Mnóstwo ciekawych rzeczy dzieje się wokół - żeby tak tylko mieć czas pisać! Niestety, maj jest miesiącem dla studentki i studenta niemiłosiernym pod względem nauki i każdy kolejny dzień dostarcza ku temu nowych dowodów. Bywa jednak czasem i tak, że można chwilę przestać pędzić i na przykład posłuchać mądrych ludzi i to, co mają do powiedzenia. Tak też się stało w piątek, kiedy to w samo południe odbyła się debata w Muzeum Sztuki Współczesnej. Sala w ich tymczasowej siedzibie na ulicy Pańskiej 3 okazała się być całkiem ładną i tym samym można było posłuchać gościnie i gościów z należytą uwagą. Niewątpliwą gwiazdą spotkania "Jak przebić głową mur?" był Daniel Cohn-Bendit, jeden z przywódców paryskiego Maja '68, który w późniejszych latach tworzył alternatywną prasę w Niemczech i wspierał działalność powstającego na bazie tamtych wydarzeń ruchu Zielonych.
"Czerwony Dany" nie był jednak jedynym rozmówcą prowadzącej spotkanie Agnieszki Grzybek. Przy jednym stole pojawiła się także Magdalena Środa, była pełnomocniczka ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, a także Bolesław Rok, buddysta, niegdysiejszy hipis a dziś jeden z liderów Forum Odpowiedzialnego Biznesu. W takim towarzystwie nudno być nie mogło. Emocje budziły m.in. wypowiedzi Środy o jej negatywnym podejściu do socjalizmu i zachwytem nad nim reprezentantek i reprezentantów pokolenia '68 na Zachodzie. Podawała także w wątpliwość fakt wystąpienia w Polsce tamtych czasów rewolucji seksualnej z prawdziwego zdarzenia. Odwoływanie się przez nią do liberalizmu spod znaku Hayeka nie zostało przez publiczność przyjęte najlepiej, a wątków było znacznie więcej - chociażby utyskiwania nad kondycją narodu polskiego i nad tym, że Amerykanie są według niej gotowi wybrać na prezydenta czarnoskórego, ale kobietę - już nie.
Bolesław Rok mówił tak, że potem po raz kolejny usłyszałem że jak zwykle najbardziej lewicowo mówił przedsiębiorca. Podważał ślepy pęd za zyskiem i uznał, że w biznesie ważne jest tworzenie warunków do kooperacji, a nie wzajemnego wyniszczania się. Nie miał w życiu łatwo, bowiem w czasie Marca wykryto jego żydowskie pochodzenie. Przyznał, że obecnie etyczny biznes to niewielki procent wszystkich projektów gospodarczych, ale już na Zachodzie aż 10% funduszy inwestycyjnych stanowią te etyczne, które nie przeznaczają pieniędzy na wątpliwe moralnie przedsięwzięcia. Widać było tu jednak pewien nadmierny optymizm, jeśli np. chodzi o zachęcanie do wstrzymywania się od bojkotu chińskich towarów czy też zachwalanie zmian w warunkach pracy, które w Państwie Środka wprowadziła jedna z firm odzieżowych - tym bardziej, że nadal dochodzi do nadużyć, co świadczy o wadliwym działaniu samoregulacji.
Daniel Cohn-Bendit mówił po angielsku o tym, czym jest zieloność - to posiadanie dwóch podstaw - ekologicznej i społecznej, gdzie jedna bez drugiej nie ma takiego znaczenia, jak razem. To idea, która wykracza ponad dotychczas panujące paradygmaty - prawicowego przywiązania do tradycji, prowadzącego do konserwatyzmu, a także fetyszystycznego skupiania się na pracy i produkcji, charakterystycznego dla starej lewicy. To równowaga między przeregulowaniem a wolną amerykanką w gospodarce, a także między dążeniem do indywidualnej emancypacji a pragnieniem wspólnoty nowego typu. Założył się także o zwycięstwo Obamy w USA z Bolesławem Rokiem, który uważa, że niestety wygra McCain.
Potem przyszedł czas na obiad, podczas którego rozmawialiśmy o przyszłorocznych wyborach do Europarlamentu, także z zaproszonymi gościniami i gościami. Wśród nich pojawił się m.in. Łukasz Foltyn, twórca Gadu-Gadu i reprezentacja stowarzyszenia ATTAC, z którymi omawialiśmy kwestię współpracy przy planowanym na grudzień Szczycie Klimatycznym w Poznaniu - imprezie, która jak chyba żadna inna ma szansę zwrócić uwagę Polek i Polaków na kwestie związane z globalnym ociepleniem. Wieczorem zaś Dany wziął udział w innej debacie, tym razem związanej mocniej z rokiem 1968. Było ostro, szczególnie z powodu ekscesów redaktora naczelnego prawicowej "Frondy", Grzegorza Górnego, ale możemy śmiało ogłosić, że Dany wyszedł z niej na tarczy, a Górny w niesławie:)
Ze spotkania dostępne jest nagranie dźwiękowe w formacie .aac (obsługiwanym m.in. przez Winamp), zamieszczone w dwóch częściach w serwisie wrzuta.pl: część 1, część 2
Fotografie - Joanna Erbel, Krytyka Polityczna. Na stronie KP dostępna jest fotorelacja z wieczornego spotkania przy okazji Planete Doc Review.
"Czerwony Dany" nie był jednak jedynym rozmówcą prowadzącej spotkanie Agnieszki Grzybek. Przy jednym stole pojawiła się także Magdalena Środa, była pełnomocniczka ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, a także Bolesław Rok, buddysta, niegdysiejszy hipis a dziś jeden z liderów Forum Odpowiedzialnego Biznesu. W takim towarzystwie nudno być nie mogło. Emocje budziły m.in. wypowiedzi Środy o jej negatywnym podejściu do socjalizmu i zachwytem nad nim reprezentantek i reprezentantów pokolenia '68 na Zachodzie. Podawała także w wątpliwość fakt wystąpienia w Polsce tamtych czasów rewolucji seksualnej z prawdziwego zdarzenia. Odwoływanie się przez nią do liberalizmu spod znaku Hayeka nie zostało przez publiczność przyjęte najlepiej, a wątków było znacznie więcej - chociażby utyskiwania nad kondycją narodu polskiego i nad tym, że Amerykanie są według niej gotowi wybrać na prezydenta czarnoskórego, ale kobietę - już nie.
Bolesław Rok mówił tak, że potem po raz kolejny usłyszałem że jak zwykle najbardziej lewicowo mówił przedsiębiorca. Podważał ślepy pęd za zyskiem i uznał, że w biznesie ważne jest tworzenie warunków do kooperacji, a nie wzajemnego wyniszczania się. Nie miał w życiu łatwo, bowiem w czasie Marca wykryto jego żydowskie pochodzenie. Przyznał, że obecnie etyczny biznes to niewielki procent wszystkich projektów gospodarczych, ale już na Zachodzie aż 10% funduszy inwestycyjnych stanowią te etyczne, które nie przeznaczają pieniędzy na wątpliwe moralnie przedsięwzięcia. Widać było tu jednak pewien nadmierny optymizm, jeśli np. chodzi o zachęcanie do wstrzymywania się od bojkotu chińskich towarów czy też zachwalanie zmian w warunkach pracy, które w Państwie Środka wprowadziła jedna z firm odzieżowych - tym bardziej, że nadal dochodzi do nadużyć, co świadczy o wadliwym działaniu samoregulacji.
Daniel Cohn-Bendit mówił po angielsku o tym, czym jest zieloność - to posiadanie dwóch podstaw - ekologicznej i społecznej, gdzie jedna bez drugiej nie ma takiego znaczenia, jak razem. To idea, która wykracza ponad dotychczas panujące paradygmaty - prawicowego przywiązania do tradycji, prowadzącego do konserwatyzmu, a także fetyszystycznego skupiania się na pracy i produkcji, charakterystycznego dla starej lewicy. To równowaga między przeregulowaniem a wolną amerykanką w gospodarce, a także między dążeniem do indywidualnej emancypacji a pragnieniem wspólnoty nowego typu. Założył się także o zwycięstwo Obamy w USA z Bolesławem Rokiem, który uważa, że niestety wygra McCain.
Potem przyszedł czas na obiad, podczas którego rozmawialiśmy o przyszłorocznych wyborach do Europarlamentu, także z zaproszonymi gościniami i gościami. Wśród nich pojawił się m.in. Łukasz Foltyn, twórca Gadu-Gadu i reprezentacja stowarzyszenia ATTAC, z którymi omawialiśmy kwestię współpracy przy planowanym na grudzień Szczycie Klimatycznym w Poznaniu - imprezie, która jak chyba żadna inna ma szansę zwrócić uwagę Polek i Polaków na kwestie związane z globalnym ociepleniem. Wieczorem zaś Dany wziął udział w innej debacie, tym razem związanej mocniej z rokiem 1968. Było ostro, szczególnie z powodu ekscesów redaktora naczelnego prawicowej "Frondy", Grzegorza Górnego, ale możemy śmiało ogłosić, że Dany wyszedł z niej na tarczy, a Górny w niesławie:)
Ze spotkania dostępne jest nagranie dźwiękowe w formacie .aac (obsługiwanym m.in. przez Winamp), zamieszczone w dwóch częściach w serwisie wrzuta.pl: część 1, część 2
Fotografie - Joanna Erbel, Krytyka Polityczna. Na stronie KP dostępna jest fotorelacja z wieczornego spotkania przy okazji Planete Doc Review.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz