- Rząd po raz kolejny - chyba już 3 w tej kadencji, zapowiada szarpnięcie cugli, przy czym za każdym razem słyszymy mniej więcej ten sam zestaw reform, które nie dochodzą do skutku (może to i dobrze w niektórych wypadkach...). Jeśli Tusk zakłada, że prezydent aktualnie mu na nie nie pozwoli, to oznacza to, że to tylko PRowa zagrywa, tworzenie wrażenia, że "dzieje się coś", a tak naprawdę chodzi o kampanię prezydencką nowego kandydata PO. Co gorsza, powtarzanie podobnych pomysłów bez odniesienia się do społecznej krytyki, np. "Polski 2030" świadczy o tym, że mało tu "obywatelskości", nie jestem przekonany, czy w 2007 roku osoby głosujące za PO wybierały do końca taką wizję zmian w kraju, jaką teraz ogłasza rząd, o czym mogą świadczyć wyrażane w sondażach opinie na takie tematy, jak np. opodatkowanie, rola państwa czy prawa reprodukcyjne kobiet.
- Tusk nadal chce ratować polską gospodarkę "jeżdżeniem na gapę" zagranicznych pakietów stymulacyjnych. W tle jego przemówienia wciąż krąży widmo obcinania wydatków i zmniejszania roli państwa, zupełnie na opak naszych dzisiejszych potrzeb i światowych trendów. Przykładem jest sugestia, by doprowadzić do sytuacji, kiedy relacja wydatków publicznych w PKB ustabilizowała się na niskim poziomie 40%. To przykład demagogicznego myślenia o gospodarce - państwo ma do zrealizowania pewną umowę społeczną z osobami je tworzącymi, którą ustala w drodze negocjacji, a następnie wciela w życie. Jeśli wedle badań Polki i Polacy oczekują progresywnego opodatkowania, finansującego wysokiej jakości usługi publiczne i pomoc społeczną, to zadaniem rządu powinno być przede wszystkim dostarczenie tych usług na wysokim poziomie, a czy te wydatki wyniosą 30 czy 60% wysokości PKB, to nieistotne. Ważne, by ludzie mieli równe szanse i by tworzyć zrównoważoną politykę dla przyszłych pokoleń, nikt Tuskowi nie broni reform zwiększających efektywność wydatkowania tych pieniędzy i dostarczania rzeczonych usług.
- W kryzysie deficyt i tak będzie - należy go trzymać na rozsądnym poziomie i spłacać po wyjściu z niego. Dobrze zaaplikowany, daje szanse na zwiększenie popytu i stopniową odbudowę zaufania konsumenckiego i przedsiębiorców. Dogmatyczne trzymanie się niskiego deficytu doprowadziło nas do katastrofalnej sytuacji - rząd, "jeżdżąc na gapę", nie przygotował żadnego porządnego pakietu stymulacyjnego, uwzględniającego np. rozwój efektywności energetycznej, energii odnawialnej czy transportu zbiorowego, a mimo to deficyt znacząco wzrósł z powodu zmniejszenia się dochodów. Rząd panicznie w roku wyborczym boi się przyznać do tego, że od czasów PiSu tak PiS, jak i PO, równały w dół jeśli chodzi o podatki, podmywając stabilne źródła dochodów, a jednocześnie stękając o "poszerzeniu bazy podatkowej". Tak, jesteśmy za, tylko na razie widzimy raczej wzrost bezrobocia i nieefektywne świadczenie usług publicznych.
- Prywatyzacja w ciężkich czasach i uzależnianie naszej stabilności finansowej od zrealizowania zysków z niej stawia społeczeństwo pod ścianą, grożąc sprzedażą po niskich wartościach naszego wspólnego majątku, zamiast podejmowania jakichkolwiek racjonalnych decyzji. Dziś, kiedy stoimy pod ścianą z powodu zbliżania się deficytu do konstytucyjnego limitu 60% PKB mamy dużo gorszą sytuację wyjściową. Tusk powinien odpowiedzieć na pytanie co zrobił, kiedy zaczynał się kryzys, żeby go uniknąć (odpowiedź brzmi - nic, miał nas ominąć...). Potrzebujemy Zielonego Okrągłego Stołu, który przygotowałby w obrębie istniejących już ograniczeń pakiet stymulacyjny, tworzący zielone miejsca pracy i wykorzystujący efekty mnożnikowe zatrudnienia nowych osób (np. zejście z zasiłków dla bezrobotnych, wzrost konsumpcji etc.).
- System emerytalny i ubezpieczeń wymaga zmian i warto o tym rozmawiać. KRUS w obecnej formie nie jest sprawiedliwy i dobrze by było długofalowo dążyć do zniesienia odrębnego systemu bądź ograniczenia jego zakresu, na chwilę obecną koniecznie należy pomyśleć nad tym, w jaki sposób zwiększyć społeczną odpowiedzialność i wysokość składek osób o dużych gospodarstwach i dochodach. Problem zmniejszyłby się, gdyby rząd przygotował kompleksowy projekt rozwoju pozarolniczych miejsc pracy na obszarach wiejskich, np. w sektorach, o których w obrębie Zielonego Nowego Ładu mówimy - agroturystyka czy energetyka odnawialna, edukacja, opieka przedszkolna. Potrzeba zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, natomiast należy dyskutować nad sposobami dojścia do tego stanu i wysokości wieku emerytalnego. Jeśli zmiany w tym zakresie nie będą realizowane jako Nowa Umowa Społeczna, pozostaną dyktatem, a już dziś Polki i Polacy pracują najciężej w Europie jeśli chodzi o ilość godzin, a wedle badań New Economics Foundation ich zadowolenie z pracy jest najniższe w Europie! Emerytury mundurowe po 15 latach faktycznie są dość krótkim okresem, ale i to wymaga refleksji, czy np. nie czas zwiększyć szkolenia i możliwości przekwalifikowania się po owych 15 latach i pozostania na rynku pracy.
- Powiedzmy jasno - wszelkie gadki o odbiurokratyzowaniu gospodarki to populizm. Nie dlatego, że nie bywają potrzebne - tyle że nadal nic nie jest robione, a sam termin oznacza u PO najczęściej elastyczność czasu pracy i prymat przedsiębiorcy bez zabezpieczeń społecznych dla pracownicy/pracownika i innych aktywnych polityk rynku pracy a la Dania. Widać to nawet w Polsce 2030 - podaje się w niej wykresy OECD wskazujące, że poziom regulacji jest niższy od europejskiej średniej, a kiedy mówi się o flexicurity, to zawsze podkreślając elastyczność, a mówiąc lekceważąco o potrzebie zabezpieczeń społecznych. Tak, to prawda, założenie przedsiębiorstwa nie może być barierą nie do przejścia, ale to oznacza np. dobre płace dla urzędników którzy wyręczają z tej pracy potencjalnych przedsiębiorców, a nie wolną amerykankę.
- Tusk nadal chce ratować polską gospodarkę "jeżdżeniem na gapę" zagranicznych pakietów stymulacyjnych. W tle jego przemówienia wciąż krąży widmo obcinania wydatków i zmniejszania roli państwa, zupełnie na opak naszych dzisiejszych potrzeb i światowych trendów. Przykładem jest sugestia, by doprowadzić do sytuacji, kiedy relacja wydatków publicznych w PKB ustabilizowała się na niskim poziomie 40%. To przykład demagogicznego myślenia o gospodarce - państwo ma do zrealizowania pewną umowę społeczną z osobami je tworzącymi, którą ustala w drodze negocjacji, a następnie wciela w życie. Jeśli wedle badań Polki i Polacy oczekują progresywnego opodatkowania, finansującego wysokiej jakości usługi publiczne i pomoc społeczną, to zadaniem rządu powinno być przede wszystkim dostarczenie tych usług na wysokim poziomie, a czy te wydatki wyniosą 30 czy 60% wysokości PKB, to nieistotne. Ważne, by ludzie mieli równe szanse i by tworzyć zrównoważoną politykę dla przyszłych pokoleń, nikt Tuskowi nie broni reform zwiększających efektywność wydatkowania tych pieniędzy i dostarczania rzeczonych usług.
- W kryzysie deficyt i tak będzie - należy go trzymać na rozsądnym poziomie i spłacać po wyjściu z niego. Dobrze zaaplikowany, daje szanse na zwiększenie popytu i stopniową odbudowę zaufania konsumenckiego i przedsiębiorców. Dogmatyczne trzymanie się niskiego deficytu doprowadziło nas do katastrofalnej sytuacji - rząd, "jeżdżąc na gapę", nie przygotował żadnego porządnego pakietu stymulacyjnego, uwzględniającego np. rozwój efektywności energetycznej, energii odnawialnej czy transportu zbiorowego, a mimo to deficyt znacząco wzrósł z powodu zmniejszenia się dochodów. Rząd panicznie w roku wyborczym boi się przyznać do tego, że od czasów PiSu tak PiS, jak i PO, równały w dół jeśli chodzi o podatki, podmywając stabilne źródła dochodów, a jednocześnie stękając o "poszerzeniu bazy podatkowej". Tak, jesteśmy za, tylko na razie widzimy raczej wzrost bezrobocia i nieefektywne świadczenie usług publicznych.
- Prywatyzacja w ciężkich czasach i uzależnianie naszej stabilności finansowej od zrealizowania zysków z niej stawia społeczeństwo pod ścianą, grożąc sprzedażą po niskich wartościach naszego wspólnego majątku, zamiast podejmowania jakichkolwiek racjonalnych decyzji. Dziś, kiedy stoimy pod ścianą z powodu zbliżania się deficytu do konstytucyjnego limitu 60% PKB mamy dużo gorszą sytuację wyjściową. Tusk powinien odpowiedzieć na pytanie co zrobił, kiedy zaczynał się kryzys, żeby go uniknąć (odpowiedź brzmi - nic, miał nas ominąć...). Potrzebujemy Zielonego Okrągłego Stołu, który przygotowałby w obrębie istniejących już ograniczeń pakiet stymulacyjny, tworzący zielone miejsca pracy i wykorzystujący efekty mnożnikowe zatrudnienia nowych osób (np. zejście z zasiłków dla bezrobotnych, wzrost konsumpcji etc.).
- System emerytalny i ubezpieczeń wymaga zmian i warto o tym rozmawiać. KRUS w obecnej formie nie jest sprawiedliwy i dobrze by było długofalowo dążyć do zniesienia odrębnego systemu bądź ograniczenia jego zakresu, na chwilę obecną koniecznie należy pomyśleć nad tym, w jaki sposób zwiększyć społeczną odpowiedzialność i wysokość składek osób o dużych gospodarstwach i dochodach. Problem zmniejszyłby się, gdyby rząd przygotował kompleksowy projekt rozwoju pozarolniczych miejsc pracy na obszarach wiejskich, np. w sektorach, o których w obrębie Zielonego Nowego Ładu mówimy - agroturystyka czy energetyka odnawialna, edukacja, opieka przedszkolna. Potrzeba zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, natomiast należy dyskutować nad sposobami dojścia do tego stanu i wysokości wieku emerytalnego. Jeśli zmiany w tym zakresie nie będą realizowane jako Nowa Umowa Społeczna, pozostaną dyktatem, a już dziś Polki i Polacy pracują najciężej w Europie jeśli chodzi o ilość godzin, a wedle badań New Economics Foundation ich zadowolenie z pracy jest najniższe w Europie! Emerytury mundurowe po 15 latach faktycznie są dość krótkim okresem, ale i to wymaga refleksji, czy np. nie czas zwiększyć szkolenia i możliwości przekwalifikowania się po owych 15 latach i pozostania na rynku pracy.
- Powiedzmy jasno - wszelkie gadki o odbiurokratyzowaniu gospodarki to populizm. Nie dlatego, że nie bywają potrzebne - tyle że nadal nic nie jest robione, a sam termin oznacza u PO najczęściej elastyczność czasu pracy i prymat przedsiębiorcy bez zabezpieczeń społecznych dla pracownicy/pracownika i innych aktywnych polityk rynku pracy a la Dania. Widać to nawet w Polsce 2030 - podaje się w niej wykresy OECD wskazujące, że poziom regulacji jest niższy od europejskiej średniej, a kiedy mówi się o flexicurity, to zawsze podkreślając elastyczność, a mówiąc lekceważąco o potrzebie zabezpieczeń społecznych. Tak, to prawda, założenie przedsiębiorstwa nie może być barierą nie do przejścia, ale to oznacza np. dobre płace dla urzędników którzy wyręczają z tej pracy potencjalnych przedsiębiorców, a nie wolną amerykankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz