Pamiętam jeszcze gorący czas początku wakacji, kiedy odwiedzaliśmy siostry, przybyłe z całego kraju. Walczące o godziwą płacę za godną (i, nie da się ukryć, ciężką) pracę. Przypominają mi się rytmiczne uderzenia plastikowych butelek z bilonem. Bezpłatne badania lekarskie. Brutalne potraktowanie stojących na ulicy sióstr, zepchniętych na ulicę przez policję. Zdarzenie to nie uszło uwadze eurodeputowanym Zielonych z całej Europy, którzy wydali list solidarności z protestującymi.
Determinacja kobiet (ale też i mężczyzn), którzy codziennie troszczą się ludzkie zdrowie, zdobyła uznanie Warszawianek i Warszawiaków. Zwykli ludzie zamawiali pod kancelarię premiera pizzę, przynosili jedzenie i picie, udostępniali swoje mieszkania po to, by pielęgniarki mogły się umyć i wykąpać. Rozliczne organizacje wspierały logistycznie teren. Pojawił się, wydawany przez zespół "Krytyki Politycznej" "Kurier Białego Miasteczka". Na miejsce przybyli górnicy z Sierpnia '80, a związek zorganizował też Marsz Przeciw Wojnie, Biedzie i Wyzyskowi, w którym wzięła też udział całkiem liczna delegacja Zielonych.Siostry z każdego możliwego zakątka Polski wspierał też biały uniwersytet - ze swoimi wykładami wystąpili m.in. Karol Modzelewski, legenda "Solidarności" i Kazia Szczuka - nasza Zielona feministka, której przedstawiać chyba nie trzeba. Magda Mosiewicz, współprzewodnicząca partii, uważnie filmowała wszelkie wydarzenia tamtych pamiętnych dni. Beata Nowak, jedna z najbardziej charyzmatycznych i popularnych osób w kole warszawskim, stworzyła imponującą fotorelację. Sam bywałem tam raz na jakiś czas, a pożegnanie miasteczka było pięknym i wzruszającym wydarzeniem.
Teraz powracają. By walczyć o swoje. Jutro Sejm ma zająć się sprawami służby zdrowia. Pod warunkiem, że nie zajmie się samym sobą. Pielęgniarki przygotowały własne poprawki pod odpowiednią ustawą. Chcą żyć godnie. Pamiętam, jak bardzo zabolała mnie treść ulotki, kolportowanej niegdyś w Białym Miasteczku. W Danii na te same pielęgniarki, które tu ledwo wiążą koniec z końcem, tam czeka równowartość około 10,000 zł miesięcznie. Tam mało kto ma wątpliwości, że państwo solidarne działa w praktyce.
Kiedy będzie tak samo tu, nad Odrą, Wisłą i Bugiem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz