Post opublikowałem pierwotnie na forum Kongresu Kultury Polskiej - zapraszam do lektury i udziału w dyskusji na stronach KKP!
Noc Muzeów jest przykładem tego, jak powinno wyglądać nocne życie kulturalne miasta. Placówki kulturalne zbyt często działają w obrębie godzin pracy, kiedy większość ludzi pracuje lub się uczy. Tego typu inicjatywy pokazują, że istnieje realne zapotrzebowanie na kontakt z kulturą, a jej wypromowanie nie jest takie trudne. Skoro warszawskie metro w weekendy może jeździć do 3 nad ranem, nic nie stoi na przeszkodzie, by chociaż raz w miesiącu (a najlepiej raz w tygodniu) muzea czynne były do późnych godzin nocnych, a w zamian otwierały swoje podwoje później.
Noc muzeów dowodzi jeszcze jeszcze jednej kwestii - przy tak dużym poziomie zainteresowania możliwa jest dyskusja nad obniżeniem cen biletów, co stymulowałoby popyt na usługi kulturalne. Większa dostępność galerii i muzeów dla kieszeni Kowalskiej czy Nowaka może czynić te przestrzenie znacznie bardziej atrakcyjnymi. Ubolewamy nad komercjalizacją przestrzeni publicznej i nad faktem, że coraz mniej osób ma czas na czytanie książek - jeśli jednak chcemy tworzyć alternatywy dla galerii handlowych zarówno pojedyncze placówki, jak i władze samorządowe powinny prowadzić politykę wspierającą dostępność kultury dla jak największego grona ludzi. Skoro przedszkola wydłużają czas pracy, dostosowując się do zmian na rynku pracy i do potrzeb zabieganych rodziców, tak samo postępować powinny obiekty, aspirujące do rangi centrów kultury.
Oczywiście jest kwestią dyskusyjną, czy podobną frekwencję co w tegorocznej nocy muzeów dałoby się osiągnąć, jeśli byłaby ona częściej niż raz na rok. Kto jednak nie eksperymentuje, ten traci. W wypadku placówek kulturalnych stroną ponoszącą straty staje się całe społeczeństwo, a cena, jaką płacimy za zachowawczą politykę kulturalną, jest bardzo wysoka.
Noc Muzeów jest przykładem tego, jak powinno wyglądać nocne życie kulturalne miasta. Placówki kulturalne zbyt często działają w obrębie godzin pracy, kiedy większość ludzi pracuje lub się uczy. Tego typu inicjatywy pokazują, że istnieje realne zapotrzebowanie na kontakt z kulturą, a jej wypromowanie nie jest takie trudne. Skoro warszawskie metro w weekendy może jeździć do 3 nad ranem, nic nie stoi na przeszkodzie, by chociaż raz w miesiącu (a najlepiej raz w tygodniu) muzea czynne były do późnych godzin nocnych, a w zamian otwierały swoje podwoje później.
Noc muzeów dowodzi jeszcze jeszcze jednej kwestii - przy tak dużym poziomie zainteresowania możliwa jest dyskusja nad obniżeniem cen biletów, co stymulowałoby popyt na usługi kulturalne. Większa dostępność galerii i muzeów dla kieszeni Kowalskiej czy Nowaka może czynić te przestrzenie znacznie bardziej atrakcyjnymi. Ubolewamy nad komercjalizacją przestrzeni publicznej i nad faktem, że coraz mniej osób ma czas na czytanie książek - jeśli jednak chcemy tworzyć alternatywy dla galerii handlowych zarówno pojedyncze placówki, jak i władze samorządowe powinny prowadzić politykę wspierającą dostępność kultury dla jak największego grona ludzi. Skoro przedszkola wydłużają czas pracy, dostosowując się do zmian na rynku pracy i do potrzeb zabieganych rodziców, tak samo postępować powinny obiekty, aspirujące do rangi centrów kultury.
Oczywiście jest kwestią dyskusyjną, czy podobną frekwencję co w tegorocznej nocy muzeów dałoby się osiągnąć, jeśli byłaby ona częściej niż raz na rok. Kto jednak nie eksperymentuje, ten traci. W wypadku placówek kulturalnych stroną ponoszącą straty staje się całe społeczeństwo, a cena, jaką płacimy za zachowawczą politykę kulturalną, jest bardzo wysoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz