Nie zapeszajmy, ale bardzo możliwe, że budowa drugiej linii metra doprowadzi do rewolucyjnych zmian w jakości poruszania się po mieście - tak przynajmniej wygląda po lekturze odpowiednich artykułów w Życiu Warszawy i Gazecie Stołecznej. Rzecz jasna trudno się zachwycać faktem, że prawdopodobnie nie zdąży się z nitką na Euro 2012, co może doprowadzić do dość skutecznego zakorkowania miasta. Mniejsza o to, chociaż ważka to kwestia. Nie to jednak jest najważniejsze w "Horrorze drugiej linii metra", o czym pisze ŻW. Sednem sprawy są ambitne plany szefa ZTM - Leszka Ruty, które, jeśli zostaną zrealizowane, pozwolą wreszcie uprzywilejować transport publiczny i odciążyć coraz bardziej korkujące się drogi miejskie. Po kolei zatem...
Buspasy. Jak czytamy w "Stołecznej" - na Marszałkowskiej, w Al. Jerozolimskich, w al. "Solidarności" od Młynarskiej do pl. Bankowego, na Radzymińskiej od Trockiej na Targówku do istniejącego buspasa za Szwedzką, a także wzdłuż Górczewskiej, Połczyńskiej, Kasprzaka i Towarowej. Są plany ich wyznaczenia np. na Trasie Armii Krajowej, w al. Prymasa Tysiąclecia, na Trasie Łazienkowskiej, Wawelskiej i Kopińskiej. Z pewnością podobne pomysły miłośniczkom i miłośnikom samochodów są nie w smak, są jednak koniecznością. Nadmierny popyt na własne cztery kółka już teraz prowadzi do gehenny w godzinach szczytu. Jeszcze gorzej bywa przy remontach, zatem jest to jedyna nadzieja na ograniczenie ruchu. Nadzieja, za którą iść jednak musi zwiększenie częstotliwości kursów i przywrócenie roli kolei - olbrzymia sieć transportowa w Warszawie jest niemal niewykorzystywana. Jej rewitalizacja daje szanse na czystsze miasto z mniejszą ilością spalin i z dużo bardziej komfortowymi możliwościami transportowymi.
Płatne parkingi. Tu trzeba wyraźnie powiedzieć, że bez podwyżki opłat nie będzie szans na zachęcenie ludzi do pozostawania aut w garażach, tym bardziej, że od czerwca zacznie obowiązywać podwyżka cen biletów miejskich. I tu znów więcej danych podaje "Wyborcza" - Żoliborz, Wola (do al. Prymasa Tysiąclecia), Ochota (do ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r.). Ba, myślą już nawet dość nieśmiało o... wprowadzeniu opłat za wjazd do centrum miasta! Tak śmiałych pomysłów nie było tu już dawno i szkoda tylko, że do ich wyartykułowania potrzeba aż wizji kompletnego paraliżu miasta. Mam jednak nadzieję, że wraz z wybudowaniem kolejnej nitki metra tego typu preferencje dla transportu publicznego nie znikną. Oby nie, bo zaiste jak na polskie warunki tego typu wizje są absolutnie śmiałe i warto je wspierać jak tylko się da.
Nie da się ukryć - podróż do Centrum podczas wykopów będzie prawdziwą masakrą. O skali przedsięwzięcia świadczy najlepiej fakt, że pojawi się most saperski, parę ulic zostanie poszerzonych, a pod Ratuszem miast zieleni będziemy obserwować prowizoryczną pętlę autobusową. Zieleni żal, chociaż zapewne po budowie znajdzie się na nią miejsce - ważne, że stoimy w obliczu zmian, które jeszcze niedawno wydawały się nie do pomyślenia dla ZTM. Okazuje się jednak, że i tam jest miejsce na śmiałe wizje. Spokojni jednak być nie możemy - gazety donoszą o potencjalnych niebezpieczeństwach, związanych z oporem pojedynczych osób. Liczę wszakże na to, że w tym wypadku opór zostanie złamany i za parę lat będziemy mogli widzieć na własne oczy, jak większość Warszawianek i Warszawiaków sami z siebie wybierać będą własne nogi, rowery, autobusy i tramwaje. Wyjdzie nam to na zdrowie.
Buspasy. Jak czytamy w "Stołecznej" - na Marszałkowskiej, w Al. Jerozolimskich, w al. "Solidarności" od Młynarskiej do pl. Bankowego, na Radzymińskiej od Trockiej na Targówku do istniejącego buspasa za Szwedzką, a także wzdłuż Górczewskiej, Połczyńskiej, Kasprzaka i Towarowej. Są plany ich wyznaczenia np. na Trasie Armii Krajowej, w al. Prymasa Tysiąclecia, na Trasie Łazienkowskiej, Wawelskiej i Kopińskiej. Z pewnością podobne pomysły miłośniczkom i miłośnikom samochodów są nie w smak, są jednak koniecznością. Nadmierny popyt na własne cztery kółka już teraz prowadzi do gehenny w godzinach szczytu. Jeszcze gorzej bywa przy remontach, zatem jest to jedyna nadzieja na ograniczenie ruchu. Nadzieja, za którą iść jednak musi zwiększenie częstotliwości kursów i przywrócenie roli kolei - olbrzymia sieć transportowa w Warszawie jest niemal niewykorzystywana. Jej rewitalizacja daje szanse na czystsze miasto z mniejszą ilością spalin i z dużo bardziej komfortowymi możliwościami transportowymi.
Płatne parkingi. Tu trzeba wyraźnie powiedzieć, że bez podwyżki opłat nie będzie szans na zachęcenie ludzi do pozostawania aut w garażach, tym bardziej, że od czerwca zacznie obowiązywać podwyżka cen biletów miejskich. I tu znów więcej danych podaje "Wyborcza" - Żoliborz, Wola (do al. Prymasa Tysiąclecia), Ochota (do ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r.). Ba, myślą już nawet dość nieśmiało o... wprowadzeniu opłat za wjazd do centrum miasta! Tak śmiałych pomysłów nie było tu już dawno i szkoda tylko, że do ich wyartykułowania potrzeba aż wizji kompletnego paraliżu miasta. Mam jednak nadzieję, że wraz z wybudowaniem kolejnej nitki metra tego typu preferencje dla transportu publicznego nie znikną. Oby nie, bo zaiste jak na polskie warunki tego typu wizje są absolutnie śmiałe i warto je wspierać jak tylko się da.
Nie da się ukryć - podróż do Centrum podczas wykopów będzie prawdziwą masakrą. O skali przedsięwzięcia świadczy najlepiej fakt, że pojawi się most saperski, parę ulic zostanie poszerzonych, a pod Ratuszem miast zieleni będziemy obserwować prowizoryczną pętlę autobusową. Zieleni żal, chociaż zapewne po budowie znajdzie się na nią miejsce - ważne, że stoimy w obliczu zmian, które jeszcze niedawno wydawały się nie do pomyślenia dla ZTM. Okazuje się jednak, że i tam jest miejsce na śmiałe wizje. Spokojni jednak być nie możemy - gazety donoszą o potencjalnych niebezpieczeństwach, związanych z oporem pojedynczych osób. Liczę wszakże na to, że w tym wypadku opór zostanie złamany i za parę lat będziemy mogli widzieć na własne oczy, jak większość Warszawianek i Warszawiaków sami z siebie wybierać będą własne nogi, rowery, autobusy i tramwaje. Wyjdzie nam to na zdrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz