Parę dni temu jechałam późnym wieczorem taksówką na lotnisko, żeby odebrać moich gości. Taksówkarze zwykle lubią pogadać. Zgadało się o ruchu w Warszawie, o korkach, o tym, że to absurd, żeby codziennie wjeżdżały do centrum dziesiątki, a może i setki aut z jedną osobą za kierownicą. Zgodziliśmy się, że dobrym pomysłem byłoby lansowanie ruchu rowerowego, lepszy transport publiczny i wprowadzenie opłaty dla samochodów za wjazd do centrum – słowem myta na rogatkach :). Poinformowałam mojego taksówkarza o planowanej przez warszawskich Zielonych na 22 września – Dzień bez Samochodu – akcji. Tym samym wydało się, że jestem Zielona.
– Tak? – zakrzyknął taksówkarz. – Ekolożka znaczy? A można się jakoś przyłączyć do waszych akcji?
Miód na zielone ekologiczne serce. Dostał potrzebne namiary, a także informację o innych naszych bieżących działaniach, m. in. o zbieraniu podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie tzw. tarczy antyrakietowej. To jedyny dostępny zwykłym ludziom sposób na wyrażenie sprzeciwu wobec wikłania nas w potencjalne a kosztowne zbrojne konflikty, gdy tyle innych problemów leży odłogiem; nic dziwnego, że podpisują masowo.
- Proszę pani! – wykrzyknął taksówkarz z zapałem. – To ja pobiorę formularz ze strony Zielonych i będę zbierał wśród pasażerów! Gaduła jestem, na ulicy stać nie mam czasu, ale tak – spokojnie 10-20 dziennie zbiorę! Kiedyś dodatkowo robiłem w ubezpieczeniach i jak pani myśli, gdzie pozyskiwałem klientów? W taksówce! To teraz w ten sam sposób przyłożę ręki do słusznej sprawy.
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że samolot jest spóźniony. Mając w rezerwie trochę czasu, zadzwoniłam do przyjaciela.
- Nic dziwnego – skomentował. – Warszawscy taksówkarze to jedni z najlepiej uświadomionych politycznie ludzi w tym mieście. Nieraz zdarzyło mi się prowadzić z nimi podobne rozmowy. Są mądrzejsi niż profesorowie. Weź choćby poglądy takiej profesor Staniszkis, czy nowego ministra oświaty, profesora Legutko... Do pięt taksówkarzom nie dorastają, choć utytułowani!
W drodze powrotnej ja i moi goście – koleżanka z dwojgiem dzieci, Francuzka o polskich korzeniach – też jechaliśmy taksówką. Z innym taksówkarzem.
- Jak w latach siedemdziesiątych znalazłem się w Paryżu, przy dworcu Północnym – włączył się do rozmowy taksówkarz, zorientowawszy się, skąd goście przylecieli – to mnie zamurowało. Myślałem, że jestem w Afryce.
Mnie też parę lat temu w analogicznej sytuacji zamurowało. Po prostu inaczej dotąd wyobrażałam sobie Paryż. Ale prędko otrząsnęłam się z wrażenia. Świat się wymieszał. Żyjemy w globalnej wiosce. Przywykliśmy, że Europa jest biała? No to teraz nie będzie! A że będą z tym problemy? To będziemy je rozwiązywać. Zawsze są jakieś problemy do rozwiązania. A kolorowe jest piękne.
Taksówkarz się jednak nie otrząsnął. Jego podział świata pozostał jednoznaczny: białe to dobre, czarne to złe. Miło jest należeć do tych lepszych. Rasowo.
- Później pracowałem w Niemczech, w zakładach volkswagena. Czy pani wie, że wtedy przyjmowali do pracy tylko takich, którzy potrafili do trzeciego pokolenia wstecz udowodnić swoje pochodzenie? I wtedy robili porządne samochody. A teraz? Szkoda gadać. Hitler w grobie się przewraca. Ale by się zdziwił, jakby zobaczył, co się porobiło...
- W łeb by sobie strzelił – przyznałam uprzejmie. Ale taksówkarz nie był skłonny drwić z Hitlera, on mu współczuł.
- Ja tam rasistą nie jestem – rzucił klasycznym tekstem – ale uważam, że miejsce asfaltu jest na jezdni, a nie wśród kulturalnych ludzi! Wie pani, że kiedyś taki jeden czarny łobuz kopnął mi samochód w oponę? To mu powiedziałem...
Zauważyłam, że jeden czarny na jeden przypadek kopnięcia to wynik nieistotny statystycznie. Taksówkarz przeszedł na zagrożenie islamskim fanatyzmem.
- Każdy fanatyzm jest zły, nie tylko islamski. Katolicki też – nie wytrzymałam. – A jeśli coś nam ze strony wyznawców islamu czy kolorowych zagraża, to nie dlatego, że są tacy wredni z natury, tylko dlatego, że świat jest podzielony na bogatą Północ i biedne Południe. Jak pan myśli, co czuje nędzarz, kiedy widzi te wszystkie bogactwa, które może tylko lizać przez szybę? Nóż mu się w kieszeni otwiera! Podzielić choć trochę bardziej sprawiedliwie dobra tego świata, oto sposób na złagodzenie konfliktów, a nie nakręcanie spirali zbrojeń. Zbrojenia mogą prowadzić wyłącznie do dalszych zbrojeń, a w rezultacie szlag trafi nas wszystkich, i białych, i fioletowych, i nakrapianych. Gatunek ludzki jest najgłupszym gatunkiem na tej planecie: żaden inny nie dąży tak uparcie do samozagłady, żaden nie podcina gałęzi, na której siedzi.
- O, tu ma pani rację – złapał linę ratunkową taksówkarz, który w międzyczasie chyba się zorientował, że to trochę nieładnie wobec gościa z zagranicy prezentować tak bez ogródek swoją polską ksenofobię. – Zwierzęta są mądrzejsze od ludzi...
- A czekoladki są atrakcyjne, może nie? – dodałam, żeby podtrzymać klimat zgody. - Jak panu kiedyś wpadnie taka w oko, to kto wie, może będzie pan musiał zmienić poglądy.
- Cha-cha – zaśmiał się pojednawczo taksówkarz. – Kto wie... Zwłaszcza że jestem w takim wieku, że zaczynają mi się podobać coraz młodsze.
Dojechaliśmy. Wysiedliśmy. Pożegnaliśmy się z uśmiechem. Tak chyba mimo wszystko lepiej, niż skakać sobie do oczu.
Szkoda tylko, że nie zdążyłam mu powiedzieć paru rzeczy. Żeby sobie przeczytał Kapuścińskiego „Spotkanie z Innym jako wyzwanie XXI wieku”. Żeby sobie przypomniał – on, katolik - słowa swego Mistrza: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych” i „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Może innym razem?
Nie wiem tylko, czy mówić mojemu przyjacielowi o tej drugiej rozmowie. Mit warszawskiego taksówkarza – człowieka światłego, otwartego, patrzącego na świat globalnie, a nie z perspektywy zatęchłego zaścianka – jest poważnie zagrożony. Ale może to wynik nieistotny statystycznie?:) W końcu było to badanie na próbie dwuosobowej, nawet jeśli rezultat w 50 % okazał się negatywny.
– Tak? – zakrzyknął taksówkarz. – Ekolożka znaczy? A można się jakoś przyłączyć do waszych akcji?
Miód na zielone ekologiczne serce. Dostał potrzebne namiary, a także informację o innych naszych bieżących działaniach, m. in. o zbieraniu podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie tzw. tarczy antyrakietowej. To jedyny dostępny zwykłym ludziom sposób na wyrażenie sprzeciwu wobec wikłania nas w potencjalne a kosztowne zbrojne konflikty, gdy tyle innych problemów leży odłogiem; nic dziwnego, że podpisują masowo.
- Proszę pani! – wykrzyknął taksówkarz z zapałem. – To ja pobiorę formularz ze strony Zielonych i będę zbierał wśród pasażerów! Gaduła jestem, na ulicy stać nie mam czasu, ale tak – spokojnie 10-20 dziennie zbiorę! Kiedyś dodatkowo robiłem w ubezpieczeniach i jak pani myśli, gdzie pozyskiwałem klientów? W taksówce! To teraz w ten sam sposób przyłożę ręki do słusznej sprawy.
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że samolot jest spóźniony. Mając w rezerwie trochę czasu, zadzwoniłam do przyjaciela.
- Nic dziwnego – skomentował. – Warszawscy taksówkarze to jedni z najlepiej uświadomionych politycznie ludzi w tym mieście. Nieraz zdarzyło mi się prowadzić z nimi podobne rozmowy. Są mądrzejsi niż profesorowie. Weź choćby poglądy takiej profesor Staniszkis, czy nowego ministra oświaty, profesora Legutko... Do pięt taksówkarzom nie dorastają, choć utytułowani!
W drodze powrotnej ja i moi goście – koleżanka z dwojgiem dzieci, Francuzka o polskich korzeniach – też jechaliśmy taksówką. Z innym taksówkarzem.
- Jak w latach siedemdziesiątych znalazłem się w Paryżu, przy dworcu Północnym – włączył się do rozmowy taksówkarz, zorientowawszy się, skąd goście przylecieli – to mnie zamurowało. Myślałem, że jestem w Afryce.
Mnie też parę lat temu w analogicznej sytuacji zamurowało. Po prostu inaczej dotąd wyobrażałam sobie Paryż. Ale prędko otrząsnęłam się z wrażenia. Świat się wymieszał. Żyjemy w globalnej wiosce. Przywykliśmy, że Europa jest biała? No to teraz nie będzie! A że będą z tym problemy? To będziemy je rozwiązywać. Zawsze są jakieś problemy do rozwiązania. A kolorowe jest piękne.
Taksówkarz się jednak nie otrząsnął. Jego podział świata pozostał jednoznaczny: białe to dobre, czarne to złe. Miło jest należeć do tych lepszych. Rasowo.
- Później pracowałem w Niemczech, w zakładach volkswagena. Czy pani wie, że wtedy przyjmowali do pracy tylko takich, którzy potrafili do trzeciego pokolenia wstecz udowodnić swoje pochodzenie? I wtedy robili porządne samochody. A teraz? Szkoda gadać. Hitler w grobie się przewraca. Ale by się zdziwił, jakby zobaczył, co się porobiło...
- W łeb by sobie strzelił – przyznałam uprzejmie. Ale taksówkarz nie był skłonny drwić z Hitlera, on mu współczuł.
- Ja tam rasistą nie jestem – rzucił klasycznym tekstem – ale uważam, że miejsce asfaltu jest na jezdni, a nie wśród kulturalnych ludzi! Wie pani, że kiedyś taki jeden czarny łobuz kopnął mi samochód w oponę? To mu powiedziałem...
Zauważyłam, że jeden czarny na jeden przypadek kopnięcia to wynik nieistotny statystycznie. Taksówkarz przeszedł na zagrożenie islamskim fanatyzmem.
- Każdy fanatyzm jest zły, nie tylko islamski. Katolicki też – nie wytrzymałam. – A jeśli coś nam ze strony wyznawców islamu czy kolorowych zagraża, to nie dlatego, że są tacy wredni z natury, tylko dlatego, że świat jest podzielony na bogatą Północ i biedne Południe. Jak pan myśli, co czuje nędzarz, kiedy widzi te wszystkie bogactwa, które może tylko lizać przez szybę? Nóż mu się w kieszeni otwiera! Podzielić choć trochę bardziej sprawiedliwie dobra tego świata, oto sposób na złagodzenie konfliktów, a nie nakręcanie spirali zbrojeń. Zbrojenia mogą prowadzić wyłącznie do dalszych zbrojeń, a w rezultacie szlag trafi nas wszystkich, i białych, i fioletowych, i nakrapianych. Gatunek ludzki jest najgłupszym gatunkiem na tej planecie: żaden inny nie dąży tak uparcie do samozagłady, żaden nie podcina gałęzi, na której siedzi.
- O, tu ma pani rację – złapał linę ratunkową taksówkarz, który w międzyczasie chyba się zorientował, że to trochę nieładnie wobec gościa z zagranicy prezentować tak bez ogródek swoją polską ksenofobię. – Zwierzęta są mądrzejsze od ludzi...
- A czekoladki są atrakcyjne, może nie? – dodałam, żeby podtrzymać klimat zgody. - Jak panu kiedyś wpadnie taka w oko, to kto wie, może będzie pan musiał zmienić poglądy.
- Cha-cha – zaśmiał się pojednawczo taksówkarz. – Kto wie... Zwłaszcza że jestem w takim wieku, że zaczynają mi się podobać coraz młodsze.
Dojechaliśmy. Wysiedliśmy. Pożegnaliśmy się z uśmiechem. Tak chyba mimo wszystko lepiej, niż skakać sobie do oczu.
Szkoda tylko, że nie zdążyłam mu powiedzieć paru rzeczy. Żeby sobie przeczytał Kapuścińskiego „Spotkanie z Innym jako wyzwanie XXI wieku”. Żeby sobie przypomniał – on, katolik - słowa swego Mistrza: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych” i „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Może innym razem?
Nie wiem tylko, czy mówić mojemu przyjacielowi o tej drugiej rozmowie. Mit warszawskiego taksówkarza – człowieka światłego, otwartego, patrzącego na świat globalnie, a nie z perspektywy zatęchłego zaścianka – jest poważnie zagrożony. Ale może to wynik nieistotny statystycznie?:) W końcu było to badanie na próbie dwuosobowej, nawet jeśli rezultat w 50 % okazał się negatywny.
12 komentarzy:
A kto jest autorem (a raczej autorką) tego wpisu (jeśli to nie tajemnica)?
Odpowiedź dla keirosa: to nie jest tajemnica. Nazwisko widać, a poza tym jestem współprzewodniczącą warszawskiego koła Zielonych 2004 :)
Postanowiłem, że jako administrator będę sam zamieszczał posty i je od razu formatował - stąd jako autor przy każdym z nich (jeśli oczywiście ta reguła się utrzyma) będzie jako autor Beniex.
Ponieważ jednak a) chcę być uczciwy i b) promować pracusi w kole;) przy każdym poście są etykiety - pierwszą z nich stanowi imię i nazwisko autorki/autora danego tekstu.
To tyle gwoli polityki redakcyjnej, pozdrawiam serdecznie - mile wakacje spędzasz?:)
Ok. Teraz zauważyłem etykietę :P
Czy czyjeś poglądy są gorsze albo lepsze? One mają być wyróżnikiem inteligencji? Staniszkis i Legutko nie dorastają do pięt taksówkarzom, bo mają gorsze poglądy? O co chodzi? Ja rozumiem, że to miało być niby takie śmieszne i ironiczne, jednak chyba podświadomie lekko żenujące.
Z tego co widzę była to wypowiedź taksówkarza - zatem tym bardziej trudno brać nam za nią odpowiedzialność;)
Chociaż i tak jest ta opinia lepsza niż te głoszone prze tego drugiego. Bo chyba wszyscy zgodzimy się, że w przestrzeni publicznej miejsca na mowę nienawiści nie powinno być. Czyż nie?
Raczej kolegi autorki, ale to nie ma znaczenia. Przynajmniej ten fragment o Staniszkis. :)
W przestrzeni publicznej jest chyba miejsce na każdą mowę, nawet nienawiści, pytanie tylko jak opinia ją przyjmie i którą uzna za bardziej wartościową.
Tak, fragment o Staniszkis i Legutce to wypowiedź mego kolegi, ale faktycznie nie o to chodzi, tann :)
Czuję się wywołana do odpowiedzi, ale wybacz, że napiszę jutro - dziś wróciłam właśnie z dzieckiem znad Zalewu Zegrzyńskiego i padam na nos. Przywiozłam zresztą ze sobą kolejny temat; gdziekolwiek się człowiek ruszy, wszędzie pełno leżących odłogiem zielonych tematów. Może byś się do nas przyłączył? :D Byłoby więcej ludzi, żeby je załatwiać.
Do jutra :)
No więc piszę, żeby postawić kropkę nad i. Wybaczcie, że z opóźnieniem - czy nie mówiłam powyżej, że Zieloni mają bardzo dużo roboty? :)
Opinia na temat Staniszkis i Legutki jest opinią mego przyjaciela, ale to jasne, że się z nim solidaryzuję. Określenia: mądrzejszy-głupszy, lepszy-gorszy to oczywiście skróty myślowe. Wypowiedź można by rozwinąć następująco: taksówkarze są mądrzejsi, bo zdają sobie sprawę, jakimi sprawami żyje zwykły człowiek, co jest dla niego naprawdę istotne, i dlatego większość z nich odnosi się b. krytycznie do rządów PIS-u, który zajmuje się problemami pozornymi: rozliczaniem komuny (na to był czas bezpośrednio po transformacji, teraz trzeba o tym zapomnieć), ściganiem afer (sami, jak widać, narobili ich do licha i trochę), ochroną życia poczętego, gdy to, co już wyszło z łona matek, jest poważnie zaniedbane (uważam zresztą, że poczęte także warto chronić, ale nie poprzez prawny zakaz, a poprzez edukację i pomoc - to pytanie o skuteczność!!!), prężeniem muskułów, zbrojeniami i wysyłaniem żołnierzy na nie nasze wojny (znany chwyt: nakręcać w ludziach poczucie zagrożenia zewnętrznego, żeby nie dostrzegali realnych, wewnętrznych zagrożeń, np. braku bezpieczeństwa socjalnego). Lokalne mocarstewko, biedne, ciemne, zacofane, za to uzbrojone po zęby - oto Polska pod rządami Kaczyńskich. Służba zdrowia i oświata dogorywają, połowa obywateli, ci najlepiej wykształceni i najbardziej przedsiębiorczy, wyemigrowała, lotniska zapchane dalszymi chętnymi, a u nas nadal gęby pełne frazesów i poczucie moralnej przewagi nad resztą świata. A Legutko to przecież główny ideolog PIS-u, zaś Staniszkis - polityki neoliberalnej, która może doprowadzić do jeszcze większego społecznego rozwarstwienia, a w konsekwencji - zaostrzenia konfliktów i zagrożeń, na które zapewne znajdzie się "rada" w postaci dalszych zbrojeń.
Dlatego można skrótowo powiedzieć, że taksówkarze są jednak mądrzejsi. Amen.
Ale na pewno nie można powiedzieć, że Leguto i Staniszkis są głupsi. Zresztą, jeżeli czyjąś mądrość ocenia się po poglądach, to chyba jest to złe kryterium.
Do tanna :
Mój drogi, to ja jestem tym, który napomknął o mądrości, a raczej tak zwanej mądrości życiowej taksówkarzy.
I o braku takowej u wyżej wymienionych "luminarzy" polskiej nauki.
Wydaje mi się, że Irulaki w Swoim komentarzu bardzo jasno wyłuszczyła co miała na myśli mówiąc o pewnej przewadze umysłowej taksówkarzy nad wymienionymi profesorami sprawnymi nieco inaczej.
Prawdopodobnie nie przeczytałeś dokładnie jej tekstu, skoro nadal powtarzasz te same bezpodstawne argumenty.
A teraz parę zdań o poglądach .
To słowo, które w takich krajach jak Polska, czy USA chyba już nic nie znaczy. Dlaczego ? Dlatego, że jest tak bardzo nadużywane przez władze i mainstream medialny tych krajów, że ludzie zupełnie się pogubili co to słowo oznacza.
Jeśli Irulaki, czy ja mówimy, że taksówkarze przejawiają więcej mądrości niż Legutko, czy Staniszkis, nie chodzi nam bynajmniej o to, że wolą np. Mercedesa, Picassa, czy zupę ogórkową, niż BMW, Modilianiego, czy zupę pomidorową i czyni ich to bardziej oświeconymi. Nie. Tu nie chodzi o poglądy, ale o fakty.
I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Można mieć różne poglądy na temat tego jak wyjść z nieprawdopodobnego kryzysu ekonomiczno-ekologicznego w jakim znalazła się nasza planeta, ale nie można zaprzeczać faktom, że np. ponad 3 miliardy ludzi żyję za mniej, niż 2 dolary dziennie ( w tej chwili w Indiach ponad 70 % społeczeństwa żyje za mniej, niż 1 dolara dziennie ), że w Polsce około 60% ludzi żyje poniżej minimum socjalnego, a wojna w Iraku, czy Afganistanie jest toczona tylko z dwóch powodów - ropa i umocnienie USA w strategicznych punktach świata ( podobnie rzecz się ma z tzw. "tarczą antyrakietową", a w rzeczywistości z utworzeniem silnej amerykańskiej bazy wojskowej jeszcze
bardziej wysuniętej na Wschód, niż dotychczasowe ).
To wszystko są fakty, które można ( choć w Polsce z trudnością ) sprawdzić .
I okazuje się, że wielu warszawskich taksówkarzy o tym wie ( w każdym razie z grubsza ), a profesor Staniszkis cały czas lansuje teorie ekonomiczne, które nigdzie na świecie się nie sprawdziły, a jedynie pogłębiły rozwarstwienie i totalną nędzę. Mało tego, w jednym z ostatnich wywiadów dla Dziennika powiedziała, że Zieloni w Polsce i środowiska gejowskie są sponsorowane - nie raczyła tylko dodać przez kogo. O tekstach Legutki, które omijają fakty szerokim kołem nie ma nawet co wspominać.
Reasumując, poglądy można mieć różne, ale jeśli wygłasza się publicznie zwykłe ( a w wypadku Legutki chyba niezwykłe ) kłamstwa, tezy nie poparte żadnymi dowodami, nie zna się faktów, albo się je ukrywa, to nie przedstawia się poglądów tylko manipuluje opinią publiczną.
Więc nie o poglądy tutaj chodzi, a o zwyczajne przedstawianie faktów.
I w tym bez wątpienia jest lepsza większość warszwskich taksówkarzy.
Hej, tann :)
ja tak półserio tylko, a propos tego, co ostatnio napisałeś: jeśli porównujemy dwie postawy i jedną z nich oceniamy jako mądrzejszą (a tego nie zakwestionowałeś), to siłą rzeczy ta druga musi być głupsza, tak czy nie? Tak by wynikało z logiki.
Ale rozumiem, że razi Cię samo to określenie. OK, nie będę się przy nim upierać. Powiedzmy więc: poglądy wymienionych profesorów uważam nie za głupsze, tylko za mniej trafne i słabiej umotywowane. To jest chyba do przyjęcia?
PS. Moje zaproszenie do współpracy nadal aktualne :)
Prześlij komentarz