Czy zamieszczona na zdjęciu sala nie wydaje się Wam znajoma? W ostatnich dniach byłem na Letniej Akademii Ekopolitycznej w położonej pod Budapesztem letniskowej miejscowości Horanyi. W ciągu najbliższych dni będziecie mogli przeczytać relacje z paneli i warsztatów, w których brałem udział - mam nadzieję, że tak jak rok temu okażą się one ciekawe i wniosą nieco świeżości w zielony dyskurs polityczny nad Wisłą.
Farago Tibor: Do roku 2012 skończą się międzynarodowe zobowiązania związane z protokołem z Kioto. Powstający w jego miejsce dokument, który będzie negocjowany w południowoafrykańskim Durbanie, nie będzie już wiążący. Współpraca międzynarodowa jest tymczasem konieczna, alternatywą dla niej jest brak zaufania i wojna. Potrzeba nam na dziś nie mniej, jeszcze więcej lepiej działającej Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Ivan Gyulai: Stoimy przed paradoksem – poprawiła się legislacja ochrony środowiska, podczas gdy pogorszył się jego stan. Idea zrównoważonego rozwoju to tak naprawdę bardzo prosty koncept, który da się streścić hasłem, że każde pokolenie musi żyć w obrębie zdolności środowiska do podtrzymania swoich procesów funkcjonowania. Decydenci usiłują oddzielać kwestie ekonomii, ekologii i walki z biedą. Jako alternatywę promuje się zieloną ekonomię, która rozwiązywać będzie społeczne problemy bez nadużywania zasobów nieodnawialnych. Dla przykładu – rozwijające się w tempie 10% Chiny muszą znaleźć równowagę między wzrostem, wyrównywaniem poziomu rozwoju społecznego oraz zmniejszać nacisk na środowisko.
Erzsebet Schmuck, prowadząca: Europejskie Biuro Środowiskowe lobbowało za wprowadzeniem kwestii zrównoważonego rozwoju do konstytucji europejskiej – działanie to zakończyło się osiągnięciem celu, choć sama konstytucja europejska nie została przyjęta. Jej zdaniem idea zielonej ekonomii, przeminie równie szybko, jak kiedyś promowane przez organizacje ekologiczne wykorzystanie biopaliw, dziś krytykowane przez ruch zielonych. Odpowiedzieć sobie trzeba na do tej pory przemilczane przez tego typu koncepcje pytania, takie jak podział globalnych zasobów czy krytyka obecnego funkcjonowania pieniądza, zmuszające do myślenia o globalnej ekonomii jako o systemie naczyń połączonych.
Pytanie, czy wzrost gospodarczy możemy podtrzymać? Przy tej okazji warto przytoczyć kilka faktów, które pomogą odpowiedzieć na to pytanie. Prawdopodobnie w tym roku na Ziemi będzie ponad 7 miliardów ludzi, w tym miliard głodujących i miliard żyjących za mniej niż dolara dziennie, podczas gdy w czasie Szczytu Ziemi w Rio było ich 5,4 miliarda – to pokazuje skalę rosnących potrzeb i niemożność dalszego oddzielania rozwoju ekonomicznego i ekologicznego. Wzrostowi ilości głodujących towarzyszy wzrost ilości osób otyłych, nadal nierozwiązany pozostaje problem HIV/AIDS – i to w czasie, gdy światowe rządy wydają niemal 1,4 miliarda dolarów na wydatki militarne. Strategią rozwiązania tych problemów z pewnością nie będą ekologiczne wioski, które zamykają się na otaczający je świat. Także edukacja ekologiczna nie pomoże sama z siebie, jeśli trwać będzie dominacja dotychczasowego dyskursu.
Gdy Raport Bruntland zwracał uwagę na fakt wyczerpywania się surowców, napotykał na sceptycyzm, podczas gdy dziś wiele wskazuje na to, że już mamy za sobą szczytowe wydobycie ropy naftowej (oil peak) i koszty jej wydobycia, a także wzrost wykorzystania ziemi na potrzeby rolnictwa (soil peak) – spada także jej jakość, między innymi z powodu erozji. Mimo rosnącego popytu połowy ryb właściwie nie rosną z powodu ich aktualnego przetrzebienia. Ślad ekologiczny ludzkości nieustannie rośnie – dziś rok działalności gospodarczej człowieka oznacza dla ekosystemów planety półtora roku regeneracji w celu powrotu do stanu równowagi. Pokazuje to, że nasz rozwój dawno przestał być zrównoważony. Przeładowane systemy podtrzymywania życia zaczynają się rozpadać. Wszystko to wskazuje na to, że zielony wzrost nie jest już możliwy i musimy odejść od tej idei. Kapitalizm nie będzie moim zdaniem nigdy zrównoważony – choćby z powodu sposobu kreowania pieniędzy, dzięki któremu sektor bankowy ma interes we wzroście gospodarczym, bo bez niego nie ma możliwości spłacenia odsetek. Sytuacja mogłaby zmienić się dopiero, gdyby pieniądze zaczęły być objęte zerową lub ujemną stopą procentową.
Boda Zsolt, ekonomista polityczny: Potrzeba nam zaangażowanie nie tylko na poziomie racjonalnym, ale także emocjonalnym, by tworzyć alternatywy. Wszyscy wiemy, jak trudno przejść na w pełni ekologiczne życie, zmniejszające nasz indywidualny ślad węglowy. Brak odpowiedniej infrastruktury, umożliwiającej zrównoważone życie, tworzy u ludzi dysonans poznawczy między oczekiwaniami a rzeczywistością. W czasie kryzysu gospodarczego zobaczyliśmy na przykład, jak 10% globalnego PKB wytwarzane jest przez przemysł samochodowy – a przecież tego typu trudności i wzajemnych powiązań blokujących przejście na bardziej zielone tory jest więcej. Ekologiczna transformacja wymaga zbiorowego działania, w przeciwnym razie pojedyncze rządy będą wymawiać się z działania lękając się utraty konkurencyjności własnych gospodarek.
Jako naukowiec zajmujący się naukami społecznymi wiem, jak długotrwałym procesem jest zmiana społeczna, musimy jednak tak nią pokierować, by przyszła ona na tyle szybko, by zapewnić podtrzymanie sprawnego działania ekosystemów. Podobnie było z ujarzmianiem kapitalizmu przemysłowego poprzez budowę sieci zabezpieczenia społecznego. Pamiętajmy, że pierwsza ustawa, ograniczająca pracę dzieci, przyjęta we Francji w 1870 roku, zabraniała... osobom poniżej 10 roku życia pracować dłużej niż 10 godzin dziennie. Poprzez stopniowy proces, trwający w praktyce całe stulecie, udało się przyjąć jako standard 8-godzinny dzień pracy dorosłych i likwidację pracy dzieci. Udało się dzięki zbiorowemu wysiłkowi myślicieli społecznych z lewa i z prawa (np. duchownych), ruchów społecznych, związków zawodowych i partii politycznych. Lokalne działania skończyły się globalną koordynacją działań na rzecz stosownych regulacji rynku pracy – od Międzynarodówki po Międzynarodową Organizację Pracy. Doświadczenia te powinny być cenną wskazówką dla sposobu działania partii ekopolitycznych. Czasem potrzeba do rozwoju ruchu Zielonych katalizatorów, takich jak wypadek w elektrowni jądrowej w Fukushimie czy trwający kryzys finansowe. Kryzysy te dają szansę na zmianę na lepsze poprzez przewartościowanie dawnych dogmatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz