Państwo Środka może na własnej skórze poczuć, czym są zmiany klimatyczne i globalne ocieplenie. Jego współcześni władcy zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że ich raptowny rozwój zaczyna szkodzić im samym.
Prowadzący koczowniczy tryb życia zostali zmuszeni do osiedlenia sie na stałe. Powód? Ich dotychczasowy tryb życia okazał się prowadzić do pustynnienia terenów na północy kraju, co już prowadzi do problemów z jakością powietrza w Pekinie. Burze piaskowe dodatkowo komplikują życie 17,5 mln ludzi zamieszkujących stołeczną aglomerację - nie trzeba chyba wspominać, że smogu tam nie brakuje.
Tu sucho, tam mokro
Wyobraźcie sobie następującą sytuację - wyjeżdżacie z miasta w którym niebo jest czerwone od pyłu. Jedziecie na południe, ale do celu trudno wam będzie dotrzeć samochodem, bowiem największe od dekady opady śniegu paraliżują kolejne prowincje. Parę miesięcy później miało się tam do czynienia z wielotygodniowymi suszami, podczas których brakowało H2O w studniach głębinowych, a chłopi zaczynali burzyć się przeciw władzom. To wszystko w jednym kraju, który poznaje gorzki smak zmian klimatycznych. Dla tego rozwijającego się w tempie 10% rocznie wzrostu PKB kraju wiąże się to z kolejnymi wydatkami, które mają zahamować proces dewastacji środowiska w jednym z największych (i największym pod względem ludności) państwie świata.
Okolice, których nie ma w przewodnikach
Na początku roku na stronie brytyjskiego portalu MSN pojawiła się lista 10 najbardziej zanieczyszczonych miejsc świata. Dwa z nich znajdują się w Chinach. W Linfen (prowincja Shanxi) poziom chorób układu oddechowego bije wszelkie rekordy. Jeśli wierzyć mieszkańcom, wieczorami niemal kaszlą pyłem węglowym, który prowadzi do astmy, raka płuc i innych tego typu "przyjemności". Rozpędzona gospodarka potrzebuje energii - wypadki w tamtejszych kopalniach nie należą do rzadkości i wliczone są w koszt tworzenia światowego supermocarstwa (spora część używanego tam "czarnego złota" jest importowana, także z Polski). Z kolei 140-tysięczna populacja miejscowości Tianying ma nieszczęście zamieszkiwać obszar odpowiedzialny za produkcję połowy tamtejszego ołowiu. Kto choć trochę pamięta z lekcji biologii wpływ tego pierwiastka na ludzki organizm wie, co to oznacza - obniżanie wartości IQ dzieci, nadpobudliwość, problemy ze wzrokiem i ze słuchem, anemia, zaburzenia pracy nerek...
Quo vadis, Chiny?
Podobne problemy można by jeszcze długo wymieniać. Większość z nich jest efektem nadrabiania cywilizacyjnych zapóźnień. Problem polega na tym, że rozwój taki w nikły sposób liczy się z dobrem samych mieszkanek i mieszkańców Państwa Środka, o środowisku nie wspominając. Przestarzałe technologie sprawiają spore problemy z dokonaniem "żabiego skoku" ku bardziej przyjaznym środowisku inwestycjom. Im jednak więcej doniesień o kolejnych katastrofalnych konsekwencjach modernizacji bez oglądania się na przyrodę partia komunistyczna zdaje sobie sprawę z tego, że tak dalej być nie może. Chociaż przy negocjacjach dotyczących ograniczenia emisji gazów szklarniowych, uzasadniają to faktem, że ich emisje CO2 na mieszkańca są nadal dużo mniejsze niż krajów rozwiniętych, co zresztą jest prawdą.
Szybko i konkretnie
Rząd w Pekinie nie wahał się długo i wprowadził zakaz używania foliowych torebek. Ich długi okres rozpadu oraz konieczność używania przy ich wyrobie cennej ropy naftowej przekonały decydentów. Powoli dąży się tam też do przerzucania się na elektrownie gazowe zamiast węglowych, których to emisje są mniejsze. Już w 2007 roku przyjęto tam Narodowy Plan Akcji ws. zmian klimatycznych. Już teraz 8% ich energii produkowanej jest ze źródeł odnawialnych i wskaźnik ten ma przekroczyć planowane na rok 2020 15%. Jednocześnie jednak sporo kontrowersji budzi inwestycja w Tamę Trzech Przełomów (o czym także w tym numerze).
Wszystko pod kontrolą?
W niekoniecznie sprzyjających warunkach za Wielkim Murem tworzy się dość prężne internetowe społeczeństwo informacyjne. Mimo szalejącej cenzury wirtualne mieszkanki i mieszkańcy tego kraju (których populacja rośnie o 200.000 osób CODZIENNIE, jak donosi brytyjski "Guardian") coraz częściej informują się poprzez nowe narzędzia technologiczne, takie jak telefony czy komputery właśnie o bieżących wydarzeniach. Powoli też wystawiają swe głowy, uczestnicząc w protestach ulicznych, które jeszcze niedawno byłyby rozpędzane przez wojsko i milicję. Dziś nierzadko powodują, że lokalne władze modyfikują swoje plany.
Lepsze jutro już dzisiaj?
Póki co to tylko przebłyski, które mogą zniknąć razem ze zmianą warty w Komunistycznej Partii Chin. Być może jednak to środowisko i troska o nie staną się katalizatorami ewolucyjnych zmian w sposobie sprawowania władzy w Chinach. Oby, bo ich obywatelki i obywatele zbyt często padali ofiarą brutalnej polityki tamtejszych władz i czas już, by nie padali ofiarami zanieczyszczonej ołowiem wody czy też powietrza pełnego spalin
Prowadzący koczowniczy tryb życia zostali zmuszeni do osiedlenia sie na stałe. Powód? Ich dotychczasowy tryb życia okazał się prowadzić do pustynnienia terenów na północy kraju, co już prowadzi do problemów z jakością powietrza w Pekinie. Burze piaskowe dodatkowo komplikują życie 17,5 mln ludzi zamieszkujących stołeczną aglomerację - nie trzeba chyba wspominać, że smogu tam nie brakuje.
Tu sucho, tam mokro
Wyobraźcie sobie następującą sytuację - wyjeżdżacie z miasta w którym niebo jest czerwone od pyłu. Jedziecie na południe, ale do celu trudno wam będzie dotrzeć samochodem, bowiem największe od dekady opady śniegu paraliżują kolejne prowincje. Parę miesięcy później miało się tam do czynienia z wielotygodniowymi suszami, podczas których brakowało H2O w studniach głębinowych, a chłopi zaczynali burzyć się przeciw władzom. To wszystko w jednym kraju, który poznaje gorzki smak zmian klimatycznych. Dla tego rozwijającego się w tempie 10% rocznie wzrostu PKB kraju wiąże się to z kolejnymi wydatkami, które mają zahamować proces dewastacji środowiska w jednym z największych (i największym pod względem ludności) państwie świata.
Okolice, których nie ma w przewodnikach
Na początku roku na stronie brytyjskiego portalu MSN pojawiła się lista 10 najbardziej zanieczyszczonych miejsc świata. Dwa z nich znajdują się w Chinach. W Linfen (prowincja Shanxi) poziom chorób układu oddechowego bije wszelkie rekordy. Jeśli wierzyć mieszkańcom, wieczorami niemal kaszlą pyłem węglowym, który prowadzi do astmy, raka płuc i innych tego typu "przyjemności". Rozpędzona gospodarka potrzebuje energii - wypadki w tamtejszych kopalniach nie należą do rzadkości i wliczone są w koszt tworzenia światowego supermocarstwa (spora część używanego tam "czarnego złota" jest importowana, także z Polski). Z kolei 140-tysięczna populacja miejscowości Tianying ma nieszczęście zamieszkiwać obszar odpowiedzialny za produkcję połowy tamtejszego ołowiu. Kto choć trochę pamięta z lekcji biologii wpływ tego pierwiastka na ludzki organizm wie, co to oznacza - obniżanie wartości IQ dzieci, nadpobudliwość, problemy ze wzrokiem i ze słuchem, anemia, zaburzenia pracy nerek...
Quo vadis, Chiny?
Podobne problemy można by jeszcze długo wymieniać. Większość z nich jest efektem nadrabiania cywilizacyjnych zapóźnień. Problem polega na tym, że rozwój taki w nikły sposób liczy się z dobrem samych mieszkanek i mieszkańców Państwa Środka, o środowisku nie wspominając. Przestarzałe technologie sprawiają spore problemy z dokonaniem "żabiego skoku" ku bardziej przyjaznym środowisku inwestycjom. Im jednak więcej doniesień o kolejnych katastrofalnych konsekwencjach modernizacji bez oglądania się na przyrodę partia komunistyczna zdaje sobie sprawę z tego, że tak dalej być nie może. Chociaż przy negocjacjach dotyczących ograniczenia emisji gazów szklarniowych, uzasadniają to faktem, że ich emisje CO2 na mieszkańca są nadal dużo mniejsze niż krajów rozwiniętych, co zresztą jest prawdą.
Szybko i konkretnie
Rząd w Pekinie nie wahał się długo i wprowadził zakaz używania foliowych torebek. Ich długi okres rozpadu oraz konieczność używania przy ich wyrobie cennej ropy naftowej przekonały decydentów. Powoli dąży się tam też do przerzucania się na elektrownie gazowe zamiast węglowych, których to emisje są mniejsze. Już w 2007 roku przyjęto tam Narodowy Plan Akcji ws. zmian klimatycznych. Już teraz 8% ich energii produkowanej jest ze źródeł odnawialnych i wskaźnik ten ma przekroczyć planowane na rok 2020 15%. Jednocześnie jednak sporo kontrowersji budzi inwestycja w Tamę Trzech Przełomów (o czym także w tym numerze).
Wszystko pod kontrolą?
W niekoniecznie sprzyjających warunkach za Wielkim Murem tworzy się dość prężne internetowe społeczeństwo informacyjne. Mimo szalejącej cenzury wirtualne mieszkanki i mieszkańcy tego kraju (których populacja rośnie o 200.000 osób CODZIENNIE, jak donosi brytyjski "Guardian") coraz częściej informują się poprzez nowe narzędzia technologiczne, takie jak telefony czy komputery właśnie o bieżących wydarzeniach. Powoli też wystawiają swe głowy, uczestnicząc w protestach ulicznych, które jeszcze niedawno byłyby rozpędzane przez wojsko i milicję. Dziś nierzadko powodują, że lokalne władze modyfikują swoje plany.
Lepsze jutro już dzisiaj?
Póki co to tylko przebłyski, które mogą zniknąć razem ze zmianą warty w Komunistycznej Partii Chin. Być może jednak to środowisko i troska o nie staną się katalizatorami ewolucyjnych zmian w sposobie sprawowania władzy w Chinach. Oby, bo ich obywatelki i obywatele zbyt często padali ofiarą brutalnej polityki tamtejszych władz i czas już, by nie padali ofiarami zanieczyszczonej ołowiem wody czy też powietrza pełnego spalin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz