Odwołanie Jacka Sobali ze stanowiska publicznej Trójki wydawało się niemożliwością. A jednak się udało. Skłócenie się z zespołem, którego punktem kulminacyjnym było stworzenie popołudniowego pasma publicystycznego z udziałem prawicowych dziennikarzy nie należących do publicystów rozgłośni, jest wedle zarządu Polskiego Radia głównym powodem takiego ruchu. Jeśli tak, to szkoda, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale. Sobala może chwalić się dalszym wzrostem słuchalności, ale wygląda na to, że polegała ona na przepływie słuchaczek i słuchaczy z innych radiostacji (możliwe, że głównie z będącego w kryzysie pod tym względem Radia Zet), zapoczątkowanym już wcześniej, nie zaś jego osobistymi zasługami. W ciągu pięciu miesięcy nie udało mu się tak znowuż tak wiele zmienić, głównie z powodu olbrzymiego nacisku opinii publicznej, wyczulonej na partyjne nominacje w medium, które jako jedno z nielicznych do tej pory było zachowywane od procederu kupczenia stanowiskami publicznymi.
Trochę to jednak dziwne, że w komunikacie Polskiego Radia nie ma żadnej wzmianki o udziale Sobali w koncercie żałobnym, który zmienił się w wiec poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. Trudno przemilczeć fakt, że dyrektor czwartego pod względem słuchalności radia w Polsce tak jaskrawo i w dość mocnych słowach opowiada się po jednej ze stron politycznego sporu. Poziom upartyjnienia był to bardzo wysoki nawet, jak na nadwiślańskie standardy, szkoda, że przechodzi się nad tym do porządku dziennego. Warto zresztą zobaczyć na własne oczy na załączonym filmiku. Myślę, że nie ma co rozpisywać się na ten temat - o Trójce pisałem już dość sporo, mam nadzieję, że niedługo, jeśli już będę o niej wspominał, to wyłącznie w kontekście wysokiej jakości programów misyjnych i rosnącej słuchalności, a nie politycznych sporów.
Czy tak będzie? Przed władzami publicznej radiofonii stoi poważne wyzwanie. Mogą udowodnić, że nie są poddane partyjnej logice porozumienia PiS z SLD i ogłosić transparentny konkurs na nowego dyrektora. Mogą zdecydować się na przywrócenie do pracy Magdy Jethon, która w trudnej sytuacji na medialnym rynku potrafiła uporządkować kwestie finansowe i poprawiać zarówno jakość realizowanych audycji, jak i wskaźniki słuchalności. Mogą też kontynuować proces upolityczniania, arbitralnie wybierając kolejnego dziennikarza o prawicowych poglądach (wedle niepisanego paktu radiowa "Jedynka" ma być bliżej SLD, natomiast "Trójka" pozostawać pod wpływem PiS), albo zachowując status quo i utrzymywanie na stanowisku obecnie pełniącego obowiązki Wojciecha Poczachowskiego. Mogą spróbować zakwestionować przekonanie o tym, że są one z partyjnego nadania, albo kopać sobie grób w postaci szykowanych zmian w ustawie medialnej, powstającej w PO oraz wśród środowisk twórczych. Od ich wyboru zależy też, czy po raz pierwszy w publicznej instytucji w końcu najważniejszą rolę zaczną odgrywać słuchacze i słuchaczki, będący po stronie załogi Trójki, czy też przeważy wąskie myślenie o własnym interesie. Wbrew wszelkim dotychczasowym doświadczeniom staram się być dobrej myśli.
Trochę to jednak dziwne, że w komunikacie Polskiego Radia nie ma żadnej wzmianki o udziale Sobali w koncercie żałobnym, który zmienił się w wiec poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. Trudno przemilczeć fakt, że dyrektor czwartego pod względem słuchalności radia w Polsce tak jaskrawo i w dość mocnych słowach opowiada się po jednej ze stron politycznego sporu. Poziom upartyjnienia był to bardzo wysoki nawet, jak na nadwiślańskie standardy, szkoda, że przechodzi się nad tym do porządku dziennego. Warto zresztą zobaczyć na własne oczy na załączonym filmiku. Myślę, że nie ma co rozpisywać się na ten temat - o Trójce pisałem już dość sporo, mam nadzieję, że niedługo, jeśli już będę o niej wspominał, to wyłącznie w kontekście wysokiej jakości programów misyjnych i rosnącej słuchalności, a nie politycznych sporów.
Czy tak będzie? Przed władzami publicznej radiofonii stoi poważne wyzwanie. Mogą udowodnić, że nie są poddane partyjnej logice porozumienia PiS z SLD i ogłosić transparentny konkurs na nowego dyrektora. Mogą zdecydować się na przywrócenie do pracy Magdy Jethon, która w trudnej sytuacji na medialnym rynku potrafiła uporządkować kwestie finansowe i poprawiać zarówno jakość realizowanych audycji, jak i wskaźniki słuchalności. Mogą też kontynuować proces upolityczniania, arbitralnie wybierając kolejnego dziennikarza o prawicowych poglądach (wedle niepisanego paktu radiowa "Jedynka" ma być bliżej SLD, natomiast "Trójka" pozostawać pod wpływem PiS), albo zachowując status quo i utrzymywanie na stanowisku obecnie pełniącego obowiązki Wojciecha Poczachowskiego. Mogą spróbować zakwestionować przekonanie o tym, że są one z partyjnego nadania, albo kopać sobie grób w postaci szykowanych zmian w ustawie medialnej, powstającej w PO oraz wśród środowisk twórczych. Od ich wyboru zależy też, czy po raz pierwszy w publicznej instytucji w końcu najważniejszą rolę zaczną odgrywać słuchacze i słuchaczki, będący po stronie załogi Trójki, czy też przeważy wąskie myślenie o własnym interesie. Wbrew wszelkim dotychczasowym doświadczeniom staram się być dobrej myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz