W projekcji składu przyszłego Sejmu zmieniło się dość niewiele, chociaż spadki poparcia dla głównych partii - PO i PiS - są dość znaczne. Widać, że coraz więcej ludzi zniechęca się do polityki, o czym mówiono i przy okazji zbierania podpisów pod listami wyborczymi (była to jedna z kwestii, podnoszonych przez aktywistów mniejszych Prawicy Marka Jurka oraz Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego jako powód nie zarejestrowania list w całym kraju), i przy okazji olbrzymiej ilości osób niezdecydowanych, która pojawia się w większości badań, i z powodu - powiązanych z tym faktem - prognoz dotyczących przewidywanej niskiej frekwencji.
Status quo trwa w najlepsze i jak na razie niewiele wskazuje na to, by coś miało się w tym zakresie zmienić. Nie widać żadnych imponujących wzrostów mniejszych formacji. Być może sytuacja zmieni się nieco dzięki telewizyjnym debatom, ale bardzo trudno - w obliczu nieustających kłótni i spektakularnych zwrotów akcji - powiedzieć, w jakim kierunku zajdą przepływy poparcia. Widać coraz bardziej wyraźnie, że pozycja Platformy jest relatywnie słaba (rok temu ani razu nie miała tak niskiego poparcia po uśrednieniu sondaży jak obecnie), tyle że trudno ludziom przekonać się do głosowania na SLD, szczególnie po problemach tej partii z układaniem list wyborczych, albo do Ruchu Palikota, pomimo kilku spektakularnych transferów (Robert Biedroń, Wanda Nowicka). Trudno powiedzieć, co miałoby przerwać tę "małą stabilizację".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz