Jak na prawdziwego reformatora przystało, Kalwin wydaje się być... konserwatystą. Zdumiewające? Wcale niekoniecznie - w całej bowiem Reformacji chodziło przecież o powrót do chrześcijańskich korzeni, o uznanie autorytetu samego tylko Pisma Świętego, o samą łaskę i o Chrystusa jako pośrednika - bez żadnych innych. Sam Kalwin bezlitośnie rozprawiał się z relikwiami, z namiętnością katalogując kolejne głowy, ramiona i napletki, by następnie zwyzywać je od "rupieci". Protestantyzm przyniósł wiarę intelektualną, gdzie obok serca pojawił się i rozum. Nie był to jeszcze oświeceniowy racjonalizm, w obrębie którego raczej nie padłoby sformułowanie, by zanadto się nie pytać i zastanawiać nad szczegółami. Kalwin jest zatem konserwatystą, który wyradza nowy prąd w chrześcijaństwie. Prąd, który wyewoluuje w końcu w jedno z bardziej liberalnych wyznań chrześcijańskich. Jak to w ogóle możliwe?
W książce Cottreta podkreśla się jedno - Genewa, w której Kalwin przez długie lata przebywał i działał, nie była teokracją. Władze świeckie dość ostro spierały się z kościelnymi, szczególnie w obrębie zagadnienia ekskomuniki. Kalwin, praktycznie do 1555 roku i wydarzeń wokół spalenia antytrynitarza Miguela Serveta bardziej użerał się z magistratem niż mógł liczyć na jego potulną aprobatę. Także i później wiele musiało kosztować go to miasto, na które niezmiennie narzekał w swoich listach i innych dziełach, drukowanych i kolportowanych po całym kontynencie. Wierząc, że jest ono schronieniem dla prawdziwie wierzących, surowo piętnował moralne nadużycia, nie chcąc, by miejscowość nad Lemanem uznana została za "drugi Babilon". W efekcie czego kuriozalnych procesów obyczajowych wcale tam nie brakowało...
Oddzielenie władz pozwoliło jednak przeszczepić ten model na całą protestancką Europę. Kościelny żywioł mógł być ujarzmiony przez potężniejszych władców, którzy w kolejnych stuleciach nie musieli się już bać oporu zorganizowanej struktury, która w emocjonalny sposób mogła porywać tłumy. Biblia w językach narodowych pozwalał na swobodną interpretację - i na nic były tu zarzekania Kalwina, że lepiej, by ludzie słuchali konsystorza, bo sami nie zrozumieją głębi jej przekazu. Tabu zostało przekroczone ze wszystkimi tego konsekwencjami, co w późniejszych latach pozwoliło na sekularyzację z jednej strony, z drugiej zaś - na powstanie wrażliwych społecznie Kościołów. Zdecentralizowane struktury, wiedząc, że nie mają w swych rękach władzy siłowej, ewoluowały w kierunku dużo bardziej inkluzywnych denominacji. To chyba nie przypadek, że jedną z partii założycielskich holenderskiej Zielonej Lewicy była... Ewangelicka Partia Ludowa.
W samym nauczaniu Kalwina nie brak było interesujących spostrzeżeń - z naszego punktu widzenia niekoniecznie spójnych. Brak tolerancji dla "herezji" łączył on bowiem z krytyką antysemityzmu - a wszystko "dla dobra Kościoła". Zawzięcie zwalczał teorię kopernikańską, potępiał "rozwiązłość" - a więc był na swój sposób konserwatywny. Jego działalność w Genewie przypomina nieco "rewolucję wiktoriańską". Przed porównaniem z Reaganem i Thatcher broni mnie jego troska o biednych - przy jednoczesnym potępieniu żebraków. Miał więc chyba więcej z Bismarcka, skoro dziś pisze się prace o kalwińskim modelu pomocy społecznej w XVI wieku...
Intryguje też dzieło "O skandalach". Definiuje on skandal nie jako jednoznacznie negatywne zjawisko - skandalem był też Jezus Chrystus. "Skandal" to być może coś w rodzaju "ekscesu" u Slavoja Żiżka - zdarzenie, które szokuje, wywraca dotychczasowy świat do góry nogami, zmuszając nas do refleksji i myślenia. Czyni on to jednak "po ludzku" - "Bóg, który stworzył dla nas język, chce się jąkać razem z nami" - pisze Kalwin. Szokujące? Niekoniecznie, to po prostu konstatacja, która powinna być najzupełniej w świecie banalna - jeśli chcemy zmieniać świat, musimy używać języka przez ten świat zrozumiałego. Dobra porada dla wszelkich wyrafinowanych myślicieli, korzystających na przykład z doskonałej (jak twierdzi Cottret) konstrukcji języka francuskiego, który to język Kalwin miał otworzyć dla świata idei. Sądzę, że na tej uwadze warto rozważania skończyć i zachęcić do lektury tak biografii spisanej przez francuskiego historyka, jak i dzieł reformatora z Pikardii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz