Telewizja nie zawsze wyglądała tak spektakularnie jak teraz. Najciekawiej było wtedy, kiedy oferta powoli wykraczała ponad 2 kanały.
Na początku lat 90. wielu mieszkających nad Odrą, Wisłą czy Bugiem zmagało się z dojmującym poczuciem, że zostali pozostawieni na pastwę losu. Chcąc zapewnić ludziom chociażby igrzyska, kiedy nie udawało się z chlebem, rządzący postanowili wpuścić nieco konkurencji w eter. O ile jednak rynek radiowy nie był aż tak spektakularny, o tyle telewizja rozpalała emocje. Nic dziwnego, skoro do wyboru miało się oszałamiającą liczbę dwóch kanałów telewizji publicznej w języku polskim i z grubsza tyle. Wprawdzie dość szybko rozkwitł rynek telewizji satelitarnej, co było widać w wysypie czasz umiejscawianych na balkonach i w ogródkach, jednak swojski rynek miał dopiero rozkwitnąć.
Pionierzy i piraci
Jak donosi Wikipedia, a mało kto pamięta, pierwszą komercyjną stację telewizyjną na wschód od Żelaznej Kurtyny założono już w 1990 roku we Wrocławiu. Małe, lokalne kanały, wyrastające jak grzyby po deszczu w związku z brakiem regulacji w tej dziedzinie życia nie mogły równać się potęgą z molochem telewizji publicznej. Emitowały trochę programu lokalnego, ale na tym kończyły się ich możliwości. Widząc potencjał rynku, włoski przedsiębiorca Nicola Grauso postanowił przejąć udziały w kilkunastu z nich, tworząc namiastkę pierwszego holdingu medialnego w Polsce. Był on także właścicielem "Życia Warszawy". W 1993 ruszyła zatem Polonia 1 - program dowożony był kasetami do lokalnych ośrodków, a pozostały czas antenowy przeznaczały one na produkcję własną. Efektem była 20-procentowa oglądalność w szczytowym momencie i wprowadzenie na polski rynek takich seriali, jak "Drużyna A" czy "MacGuyver".
Rynek w ryzach
Przyszedł jednak czas, kiedy zdecydowano się uregulować raczkujący rynek. Pierwszą koncesję dla ogólnopolskiej telewizji prywatnej (i jak dotąd formalnie jedyną) otrzymał nadający do dziś Polsat, a stacje skupione wokół Polonii 1, przegrawszy konkurs, stały się z punktu widzenia prawa nielegalne. Efektem były policyjne rajdy na siedziby kanałów, które doprowadziły do ich zamknięcia. Przeniesiona na satelitę, zaczęła powoli tracić na znaczeniu i stała się z czasem tym, czym jest obecnie - stacją emitującą tanie telenowele i pokazującą wątpliwe wdzięki "Zaniedbanych mężatek" i innych bohaterek późnonocnych programów erotycznych.
Niemcy wchodzą
Zanim jeszcze narodziła się TVN, gdy na południu Polski nadawała jeszcze jej poprzedniczka - Telewizja Wisła, a w momencie, gdy Polsat zaczynał wyprzedzać TVP 1 pod względem oglądalności, 6 grudnia 1996 roku pojawiła się Siódemka. Należący do Niemców i nadający z Luksemburga RTL 7 w okresie swej świetności doszedł nawet do 5% oglądalności, co było nie lada wyczynem jak na kanał dostępny tylko w kablówkach i przez satelitę. Dla wielu stał się stacją kultową, która dzięki finansowaniu w początkowych okresach działalności także przez Universal emitowała bijące rekordy amerykańskie seriale i hollywoodzkie filmy. Siódemka była także odpowiedzialna za wielkie przełomy, które w późniejszym okresie był w stanie przebić jedynie TVN. W dziedzinie informacji "7 minut" pokazało, że można przekazywać informacje szybko i profesjonalnie, zaś magazyn sensacji "Zoom" stał się protoplastą dzisiejszej "Uwagi", a bywało tak, że w porze nadawania, konkurując z "Faktami" był w stanie przyciągnąć przed ekrany milion widzów.
Nasza katastrofa
Przez długi okres czasu RTL 7 prowadził wspólne pasmo wieczorne z Naszą Telewizją, poprzedniczką dzisiejszej Czwórki. Ruszyła ona zimą 1998 roku i mając nadajniki naziemne wszystko wskazywało na to, że będzie miała przed sobą świetlaną przyszłość. Sił wystarczyło na dwa lata, podczas których przeszła przez procesy o rzekomo nielegalne nadawanie i planowane połączenie z RTL 7 po to, by koniec końców połączyć się z ówczesnym Polsatem 2 i stworzyć TV 4, która nadaje po dziś dzień.
Nadawanie zero-jedynkowe
1998 rok był także momentem startu Wizji TV - pierwszej rodzimej platformy cyfrowej. Rodzimej tylko z nazwy - nadawała ona bowiem z Wielkiej Brytanii. Szybko zdobywała widzów swoim high-techowym wizerunkiem, bywała jednak nienawidzona, szczególnie przez kibiców, którzy zostali w pewnym momencie pozbawieni możliwości oglądania meczów polskiej reprezentacji w piłce nożnej, które rozgrywała za granicą. Byli oni jednak prekursorami w kilku dziedzinach, m.in. jeśli chodzi o pierwszy kanał sportowy w Polsce (Wizja Sport) czy też pogodowy (Wizja Pogoda). Realia rynku pokazały jednak, że nie jest łatwo przecierać szlaki w ramach cyfrowej platformy satelitarnej i od 2002 roku abonenci Wizji są częścią Cyfry+.
Siła przeszłości
Siłą rzeczy ograniczyłem się jedynie do kilku dawnych stacji - tych, których nie ma pośród nas albo egzystują w formie szczątkowej. Żyją one jednak nadal w głowach wielu dawnych fanek i fanów, czego przykładem spoty na YouTube czy też rozliczne fora dyskusyjne. Swego czasu głośno było w sieci o petycji do Grupy ITI, która przejęła RTL 7 o to, by przywrócić stację. Proszący byli niezadowoleni z poziomu TVN Siedem, które powstało na miejsce dawnej Siódemki. Prośby nie spełniono, ale pokazała ona, że dla wielu telewizja nie jest li tylko biznesem, ale też pewnym stylem życia albo też marką, którą wybiera się nie tylko z powodu treści, jakie niesie, ale także sposobu ich prezentowania.
Na początku lat 90. wielu mieszkających nad Odrą, Wisłą czy Bugiem zmagało się z dojmującym poczuciem, że zostali pozostawieni na pastwę losu. Chcąc zapewnić ludziom chociażby igrzyska, kiedy nie udawało się z chlebem, rządzący postanowili wpuścić nieco konkurencji w eter. O ile jednak rynek radiowy nie był aż tak spektakularny, o tyle telewizja rozpalała emocje. Nic dziwnego, skoro do wyboru miało się oszałamiającą liczbę dwóch kanałów telewizji publicznej w języku polskim i z grubsza tyle. Wprawdzie dość szybko rozkwitł rynek telewizji satelitarnej, co było widać w wysypie czasz umiejscawianych na balkonach i w ogródkach, jednak swojski rynek miał dopiero rozkwitnąć.
Pionierzy i piraci
Jak donosi Wikipedia, a mało kto pamięta, pierwszą komercyjną stację telewizyjną na wschód od Żelaznej Kurtyny założono już w 1990 roku we Wrocławiu. Małe, lokalne kanały, wyrastające jak grzyby po deszczu w związku z brakiem regulacji w tej dziedzinie życia nie mogły równać się potęgą z molochem telewizji publicznej. Emitowały trochę programu lokalnego, ale na tym kończyły się ich możliwości. Widząc potencjał rynku, włoski przedsiębiorca Nicola Grauso postanowił przejąć udziały w kilkunastu z nich, tworząc namiastkę pierwszego holdingu medialnego w Polsce. Był on także właścicielem "Życia Warszawy". W 1993 ruszyła zatem Polonia 1 - program dowożony był kasetami do lokalnych ośrodków, a pozostały czas antenowy przeznaczały one na produkcję własną. Efektem była 20-procentowa oglądalność w szczytowym momencie i wprowadzenie na polski rynek takich seriali, jak "Drużyna A" czy "MacGuyver".
Rynek w ryzach
Przyszedł jednak czas, kiedy zdecydowano się uregulować raczkujący rynek. Pierwszą koncesję dla ogólnopolskiej telewizji prywatnej (i jak dotąd formalnie jedyną) otrzymał nadający do dziś Polsat, a stacje skupione wokół Polonii 1, przegrawszy konkurs, stały się z punktu widzenia prawa nielegalne. Efektem były policyjne rajdy na siedziby kanałów, które doprowadziły do ich zamknięcia. Przeniesiona na satelitę, zaczęła powoli tracić na znaczeniu i stała się z czasem tym, czym jest obecnie - stacją emitującą tanie telenowele i pokazującą wątpliwe wdzięki "Zaniedbanych mężatek" i innych bohaterek późnonocnych programów erotycznych.
Niemcy wchodzą
Zanim jeszcze narodziła się TVN, gdy na południu Polski nadawała jeszcze jej poprzedniczka - Telewizja Wisła, a w momencie, gdy Polsat zaczynał wyprzedzać TVP 1 pod względem oglądalności, 6 grudnia 1996 roku pojawiła się Siódemka. Należący do Niemców i nadający z Luksemburga RTL 7 w okresie swej świetności doszedł nawet do 5% oglądalności, co było nie lada wyczynem jak na kanał dostępny tylko w kablówkach i przez satelitę. Dla wielu stał się stacją kultową, która dzięki finansowaniu w początkowych okresach działalności także przez Universal emitowała bijące rekordy amerykańskie seriale i hollywoodzkie filmy. Siódemka była także odpowiedzialna za wielkie przełomy, które w późniejszym okresie był w stanie przebić jedynie TVN. W dziedzinie informacji "7 minut" pokazało, że można przekazywać informacje szybko i profesjonalnie, zaś magazyn sensacji "Zoom" stał się protoplastą dzisiejszej "Uwagi", a bywało tak, że w porze nadawania, konkurując z "Faktami" był w stanie przyciągnąć przed ekrany milion widzów.
Nasza katastrofa
Przez długi okres czasu RTL 7 prowadził wspólne pasmo wieczorne z Naszą Telewizją, poprzedniczką dzisiejszej Czwórki. Ruszyła ona zimą 1998 roku i mając nadajniki naziemne wszystko wskazywało na to, że będzie miała przed sobą świetlaną przyszłość. Sił wystarczyło na dwa lata, podczas których przeszła przez procesy o rzekomo nielegalne nadawanie i planowane połączenie z RTL 7 po to, by koniec końców połączyć się z ówczesnym Polsatem 2 i stworzyć TV 4, która nadaje po dziś dzień.
Nadawanie zero-jedynkowe
1998 rok był także momentem startu Wizji TV - pierwszej rodzimej platformy cyfrowej. Rodzimej tylko z nazwy - nadawała ona bowiem z Wielkiej Brytanii. Szybko zdobywała widzów swoim high-techowym wizerunkiem, bywała jednak nienawidzona, szczególnie przez kibiców, którzy zostali w pewnym momencie pozbawieni możliwości oglądania meczów polskiej reprezentacji w piłce nożnej, które rozgrywała za granicą. Byli oni jednak prekursorami w kilku dziedzinach, m.in. jeśli chodzi o pierwszy kanał sportowy w Polsce (Wizja Sport) czy też pogodowy (Wizja Pogoda). Realia rynku pokazały jednak, że nie jest łatwo przecierać szlaki w ramach cyfrowej platformy satelitarnej i od 2002 roku abonenci Wizji są częścią Cyfry+.
Siła przeszłości
Siłą rzeczy ograniczyłem się jedynie do kilku dawnych stacji - tych, których nie ma pośród nas albo egzystują w formie szczątkowej. Żyją one jednak nadal w głowach wielu dawnych fanek i fanów, czego przykładem spoty na YouTube czy też rozliczne fora dyskusyjne. Swego czasu głośno było w sieci o petycji do Grupy ITI, która przejęła RTL 7 o to, by przywrócić stację. Proszący byli niezadowoleni z poziomu TVN Siedem, które powstało na miejsce dawnej Siódemki. Prośby nie spełniono, ale pokazała ona, że dla wielu telewizja nie jest li tylko biznesem, ale też pewnym stylem życia albo też marką, którą wybiera się nie tylko z powodu treści, jakie niesie, ale także sposobu ich prezentowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz