Ponieważ od jakiegoś czasu piszę nad wyraz intensywnie, chciałbym nie pisać tym razem zbyt dużo. Nie ma zresztą co się rozpisywać na temat książki, która składa się z felietonów. Felietony to gatunek dość krotochwilny, delikatny i zabawny, a jednocześnie skłaniający do odrobiny refleksji. Wszystkie te warunki "Lewomyślnie" Romana Kurkiewicza zdaje się spełniać. Najlepiej czytać tę książkę powoli - styl, który sprawdza się w cotygodniowych odstępach, w większych dawkach może być nieco monotonny, a nie o wzbudzanie uczucia monotonii tu chodzi. Z perspektywy czasu, czytając zbiór tekstów, publikowanych w "Przekroju" w latach 2009-2011, możemy zobaczyć, o jakich tematach, którym zdarzało się nas elektryzować zdarzyło się nam zapomnieć, a które przykuwały uwagę zarówno naszą, jak i Kurkiewicza. Możemy też przez chwilę zadumać się nad faktem, że perspektywa ideowa, jaką reprezentuje - progresywna, zaangażowana publicystyka - nie jest znowu tak często spotykana w mediach głównego nurtu. To, że czytamy artykuły zebrane w ponad 230-stronnicową książkę nie zmienia przecież faktu, że jej autor jest jeden. Nie narzekajmy jednak, lecz czytajmy o polskiej rzeczywistości w krzywym zwierciadle. Odrobina śmiechu - szczególnie na czas kampanii wyborczej - będzie przydatna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz