Co powiedzielibyście o władzach, które blokowałyby inwestycję, umożliwiającą powstanie 30-40 tysięcy miejsc pracy, jednocześnie mówiąc Wam w twarz, że robią to dla Waszego dobra? Co powiedzielibyście o rządzie, który naraża Was na wzrost kosztów życia, na przykład poprzez spadek ilości plonów rodzimego ziemniaka o 70%, co niechybnie wiązałoby się ze stratami dla rolników i konsumentów? Bylibyście wściekli? Nic dziwnego. My już jesteśmy - zdajemy sobie bowiem sprawę z tego, że takie są efekty ociągania się Polski w podążaniu ścieżką zrównoważonego rozwoju. Karygodne zaniedbania w sektorach transportu i energetyki grożą nam konsekwencjami takimi, jak powyższe. Wszystko to może nas czekać, jeśli świat nie zdoła zahamować globalnego ocieplenia. Czy również uważacie, że czas już działać?
Całkiem niedawno na tym blogu relacjonowałem spostrzeżenia związane z programem światowej [r]ewolucji energetycznej Greenpeace'u. Właśnie skończyłem czytanie polskiej jego wersji, dostępnej na stronach organizacji. Jest ona krótka, ale maksymalnie treściwa, operując olbrzymią ilością przykładów i pokazując, że nie jesteśmy skazani na marnotrawstwo energii i na zmaganie się z rosnącymi cenami. To od decydentek i decydentów - tak na szczeblu krajowym, jak i lokalnym - zależy, czy nasza przyszłość malować się będzie w barwach czerwono-czarnych (atomowo-węglowych), czy też będzie dużo bardziej biało-zielona, myśląca o oszczędności energetycznej i o odnawialnych źródłach energii.
Aktualne działania rządu dążą do tego, by doprowadzić do wybudowania elektrowni nuklearnej w naszym kraju do roku 2030. Rzekomo ma to doprowadzić do naszego uniezależnienia energetycznego. Pytanie - czy w Polsce mamy złoża uranu? Chyba nie, a i te, które mamy obecnie, mogą się skończyć w ciągu 70-100 lat. Przypominam, że słońca czy wiatru z ziemi wydobywać nie trzeba, a źródła geotermalne, leżące pod powierzchnią, również mogą dołożyć swoją cegiełkę do walki ze zmianami klimatycznymi. Zmianami, których polski rząd niemal nie dostrzega, patrząc się na strategie energetyczne, w których Polska nie spełnia unijnych wymagań względem OZE i emituje coraz więcej i więcej CO2 do atmosfery.
Warto zatem przybliżyć nieco pewne fakty. Zużycie energii w Polsce może do roku 2050... zmaleć, jeśli tylko będziemy skłonni poświęcić nieco wysiłku i wesprzeć działania firm, konsumentek i konsumentów, a także wybierać dające dobry przykład władze. Olbrzymi potencjał efektywności energetycznej widać gołym okiem - polska gospodarka, by wyprodukować 1% PKB, potrzebuje ponad 2,5 raza więcej energii niż gospodarki zachodnie. Przestarzałe sieci energetyczne, niski poziom termoizolacji, niewydajne energetycznie urządzenia RTV-AGD - to tylko niektóre przykłady tego, gdzie energia się marnuje. Lokalne samorządy już teraz mogą poświęcić więcej uwagi na przykład w kwestii funduszy termoizolacyjnych. W końcu lepsza izolacja to mniejsze straty energii - i mniejsze rachunki. Sama poprawa owej efektywności sprawiłaby, że ewentualna "atomówka" byłaby zupełnie zbędną inwestycją.
Już teraz, przy aktualnych możliwościach technicznych i poziomach ekonomicznej opłacalności, OZE są w stanie zaspokoić aż 48% krajowego zapotrzebowania na energię. Zapewniają one prawdziwe bezpieczeństwo i niezależność energetyczną, a do tego mają szansę na olbrzymią redukcję przez nasz kraj emisji CO2 z obecnych 8 ton na osobę do 2,5, czyli wskaźnika, który zapewniłby utrzymanie w ryzach globalnego ocieplenia. Co więcej, taka redukcja dałaby szansę na to, by nasz kraj mógł sprzedawać swoje uprawnienia do emisji dwutlenku węgla, co dałoby nam kolejne miliony, jeśli nie miliardy euro na rozwój nowoczesnych technologii i wprowadzenie naszego kraju w energetyczną przyszłość.
Aktualna strategia energetyczna kraju nie zapewnia nawet spełnienia naszego skromnego zobowiązania do wytwarzania 15% energii ze źródeł nieodnawialnych do 2020 roku. Wygląda zatem na to, że polski rząd zamiast zdobywać pieniądze, będzie je wydawał na kary finansowe. Tymczasem według Greenpeace, same wiatraki są w stanie zaspokoić 50% naszego zapotrzebowania na elektryczność w 2050, biomasa - 19%, a fotowoltaika - kolejne 12%. Nawet w potencjalnie najbardziej problematycznym sektorze transportowym, dzięki większej penetracji rynkowej napędów hybrydowych, rozwojowi transportu zbiorowego i bardziej "zielonej" elektryczności tak emisje, jak i zapotrzebowanie energetyczne mogą dość znacząco zmaleć.
Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak zaprosić do lektury Raportu i samodzielnego wyciągania wniosków. Sceptyczki i sceptyków informuję, że przy jego przygotowaniu maczali i maczały swe palce osoby, które na energetyce zjadły sobie zęby - zarzuty o "ekooszołomstwo" zatem można wyrzucić do kosza na śmieci. Lektura ta otwiera oczy i pozwala na uświadomienie sobie, jak wiele jeszcze należy zrobić, by przyszłość energii w naszym kraju była dużo bardziej zielona niż do tej pory...
PS>> Kartki, które prezentowałem w ostatnim czasie są autorstwa Grzegorza Laszuka z Komuny Otwock i są elementem nowej strategii promocyjnej i tworzenia spójnego przekaz wizerunkowy naszej formacji. Polujcie na nie przy okazji lokalnych działań Zielonych w całej Polsce.
Całkiem niedawno na tym blogu relacjonowałem spostrzeżenia związane z programem światowej [r]ewolucji energetycznej Greenpeace'u. Właśnie skończyłem czytanie polskiej jego wersji, dostępnej na stronach organizacji. Jest ona krótka, ale maksymalnie treściwa, operując olbrzymią ilością przykładów i pokazując, że nie jesteśmy skazani na marnotrawstwo energii i na zmaganie się z rosnącymi cenami. To od decydentek i decydentów - tak na szczeblu krajowym, jak i lokalnym - zależy, czy nasza przyszłość malować się będzie w barwach czerwono-czarnych (atomowo-węglowych), czy też będzie dużo bardziej biało-zielona, myśląca o oszczędności energetycznej i o odnawialnych źródłach energii.
Aktualne działania rządu dążą do tego, by doprowadzić do wybudowania elektrowni nuklearnej w naszym kraju do roku 2030. Rzekomo ma to doprowadzić do naszego uniezależnienia energetycznego. Pytanie - czy w Polsce mamy złoża uranu? Chyba nie, a i te, które mamy obecnie, mogą się skończyć w ciągu 70-100 lat. Przypominam, że słońca czy wiatru z ziemi wydobywać nie trzeba, a źródła geotermalne, leżące pod powierzchnią, również mogą dołożyć swoją cegiełkę do walki ze zmianami klimatycznymi. Zmianami, których polski rząd niemal nie dostrzega, patrząc się na strategie energetyczne, w których Polska nie spełnia unijnych wymagań względem OZE i emituje coraz więcej i więcej CO2 do atmosfery.
Warto zatem przybliżyć nieco pewne fakty. Zużycie energii w Polsce może do roku 2050... zmaleć, jeśli tylko będziemy skłonni poświęcić nieco wysiłku i wesprzeć działania firm, konsumentek i konsumentów, a także wybierać dające dobry przykład władze. Olbrzymi potencjał efektywności energetycznej widać gołym okiem - polska gospodarka, by wyprodukować 1% PKB, potrzebuje ponad 2,5 raza więcej energii niż gospodarki zachodnie. Przestarzałe sieci energetyczne, niski poziom termoizolacji, niewydajne energetycznie urządzenia RTV-AGD - to tylko niektóre przykłady tego, gdzie energia się marnuje. Lokalne samorządy już teraz mogą poświęcić więcej uwagi na przykład w kwestii funduszy termoizolacyjnych. W końcu lepsza izolacja to mniejsze straty energii - i mniejsze rachunki. Sama poprawa owej efektywności sprawiłaby, że ewentualna "atomówka" byłaby zupełnie zbędną inwestycją.
Już teraz, przy aktualnych możliwościach technicznych i poziomach ekonomicznej opłacalności, OZE są w stanie zaspokoić aż 48% krajowego zapotrzebowania na energię. Zapewniają one prawdziwe bezpieczeństwo i niezależność energetyczną, a do tego mają szansę na olbrzymią redukcję przez nasz kraj emisji CO2 z obecnych 8 ton na osobę do 2,5, czyli wskaźnika, który zapewniłby utrzymanie w ryzach globalnego ocieplenia. Co więcej, taka redukcja dałaby szansę na to, by nasz kraj mógł sprzedawać swoje uprawnienia do emisji dwutlenku węgla, co dałoby nam kolejne miliony, jeśli nie miliardy euro na rozwój nowoczesnych technologii i wprowadzenie naszego kraju w energetyczną przyszłość.
Aktualna strategia energetyczna kraju nie zapewnia nawet spełnienia naszego skromnego zobowiązania do wytwarzania 15% energii ze źródeł nieodnawialnych do 2020 roku. Wygląda zatem na to, że polski rząd zamiast zdobywać pieniądze, będzie je wydawał na kary finansowe. Tymczasem według Greenpeace, same wiatraki są w stanie zaspokoić 50% naszego zapotrzebowania na elektryczność w 2050, biomasa - 19%, a fotowoltaika - kolejne 12%. Nawet w potencjalnie najbardziej problematycznym sektorze transportowym, dzięki większej penetracji rynkowej napędów hybrydowych, rozwojowi transportu zbiorowego i bardziej "zielonej" elektryczności tak emisje, jak i zapotrzebowanie energetyczne mogą dość znacząco zmaleć.
Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak zaprosić do lektury Raportu i samodzielnego wyciągania wniosków. Sceptyczki i sceptyków informuję, że przy jego przygotowaniu maczali i maczały swe palce osoby, które na energetyce zjadły sobie zęby - zarzuty o "ekooszołomstwo" zatem można wyrzucić do kosza na śmieci. Lektura ta otwiera oczy i pozwala na uświadomienie sobie, jak wiele jeszcze należy zrobić, by przyszłość energii w naszym kraju była dużo bardziej zielona niż do tej pory...
PS>> Kartki, które prezentowałem w ostatnim czasie są autorstwa Grzegorza Laszuka z Komuny Otwock i są elementem nowej strategii promocyjnej i tworzenia spójnego przekaz wizerunkowy naszej formacji. Polujcie na nie przy okazji lokalnych działań Zielonych w całej Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz