Nie wypada mi zrobić nic innego, niż pogratulować północnoniemieckim Zielonym, którzy startowali w lokalnych wyborach w Szlezwiku-Holsztynie. Partia ta powoli zaczyna odnajdywać się w sytuacji politycznej w Niemczech, którą zasadniczo zmieniło silne wejście Lewicy do polityki ogólnokrajowej. Oznacza to, że dotychczasowy system dwublokowy powoli odchodzi do lamusa, a obok liberałów z FDP to właśnie Die Gruenen stają się "kingmakerami", od których zależą lokalne i centralne koalicje. Widać to chociażby w Hamburgu, gdzie doszło do historycznego aliansu z CDU - aliansu ryzykownego, jako że zawsze to właśnie chadecy byli głównymi oponentami ideowymi. Oba ugrupowania od lat 70. XX wieku zmieniły się dość znacznie, ale jeśli pójdą tam na kompromisy w dziedzinie ekologii i energetyki, to ich lewicowo-liberalny elektorat tak daleko posuniętych ustępstw nie zdzierżą.
Wygląda na to, że skręt w lewo Zielonych/Sojuszu '90 zapobiegł dalszemu odchodzeniu sympatyczek i sympatyków do Die Linke. Tym razem "wielka dwójka" tworząca "wielką koalicję" CDU-SPD poniosła spore straty - chadecy w poprzednich wyborach mieli ponad połowę głosów, teraz stracili niemal 12 punktów procentowych i zsunęli się na 38,6%. SPD straciło dużo mniej, bo "jedynie" 2,8% i zdobyło 26,6%. W takich warunkach Zieloni przejęli od FDP miejsce na podium, zachęcili do głosowania na siebie aż 10,3% mieszkanek i mieszkańców, czyli o niemal 2% więcej. W kolejnym landzie pojawiła się Lewica (6,9%), natomiast FDP dostała 9%.
W najważniejszych miastach swoją pozycję utrzymała SPD, która będzie miała spore szanse współrządzić z Zielonymi. W Kilonii socjaldemokraci mogą się poszczycić 31,3% poparciem, chadecy - 28,6%, G/B'90 - 16,6%, Lewica - 11,1%, a FDP - jedynie 8,1%. W tamtejszej Radzie Miasta pojawią się też (niestety) faszyzujący narodowcy z NPD, którzy skorzystali z sądowego zniesienia progu 5%, do tej pory wymaganego w tego typu wyborach. W hanzeatyckiej Lubece nie było aż tak różowo (dużo bardziej czerwono), ale również całkiem nieźle. Odpowiednio: SPD - 28,8%, CDU - 25,5%, Lewica - 11,7%, Zieloni - 11,5%, FDP - 8,4%, resztę zdobyły formacje lokalne. Tu bardziej prawdopodobna jest "wielka koalicja".
Żeby zazielenić się ze szczęścia już do cna, tamtejsi ekolodzy i ekolożki, feministki i feminiści i inne grupy tworzące partię donoszą, że dawno nie mieli tyle przedstawicieli w lokalnych jednostkach administracyjnych. W niektórych przedmieściach Hamburga udało im się przebić w poparciu samo SPD, a na innych obszarach po raz pierwszy wygrywali w bezpośrednich starciach w okręgach jednomandatowych. Radość zatem jak najbardziej uzasadniony, bo po kontrowersjach związanych z wieloma decyzjami rządów Schroedera, w których współuczestniczyli (demontaż państwa socjalnego, zgoda na wysłanie Bundeswehry do Afganistanu) wydają się odzyskiwać grunt pod nogami, korzystając z aktualnego osłabienia socjaldemokratów.
To dobry prognostyk na inne tegoroczne elekcje w całej Europie, w których Zieloni będą brać udział. Po niezłych wynikach w lokalnych wyborach w Wielkiej Brytanii teraz pozostaje oczekiwać m.in. na testy w Finlandii i Belgii, czy też na wybory parlamentarne w Luksemburgu. W epoce rosnącej świadomości zmian klimatycznych, rosnącej dewastacji ekologicznej i rozwarstwienia społecznego miejsca na zieloną politykę jest coraz więcej. Nic, tylko korzystać - i realizować obietnice. Wyborczynie i wyborcy także i w Szlezwiku będą o nich pamiętać.
Wygląda na to, że skręt w lewo Zielonych/Sojuszu '90 zapobiegł dalszemu odchodzeniu sympatyczek i sympatyków do Die Linke. Tym razem "wielka dwójka" tworząca "wielką koalicję" CDU-SPD poniosła spore straty - chadecy w poprzednich wyborach mieli ponad połowę głosów, teraz stracili niemal 12 punktów procentowych i zsunęli się na 38,6%. SPD straciło dużo mniej, bo "jedynie" 2,8% i zdobyło 26,6%. W takich warunkach Zieloni przejęli od FDP miejsce na podium, zachęcili do głosowania na siebie aż 10,3% mieszkanek i mieszkańców, czyli o niemal 2% więcej. W kolejnym landzie pojawiła się Lewica (6,9%), natomiast FDP dostała 9%.
W najważniejszych miastach swoją pozycję utrzymała SPD, która będzie miała spore szanse współrządzić z Zielonymi. W Kilonii socjaldemokraci mogą się poszczycić 31,3% poparciem, chadecy - 28,6%, G/B'90 - 16,6%, Lewica - 11,1%, a FDP - jedynie 8,1%. W tamtejszej Radzie Miasta pojawią się też (niestety) faszyzujący narodowcy z NPD, którzy skorzystali z sądowego zniesienia progu 5%, do tej pory wymaganego w tego typu wyborach. W hanzeatyckiej Lubece nie było aż tak różowo (dużo bardziej czerwono), ale również całkiem nieźle. Odpowiednio: SPD - 28,8%, CDU - 25,5%, Lewica - 11,7%, Zieloni - 11,5%, FDP - 8,4%, resztę zdobyły formacje lokalne. Tu bardziej prawdopodobna jest "wielka koalicja".
Żeby zazielenić się ze szczęścia już do cna, tamtejsi ekolodzy i ekolożki, feministki i feminiści i inne grupy tworzące partię donoszą, że dawno nie mieli tyle przedstawicieli w lokalnych jednostkach administracyjnych. W niektórych przedmieściach Hamburga udało im się przebić w poparciu samo SPD, a na innych obszarach po raz pierwszy wygrywali w bezpośrednich starciach w okręgach jednomandatowych. Radość zatem jak najbardziej uzasadniony, bo po kontrowersjach związanych z wieloma decyzjami rządów Schroedera, w których współuczestniczyli (demontaż państwa socjalnego, zgoda na wysłanie Bundeswehry do Afganistanu) wydają się odzyskiwać grunt pod nogami, korzystając z aktualnego osłabienia socjaldemokratów.
To dobry prognostyk na inne tegoroczne elekcje w całej Europie, w których Zieloni będą brać udział. Po niezłych wynikach w lokalnych wyborach w Wielkiej Brytanii teraz pozostaje oczekiwać m.in. na testy w Finlandii i Belgii, czy też na wybory parlamentarne w Luksemburgu. W epoce rosnącej świadomości zmian klimatycznych, rosnącej dewastacji ekologicznej i rozwarstwienia społecznego miejsca na zieloną politykę jest coraz więcej. Nic, tylko korzystać - i realizować obietnice. Wyborczynie i wyborcy także i w Szlezwiku będą o nich pamiętać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz