujący bogactwo i walory przyrodnicze Miasta. Album poświęcony jest w całości różnym formom ochrony przyrody na obszarze Warszawy, m.in. rezerwatom, użytkom ekologicznym, zespołom przyrodniczo-krajobrazowym, parkom. Opisywane są w nim także cenne gatunki roślin i zwierząt, jakie można w Warszawie podziwiać i obserwować.
Jednak praktyka i rzeczywistość okazały się zupełnie inne niż deklarowana dbałość o tereny zieleni i ochronę przyrody. Odnosimy wrażenie, że dla Ratusza tereny zieleni publicznej (parki, skwery, zieleńce) oraz obszary o wysokich walorach przyrodniczych to jedynie potencjalne tereny inwestycyjne. Niestety, miejsca i obiekty prezentowane we wspomnianym albumie (wydanym pod wymownym hasłem „Zakochaj się w Warszawie”) nie wszędzie wyglądają już tak, jak na fotografiach. Chyba najbardziej wymownymi tego przykładami są: rezerwat Jeziorko Czerniakowskie i jego otulina, otulina rezerwatu Las Kabacki czy użytek ekologiczny Jeziorko Imielińskie, otoczenie Lasu Natolińskiego i rezerwatu Morysin.
Decyzje zezwalające na nowe inwestycje na tych terenach podejmowane są jednostkowo, bez poszanowania i uwzględnienia wszystkich procesów, funkcji i powiązań przyrodniczych oraz naturalnych walorów tych terenów. Brak jest skutecznej interdyscyplinarnej strategii ochrony środowiska przyrodniczego Warszawy, zapisanej w wieloletnim programie ochrony środowiska przyrodniczego. Inne branżowe dokumenty strategiczne i planistyczne dotyczące rozwoju Miasta nie respektują podstawowych zasad zrównoważonego rozwoju, traktując je wyłącznie jako hasło. Na podstawie ich lektury można wręcz odnieść wrażenie, iż największą przychylnością władz Warszawy cieszą się różni inwestorzy, którzy – w odróżnieniu od zwykłych mieszkańców – nie mają problemów, aby spotkać się z miejskimi decydentami, nie mają problemów z uzyskaniem terminowych odpowiedzi od urzędów oraz pozytywnych dla nich decyzji.
Szczególnie ubolewamy z powodu wzrastającej liczby wycinanych drzew – często bez wyraźnego uzasadnienia. Decyzje o likwidacji zieleni miejskiej przychodzą zbyt łatwo i często są zaskoczeniem dla mieszkańców. Polityka Ratusza stoi tu w jawnej sprzeczności z nowoczesnymi trendami gospodarowania zielenią miejską, wdrażanymi w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych. Według nowoczesnych zasad zarządzania zasobami zieleni miejskiej, każde drzewo ma nie tylko wartość estetyczną i sentymentalną, ale także wymierną wartość finansową, gdyż wykonuje dla nas pracę, jaką musiałoby wykonać kilka urządzeń napędzanych elektrycznie.
Odnosimy także wrażenie, iż jako mieszkańcy jesteśmy wyłączeni z podejmowania decyzji dotyczących środowiska, w jakim mamy żyć. Nasze głosy są marginalizowane lub niebrane w ogóle pod uwagę. Konsultacje społeczne sprowadzają się często do jednostronnego przekazu informacji.
Ponieważ sprawa zachowania zieleni miejskiej i ochrony przyrody w Warszawie to nie tylko kwestia naszego komfortu psychicznego i upodobań, ale także zdrowia fizycznego naszego i naszych rodzin, nie możemy się pogodzić z taką sytuacją. Mamy prawo do zieleni. Prawo to wynika z ustawodawstwa polskiego, ratyfikowanej przez Polskę Konwencji z Aarhus oraz z dyrektyw Unii Europejskiej. Korzystanie w pełni z naszego prawa współdecydowania o sprawach dotyczących warunków życia w mieście i realnego wpływu na podejmowane decyzje jest dla nas jedyną szansą współuczestnictwa w ochronie środowiska naturalnego Warszawy, ponieważ niewiele urzędów z „ochroną środowiska” w nazwie (zarówno szczebla lokalnego, regionalnego jak i centralnego) rzeczywiście to środowisko chroni. Wydaje się, iż zajmują się one wyłącznie procedurami szybkiego i bezkolizyjnego przeprowadzania wszelkich inwestycji (zarówno prywatnych, jak i publicznych). Wszyscy, którzy stają w obronie środowiska przyrodniczego (którego jakość decyduje o jakości życia w Warszawie), traktowani są jak uciążliwi intruzi. Decydenci zapomnieli, iż ochrona środowiska zgodnie z Konstytucja jest obowiązkiem władz publicznych i każdego obywatela.
Nie przekonują nas zapewnienia urzędników, iż obecnie trwające inwestycje na terenach przyrodniczo cennych to skutek wadliwego ustawodawstwa. Prawo nie jest problemem. W naszym odczuciu wynikają one z braku dobrej woli ze strony urzędów, z nieskutecznych form zarządzania i bałaganu kompetencyjnego, błędów decyzyjnych oraz nieliczenia się z opiniami mieszkańców.
Zapewne intencje Pani Prezydent są jak najlepsze, ale decyzje, które teraz Pani podejmuje, są często nieodwracalne, a ich skutki rozciągną się na dziesięciolecia. Takie decyzje nie mogą być podejmowane przez kilka osób, lecz wymagają szerokich konsultacji społecznych. Domagamy się zmiany polityki Ratusza w zarządzaniu zielenią miejską, która jest jednym z najcenniejszych zasobów naszego Miasta, a w szczególności natychmiastowego wstrzymania procedowania dalszej zabudowy terenów w otoczeniu rezerwatu Jeziorko Czerniakowskie i rzetelnego dialogu oraz wiarygodnych konsultacji społecznych, zarówno przy tej, jaki i wszystkich innych planowanych inwestycjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz