31 października 2010

Zielony program dla Warszawy

Zielona Warszawa – Miasto dla ludzi! Program warszawskich Zielonych na wybory samorządowe 2010

W ostatnich latach Warszawa widocznie się zmienia. Udało się przezwyciężyć poczucie zastoju. Jak większość mieszkanek i mieszkańców cieszymy się z ukończenia pierwszej linii metra i rozpoczęcia budowy drugiej oraz z Mostu Północnego. Doceniamy buspasy i decentralizację ustroju miasta, zwiększenie kompetencji dzielnic, dzięki czemu przeniesiono część władzy bliżej ludzi.

Warszawie wciąż jednak daleko do tego, by stała się miastem do życia, miastem na ludzką skalę.

Obok imponujących inwestycji, takich jak mosty czy stacje metra, przy otwieraniu których efektownie przecina się wstęgę, potrzebujemy projektów nastawionych na lepsze zaspokajanie codziennych potrzeb warszawianek i warszawiaków: dostępnych miejsc w przedszkolach i żłobkach, tanich mieszkań komunalnych, wygodnego systemu segregacji odpadów czy niezagrożonej zabudowaniem przestrzeni parkowej. Potrzebujemy bardziej demokratycznego planowania przestrzennego, które zagwarantuje, że nowe inwestycje nie będą zagrażać miejskiej zieleni, zabytkowym budynkom czy lokalnym targowiskom. Potrzebujemy władzy, która nie będzie zarzucać mieszkańcom i mieszkankom, że chcą „zawłaszczać miasto”, ale zaprosi ich do tego, aby współtworzyli otoczenie, w którym żyją.

Zieloni proponują politykę miejską, która w większym stopniu będzie nastawiona na codzienne potrzeby warszawianek i warszawiaków.

1. Miasto do życia

Nowoczesność miast nie mierzy się już liczbą inwestycji, lecz ich jakością i wpływem na życie mieszkanek i mieszkańców. Atrakcyjne miasto, przyjazne do życia, budowane i rozwijane jest w sposób zrównoważony. Liczy się nie tylko dobrobyt gospodarczy, liczba miejsc pracy, ale także równowaga społeczna, aspekty środowiskowe, wymagania kulturalne i zdrowotne oraz skuteczność instytucji.

Tymczasem w 2010 roku w rankingu miast Europy Warszawa zajęła jedno z ostatnich miejsc pod względem jakości życia. W ostatnich latach można zaobserwować niebezpieczne tendencje rozwoju: wszechobecny chaos budowlany, dewastację i degradację terenów zielonych, zaniechanie opracowania planów miejscowych dla wszystkich dzielnic miasta, doraźne i krótkowzroczne planowanie inwestycji miejskich, kurczenie się przestrzeni publicznej, ignorowanie głosu mieszkańców. Wszystkie te przykłady świadczą o braku polityki zintegrowanego rozwoju Warszawy i wpływają na jakość życia wszystkich. W mieście z betonu, metalu i szkła życie z wolna staje się nie do zniesienia.

Na całym świecie wydatki na kulturę to inwestycje. Chcemy wzorem innych miast europejskich, aby muzea, galerie i festiwale służyły promocji miasta i przyciągały turystów.

Uważamy, że przyjęta przez Polskę w 2007 roku Karta Lipska na rzecz zrównoważonego rozwoju miast europejskich powinna być podstawą strategii rozwoju miejskiego. Popieramy postulaty społecznych ruchów ekologicznych i organizacji statutowo zajmujących się ochroną przyrody. W zakresie zrównoważonego rozwoju miasta i wspierania kultury proponujemy:

- planowanie rozwoju Warszawy według zasady „miasta kompaktowego”, zapewniającego w najbliższym otoczeniu mieszkanek i mieszkańców niezbędną infrastrukturę edukacyjną, usługową i kulturalną;
- opracowanie całościowego raportu oddziaływania na środowisko wszystkich inwestycji w mieście;
- konsekwentną realizację jakościowego rozwoju przestrzennego według zasad zrównoważonego miasta (plany miejscowe, ład przestrzenny, estetyka miasta);
- uspołecznienie polityki planowania przestrzennego poprzez konsultacje społeczne w sprawie zagospodarowania obszarów zamieszkałych, przyjmowanie lokalnych planów zagospodarowania w referendach oraz stworzenie specjalnego funduszu na rzecz inicjatyw społecznych, z którego w drodze konkursu będą przyznawane środki na realizację najciekawszych inicjatyw lokalnych społeczności;
- rewitalizację przestrzeni publicznej Warszawy: każdy kwartał ulic powinien mieć skwer, plac zabaw, ławki miejskie, przyjazną architekturę; każda dzielnica powinna mieć bazar ze zdrową żywnością;
- stworzenie systemu wspierania warszawskich artystów i artystek oraz wprowadzenie preferencyjnych czynszów dla galerii i lokali powiększających miejską ofertę kulturalną;
- odbywające się w Warszawie wydarzenia artystyczno-kulturalne powinny mieć rangę wydarzeń międzynarodowych i światowy prestiż, zaś sama Warszawa powinna być centrum kultury i sztuki Europy Środkowo-Wschodniej;
- powstanie dużej uniwersalnej dużej sceny miejskiej, gdzie będą mogły się odbywać spektakle i koncerty gościnne oraz festiwale i kongresy;
- tworzenie sąsiedzkich centrów nowej generacji w każdej dzielnicy, gdzie mieszkańcy i mieszkanki będą mogli swobodnie organizować sobie czas wolny, wykorzystując dostępną infrastrukturę;
- wprowadzenie we wszystkich dzielnicach programu „kawa za złotówkę”, organizowanie kursów obsługi komputera i Internetu oraz centra pośrednictwa pracy i wolontariatu dla osób starszych;
- ulepszenie infrastruktury technicznej Warszawy (szczególnie wodociągi, oczyszczalnie ścieków, sieci zaopatrzeniowe);
- stworzenie sieci bezpłatnych toalet miejskich;
- bezwzględne przestrzeganie przepisów prawa unijnego w zakresie norm jakości powietrza, gospodarki odpadami, dyrektywy siedliskowej i ptasiej oraz udostępnienie informacji na temat poziomu zanieczyszczeń w Internecie;
- bezwzględne respektowanie obszaru chronionego krajobrazu oraz chronienie klinów nawietrzających miasto (respektowanie zakazu zabudowy na tych obszarach);
- stworzenie stołecznej polityki klimatycznej, uwzględniającej wyzwania współczesności i tworzącej warunki do rozwoju nowoczesnego, zrównoważonego i efektywnego miasta.

2. Mieszkanie prawem, nie towarem

Zaledwie część mieszkańców i mieszkanek Warszawy może realnie myśleć o zakupie własnego, spełniającego oczekiwania mieszkania. Znakomita większość z różnych powodów nie może sobie na to pozwolić. Skazana jest na wynajem mieszkania albo gnieżdżenie się kątem u rodziny. W sytuacji, gdy władze Warszawy nie prowadzą sensownej polityki lokalowej, ceny mieszkań - dyktowane przez prywatnych właścicieli i deweloperów – osiągają zawrotny pułap. Już w tej chwili za wynajęcie mieszkania płaci się w Warszawie dwa, a nawet trzy razy drożej niż w Berlinie. Ponadto liczba zdatnych do użytku komunalnych lokali mieszkalnych jest o wiele za mała, by zapewnić dach nad głową tym, których sytuacja mieszkaniowa jest zupełnie beznadziejna. Tym bardziej nie starcza ich dla tych, których sytuacja mieszkaniowa jest po prostu zła lub niepewna. A przecież dostępność własnego mieszkania jest – o wiele bardziej niż dostępność innych dóbr i usług – niezbędnym warunkiem korzystania z przysługujących nam praw i wolności. Zieloni popierają postulaty warszawskich organizacji lokatorskich. Dlatego proponujemy:

- zwiększenie puli mieszkań komunalnych – tanich, ale wykonanych w dobrym standardzie – z gwarantowanym bezpieczeństwem zamieszkania. Proponujemy dwa rozwiązania: przekazanie gruntów deweloperom po odpowiednio niższych cenach w zamian za przekazanie miastu puli np. 20% nowo wybudowanych mieszkań na własność samorządu albo budowę przez samorząd mieszkań pod wynajem z kredytów, które następnie są spłacane z czynszów płaconych przez najemców;
- wyremontowanie istniejącego zasobu komunalnego oraz równomierne rozłożenie lokali komunalnych na terenie całego miasta, aby zapobiegać tworzeniu „gett” dla najuboższych poza granicami centrum;
- ekologiczną modernizację istniejących budynków przez wydzielenie funduszu m.in. na termoizolację i instalację paneli słonecznych oraz wspieranie budownictwa domów energooszczędnych i pasywnych;
- uwzględnienie w definicji minimum dochodowego (uchwała Rady m. st. Warszawy z 9.07.2009 nr LVIII/1751/2009) realnych kosztów najmu lokali na wolnym rynku, przy czym kryterium dochodowe nie może być niższe niż najniższy dochód umożliwiający wynajęcie mieszkania na wolnym rynku przy jednoczesnym zaspokojeniu podstawowych potrzeb bytowych osób należących do gospodarstwa domowego;
zagwarantowanie przejrzystości w przyznawaniu mieszkań komunalnych, np. poprzez powołanie komisji mieszkaniowych z udziałem społecznych organizacji lokatorskich przy radach dzielnic;
- wstrzymanie podwyżek w lokalach komunalnych i utrzymanie systemu zniżek;
- utworzenie ogólnodostępnej bazy danych o roszczeniach do budynków, tak aby lokatorzy mogli sprawdzić, czy dom, w którym mieszkają, nie jest przypadkiem objęty reprywatyzacją.

3. Warszawa obywatelska

Ludzie mają prawo do wpływania na otaczającą ich rzeczywistość częściej niż raz na cztery lata. Demokracja nie ogranicza się do oddania głosu w wyborach – to nieustanny proces kontroli nad tym, co się dzieje w naszym otoczeniu. Mieszkanki i mieszkańcy Warszawy powinni się czuć podmiotami miejskiej polityki, tymczasem w ostatnich latach ich głos często był lekceważony. Wystarczy przypomnieć protesty, jakie wywołały decyzje władz Warszawy dotyczące budowy obwodnicy na terenach gęsto zabudowanych czy zezwolenia na budowę osiedla przy Jeziorku Czerniakowskim, który z rezerwatu przyrodniczego zamieni się w martwy zbiornik wodny. W innych przypadkach zdecydowane działanie mieszkańców zapobiegło zabudowie Parku Świętokrzyskiego czy Pola Mokotowskiego. Miasto jest naszą wspólną własnością i dlatego musimy mieć narzędzia, aby o nie dbać. Zieloni proponują:

- prowadzenie konsultacji społecznych z prawdziwego zdarzenia: powinny się one odbywać przed, a nie po opracowaniu dokumentów miejskich i planów zagospodarowania przestrzennego. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że lokalna społeczność i organizacje społeczne mają niewielki wpływ na treść dokumentu już opracowanego przez urzędników;
- powołanie stałego ciała doradczego i opiniującego – tzw. „Strony Społecznej” z udziałem organizacji pozarządowych, która będzie miała dostęp do dokumentów, odpowiedni czas na ich analizę i przygotowanie rekomendacji, które będą warunkiem skierowania danego dokumentu pod obrady Rady Miasta;
- obniżenie progu inicjatywy uchwałodawczej do 3 tys. podpisów, tak aby stała się ona realnie dostępnym narzędziem wpływu na miejską politykę;
- wprowadzenie instytucji referendów dzielnicowych – np. dla zatwierdzania lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego – dzięki czemu lokalne społeczności będą miały większy wpływ na funkcjonowanie instytucji publicznych i wygląd przestrzeni miejskiej;
- wprowadzenie, przynajmniej częściowe, budżetu partycypacyjnego na poziomie dzielnic;
- usprawnienie współpracy miasta i dzielnic z organizacjami pozarządowymi, m.in. poprzez uwzględnianie ich analiz i propozycji, zwiększenie finansowania ich działań. Należy wykorzystać ogromną wiedzę organizacji społeczeństwa obywatelskiego do poprawy jakości życia w mieście;
- opracowanie raportu o konfliktach w przestrzeni publicznej, który umożliwi zlokalizowanie tam sporów i przyjęcie tam planów zagospodarowania przestrzennego w pierwszej kolejności;
- włączenie wskaźników dotyczących jakości życia (sytuacji ekologicznej, zdrowotnej, edukacyjnej, dostępności transportu miejskiego, równości kobiet i mężczyzn) do analiz polityk miejskich, co pozwoli warszawiakom i warszawiankom podejmować bardziej świadome decyzje odnośnie miasta;
- podjęcie przez miasto kroków prawnych w celu uzyskania odszkodowań z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia za grunty przekazane Kościołowi katolickiemu po zaniżonej wartości na podstawie decyzji Komisji Majątkowej;
- stworzenie przez miasto Wirtualnego Urzędu Miasta, co umożliwi warszawiankom i warszawiakom załatwianie jak największej liczby spraw urzędowych przez Internet; ponadto, aby zapewnić przejrzystość funkcjonowania urzędu miasta jak największa liczba dokumentów powinna być udostępniona w Internecie (np. plany zagospodarowania przestrzennego).

4. Edukacja od przedszkola

W społeczeństwie informacyjnym nauka przez całe życie staje się koniecznością. Dzieciom od najmłodszych lat należy tworzyć jak najlepsze warunki kształcenia i rozwoju. Jednym z najważniejszych priorytetów polityki edukacyjnej powinno być upowszechnienie i podniesienie poziomu opieki przedszkolnej, a także upowszechnienie edukacji wolnej od ideologii i uprzedzeń. Zieloni proponują:

- zwiększenie liczby miejsc w przedszkolach i żłobkach, szczególnie w tych dzielnicach, gdzie mieszkają rodzice z małymi dziećmi (m.in. Ursynów, Białołęka, Wilanów), oraz uelastycznienie godzin ich otwarcia i dopasowanie do godzin pracy rodziców;
- zapewnienie w każdej placówce edukacyjnej opieki lekarskiej, pielęgniarskiej, stomatologicznej i psychologicznej;
- zagwarantowanie lekcji etyki i edukacji seksualnej w każdej szkole;
- zastąpienie miejskich stypendiów im. Jana Pawła II programem neutralnym światopoglądowo, który będzie wspierał zarówno osoby uczące się w trudnej sytuacji materialnej, jak i utalentowanych uczniów i uczennice;
- możliwość zaliczenia lekcji wychowania fizycznego poprzez uczęszczanie na inne niż szkolne zajęcia (np. zajęcia w klubach sportowych, szkoły tańca, jogę itp.);
- wprowadzenie edukacji ekologicznej oraz równościowej od przedszkola;
- wprowadzenie na lekcjach informatyki elementów edukacji medialnej i kreowania własnej twórczości w sieci, uzupełnionych o podnoszenie umiejętności wyszukiwania potrzebnych informacji i korzystania z Internetu w sposób twórczy;
- wprowadzenie na godzinach wychowawczych elementów profilaktyki społecznej, m.in. dotyczącej przeciwdziałania przemocy domowej, umiejętności rozwiązywania konfliktów bez przemocy, wzmacniających asertywność uczennic i uczniów;
- rozwój sieci szkół zawodowych i zapewnienie kierunków kształcenia zawodowego młodzieży, zgodnych z zapotrzebowaniem rynku pracy;
- dofinansowanie posiłków w szkołach (w tym zagwarantowanie co najmniej jednej trzeciej posiłków wegetariańskich), usunięcie ze szkół niezdrowej żywności;
- partnerską szkołę, w której głos uczniów i uczennic będzie brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji dotyczących funkcjonowania szkoły. Chcemy wzmocnienia roli samorządu uczniowskiego, jak i wzmocnienia głosu osób młodych w życiu miasta (m.in. poprzez wzmocnienie roli Młodzieżowej Rady Miasta);
- budowę miejskich akademików dla studentek i studentów spoza Warszawy oraz remont istniejącej bazy infrastrukturalnej;
- promowanie Uniwersytetów Trzeciego Wieku jako platformy międzypokoleniowego dialogu i wymiany doświadczeń.

5. Zielona Warszawa to zdrowa Warszawa

Myślenie o mieście zrównoważonym to również myślenie o zdrowiu jego mieszkanek i mieszkańców. Zanieczyszczone miasto generuje koszty zewnętrzne we wszystkich sferach jego oddziaływania: transportu, energetyki, zakładów produkcyjnych, usług komunalnych. Mieszkańcy źle zaplanowanych i zarządzanych miast częściej chorują, zwiększa się liczba alergików i chorób o podłożu genetycznym, co z kolei zwiększa nakłady na miejską służbę zdrowia i opiekę społeczną.

W Warszawie pogłębiają się nierówności w dostępie do opieki zdrowotnej i zdrowego trybu życia. W biedniejszych dzielnicach (takich jak Praga Północ czy Wola) wskaźniki zdrowotne są dużo gorsze. Uprzywilejowanie dużych inwestycji – takich jak stadion Legii – ograniczyło środki finansowe na remont innych obiektów sportowych, z których mogliby korzystać mieszkańcy i mieszkańcy miasta. A przecież aktywny wypoczynek powinien stać się dostępny dla każdego. Racjonalniej jest zainwestować w profilaktykę, niż później ponosić koszty leczenia. Dlatego Zieloni proponują:

- opracowanie raportu na temat skutków zanieczyszczeń środowiska (zatrute powietrze, hałas, zanieczyszczona woda) i związanego z tym wzrostu kosztów opieki zdrowotnej;
- zwiększenie liczby stacji monitoringu powietrza i udostępnianie mieszkańcom i mieszkankom bieżących informacji o zanieczyszczeniach;
- zwiększenie finansowania badań profilaktycznych i zapewnienie lepszego dostępu do diagnostyki medycznej, w tym także finansowanie ze środków samorządowych kampanii profilaktycznych w mediach, dotyczących m.in. kultury picia alkoholu, zdrowia psychicznego, zapobiegania przemocy;
- zachowanie publicznego charakteru szpitali i placówek zdrowotnych podlegających samorządowi;
- zapewnienie dzieciom i młodzieży w szkołach opieki stomatologicznej i pielęgniarskiej, przeznaczenie środków finansowych na sportowe zajęcia pozalekcyjne dla dzieci oraz zwiększenie dostępności obiektów sportowych dla dzieci i młodzieży;
- zwiększenie dostępności opieki pielęgniarsko-socjalnej dla osób starszych jako alternatywy wobec hospitalizacji;
- finansowanie z budżetu miasta szczepień dla dzieci (pneumokoki, rotawirus) oraz szczepień na raka szyjki macicy;
- zapewnienie dostępności usług okołoporodowych, m.in. bezpłatnych szkół rodzenia, znieczulenia przy porodzie oraz wspieranie już istniejących programów w tej dziedzinie;
- finansowanie bezpłatnej antykoncepcji i zabiegów in vitro z budżetu miasta mieszkankom i mieszkańcom Warszawy;
- rozwijanie nowoczesnej polityki narkotykowej opartej na profilaktyce i redukcji szkód;
- upowszechnianie sportu i rekreacji w mieście poprzez wspieranie rozwoju dzielnicowych ośrodków sportowych, tworzenie infrastruktury w pobliżu miejsca zamieszkania dla osób uprawiających sport (np. boiska do siatkówki, koszykówki, tory dla deskorolek, ścieżki do nordic walkingu), atrakcyjnych krajobrazowo ścieżek turystycznych i zintegrowanej sieci ścieżek rowerowych;
- usprawnienie systemu dotacji na sport w mieście poprzez organizowanie otwartych konkursów w oparciu o jasne i przejrzyste kryteria na realizację zadań z zakresu kultury fizycznej i sportu;
- promowanie zdrowej, świeżej i ekologicznej żywności – np. poprzez rozwijanie współpracy miasta z okolicznymi gminami produkującymi ekologiczną żywność, wprowadzenie jej do przedszkoli i szkół, zapewnienie co najmniej jednej trzeciej posiłków wegetariańskich w szpitalach.

6. Zielona Warszawa bez korków i spalin

Warszawa wzorem innych europejskich stolic zasługuje na to, by być miastem wolnym od korków i spalin. Czas uwolnić warszawiaków i warszawianki od straconych w samochodach godzin i horroru poszukiwania miejsca parkingowego. Konkurencję z samochodem zawsze powinna wygrywać komunikacja publiczna. Chcemy, by każdy, kto wybierze transport zbiorowy dostał w zamian krótszy czas codziennego przejazdu do pracy, wysoki komfort podróży oraz możliwość dojechania w każde miejsce w mieście. Dlatego naszym priorytetem będzie punktualność, duża częstotliwość i rozgałęziona sieć komunikacji zbiorowej. Proponujemy:

Szybką i komfortową komunikację publiczną

Będziemy rozwijać system buspasów i linii przyspieszonych łączących odległe dzielnice z centrum Warszawy. Potrzebujemy więcej nowych linii tramwajowych, obejmujących m.in. Białołękę, Tarchomin i Wilanów. Postulujemy również wzmocnienie obecnego taboru przez zakup wygodnych, przyjaznych dla niepełnosprawnych i bardziej ekologicznych tramwajów i autobusów (np. o napędzie elektrycznym lub gazowym) a także stopniową modernizację i wymianę dotychczasowych przestarzałych pojazdów. Zadbamy, aby powstała jak najszybciej druga linia metra, a w przyszłości system obejmujący całe miasto. Szczególny nacisk Zieloni położą na dalszy rozwój połączeń kolejowych w obrębie aglomeracji i ich integrację z miejską komunikacją.

Doceniamy dotychczasowe wysiłki władz Warszawy w dziedzinie nowych buspasów czy wdrożenia Zintegrowanego Systemu Zarządzania Ruchem. Uważamy jednak, że urzędnicy powinni dawać przykład własnym postępowaniem i codziennie dojeżdżać do pracy transportem zbiorowym. Wpłynie to naszym zdaniem nie tylko na polepszenie wizerunku władz ale także na poprawę jakości samej komunikacji.

Łatwe przesiadki, więcej przestrzeni dla pieszych

Należy skończyć z planowaniem miasta z perspektywy biur położonych na szczycie Pałacu Kultury. Przystanki metra, kolei, WKD, autobusów i tramwajów powinny znajdować się bardzo blisko siebie, tak aby każdy mógł wybrać dogodną przesiadkę. Szczególnie obciążony szlak łączący stację metra Centrum z dworcem Warszawa Centralna powinien naszym zdaniem połączyć system naziemnych, krytych ruchomych chodników, takich jakie spotykamy na lotniskach.

Piesi to najważniejsi uczestnicy ruchu. Nie można ich spychać do podziemi kosztem samochodów. Warszawiankom i warszawiakom należą się szerokie czyste chodniki, częstsze przejścia dla pieszych i realne udogodnienia dla osób niepełnosprawnych. Zadbamy o komfort oczekiwania na przystankach i łatwe poruszanie się pomiędzy nimi, ponieważ czasem to właśnie złe warunki przesiadek a nie samego dojazdu są najtrudniejszym fragmentem podróży. Skończymy z dzikim i pochłaniającym przestrzeń parkowaniem na chodnikach. Stolicy potrzeba więcej przyjaznych i bezpiecznych deptaków, nie tylko w centrum.

Inteligentne planowanie przestrzenne, redukcja potrzeb transportowych

Zieloni będą prowadzić taką politykę przestrzenną, aby uciążliwe dojazdy do pracy przestały być codzienną koniecznością. Chcemy skończyć z bezładnym i nadmiernym lokowaniem miejsc pracy w śródmieściu i ich koncentracją w centrach biznesowych, do których rano nie sposób dojechać. Wiele rozwiniętych miast już dawno wycofało się z takiego modelu, stawiając na równomierne rozłożenie przestrzenne miejsc pracy, mieszkania, handlu i wypoczynku. Wspiera się również przedsiębiorstwa, w których pracownicy pracują w domu przez internet. Dzięki temu codzienne potoki ruchu ulegają zmniejszeniu, nie koncentrują się w jednym kierunku i nie tworzą kilometrowych korków. Łatwiej także znaleźć pracę niedaleko miejsca zamieszkania lub wykonywać ją w domu, zrobić zakupy czy odebrać dzieci z przedszkola.

Dlatego – choć nie tylko dlatego – Zieloni uważają za niezbędne, aby miasto zapewniało wystarczającą liczbę przedszkoli i żłobków w danej okolicy. Pozwoli to odzyskać młodym rodzicom czas, jaki teraz poświęcają na codzienne i dalekie odwożenie dzieci. Skrócenie czasu na dojazd do pracy jest dla Zielonych priorytetem.

Nie dla tranzytu w Warszawie

W stolicy nie ma miejsca na tranzyt. Ilość ruchu już teraz powoduje hałas i nadmierne skażenie powietrza tak uciążliwe i groźne dla nas wszystkich. Zieloni we władzach Warszawy będą naciskać na alternatywne rozwiązania na szczeblu centralnym, które zminimalizują skutki zdrowotne i środowiskowe złych decyzji podjętych przez naszych poprzedników, polegające na przepuszczeniu łączników autostrad i tras tranzytowych przez gęsto zamieszkałe dzielnice Warszawy. Ich mieszkańcy i mieszkanki mają równe prawo do życia w czystym środowisku, jak ci żyjący w śródmieściu.

Jednocześnie tam, gdzie trasy szybkiego ruchu już powstały lub powstają zadbamy o jak największą ilość zabezpieczeń i nasadzeń zieleni wokół nich. Za konieczne uważamy budowę gęsto rozmieszczonych kładek pieszo-rowerowych, które połączą z powrotem rozcięte trasami społeczności lokalne zapewniając łatwy dostęp do sklepów, przychodni, szkół i przedszkoli. Aby zminimalizować skutki złych decyzji podjętych przez poprzednie władze postulujemy wprowadzenie szczelnego systemu kontroli samochodów ciężarowych na granicach miasta i bezwzględne egzekwowanie zakazu przejazdów tranzytowych przez Warszawę.

Rowerem – codziennie i bezpiecznie

Zieloni wspierają transport rowerowy jako równoprawny dla tradycyjnego. Oznacza to nie tylko budowę nowych ścieżek i bezpłatnych strzeżonych parkingów rowerowych, ale także wspieranie indywidualnych inicjatyw, np. stojaków przy firmach, targowiskach, szkołach i centrach handlowych. System nowoczesnych dróg rowerowych (obejmujących zintegrowany system ścieżek rowerowych, wydzielonych pasów na jezdni, śluz zabezpieczających bezpieczeństwo ruchu drogowego), kontrapasów i infrastruktury powinien stać się realną alternatywą dla codziennych dojazdów. Gwarantem realizacji tych rozwiązań będzie przywrócenie funkcji pełnomocnika ds. transportu rowerowego.

Kolejką gondolową po Wiśle – czemu nie?

Warszawa czeka na sprytne rozwiązania transportowe, takie jak specjalne pasy dla samochodów wiozących więcej niż dwie osoby, system ulg w środkach transportu zbiorowego, dni bezpłatnej komunikacji. Uważamy, że w Warszawie trzeba wprowadzać rozwiązania innowacyjne, np. transport gondolowy na odcinku łączącym dwa brzegi Wisły, a po jego sprawdzeniu – w całym centrum.

Czas, aby podróżowanie po Warszawie przestało być horrorem i stało się prawdziwą przyjemnością. Czas, by Warszawa wzorem europejskich stolic stała się miastem mądrze skomunikowanym. Czas na zrównoważony zielony transport.

7. Zielona Warszawa wolna od śmieci

Ilość odpadów rośnie. W Warszawie wytwarza się ich 800 tys. ton. Odzyskujemy zaledwie 2% miejskich odpadów, podczas gdy w 2015 roku wskaźnik ten powinien wynosić 60%. Już teraz płacimy unijne kary za niewdrożenie norm unijnych – od 16 lipca br. Komisja Europejska nalicza nam 40 tys. euro dziennie. Zamiast tworzyć rozwiązania zachęcające do segregacji odpadów, władze wolą budować spalarnię na Białołęce, choć spalanie to najdroższy sposób utylizacji odpadów, podczas gdy inne metody są nawet dziesięciokrotnie tańsze. Efektywniejszemu radzeniu sobie ze śmieciami nie sprzyja obowiązujące prawo, w myśl którego każdy z właścicieli odpadów (właściciele posesji, wspólnoty, spółdzielnie, firmy) na własną rękę zawiera umowę na ich odbiór z firmą wywozową. To rozwiązanie niekorzystnie logistycznie, ekologicznie i finansowo.

Zieloni stawiają przede wszystkim na zapobieganie wytwarzaniu odpadów, ich odzysk i recykling, tak by surowce – docelowo – krążyły w obiegu zamkniętym, a do ich składowania/ spalania przeznaczano niewielkie ilości, których w innych sposób nie można zagospodarować. Aby to było możliwe, konieczna jest przede wszystkim zmiana prawa przekazująca odpady na własność gminie, która będzie mogła wówczas stworzyć właściwy system. Tak jest niemal w całej Europie, z wyjątkiem Polski i Węgier. Zanim doczekamy się właściwych rozwiązań prawnych (komunalizacji odpadów w całym kraju, wprowadzenia instrumentów prawnych i ekonomicznych zapobiegających powstawaniu odpadów już na etapie projektowania), postulujemy:

- zorganizowanie lokalnego referendum w sprawie przekazania własności odpadów gminie (wzorem innych miejscowości na Mazowszu: Białobrzegi, Magnuszew, Dobre, Zakrzew i Legionowo). Pozwoli to wprowadzić jednolity, przyjazny środowisku, sensowny ekonomicznie i logistycznie system zbiórki i zagospodarowania stałych odpadów komunalnych w przestrzeni publicznej i prywatnej;
- wprowadzenie jednolitej opłaty – tzw. podatku śmieciowego – którego wysokość uzależniona będzie od segregacji odpadów (posegregowane odpady powinny być odbierane nieodpłatnie);
- wprowadzenie systemu odzysku odpadów biodegradowalnych z miejskich zakładów zbiorowego żywienia, w tym ulicznych barów;
- budowę/rozbudowę kompostowni – porządny, nieskażony kompost to doskonały nawóz, który można przekazywać/sprzedawać rolnikom i działkowiczom;
- propagowanie metod i urządzeń do samodzielnego kompostowania odpadów kuchennych i ogrodniczych w domach jednorodzinnych – np. poprzez akcje promocyjne lub dofinansowanie pilotażowych projektów wyposażenia ogrodów w takie urządzenia;
- propagowanie stosowania w handlu i gastronomii opakowań/ naczyń wielorazowego użytku – np. poprzez ulgi w czynszu dla podmiotów, które zobowiążą się do ich używania;
- wprowadzenie we wszystkich jednostkach urzędu miasta i podmiotach zależnych (urzędy dzielnic, szkoły, przedszkola, biblioteki, domy kultury, ośrodki sportowe, spółki miejskie) wymogu kupowania napojów wyłącznie w opakowania wielorazowego użytku oraz używania wyłącznie biodegradowalnych naczyń jednorazowych i ograniczenie ich stosowania tylko do imprez plenerowych (tam, gdzie nie ma możliwości zmywania naczyń);
- powołanie społecznego organu nadzoru nad kompostowniami, spalarniami, odpadami szpitalnymi, ściekami oraz wprowadzenie jawności unieszkodliwiania odpadów szpitalnych (obecnie 40% składowanych jest na wysypiskach komunalnych nielegalnie);
- prowadzenie stałego monitoringu jakości powietrza i wody oraz udostępnianie danych;
- zakaz stosowania herbicydów w pielęgnacji zieleni miejskiej;
- budowę składowiska odpadów toksycznych (w woj. mazowieckim takiego nie ma) – zgodnie z zasadą bioregionalizmu każde województwo powinno mieć własne, jak również recynklingownię rtęci (powinny być one własnością miasta);
- zadbanie o stan wód Zalewu Zegrzyńskiego, skąd pobierana jest woda dla Pragi Północ, obecnie skażona sinicami, wytwarzającymi niebezpieczne dla zdrowia neurotoksyny;
- stworzenie warszawskiego programu ujęć wód głębinowych;
- w ciągu 10 lat Warszawa dołączy do klubu miast wolnych od PCV.

8. Zwierzęta w mieście

Problem bezdomności zwierząt narasta. Miejskie schronisko na Paluchu, przewidziane dla 700 pensjonariuszy, musi pomieścić 2300 bezdomnych zwierząt. Rocznie przez schronisko przewija się 4500 zwierząt porzuconych lub zagubionych przez właścicieli. Pomimo dobrze działającego systemu adopcji skala zjawiska się nie zmniejsza. Funkcjonują również schroniska prywatne, organizowane i utrzymywane przez wolontariuszy i wolontariuszki, ale i one – podobnie jak schronisko miejskie – są niedoinwestowane.

Przyczyną wielkiej skali bezdomności jest brak systemu ewidencji psów i ich właścicieli. W świetle prawa zwierzę jest niczyje, a jego właściciel – anonimowy. Sprzyja to niekontrolowanemu rozmnażaniu zwierząt domowych oraz ich bezkarnemu porzucaniu i gubieniu, a także nielegalnym hodowlom i pseudohodowlom, zwłaszcza psów ras agresywnych. Aby zapobiegać bezdomności zwierząt, Zieloni proponują:

- wprowadzenie drogą uchwały prawnego obowiązku oznakowania zewnętrznego, tj. wyposażenia pupila w metalową, trudną do zgubienia adresatkę z wygrawerowanymi danymi;
- dalsze sukcesywne wdrażanie elektronicznego systemu identyfikacji, którym powinny być objęte obligatoryjnie zwierzęta rasowe i niebezpieczne. W przypadku pozostałych zwierząt czipowanie powinno być dobrowolne – jako uzupełniające wobec oznakowania zewnętrznego;
- przywrócenie podatku od posiadania psa, co automatycznie wiązałoby się z powstaniem gminnego systemu ewidencji ich właścicieli. Ulgi powinny przysługiwać emerytom, rencistom i studentom/ studentkom;
- przeznaczenie środków finansowych uzyskanych z podatku oraz mandatów za brak adresatki na szeroko pojętą opiekę nad zwierzętami (program sterylizacji, wspomaganie schronisk, karmicieli kotów itp.);
- stworzenie programu wspierania i kontroli małych schronisk, gdzie zwierzęta będą miały większy komfort bytowania;
- problem wszechobecnych psich odchodów proponujemy rozwiązać – wzorem innych miast europejskich – poprzez stworzenie sieci placyków służących do załatwiania przez zwierzęta spraw fizjologicznych;
- wspieranie akcji dokarmiania wolno żyjących kotów, gdyż jest to nie tylko humanitarne, ale także korzystne dla ludzi – koty stanowią ważny element miejskiego ekosystemu, wzbraniając dostępu gryzoniom.

9. Ważne jest każde drzewo!

Dzisiejsze miasta rozrastają się, wchłaniając coraz więcej okolicznych, dotychczas niezurbanizowanych obszarów. Tereny będące miejscem rekreacji, wyjazdów na krótki odpoczynek stają się coraz częściej własnością deweloperów budujących kolejne osiedla z ogrodzoną, niedostępną dla dotychczasowych użytkowników strefą zieloną. Bliskie sąsiedztwo osiedli mieszkalnych z całą ich złożoną infrastruktura sprawia, że tereny chronione upodabniają się do zwykłych miejskich terenów zielonych i tak też często są traktowane przez władze miasta.

Mimo iż Warszawa jest obszarem chronionego krajobrazu, obserwujemy w ostatnich latach tendencję do nieprzemyślanego wydawania decyzji na zabudowę w pobliżu szczególnie cennych terenów. Władze miasta oraz powołane do tego biura i urzędy oraz jednostki sprawujące nadzór nad ochroną środowiska powinny szczególnie troskliwą opieką otoczyć cenne przyrodniczo miejsca, które są dobrem wspólnym. Przyroda podnosi atrakcyjność miasta, jest jedynym czynnikiem poprawiającym tak skutecznie jakość klimatu i powietrza w mieście. Dlatego Zieloni proponują:

- stworzenie spójnej polityki zagospodarowania przestrzennego oraz planu rozwoju miasta w myśl zasady zrównoważonego rozwoju;
- zapewnienie mieszkankom i mieszkańcom realnego wpływu na podejmowane przez samorząd decyzje poprzez prawdziwe konsultacje społeczne, respektowanie głosu mieszkańców w przypadku konfliktów społecznych, honorowanie petycji i protestów społecznych oraz organizacji pozarządowych;
- przestrzeganie procedur prawnych podczas wydawania decyzji budowlanych mających znaczny wpływ na środowisko;
- udostępnianie mieszkankom i mieszkańcom (bez zbędnych utrudnień) informacji publicznych dotyczących planowanych inwestycji w mieście;
- jak najszybsze opracowanie i zatwierdzenie planów ochrony rezerwatów;
- wykup przez miasto terenów cennych przyrodniczo będących prywatną własnością.

10. Zielona Warszawa równych szans

Chcemy, aby Warszawa była miastem otwartym i tolerancyjnym, wolnym od uprzedzeń, w którym zarówno mieszkańcy i mieszkanki, jak i osoby przyjeżdżające do stolicy miały zagwarantowaną równość szans oraz takie same możliwości działania bez względu na płeć, wiek, kolor skóry, orientację seksualną, wyznanie i światopogląd. Chcemy, aby Warszawa stała się prawdziwie demokratyczną przestrzenią, gdzie osoby z niepełnosprawnością czy rodzice małych dzieci będą mogli się swobodnie poruszać i uczestniczyć w życiu społecznym i kulturalnym. Dlatego postulujemy:

- rewitalizację przestrzeni publicznej, tak aby była ona dostępna dla osób z niepełnosprawnością i rodziców z wózkami;
- zwiększenie liczby miejsc w żłobkach i przedszkolach oraz uelastycznienie godzin otwarcia placówek, tak aby rodzicie nie musieli wybierać między pracą zawodową a opieką nad dzieckiem;
- aktywne przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet i dzieci poprzez skuteczne wdrożenie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie na poziomie samorządowym i budowę koalicji służb społecznych, policji, straży miejskiej, szkoły i organizacji pozarządowych na rzecz przeciwdziałania przemocy domowej;
- przyjęcie warszawskiej uchwały antydyskryminacyjnej, odwołującej się do dyrektyw unijnych w sprawie równego traktowania, która stworzy ramy i narzędzia zwalczania nierównego traktowania osób i/lub grup ze względu na płeć, pochodzenie rasowe lub etniczne, orientację seksualną, niepełnosprawność, przekonania, religię, status majątkowy w granicach kompetencji miasta st. Warszawy;
- opracowanie długofalowego programu przeciwdziałania dyskryminacji z wyżej wymienionych powodów – jednym z priorytetów miejskiej polityki antydyskryminacyjnej powinno być prowadzenie wspólnie z klubami sportowymi, szkołami oraz domami kultury kampanii i działań edukacyjnych;
- wzmocnienie kompetencji pełnomocniczki ds. przeciwdziałania dyskryminacji oraz zapewnienie środków w budżecie miasta na działania antydyskryminacyjne – kompetencje pełnomocniczki powinny m.in. obejmować monitorowanie działań ratusza i urzędów dzielnicowych pod kątem przeciwdziałania dyskryminacji, monitorowanie wykonania ustaw, które dają gminom określone kompetencje i zadania;
- powołanie w Radzie Miasta komisji ds. przeciwdziałania dyskryminacji i równych szans kobiet i mężczyzn, która będzie sprawowała wobec ratusza funkcje kontrolne;
- objęcie policji i służb miejskich szkoleniami zwiększającymi wrażliwość na problemy osób LGBT i mniejszości etnicznych, ze szczególnym naciskiem na ochronę tych grup przed przemocą oraz na umiejętności komunikacji międzykulturowej;
- realizację polityki integracyjnej uwzględniającej potrzeby migrantek i migrantów.

30 października 2010

Zieloni odsłaniają swój program oraz osoby startujące z ich rekomendacji

Na środowej konferencji prasowej w mokotowskim klubie Relaks główne twarze kampanii – Krystian Legierski, Agnieszka Grzybek i Bartłomiej Kozek – zaprezentowały najważniejsze elementy programu partii dla Warszawy, a także osoby kandydujące z rekomendacji Zielonych do rady miasta i rad dzielnic. Poparcia dla kandydatek i kandydatów Zielonych, startujących z list SLD, udzielił Wojciech Olejniczak, startujący z poparciem Sojuszu i Zielonych na urząd prezydenta Warszawy.

- Ludzie w Warszawie potrzebują dostępnych cenowo mieszkań, dlatego wspieranie budownictwa komunalnego będzie dla nas priorytetem – powiedział Krystian Legierski, który startuje z pierwszego miejsca do Rady Miasta w okręgu Mokotów. - Będziemy też dążyć do zmian w polityce czynszowej, umożliwiających rozwój kultury i przedsiębiorczości w dzielnicach, odzyskania od kościoła katolickiego majątku, jaki uzyskał w wyniku naszym zdaniem bezpodstawnego wzbogacenia się, a także będziemy dążyć do budowy centrum kongresowego z prawdziwego zdarzenia, które przynosić będzie miastu chlubę i finansowe zyski.

- Warszawa, jak wskazał Krystian, potrzebuje relaksu, ale potrzebuje też demokracji – dodał Bartłomiej Kozek, startujący z drugiego miejsca do rady dzielnicy Mokotów w okręgu Stary Mokotów. - Doprowadzimy do stanu, w którym konsultacje społeczne odbywać się będą przed, a nie po opracowaniu dokumentów czy planów zagospodarowania przestrzennego, w którym mieszkanki i mieszkańcy będą mieli dostęp do informacji o konfliktach w przestrzeni publicznej, a także o zdrowotnych kosztach zanieczyszczenia środowiska – tak, by dzięki dostępowi do informacji mogli podejmować świadome decyzje, dotyczące kształtu miasta, w którym żyjemy.

- Chcemy, by miasto uczyniło pierwszy krok w stronę wprowadzania w życie budżetu partycypacyjnego – a także by zbadało, w jaki sposób obecna struktura wydatków wpływa na nierówność płci w Warszawie – powiedziała Agnieszka Grzybek, startująca z drugiego miejsca do rady miasta w okręgu Praga Północ/Białołęka – Nie zapominamy także o problemach wielu rodziców z dostępnością żłobków i przedszkoli blisko ich miejsc pracy i zamieszkania. Na naszych listach znalazły się osoby reprezentujące różnorodne środowiska – od feministycznych po lokatorskie, od LGBT po kulturalne. Wierzymy, że razem możemy zrealizować nasze wyborcze hasło: Zielona Warszawa – Miasto dla ludzi!

- Wyrażam ogromne zadowolenie z faktu, że mogę kandydować na urząd prezydenta Warszawy z poparciem Zielonych – dodał Wojciech Olejniczak. - Znam koleżanki i kolegów od wielu lat i co do postulatów nie mam żadnych wątpliwości. Ten program jest dojrzały i przyszłościowy, dlatego ważne jest, by Warszawa rozwijała się w taki sposób, w jaki to środowisko go widzi.

Zieloni rekomendują swoje kandydatki i kandydatów na listach SLD.

Do Rady Miasta Stołecznego Warszawy:

Krystian Legierski – okręg nr 3 Mokotów, miejsce 1,
Agnieszka Grzybek – okręg nr 6 Praga Południe/Białołęka, miejsce 2,
Katarzyna Szymielewicz – okręg nr 1 Śródmieście/Ochota, miejsce 9,
Tomasz Szypuła – okręg nr 2 Praga Południe, miejsce 11,
Anna Kalbarczyk-Perzanowska – okręg nr 4 Wola, miejsce 6,
Hanna Gill-Piątek – okręg nr 4 Żoliborz/Bielany, miejsce 6,
Leszek Kuzak – okręg nr 6 Praga Południe/Białołęka, miejsce 6,
Agata Czarnacka – okręg nr 7 Targówek, Rembertów, Wawer i Wesoła, miejsce 7,
Wiktor Dynarski – okręg nr 7 Targówek, Rembertów, Wawer i Wesoła, miejsce 14,
Tomasz Piątek – okręg nr 8 Ursynów/Wilanów, miejsce 4,
Małgorzata Danicka-Kosut – okręg nr 8 Ursynów/Wilanów, miejsce 9,
Julia Kubisa – okręg nr 9 Bemowo/ Ursus/ Włochy, miejsce 10,

Do Rad Dzielnic:

MOKOTÓW

Bartłomiej Kozek – okręg nr 1, miejsce 2,
Rafał Bernat – okręg nr 2, miejsce 7,
Grzegorz Laszuk – okręg nr 3, miejsce 7 ,
Yga Kostrzewa – okręg nr 4, miejsce 4,

ŚRÓDMIEŚCIE

Aleksandra Kretkowska – okręg nr 2, miejsce 8,
Katarzyna Dmochowska – okręg nr 3, miejsce 6,
Irena Kołodziej – okręg nr 5, miejsce 6,

PRAGA POŁUDNIE

Jan Stankiewicz – okręg nr 4, miejsce 7,

BIELANY

Szymon Siniarski-Czaplicki – okręg nr 4, miejsce 7

29 października 2010

Miasto na ludzką skalę - wywiad

Bartłomiej Kozek, członek Zarządu Krajowego Zielonych 2004 i przewodniczącym koła warszawskiego partii, koordynuje grupę roboczą do spraw polityki społecznej i usług publicznych w jej obrębie, w wyborach samorządowych startuje z drugiego miejsca na liście SLD do Rady Dzielnicy Mokotowa w okręgu Stary Mokotów, student wiedzy o kulturze na Uniwersytecie Warszawskim, prowadzi bloga "Zielona Warszawa" - rozmawia Bartosz Ślosarski.

Sądzi się, że w czasie globalizacji i stopniowego ograniczania władzy państwowej przez międzynarodowe organizacje oraz korporacje, polityka lokalna jest jedyną formą wdrażania alternatywnej wizji wobec neoliberalizmu. Startujesz do rady dzielnicy Mokotowa, jak widzisz w takim kontekście swoją pracę na rzecz najbliższej okolicy?

Swój start traktuję w kategoriach lokalnego działania w rozwiązywaniu zarówno spraw pozornie przyziemnych (a tak naprawdę mających fundamentalny wpływ na jakość życia lokalnych społeczności), jak i drobnych zmian na lepsze w reagowaniu na globalne wyzwania. "Myśl globalnie, działaj lokalnie" - to bardzo zielone w swej treści hasło pokazuje, że rozwiązanie wielu problemów, z którymi mamy obecnie do czynienia, często zaczyna się od niemal pozytywistycznej, organicznej pracy u podstaw. I nie ma w tym nic złego. Bardzo źle reaguję na opinie, że tego typu działania to strata czasu czy też "pudrowanie neoliberalizmu". Wielkie idee mają to do siebie, że potrafią być niezwykle interesującym tematem rozmów, natomiast same z siebie - bez ich praktycznego wdrażania - nikomu jakości życia nie poprawią. O zmianie świata dyskutować trzeba i warto, jeśli jednak ktoś ma zamiar na tym poprzestać i z poczuciem wyższości spogląda na osoby, walczące z wycinką drzew albo wymyślające nowe sposoby działania lokalnych instytucji socjalnych, to daleko nie zajdzie. Kończy się to najczęściej tym, że globalnego opodatkowania transakcji finansowych, jak nie było, tak nie ma, natomiast drzew przed wycinką czy lokalnych szpitali przed prywatyzacją nie ma kto bronić.

Nie chodzi tu o to, by lekceważyć ważną i potrzebną pracę intelektualną. Chodzi o to, że wizje trzeba umieć wprowadzać w życie. Kontakt z lokalnymi mieszkankami i mieszkańcami, wspólne poszukiwanie odpowiedzi na problemy, z którymi się stykają - to również forma intelektualnej przygody. To także ciężka praca, którą dużo łatwiej wykonywać będąc w strukturach władzy niż w przerwie między pracą a odpoczynkiem, jako swego rodzaju hobbistyczną nakładkę. Mogąc poświęcić się pracy radnego, otrzymuje się chociażby łatwiejszy dostęp do dokumentów czy też możliwość składania interpelacji i zapytań, na które lokalne urzędy mają obowiązek odpowiadać. Dzielnice Warszawy zajmują się sporą ilością działań, mających decydujący wpływ na to, czy dana dzielnica jest miejską sypialnią, skansenem, czy też salonem miasta. To tu decyduje się o wynajmie zasobów lokalowych pozostających w gestii dzielnicy (co wpływa chociażby na to, czy po materiały malarskie trzeba jeździć samochodem na drugi koniec miasta, tracąc czas na dojazd i emitując zanieczyszczenia powietrza z samochodu, czy też można kupić je tuż za rogiem), wydaje się opinie na temat przyjmowanych później przez Radę Miasta planów zagospodarowania przestrzennego, wykonuje się pieczę nad działaniem instytucji polityki społecznej. Startuję do rady dzielnicy Mokotowa po to, by móc na te wszystkie kwestie mieć wpływ, by na praktycznych przykładach pokazywać wizję zielonego miasta, bardzo różniącą się od wizji innych partii, nierzadko wychodzących z założenia, że im więcej wieżowców i dróg w mieście, tym miasto rozwija się lepiej. Uważam, że nie tędy droga.

Pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz i Platformy Obywatelskiej widać, że miasto się rozwija. Ulice są rozkopane, bo trwają na nich prace zlecone przez lokalną władzę. Dodatkowo buduje się stadiony na Euro 2012, a miasto weszło do kolejnej tury walki o miano Europejskiej Stolicy Kultury. Co w takim razie się Wam, Zielonym, w nim nie podoba?

Za stadiony bardzo serdecznie dziękuję - miasto będzie w najbliższym czasie oszczędzać między innymi na wydatkach na pomoc społeczną, edukację, kulturę i sport, bo wcześniej przekazało niemal 400 milionów złotych na stadion Legii. Kiedy przychodzi do zaciskania pasa, to osoby o już gorszej pozycji społecznej w naszym mieście - mieście sporego rozwarstwienia społecznego - stają się pierwszymi jego ofiarami. Kolejnymi będą osoby stojące w korkach, bowiem zamarzyło nam się wyleczyć kompleksy narodowe za pomocą postawienia kolejnego stadionu w samym środku miasta. Kiedy skończy się Euro, władze Warszawy będą miały nie lada problem ze Stadionem Narodowym - nie do końca bowiem wiadomo, w jaki sposób ma on zarobić na swoje utrzymanie. Jednocześnie z szumnych zapowiedzi o towarzyszącej jego budowie rewitalizacji Pragi - poprawie stanu mieszkaniowego dzielnicy, zmagającej się ze społecznymi konsekwencjami reprywatyzacji, jakości opieki zdrowotnej - niewiele zostało. Podobnie z miejską kulturą - oczywiście chwała ekipie Hanny Gronkiewicz-Waltz za dobry PR, którego odmówić im nie sposób, kiedy jednak popatrzy się na konkretne sprawy, jak chociażby zniknięcie kultowego zagłębia klubowego na Dobrej na Powiślu, problemy Fundacji Ja Wisła z miastem, krzywo patrzącym się na oddolne ożywianie brzegów rzeki czy też fakt, że przez lata, zamiast stadionów, nie wybudowano porządnej, odpowiadającej europejskim standardom hali kongresowej - dobre samopoczucie znika.

Rozkopane ulice i stadiony - to wszystko wizja rozwoju miasta skupiająca się na założeniu, że wystarczy postawić na infrastrukturę techniczną, by wszelkie bolączki miejskiego życia zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Tak nie jest. Miasto to także ludzie i sieci relacji społecznych, które tworzą. Jak do tej pory pozostałe formacje zapominały o tym, że miasto musi być na ludzką skalę - tworzyć warunki do bardziej zrównoważonego rozwoju, planować swój wzrost tak, by wraz z budową kolejnych osiedli zapewniać im dostęp do dobrego transportu publicznego, sieci żłobków i przedszkoli, sklepów, przestrzeni zielonych, kawiarni czy drobnego rzemiosła. Tak miasto Warszawa, jak i poszczególne jego dzielnice, mają ku temu narzędzia - takie jak wspomniane już plany zagospodarowania przestrzennego (stolica Polski ma takowe raptem dla 25% swojej powierzchni, co stwarza warunki do presji inwestycyjnej na obszary zielone i cenne przyrodniczo) czy polityka czynszowa, mogąca wspierać różnorodność oferty usługowej i kulturalnej na danym obszarze. Przykładem, w jaki sposób Warszawa nie nadąża z załatwianiem tego typu problemów, jest Białołęka, nadal słabo skomunikowana zarówno z centrum miasta, jak i wewnątrz samej dzielnicy, podobna sytuacja może zdarzyć się w Wilanowie, gdzie bardzo dynamicznie rośnie liczba mieszkanek i mieszkańców, zaś projekty wybudowania doń tramwaju coraz bardziej odsuwają się w czasie. Jak widać, powodów do zmartwienia obecnym stanem rozwoju Warszawy nie brakuje.

Nie sposób nie zapytać o Wasz program dla stolicy. Czy posiadacie konkretne propozycje zreformowania miasta? Jak wyglądałaby zielona Warszawa?

Całkiem niedawno zebraliśmy w jednym dokumencie wszystkie nasze polityczne stanowiska, jakie wydaliśmy w mijającej kadencji Rady Miasta. Wyszło nam około 40 stron poświęconych najróżniejszym zagadnieniom polityki miejskiej - od pomysłów na przyjęcie przez miasto Stołecznej Polityki Klimatycznej, poprzez postulat stworzenia raportu o konfliktach w przestrzeni publicznej (takich jak np. protesty przeciwko niezrównoważonym inwestycjom deweloperów), zapobieganie bezdomności zwierząt, konkretnym lokalizacjom dla stojaków rowerowych, po pytania dotyczące miejskiego budżetu i postulaty reformy "janosikowego". Za słowami idą też czyny - za nasz największy sukces uznaję obronę integralności Pola Mokotowskiego - warszawskiego Central Parku. Dzięki medialnemu wsparciu i rozpropagowaniu naszego listu do radnych, domagającego się uchwalenia dla terenu planu zagospodarowania przestrzennego, przez "Gazetę Stołeczną", podpisanego przez kilkanaście tysięcy ludzi, udało się zapobiec jego parcelacji.

Obok już poruszanych przez nas spraw w kampanii chcemy poruszyć wątki, które dotyczą olbrzymiej ilości osób mieszkających w Warszawie. Jednym z naszych pomysłów jest rozwój przystępnego cenowo budownictwa komunalnego. Miasto może przekazywać grunty deweloperom po obniżonej cenie w zamian za zobowiązanie, że określona ilość zasobu mieszkaniowego (np. 10%) będzie wynajęta miastu, które z kolei przekazywać je będzie osobom o dochodach niższych niż określony pułap po kosztach. W ten sposób Warszawa mogłaby mieć też wpływ na ceny mieszkań i czynszów, które obecnie - z powodu braku realnej konkurencji ze strony dbającego o interes społeczny samorządu - osiągają niebotyczne rozmiary. Innym tematem przewodnim będzie dla nas kultura i życie miejskie, które nie musi kumulować się w samym Śródmieściu. Poszczególne dzielnice mogą - i powinny mieć - swoje własne "jądra kondensacji", w których ludzie będą mogli odpoczywać bez rujnowania sobie portfela. Odpowiednie ulgi w wysokości czynszów dla lokali, które zdeklarują, że określona część ich menu będzie po przystępnych cenach, umarzanie długów pustostanów, które mogą być zajęte przez lokalny biznes i usługi użyteczności publicznej - to tylko kilka z przykładów, w jaki sposób można zadbać o bardziej równomierny rozwój społeczny miasta. Nie zapomnimy rzecz jasna o kwestiach ekologii i demokracji miejskiej, apelując o danie lokalnym społecznościom narzędzi bardziej skutecznej obrony swoich interesów. Obniżenie pułapu inicjatywy uchwałodawczej, referenda dzielnicowe, konsultacje społeczne przed, a nie po wydaniu przez miasto projektu jakiegoś dokumentu albo planu zagospodarowania - to wszystko kwestie, które mają kluczowe znaczenie, jeśli marzymy o tworzeniu nowoczesnego miasta. Nie ma miasta bez mieszczanek i mieszczan, nie da się tworzyć Warszawy - czy jakiegokolwiek innego miasta - traktując ją jak folwark pańszczyźniany.

W ostatnich sondażach w Niemczech tamtejsi Zieloni plasują się na drugim miejscu. W Polsce pozycja Twojej partii jest diametralnie inna. Jakie - według Ciebie - są tego przyczyny? Jak byś to zmienił?

To bardzo złożona kwestia. Nie mieliśmy tu roku 1968 w wersji zachodniej - progresywnej kontestacji ciemnych stron powojennej rzeczywistości, zamiatającej społeczną opresyjność pod dywan państwa dobrobytu. Cofać można się jeszcze dalej - do zaborów, albo wręcz do podziału Europy na część wybierającą model gospodarki towarowo-pieniężnej i na drugą, podążającą za opcją folwarczno-pańszczyźnianą, wątpię jednak, bym zdołał cały ten kontekst zawrzeć w kilku zdaniach niniejszego wywiadu (śmiech). Z całą pewnością powojenny podział Europy na dwa bloki polityczno-ekonomiczne ma tu znaczenie, po roku 1989 bowiem łatwo było zagłuszyć całkiem prężnie działający ruch ekologiczny poprzez snucie miraży na temat możliwości korzystania ze świeżo zdobytego udziału w globalnym rynku z neoliberalnymi reformami, wykluczającymi szerokie grono ludności z udziału w nim. Atomizacja społeczna, pogoń za pieniądzem, potrzebnym części Polek i Polaków do podkreślenia statusu społecznego, a jeszcze większemu gronu - do zapewnienia sobie i własnym rodzinom egzystencjalnego minimum - sprawia, że startujemy z bardzo niskiego pułapu, mylnie utożsamiając ekologię z wyrzeczeniami, które możemy ponieść, kiedy zaczniemy cieszyć się stopą życia podobną do tej z krajów Europy Zachodniej. Problem w tym, że polityka kolejnych rządów raczej wpływa inercyjnie na naszą pozycję na półperyferiach globalnego rynku, niż na wejście do centrum systemu-świata. Jedną z metod ku temu mógłby być Zielony Nowy Ład - inwestowanie w ekologiczną transformację gospodarki, przynoszącą wzrost efektywności energetycznej (jak wiemy, energia kosztuje, co boleśnie odczuwa się w polskich gospodarstwach domowych) i tworzenie nowych miejsc pracy.

O Green New Dealu mówię nie bez przyczyny - moim zdaniem bowiem ostatnie sukcesy Zielonych na całym świecie (poza Niemcami także w Australii, Kolumbii czy Brazylii) wynikają w dużej mierze z procesu, który nazwałbym "rematerializacją zielonej polityki". Polega on na odrzuceniu założenia, że ekopolityka jest li tylko domeną wartości postmaterialnych i że jest ona kluczem do ekologicznej i społecznej reformy kapitalizmu i jego powrotu do roli narzędzia służącego poprawie jakości życia. Stąd na przykład sukces Zielonych na Węgrzech, którzy o ekologii potrafili powiedzieć odwołując się zarówno do haseł sprawiedliwości społecznej, jak i do kieszeni własnego elektoratu, stąd też większy nacisk na kwestie socjalne w programie niemieckich Zielonych czy też nawiązywanie dialogu ze związkami zawodowymi. Na zachód od Odry pomysły Zielonych na dalszy bieg globalnej modernizacji znajdują się w społecznej awangardzie, podczas gdy SPD nadal boryka się z problemem znalezienia nowej narracji po fiasku koncepcji "trzeciej drogi". Choć nie da się w prosty sposób przenosić doświadczeń z jednego kraju na drugi, to jednak doświadczenia, związane z rozbudową wizerunku partii nie tylko wrażliwych na środowisko, ale też na tworzenie bardziej egalitarnego społeczeństwa wydają się być inspirujące dla myślenia o uprawianiu zielonej polityki nad Wisłą.

W Warszawie idziecie do wyborów razem z SLD. Powstaliście w reakcji na słabe rządy właśnie tej partii w latach 2001-2005. Decyzja, aby Krystian Legierski był kandydatem na wiceprezydenta przy Wojciechu Olejniczaku, jest realizmem politycznym czy koniunkturalizmem?

Zawsze sądziłem, że obecność w polityce wymaga posiadania pewnej dozy tak rozwagi, jak i romantyczności. Moglibyśmy po raz kolejny wystartować samodzielnie, wiele wskazuje na to, że poprawilibyśmy nasz wynik w Warszawie w porównaniu do roku 2006, kiedy zdobyliśmy 1,68% głosów. Postanowiliśmy jednak powiedzieć "sprawdzam" mimo wszystko najsilniejszej partii po lewej stronie politycznej sceny, nie zapominając o tym, że nie jest to jeszcze typowa, zachodnioeuropejska socjaldemokracja. Dobry wynik Grzegorza Napieralskiego w tegorocznych wyborach prezydenckich, a w szczególności odmłodzenie elektoratu Sojuszu dało jednak nadzieję na to, że rozpoczną się w tym ugrupowaniu zmiany na lepsze. W kontekście warszawskim owe "sprawdzam" dotyczy również podejścia SLD do 4 lat współrządzenia miastem z Platformą Obywatelską. Od tego, na ile partia ta będzie w stanie głośno mówić o swoich osiągnięciach, jak również o różnicach w wizji miasta między nią a PO w dużej mierze zależy jej wyborczy wynik. W tym roku możliwe jest naprawdę wszystko - w 2006 roku mieliśmy apogeum wojny między PO a PiS i Kazimierza Marcinkiewicza jako realnego konkurenta Hanny Gronkiewicz-Waltz, dziś mamy "partię krzyża" i pasującego do jej wizerunku jak pięść do nosa Czesława Bieleckiego, który zapowiada, że będzie robił zasadniczo to samo, co obecna pani prezydent, tyle że szybciej. SLD może zadowolić się pozycją przystawki do Platformy i skurczyć swoją reprezentację w Radzie Miasta do 3-5 osób, walnie przyczyniając się do 4 lat samodzielnych rządów PO w Warszawie i zapewne większości jej dzielnic, może też zawalczyć o więcej, z wyprzedzeniem Prawa i Sprawiedliwości włącznie. Wszystko zależy od tego, na ile wyraźnie będzie on artykułował inną, progresywną wizję miasta.

Zieloni o takiej wizji na pewno będą mówili. Obecny start jest testem dla ewentualnej przyszłej współpracy w kolejnych wyborach i mam nadzieję, że jego wynik okaże się pozytywny. Jednym z mierników współpracy jest zdolność do kompromisu i do partnerskiej współpracy - to dla nas ważny znak, że Krystian Legierski otrzymuję jedynkę w największej dzielnicy miasta, a także zapewnienie, że będzie wiceprezydentem przy Wojciechu Olejniczaku, odpowiedzialnym za kwestie społeczne i kulturalne. Liczymy na to, że po tych wyborach będziemy mogli pokazać osobom na nas głosującym, że po 7 latach istnienia naszej partii wspólny wysiłek przyniósł owoce i możemy pochwalić się pierwszymi radnymi. To też spore wyzwanie dla nas samych - w wyborach do rad miasta i dzielnic dobra kampania i kontakt z ludźmi sprawiają, że także osoby z dalszych miejsc na wyborczych listach mają realne szanse na uzyskanie mandatów. W wielu okręgach w poprzednich wyborach brakowało kilkuset głosów do tego, by ówczesna koalicja Lewica i Demokraci zdobyła drugi mandat. To dla nas olbrzymia szansa i zarazem wyzwanie, dlatego do 21 listopada działać na pełnych obrotach, przekonując ludzi do naszej wizji miasta - miasta na ludzką skalę.

Jesteś ekologiem, przez co znajdujesz się w awangardzie do większości społeczeństwa. W tej kwestii ciągle jesteśmy w tyle za Europą Zachodnią. Panują u nas różnorakie stereotypy w stylu: "ekolodzy wolą skupić się na żabach, a nie ludziach". Czy ekologia i zielony ład rzeczywiście są przeciwko człowiekowi?

Wedle niedawno opublikowanych badań stanu zdrowia mieszkańców Warszawy aż do 550 rocznie trafia do szpitala z powodu zanieczyszczenia powietrza w naszym mieście, na które przemożny wpływ mają samochodowe spaliny. Niewspółmiernie mniej osób musi być hospitalizowanych w wyniku kontaktu z żabami, zatem wydaje się, że są więksi wrogowie ludzi niż te sympatyczne płazy (śmiech). Myślę, że bardzo często optyka patrzenia na świat zmienia się wraz z zetknięciem się z realnym problemem. Kiedy komuś buduje się pod oknem obwodnicę, zabiera park na potrzeby budowy zasłaniających światło wieżowców, okleja się okna reklamą wielkoformatową - wtedy rodzi się bunt. Bunt przed traktowaniem miasta jako firmy, służącej zarabianiu pieniędzy albo przechwalaniem się wystrzałowością wieżowców, nie zaś instytucji służącej zaspokajaniu potrzeb mieszkanek i mieszkańców. Największym wyzwaniem w najbliższych latach - moim zdaniem - jest przekonanie protestujących w pojedynczych sprawach, że ich walka jest elementem szerszej układanki, i że warto zacząć działać z innymi, oddolnymi ruchami - nie tylko ekologicznymi, ale też chociażby osób z niepełnosprawnościami, walczącymi o dostępność przestrzeni publicznej czy lokatorskimi - o lepsze miasto. Okazuje się wtedy, że osoby ubogie wcale nie czyhają na życie żab, i wraz z tymi żabami (a przynajmniej z osobami reprezentującymi ich interesy) potrafią wspólnie starać się o to, by samorząd przestał zajmować się przecinaniem wstęg, a zaczął ludźmi i ich otoczeniem. Formacje, chcące zachować status quo, robią wiele, by zapobiec takim sojuszom i szerzyć stereotypy, czy to o "ekooszołomach", czy to o "grupach roszczeniowych", których przekroczenie jest pierwszym krokiem do stworzenia przestrzeni dla zielonego projektu politycznego w Polsce.

Fot. Magda Mosiewicz. Wywiad ukazał się pierwotnie na portalu lewica.pl

28 października 2010

Krótko i treściwie - czego chcę dla Mokotowa

Chcę pilnować, by głos mieszkanek i mieszkańców – przy decydowaniu o wyglądzie okolicy czy też korzystaniu z usług publicznych – był słyszany. Jako zielony radny dzielnicy:

- Będę naciskał na przygotowanie spisu konfliktów w przestrzeni publicznej na terenie Mokotowa, co umożliwi ich systemowe rozwiązywanie

- Wspierał będę poprawę stanu targowisk w dzielnicy

- Będę zachęcał lokalny ośrodek pomocy społecznej do skopiowania znanego z Żoliborza programu „kawa za złotówkę” dla osób starszych

- Chciałbym żeby każdy miał blisko do miejsc kultury oraz przydatnych usług dzięki odpowiedniej gospodarce lokalami

- Będę domagał się, by konsultacje społeczne w ważnych dla dzielnicy sprawach odbywały się przed, a nie po przygotowaniu dokumentu bądź planu zagospodarowania przestrzennego

- Doprowadzę do zwiększenia podróży wykonywanych pieszo i rowerami w obrębie Mokotowa poprzez poprawę stanu chodników i infrastruktury rowerowej

Bartłomiej Kozek startuje z rekomendacji Zielonych na listach SLD do Rady Mokotowa z 2. miejsca w okręgu I - Stary Mokotów. Tekst powstał na potrzeby bloga Plankton Polityczny.

27 października 2010

Hanna Gronkiewicz-Waltz czytała program Zielonych?

Mam takie wrażenie po przeczytaniu wywiadów z panią prezydent, które pojawiły się w "Życiu Warszawy" i w "Gazecie Stołecznej" - w obu powtarza z grubsza ten sam przekaz, dość różny od tego, do jakiego przyzwyczaiła nas przez ostatnie 4 lata. Nagle wielkie inwestycje - choć nadal potrzebne - zaczynają schodzić na drugi plan, pojawia się miejsce na "kobiecy program" (bo przedszkola, żłobki czy place zabaw męskimi być nie mogą...), a "zadłużanie to normalne narzędzie pomagające w rozwoju". Trochę na tego typu deklaracje czekaliśmy i - teoretycznie - powinienem przyklasnąć z radości, że oto mamy do czynienia z nowo nawróconą Zieloną. Szczęśliwie jednak, poza pewnym idealistycznym założeniem wiary w człowieka, staram się nie zapominać o opartej na merytoryce analizie całości przeprowadzonych wywiadów, które już tak sporym optymizmem nie napawają.

Przede wszystkim nie widzę, by Hanna Gronkiewicz-Waltz wyczuwała rolę relacji i interakcji społecznych w tworzeniu nowoczesnego miasta. Niby wspomniane przez nią w wywiadach inwestycje są bardziej "na ludzką skalę", ale pozostają one zakotwiczone w myśleniu zarządzania miastem, a nie demokratycznej partycypacji w nim. To ciekawe, że chciałaby ona pytać mieszkanki i mieszkańców miasta w referendum o pomnik ofiar katastrofy w Smoleńsku, ale już nie - o swój udział w Pardzie Równości, który odrzuca pod pozorem szacunku dla wyznawanych przez nią wartości. To ciekawe, że europejskie standardy, takie jak świeckość przestrzeni publicznej, pragnie testować za pomocą pytania się ludzi o zdanie, ale po dziś dzień nie widzi problemów z brakiem takich instytucji, jak referenda dzielnicowe czy zaporowe progi wniesienia pod obrady rady miasta oddolnych inicjatyw uchwałodawczych. Nikt od Hanny Gronkiewicz-Waltz nie oczekuje cudów w postaci zmiany w bojowniczkę praw osób nieheteronormatywnych, ale że tak wielkim problemem ma być dla niej przywitanie tysięcy osób, które mogłyby dzięki temu poczuć, że są u siebie?

Zaczepność pani prezydent sięga absurdu wtedy, gdy odpowiadając na pytania Seweryna Blumsztajna zapytuje się redaktora naczelnego "Gazety Stołecznej", czy oczekuje od niej również uczestnictwa w demonstracji antyfaszystowskiej 11 listopada. Można by było śmiało odpowiedzieć, że tak - w podobnych antifach w Niemczech wielu czołowych polityków i polityczek tamtejszej sceny ryzykuje fizycznym starciem ze środowiskami skrajnej prawicy po to, by nie pozwolić na demonstrowanie na ulicach miast ich nienawistnych poglądów. Redukcja takiego obywatelskiego działania do poziomu ulicznej rozróby (do której sprowadza również manifestacje w sprawie depenalizacji marihuany, której posiadanie nie jest penalizowane na poziomie konstytucji, w przeciwieństwie do nienawiści nazistowskiej) świadczy o tym, że Hannie Gronkiewicz-Waltz zasadniczo wszystko jedno, czy na ulicach walczy się o, czy z tolerancją.

Ekonomicznie również - poza wyżej wspomnianym zdaniem o zadłużeniu, które wszędzie na świecie zabrzmiałoby niczym truizm (proste narzędzie, które może być używane dobrze bądź źle) - nie ma wielkich powodów do zachwytu. Najpierw wiceprzewodnicząca PO mówi o tym, że nie warto prywatyzować za wszelką cenę, po czym podaje przykład spółki, którą sprzedać warto - i nie jest to dajmy na to Estrada Warszawska - przydatna w momencie narodowej żałoby dużo bardziej niż przy kreowaniu miejskiej kultury, jak wynika z wypowiedzi wiceszefowej PO, ale SPEC, wobec prywatyzacji którego wątpliwości ma nawet Blumsztajn. Całkiem słusznie zauważa on bowiem, że pomysł na oddanie monopolu naturalnego w ręce prywatne nie musi wpłynąć na poprawę jakości świadczonych dla konsumentek i konsumentów usług. Kiedy przejdziemy do ciągłej dumy z powodu stadionu Legii, zachwalania wyrzucania do kosza projektu placu Defilad bez korkujących centrum wieżowców czy też porażki miejskiego recyklingu okaże się, że zapewnienia o skupianiu się na "mieście na ludzką skalę" pani prezydent są szyte dość grubymi nićmi.

Podsumowując - nie czuję się przekonany do kandydatki PO. Najnowsze sondaże wskazują, że jej szanse na sukces już w I turze nie są takie pewne, a spore prawdopodobieństwo na wejście do drugiej rundy ma Wojciech Olejniczak. Gdyby udało się mu przeskoczyć popieranego przez PiS Czesława Bieleckiego (a są na to realne szanse) może jednocześnie pociągnąć w górę notowania lewicowej listy do miejskich samorządów, jak również wypunktować braki w nowej, bardziej prospołecznej twarzy obecnej pani prezydent. Byłaby to spora, jakościowa zmiana na stołecznej scenie politycznej, dającą więcej przestrzeni dla progresywnej polityki miejskiej - polityki bardziej zrównoważonego rozwoju naszego miasta. Szansa na wyprzedzenie PiS przez SLD nie jest wcale mała - i warto ją wykorzystać.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...