Nie, nie chodzi tu ani o jakieś młodzieżowe gwiazdeczki muzyki pop, ani o moją skromną osobę (bo nie dość, że jestem rok starszy, to jeszcze nic nie wskazuje na to, bym miał jeszcze zyskać parę centymetrów), lecz o FYEG – Federację Młodych Europejskich Zielonych. Szacowna organizacja, skupiająca młodzieżówki i organizacje pozarządowe mające razem 30.000 członkiń i członków, rozpoczynała swe istnienie w ciekawych czasach. Nie było Internetu, więc doprawdy nie mam pojęcia, w jaki sposób zorganizowali spotkanie założycielskie. Patrząc na niedawny Letni Uniwersytet Zielonych, wydaje mi się to doprawdy nieprawdopodobne.
A jednak im się udało. Zaczynali bardzo skromnie, od paru organizacji, by dziś być oficjalną młodzieżówką Europejskiej Partii Zielonych, organizującą debaty, warsztaty i happeningi, wydającą mnóstwo publikacji, wśród których bodaj najsłynniejszą jest znany czytelniczkom i czytelnikom tego bloga „Ecosprinter”. Teraz jednak zdecydowała się na wydanie całkiem przedniej książeczki z okazji swojego dwudziestolecia, zawierającej wywiady z głównymi postaciami tej niesamowitej historii, okraszonej zdjęciami z akcji i próbkami oświadczeń prasowych z ostatnich lat. Organizacja ta jest nam tym bliższa, że „nasz człowiek w Brukseli”, Bartosz Lech, był jej współprzewodniczącym.
Cóż zatem działo się przez te 20 lat? Przeszło się z francuskiego na angielski jako oficjalny język obrad. Prowadzono mnóstwo kampanii społecznych wśród ludzi młodych, poświęconych takim tematom, jak walka z dyskryminacją, bezpieczny seks, integracja europejska czy też ostatnio – zmiany klimatyczne. Organizowano akcje uliczne za zniesieniem wiz na skalę światową, pokazujące efekty globalnego ocieplenia, przeciwko degradacji środowiska. Warsztaty organizacji odbywały się w całej Europie, podejmując najróżniejsze tematy. Pracowano nad wspólną polityką i efekty tegoż widać w dość szczegółowym programie Federacji.
Zmieniały się loga, zmieniały się czasy, zmieniali się ludzie. W Brukseli należało się zarejestrować i znaleźć jakiś kąt do pracy, co nie było takim prostym zadaniem. Należało też regularnie dbać o budżet organizacji, ubiegać się o dofinansowania – co nie jest prostym zadaniem, za to całkiem niezłą szkołą życia. Właśnie dlatego też FYEG jest zdecydowanie za tym, by nieoficjalna, niecertyfikowana edukacja poprzez różnego rodzaju organizacje społeczne była rozpoznana jako wartościowa i dająca podstawy do jej doceniania przez władze i przedsiębiorców.
Ponieważ czas młodości to czas studiów, a w młodzieżówce nie można być wiecznie, rotacja jest dość znaczna. Momentem przełomowym dla wielu jest chwila, kiedy kończą się studia i zaczyna się praca – nie każdy ma wówczas czas na dodatkową działalność. Mimo to już 20 lat trwa praca nad zazielenianiem młodych ludzi i przekonywaniem ich do tego, że zielona polityka nie jest fanaberią, ale realną ideologią, rozwiązującą problemy społeczne i ekologiczne. Patrząc się na 80 stron kieszonkowej publikacji wygląda na to, że idzie im to całkiem skutecznie.
Myśląc o tym, że pokazanie działalności sympatycznej grupy zwykłych, a zarazem bardzo wyjątkowych, młodych ludzi, może zainspirować do działania, przywiozłem nieco egzemplarzy tejże publikacji do Warszawy. Leżą w biurze i czekają na chętne i chętnych do jej wzięcia – jest ich prawie 30, więc na dzień dzisiejszy dla każdego starczy. Godziny dyżuru macie podane, zatem zapraszam. Nadmienię jeszcze, że i FYEG ma swojego „Zielonego Pudelka” na tych łamach – i nic dziwnego, w końcu nie ma bardziej otwartej od Zielonych formacji politycznej, która nie wstydzi się tego, że tworzą ją ludzie, a nie cyborgi. A skoro tak, to cóż – zapraszam do lektury!
A jednak im się udało. Zaczynali bardzo skromnie, od paru organizacji, by dziś być oficjalną młodzieżówką Europejskiej Partii Zielonych, organizującą debaty, warsztaty i happeningi, wydającą mnóstwo publikacji, wśród których bodaj najsłynniejszą jest znany czytelniczkom i czytelnikom tego bloga „Ecosprinter”. Teraz jednak zdecydowała się na wydanie całkiem przedniej książeczki z okazji swojego dwudziestolecia, zawierającej wywiady z głównymi postaciami tej niesamowitej historii, okraszonej zdjęciami z akcji i próbkami oświadczeń prasowych z ostatnich lat. Organizacja ta jest nam tym bliższa, że „nasz człowiek w Brukseli”, Bartosz Lech, był jej współprzewodniczącym.
Cóż zatem działo się przez te 20 lat? Przeszło się z francuskiego na angielski jako oficjalny język obrad. Prowadzono mnóstwo kampanii społecznych wśród ludzi młodych, poświęconych takim tematom, jak walka z dyskryminacją, bezpieczny seks, integracja europejska czy też ostatnio – zmiany klimatyczne. Organizowano akcje uliczne za zniesieniem wiz na skalę światową, pokazujące efekty globalnego ocieplenia, przeciwko degradacji środowiska. Warsztaty organizacji odbywały się w całej Europie, podejmując najróżniejsze tematy. Pracowano nad wspólną polityką i efekty tegoż widać w dość szczegółowym programie Federacji.
Zmieniały się loga, zmieniały się czasy, zmieniali się ludzie. W Brukseli należało się zarejestrować i znaleźć jakiś kąt do pracy, co nie było takim prostym zadaniem. Należało też regularnie dbać o budżet organizacji, ubiegać się o dofinansowania – co nie jest prostym zadaniem, za to całkiem niezłą szkołą życia. Właśnie dlatego też FYEG jest zdecydowanie za tym, by nieoficjalna, niecertyfikowana edukacja poprzez różnego rodzaju organizacje społeczne była rozpoznana jako wartościowa i dająca podstawy do jej doceniania przez władze i przedsiębiorców.
Ponieważ czas młodości to czas studiów, a w młodzieżówce nie można być wiecznie, rotacja jest dość znaczna. Momentem przełomowym dla wielu jest chwila, kiedy kończą się studia i zaczyna się praca – nie każdy ma wówczas czas na dodatkową działalność. Mimo to już 20 lat trwa praca nad zazielenianiem młodych ludzi i przekonywaniem ich do tego, że zielona polityka nie jest fanaberią, ale realną ideologią, rozwiązującą problemy społeczne i ekologiczne. Patrząc się na 80 stron kieszonkowej publikacji wygląda na to, że idzie im to całkiem skutecznie.
Myśląc o tym, że pokazanie działalności sympatycznej grupy zwykłych, a zarazem bardzo wyjątkowych, młodych ludzi, może zainspirować do działania, przywiozłem nieco egzemplarzy tejże publikacji do Warszawy. Leżą w biurze i czekają na chętne i chętnych do jej wzięcia – jest ich prawie 30, więc na dzień dzisiejszy dla każdego starczy. Godziny dyżuru macie podane, zatem zapraszam. Nadmienię jeszcze, że i FYEG ma swojego „Zielonego Pudelka” na tych łamach – i nic dziwnego, w końcu nie ma bardziej otwartej od Zielonych formacji politycznej, która nie wstydzi się tego, że tworzą ją ludzie, a nie cyborgi. A skoro tak, to cóż – zapraszam do lektury!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz