Tak na dobrą sprawę mało kto zastanawia się nad meritum tej kwestii. Co my tam robimy? Wypełniamy zobowiązania sojusznicze - powie ktoś. Cóż, Amerykanie przy tej interwencji mieli poparcie niemal całego świata, wszystko poszło gładko i na dobrą sprawę wystarczyło zacząć finansować odbudowę kraju. Rzecz jasna byłoby to za proste i tym samym zamykających kobiety w domach i wysadzających zabytkowe posągi Buddy Talibów zastąpili lokalni watażkowie, nierzadko równie rygorystyczni. Władza rządu centralnego ogranicza się li tylko do Kabulu, a radykalizacja nastrojów sprawia, że zagrożona jest tam i tak wątła wolność słowa. USA jakoś to nie obchodziło i postanowiły zaatakować Irak. Dzięki tej samobójczej strategii chaos stał się codziennością tak w jednym, jak i w drugim kraju.
Nasz rząd tymczasem, wycofując się znad Tygrysu i Eufratu, postanowił wzmocnić kontyngent WP w Afganistanie. Ba, chcemy mieć własną prowincję pod kontrolą - i mieć ją będziemy, na dodatek w jednym z mniej spokojnych obszarów. Mamy zamiar walczyć i zabijać, widocznie zazdroszcząc innym potęgom kolonialnej przeszłości. Wzmocnieniu ulega zatem tendencja, która wyklucza negocjacje z umiarkowaną frakcja Talibanu w celu wepchnięcia jej w struktury władzy i ostatecznego zmarginalizowania partyzantki. W tym samym czasie kraj, z powodu wieloletnich zniszczeń i niedorozwoju staje się światowym liderem w sprzedaży narkotyków, które stają się dla wielu jedynym źródłem utrzymania.
Ludzie, którzy podjęli decyzje o naszym udziale (wykraczającym daleko poza pierwotny udział rodzimych saperów) nadal są autorytetami w tej dziedzinie. Wielu spośród żołnierzy uczestniczących w misjach miało do czynienia z mniej lub bardziej ukrytymi naciskami, by wzięli w nich udział. Tragedii w Nangar Khel nie da się już odwrócić, ale pokazuje wyraźnie, że nasz udział w eskapadzie do Afganistanu nie służy pokojowi. Pod płaszczykiem walki z terrorem wielonarodowa koalicja ugrzęzła tam w konflikcie, który daleki jest od rozwiązania. Bez konkretnych działań dyplomatycznych sytuacja będzie tam przypominać zabawę w kotka i myszkę. Problem w tym, że to prawdziwy konflikt - z prawdziwymi ofiarami. Wygląda na to, że wiele osób traktuje to niczym grę komputerową...
***
Uchwała III Kongresu Zielonych 2004 w sprawie wycofania wojsk z Iraku i Afganistanu
Zebrani na III KONGRESIE delegaci partii Zieloni 2004 apelują do rządu RP o natychmiastowe wycofanie Wojska Polskiego z Iraku i Afganistanu. Udział żołnierza polskiego w obu tych awanturach jest nie tylko sprzeczny z prawem międzynarodowym i prawem polskim, ale przynosi również hańbę Wojsku Polskiemu i jego chlubnym wolnościowym tradycjom. Apelujemy do Rządu i Sejmu RP o wysyłanie żołnierzy polskich tylko na takie misje poza granicami Polski, które organizowane są pod flagą narodów zjednoczonych w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz