Szanowny Panie Premierze!
Pomysł na debatę z internautkami i internautami brzmi dobrze, mam wszakże nadzieję, że nie jest ona kolejną zagrywką wizerunkową, wykonywaną jedynie dla zakomunikowania swoich planów na rzeczywistość i zalegitymizowania ich pod hasłem odbycia "konsultacji społecznych". Jako społecznik znam ten mechanizm z poziomu lokalnego, na którym mieszkankom i mieszkańcom często - zbyt często - pokazuje się gotowe projekty z prośbą o ustosunkowanie się, co już na starcie ogranicza realny wpływ ludzi na urzędnicze decyzje. W swojej pewnej politycznej naiwności pozwolę sobie jednak na wiarę w to, że rząd - jeśli zobaczy, jak duży jest społeczny sprzeciw nas wszystkich wobec pomysłu na rządowy rejestr stron niedozwolonych, zdecyduje się na rezygnację z tego typu pomysłu. Uważam, że władze już dzisiaj dysponują dostatecznymi środkami do walki z przestępczością w Internecie, czego przykładem dość regularne aresztowania osób wymieniających się pornografią dziecięcą w sieci.
Moje pytania do Pana będą dotyczyły nie tylko kwestii samego Internetu, choć będzie to ważny wątek. Budowanie społeczeństwa opartego na wiedzy to proces złożony - niestety, wiele z poruszonych poniżej zagadnień nie znajduje miejsca w promowanej przez rząd agendzie albo też poruszane są w sposób niesłychanie szablonowy. By nie wydłużać zbytnio tej skierowanej do Pana notki, przechodzę do pytań:
- Jakie jest stanowisko rządu w sprawie praw autorskich? Przypominam, że obecnie utwór jest chroniony do 70 lat po śmierci jego twórcy, trudno zatem uwierzyć w to, by tego typu obostrzenia służyły czemukolwiek, poza monopolistycznym zyskom koncernów wydawniczych. Dla przypomnienia - gdy po raz pierwszy wprowadzano prawa autorskie w Wielkiej Brytanii, były one fakultatywne i wygasały po 14 latach po publikacji, z ewentualną możliwością ich przedłużenia o kolejne 14 lat. Pytanie to jest ważne, bowiem bez międzynarodowego lobbingu w tej sprawie nadal będziemy skutecznie zubażać domenę publiczną i ograniczać szeroki dostęp społeczny do dóbr kultury.
- Czy rząd zamierza przyjąć zasadę, że wyniki badań współfinansowanych ze źródeł państwowych trafiać będą do domeny publicznej? To bardzo ważna kwestia, na rzecz której polski rząd powinien lobbować w Unii Europejskiej. Po pierwsze, umożliwiłaby ona twórczy rozwój globalnej nauki i możliwość dalszego przetwarzania dobrych pomysłów. Po drugie, wynalezione w ten sposób leki nie znajdowałyby się w rękach prywatnego monopolu, co umożliwiłoby produkcję tańszych leków generycznych, istotną dla krajów rozwijających się. Po trzecie, nowoczesne technologie, szczególnie te, zapobiegające zmianom klimatycznym, w obliczu rosnących emisji gazów szklarniowych, powinny szeroko krążyć w globalnym obiegu naukowym. Oczywiście sama tego typu zmiana w Polsce - w obliczu słabej pozycji rodzimej nauki - nie byłaby czymś przełomowym, ale już wylobbowanie tego typu przepisów na poziomie europejskim spowodowałoby znaczące zmiany w globalnym myśleniu o prawach autorskich i patentach.
- Jaki jest stosunek rządu do pojawiających się w Europie pomysłów w stylu francuskiego HADOPI - prawa dostawców internetowych do odcinania usługi dla osób ściągających pliki z sieci bez wyroku sądowego? Zieloni w Parlamencie Europejskim, jak również w krajach członkowskich UE, będąc w jednym froncie z Partiami Piratów, stanowczo sprzeciwiają się takim pomysłom, przesuwającym stanowienie prawa i ferowanie wyroków na podmioty prywatne.
- Czy rząd Pana Premiera nadal wspierać będzie pomysły na rosnące gromadzenie danych osobowych przez przedsiębiorstwa, instytucje publiczne i samorządy? Chodzi mi głównie o sprawy, takie jak pomysły na zmiany w prawie pracy, umożliwiające pracodawcom badanie ewentualnej przynależności związkowej osoby aplikującej do pracy czy też zbierania danych biometrycznych, o wprowadzanie danych biometrycznych w rodzaju obrazu siatkówki oka czy odcisków palców w dokumentach (np. dowodach osobistych), rosnące zbieranie danych przy okazji wymian miejskich biletów transportu publicznego w Warszawie czy silny trend rozwijania miejskiego monitoringu kamerowego? Wobec wszystkich wyżej wymienionych zjawisk pozostaję głęboko sceptyczny.
- Kiedy poznamy szczegóły dotyczące zapewnienia powszechnego dostępu do szerokopasmowego Internetu w naszym kraju? To bardzo szczytne i godne poparcia hasło, za którym muszą jednak iść konkretne rozwiązania legislacyjne i wsparcie technologiczne i finansowe. Szczególnie istotne jest to dla obszarów wiejskich, co zapobiegłoby pogłębianiu różnic w jakości życia między wsią a miastem oraz asymetrii w dostępie do informacji, a także pomogłoby w tworzeniu szans na nowe, pozarolnicze miejsca pracy. Równie istotne jest pytanie o gwarancje dostępu do sieci dla osób starszych i znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej. Czy rząd jest gotów do wspierania ponad podziałami inicjatyw, takie jak pomysł PiS "Komputer za drożdżówkę"?
- Na koniec zaś pytanie z nieco innej beczki - czy rząd odpowie pozytywnie na sugestie Edwina Bendyka, związane ze zwołaniem Zielonego Okrągłego Stołu z udziałem strony rządowej, opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej i społeczeństwa obywatelskiego? Kwestie szans związanych ze zmianą modelu gospodarczego na uwzględniający kwestie społeczne, ekologiczne i ekonomiczne w równym stopniu to szansa na pchnięcie gospodarki kraju na nowe tory. Efektywne wykorzystywanie surowców, a w szczególności energii (polska gospodarka potrzebuje dziś 2,5 raza więcej energii na wyprodukowanie 1% PKB niż gospodarki Europy Zachodniej) zmniejsza długofalowe koszty ponoszone przez przedsiębiorstwa, poprawia konkurencyjność polskiej gospodarki oraz jakość środowiska i daje szanse na tworzenie nowych, zielonych miejsc pracy. Rola Internetu jest w tym procesie ważna i wiąże się np. z zastępowaniem konieczności odbywania podróży (i tym samym zwiększania poziomu zanieczyszczeń w powietrzu) do urzędów publicznych poprzez rozwój e-urzędów, pilotażowe projekty dotyczące e-zdrowia i e-prawa, promowanie telepracy i wideokonferencji.
Z wyrazami szacunku, licząc na odpowiedź na zadane pytania
Bartłomiej Kozek - sekretarz generalny Zielonych 2004 i przewodniczący koła warszawskiego partii, internauta, bloger.
Pomysł na debatę z internautkami i internautami brzmi dobrze, mam wszakże nadzieję, że nie jest ona kolejną zagrywką wizerunkową, wykonywaną jedynie dla zakomunikowania swoich planów na rzeczywistość i zalegitymizowania ich pod hasłem odbycia "konsultacji społecznych". Jako społecznik znam ten mechanizm z poziomu lokalnego, na którym mieszkankom i mieszkańcom często - zbyt często - pokazuje się gotowe projekty z prośbą o ustosunkowanie się, co już na starcie ogranicza realny wpływ ludzi na urzędnicze decyzje. W swojej pewnej politycznej naiwności pozwolę sobie jednak na wiarę w to, że rząd - jeśli zobaczy, jak duży jest społeczny sprzeciw nas wszystkich wobec pomysłu na rządowy rejestr stron niedozwolonych, zdecyduje się na rezygnację z tego typu pomysłu. Uważam, że władze już dzisiaj dysponują dostatecznymi środkami do walki z przestępczością w Internecie, czego przykładem dość regularne aresztowania osób wymieniających się pornografią dziecięcą w sieci.
Moje pytania do Pana będą dotyczyły nie tylko kwestii samego Internetu, choć będzie to ważny wątek. Budowanie społeczeństwa opartego na wiedzy to proces złożony - niestety, wiele z poruszonych poniżej zagadnień nie znajduje miejsca w promowanej przez rząd agendzie albo też poruszane są w sposób niesłychanie szablonowy. By nie wydłużać zbytnio tej skierowanej do Pana notki, przechodzę do pytań:
- Jakie jest stanowisko rządu w sprawie praw autorskich? Przypominam, że obecnie utwór jest chroniony do 70 lat po śmierci jego twórcy, trudno zatem uwierzyć w to, by tego typu obostrzenia służyły czemukolwiek, poza monopolistycznym zyskom koncernów wydawniczych. Dla przypomnienia - gdy po raz pierwszy wprowadzano prawa autorskie w Wielkiej Brytanii, były one fakultatywne i wygasały po 14 latach po publikacji, z ewentualną możliwością ich przedłużenia o kolejne 14 lat. Pytanie to jest ważne, bowiem bez międzynarodowego lobbingu w tej sprawie nadal będziemy skutecznie zubażać domenę publiczną i ograniczać szeroki dostęp społeczny do dóbr kultury.
- Czy rząd zamierza przyjąć zasadę, że wyniki badań współfinansowanych ze źródeł państwowych trafiać będą do domeny publicznej? To bardzo ważna kwestia, na rzecz której polski rząd powinien lobbować w Unii Europejskiej. Po pierwsze, umożliwiłaby ona twórczy rozwój globalnej nauki i możliwość dalszego przetwarzania dobrych pomysłów. Po drugie, wynalezione w ten sposób leki nie znajdowałyby się w rękach prywatnego monopolu, co umożliwiłoby produkcję tańszych leków generycznych, istotną dla krajów rozwijających się. Po trzecie, nowoczesne technologie, szczególnie te, zapobiegające zmianom klimatycznym, w obliczu rosnących emisji gazów szklarniowych, powinny szeroko krążyć w globalnym obiegu naukowym. Oczywiście sama tego typu zmiana w Polsce - w obliczu słabej pozycji rodzimej nauki - nie byłaby czymś przełomowym, ale już wylobbowanie tego typu przepisów na poziomie europejskim spowodowałoby znaczące zmiany w globalnym myśleniu o prawach autorskich i patentach.
- Jaki jest stosunek rządu do pojawiających się w Europie pomysłów w stylu francuskiego HADOPI - prawa dostawców internetowych do odcinania usługi dla osób ściągających pliki z sieci bez wyroku sądowego? Zieloni w Parlamencie Europejskim, jak również w krajach członkowskich UE, będąc w jednym froncie z Partiami Piratów, stanowczo sprzeciwiają się takim pomysłom, przesuwającym stanowienie prawa i ferowanie wyroków na podmioty prywatne.
- Czy rząd Pana Premiera nadal wspierać będzie pomysły na rosnące gromadzenie danych osobowych przez przedsiębiorstwa, instytucje publiczne i samorządy? Chodzi mi głównie o sprawy, takie jak pomysły na zmiany w prawie pracy, umożliwiające pracodawcom badanie ewentualnej przynależności związkowej osoby aplikującej do pracy czy też zbierania danych biometrycznych, o wprowadzanie danych biometrycznych w rodzaju obrazu siatkówki oka czy odcisków palców w dokumentach (np. dowodach osobistych), rosnące zbieranie danych przy okazji wymian miejskich biletów transportu publicznego w Warszawie czy silny trend rozwijania miejskiego monitoringu kamerowego? Wobec wszystkich wyżej wymienionych zjawisk pozostaję głęboko sceptyczny.
- Kiedy poznamy szczegóły dotyczące zapewnienia powszechnego dostępu do szerokopasmowego Internetu w naszym kraju? To bardzo szczytne i godne poparcia hasło, za którym muszą jednak iść konkretne rozwiązania legislacyjne i wsparcie technologiczne i finansowe. Szczególnie istotne jest to dla obszarów wiejskich, co zapobiegłoby pogłębianiu różnic w jakości życia między wsią a miastem oraz asymetrii w dostępie do informacji, a także pomogłoby w tworzeniu szans na nowe, pozarolnicze miejsca pracy. Równie istotne jest pytanie o gwarancje dostępu do sieci dla osób starszych i znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej. Czy rząd jest gotów do wspierania ponad podziałami inicjatyw, takie jak pomysł PiS "Komputer za drożdżówkę"?
- Na koniec zaś pytanie z nieco innej beczki - czy rząd odpowie pozytywnie na sugestie Edwina Bendyka, związane ze zwołaniem Zielonego Okrągłego Stołu z udziałem strony rządowej, opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej i społeczeństwa obywatelskiego? Kwestie szans związanych ze zmianą modelu gospodarczego na uwzględniający kwestie społeczne, ekologiczne i ekonomiczne w równym stopniu to szansa na pchnięcie gospodarki kraju na nowe tory. Efektywne wykorzystywanie surowców, a w szczególności energii (polska gospodarka potrzebuje dziś 2,5 raza więcej energii na wyprodukowanie 1% PKB niż gospodarki Europy Zachodniej) zmniejsza długofalowe koszty ponoszone przez przedsiębiorstwa, poprawia konkurencyjność polskiej gospodarki oraz jakość środowiska i daje szanse na tworzenie nowych, zielonych miejsc pracy. Rola Internetu jest w tym procesie ważna i wiąże się np. z zastępowaniem konieczności odbywania podróży (i tym samym zwiększania poziomu zanieczyszczeń w powietrzu) do urzędów publicznych poprzez rozwój e-urzędów, pilotażowe projekty dotyczące e-zdrowia i e-prawa, promowanie telepracy i wideokonferencji.
Z wyrazami szacunku, licząc na odpowiedź na zadane pytania
Bartłomiej Kozek - sekretarz generalny Zielonych 2004 i przewodniczący koła warszawskiego partii, internauta, bloger.
2 komentarze:
prosze tez identyczny list wyslac do szanownego prezydenta upewniajac sie rowniez co do jego zagrywki wizerunkowej
niestety rozliczne szkolenia wizerunkowe pisu daly zerowe rezultaty, zaden slupek prezydentowi nie wzrosl chociaz i brat stara sie wizerunkowo robiac min. zdjecie na tle komputera i bankomatu
ciekawe co prezydent odpowie,. nalezy sie domyslac "spieprzaj dziadu"
Z przyjemnością wyślę tego typu list jeżeli prezydent zdecyduje się na podobne spotkanie z internautkami i internautami. Akurat aktualnie to nie pan prezydent myśli o wprowadzeniu rejestru stron i usług niedozwolonych, więc nie czuję potrzeby leczenia kompleksu pt. "Jeśli krytykuję PO, to zaraz do władzy wróci PiS". Gdyby PiS wpadł na podobny pomysł, również byłbym przeciw, na razie jednak wygląda na to, że jeśli ktoś zablokuje to prawo, to będzie to prezydenckie weto.
Prześlij komentarz