Grudzień był ciekawym miesiącem - szczególnie w kontekście ważnych zmian społecznych, takich jak zawężenie grona osób uprawnionych do otrzymywania emerytur pomostowych i podtrzymania przez Sejm prezydenckiego weta do ustaw zdrowotnych. Nie brakowało konfliktów o euro, sporo medialnej uwagi przykuł także szczyt klimatyczny w Poznaniu. Nadal jednak brak wielkich wahnięć w sondażach, aczkolwiek te, które zaszły, są całkiem interesujące.
Platforma nadal utrzymuje wysokie poparcie - i to przy znaczącym ograniczeniu "polityki miłości". W sprawie pomostówek udało się jej przekonać Polki i Polaków do tezy, że nie warto ich utrzymywać, jak wynikało ze specjalnie w tym celu przygotowanych sondaży. Co więcej, dysponować miała badaniami wewnętrznymi, z których wynikało, że aż 70% elektoratu SLD było przeciwko wsparciu prezydenckiego weta. Jedyny sondaż - Gazety Wyborczej - wykonany tuż po głosowaniu wskazał drastyczny wzrost poparcia dla Sojuszu. Kolejne badania pozwolą sprawdzić, czy był to jednorazowy zryw, czy też trwała tendencja a przede wszystkim dają szansę na sprawdzenie, jaki naprawdę wygląda elektorat "na lewo od PO" i na jakie rozwiązania jest w stanie się zgodzić.
PiS traci - nadal chyba czeka na "wielkie otwarcie", na ujawnienie pisanego przez Jarosława Kaczyńskiego programu z klarysewskiej willi i na potknięcia Platformy. Te jednak nie następują i na chwilę obecną mamy do czynienia z zastojem na froncie PO-PiS. Prawa i Sprawiedliwości nie ratują już nawet działania prospołeczne. PSL pod naporem własnej niewidoczności i bierności roztrwoniło znaczące poparcie z listopada i wróciło do oscylowania na granicy progu wyborczego. Pod progiem również zastój - SDPL razem z PD mają 2,5% i nikt nie wie, czy i ile poparcia będą w stanie uzyskać z tytułu wspólnego startu od PO i SLD. W najbliższym możliwym teście realnego wsparcia - wyborach prezydenckich w Olsztynie - udziału brać nie będą. Zobaczymy, czy wewnętrzne wybory w obu tych partiach 10 stycznia nie przyspieszą budowy bloku centrolewicowego, co mogłoby przynieść większe zainteresowanie mediów.
Kryzys nie wzmacnia w żaden sposób ugrupowań populistycznych, takich jak Samoobrona czy LPR. Mało prawdopodobne, by jakikolwiek nowy gracz poza wspomnianą już centrolewicą zdołał namieszać w przyszłorocznych wyborach do parlamentu europejskiego, jeśli nie będziemy świadkiniami i świadkami jakiegoś spektakularnego wydarzenia (np. wielkiej afery korupcyjnej). Polska XXI na chwilę obecną, jeśli obecna w badaniach, oscyluje wokół 1% i mało prawdopodobne, by przed wyborami prezydenckimi i wystawieniem w roli wehikułu Rafała Dutkiewicza zdołała znacząco zaznaczyć swoją obecność. Jak na razie na politycznej scenie wieje nudą - zobaczymy, czy po zimowym letargu wiosna będzie w stanie przynieść jakiekolwiek ożywienie.
Platforma nadal utrzymuje wysokie poparcie - i to przy znaczącym ograniczeniu "polityki miłości". W sprawie pomostówek udało się jej przekonać Polki i Polaków do tezy, że nie warto ich utrzymywać, jak wynikało ze specjalnie w tym celu przygotowanych sondaży. Co więcej, dysponować miała badaniami wewnętrznymi, z których wynikało, że aż 70% elektoratu SLD było przeciwko wsparciu prezydenckiego weta. Jedyny sondaż - Gazety Wyborczej - wykonany tuż po głosowaniu wskazał drastyczny wzrost poparcia dla Sojuszu. Kolejne badania pozwolą sprawdzić, czy był to jednorazowy zryw, czy też trwała tendencja a przede wszystkim dają szansę na sprawdzenie, jaki naprawdę wygląda elektorat "na lewo od PO" i na jakie rozwiązania jest w stanie się zgodzić.
PiS traci - nadal chyba czeka na "wielkie otwarcie", na ujawnienie pisanego przez Jarosława Kaczyńskiego programu z klarysewskiej willi i na potknięcia Platformy. Te jednak nie następują i na chwilę obecną mamy do czynienia z zastojem na froncie PO-PiS. Prawa i Sprawiedliwości nie ratują już nawet działania prospołeczne. PSL pod naporem własnej niewidoczności i bierności roztrwoniło znaczące poparcie z listopada i wróciło do oscylowania na granicy progu wyborczego. Pod progiem również zastój - SDPL razem z PD mają 2,5% i nikt nie wie, czy i ile poparcia będą w stanie uzyskać z tytułu wspólnego startu od PO i SLD. W najbliższym możliwym teście realnego wsparcia - wyborach prezydenckich w Olsztynie - udziału brać nie będą. Zobaczymy, czy wewnętrzne wybory w obu tych partiach 10 stycznia nie przyspieszą budowy bloku centrolewicowego, co mogłoby przynieść większe zainteresowanie mediów.
Kryzys nie wzmacnia w żaden sposób ugrupowań populistycznych, takich jak Samoobrona czy LPR. Mało prawdopodobne, by jakikolwiek nowy gracz poza wspomnianą już centrolewicą zdołał namieszać w przyszłorocznych wyborach do parlamentu europejskiego, jeśli nie będziemy świadkiniami i świadkami jakiegoś spektakularnego wydarzenia (np. wielkiej afery korupcyjnej). Polska XXI na chwilę obecną, jeśli obecna w badaniach, oscyluje wokół 1% i mało prawdopodobne, by przed wyborami prezydenckimi i wystawieniem w roli wehikułu Rafała Dutkiewicza zdołała znacząco zaznaczyć swoją obecność. Jak na razie na politycznej scenie wieje nudą - zobaczymy, czy po zimowym letargu wiosna będzie w stanie przynieść jakiekolwiek ożywienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz