Przepychanki, związane z planami budowy obwodnicy Augustowa przez tereny sieci Natura 2000 jakimś dziwnym trafem nie doprowadziły do tego, że zaczęto się interesować samą siecią i tym, czym właściwie ona jest. Fałszywy podział i idiotyczne przeciwstawianie sobie "ludzi i kwiatków" wcale tego nie ułatwiało. Tym bardziej, że tak naprawdę jedni i drudzy są od siebie wzajemnie zależni i mogą zyskać na tym, że w końcu, po wielu bojach, Naczelny Sąd Administracyjny powstrzymał to szaleństwo. Drogę, zgodnie z sugestiami środowisk ekologicznych, można przeprowadzić prze Łomżę i Raczki, przez co i wilk będzie syty, i owca cała. Wystarczy tylko odrobina dobrej woli i zdrowego rozsądku.
Nie o Rospudzie tym razem jednak - bardziej o samej Naturze 2000. Postronnym obserwatorom mogło by się wydawać, że na 7,8% kraju, gdzie znajdują się chronione ptaki, oraz 3,6%, gdzie mamy do czynienia z chronionymi siedliskami (przy czym oba te typy ochrony mogą się zazębiać terytorialnie) nie można robić niczego, z oddychaniem włącznie. Nie jest to prawda - wręcz przeciwnie, to właśnie te obszary stanowią dla lokalnych mieszkanek i mieszkańców niepowtarzalną szanse na wcielanie w życie zapisanej w konstytucji zasady zrównoważonego rozwoju. Wystarczy tylko przestać myśleć o tym, że jedynymi kryteriami mierzenia cywilizacyjnego postępu są autostrady i fabryki.
Doniesienia wskazują, że hotele w Augustowie są zarezerwowane ze znaczącym wyprzedzeniem - wszystko dzięki temu, że miliony ludzi usłyszały o Dolinie Rospudy. Wystarczy większa promocja, by podobne szanse rozwoju mogły pojawić się także dla innych rejonów bliskich sieci Natura 2000. Turystyka i agroturystyka to szansa na godne życie, gdyż wiąże się z wieloma inwestycjami, które pozostają do dyspozycji lokalnych społeczności. Na przykład infrastruktura komunikacyjna albo publiczny transport, który powstanie, gdy będą istniały ku temu warunki - turystki i turyści na pewno będą czynnikiem ułatwiającym poprawę tego typu usług. Dodatkowe miejsca pracy mogą wiązać się z obsługą terenu, placówkami edukacyjnymi i usługowymi albo oprowadzaniem wycieczek. Są to miejsca pracy, które mogą wiele obszarów poza centrami rozwoju pchnąć w dobrym kierunku.
Same tereny z kolei nie są zupełnie wyłączone z użytku - wręcz przeciwnie, czasem, jeśli taka jest ich specyfika (np. siedliska zwierząt polnych), użytkowanie danych obszarów jest pożądane. Ich ochrona zapobiega ekscesom i ratuje nierzadko zagrożone gatunki i krajobrazy. Osoby zajmujące się rolnictwem zawierają umowy dotyczące warunków użytkowania i dostają rekompensaty finansowe za ograniczenie ich prawa do swobodnego gospodarzenia. Trudno zatem mówić w takim wypadku o jakimkolwiek ograniczeniu rozwoju lokalnych społeczności.
Tereny wybierane do sieci nie są obszarami takie, jak miliony innych. Na ich terenach występuje wiele endemicznych gatunków albo też reliktów pierwotnych ekosystemów. Do ich ochrony zobowiązuje nas nie tylko Unia Europejska, ale tez i inne międzynarodowe zobowiązania, takie jak Konwencja o Różnorodności Biologicznej z Rio de Janeiro (1992). Sama Unia nie narzuca nam wbrew pozorom zbyt wiele, określa bowiem jedynie ogólne warunki, które musimy spełniać przy ochronie. Chodzi o zachowywanie zasięgu siedliska lub liczebności danego gatunku, specyficzna struktura terenu itp. W sprawie Rospudy widać było wyraźnie, że kryteria te nie zostaną zachowane.
Może zatem, zamiast utyskiwać na los mieszkanek i mieszkańców Augustowa, wesprzeć działania na rzecz Rail Baltica i większego udziału transportu kolejowego? W ten sposób TIRy tak czy siak przestaną być zmorą tamtego obszaru. Warto też tam jeździć i po prostu odpoczywać, dzięki czemu pokaże się, że z turystyki można godnie żyć. Skoro możemy uniknąć przy modernizacji błędów innych państw, które zniszczyły swoje unikalne ekosystemy, czemu nie skorzystać z tej wyjątkowej okazji?
Nie o Rospudzie tym razem jednak - bardziej o samej Naturze 2000. Postronnym obserwatorom mogło by się wydawać, że na 7,8% kraju, gdzie znajdują się chronione ptaki, oraz 3,6%, gdzie mamy do czynienia z chronionymi siedliskami (przy czym oba te typy ochrony mogą się zazębiać terytorialnie) nie można robić niczego, z oddychaniem włącznie. Nie jest to prawda - wręcz przeciwnie, to właśnie te obszary stanowią dla lokalnych mieszkanek i mieszkańców niepowtarzalną szanse na wcielanie w życie zapisanej w konstytucji zasady zrównoważonego rozwoju. Wystarczy tylko przestać myśleć o tym, że jedynymi kryteriami mierzenia cywilizacyjnego postępu są autostrady i fabryki.
Doniesienia wskazują, że hotele w Augustowie są zarezerwowane ze znaczącym wyprzedzeniem - wszystko dzięki temu, że miliony ludzi usłyszały o Dolinie Rospudy. Wystarczy większa promocja, by podobne szanse rozwoju mogły pojawić się także dla innych rejonów bliskich sieci Natura 2000. Turystyka i agroturystyka to szansa na godne życie, gdyż wiąże się z wieloma inwestycjami, które pozostają do dyspozycji lokalnych społeczności. Na przykład infrastruktura komunikacyjna albo publiczny transport, który powstanie, gdy będą istniały ku temu warunki - turystki i turyści na pewno będą czynnikiem ułatwiającym poprawę tego typu usług. Dodatkowe miejsca pracy mogą wiązać się z obsługą terenu, placówkami edukacyjnymi i usługowymi albo oprowadzaniem wycieczek. Są to miejsca pracy, które mogą wiele obszarów poza centrami rozwoju pchnąć w dobrym kierunku.
Same tereny z kolei nie są zupełnie wyłączone z użytku - wręcz przeciwnie, czasem, jeśli taka jest ich specyfika (np. siedliska zwierząt polnych), użytkowanie danych obszarów jest pożądane. Ich ochrona zapobiega ekscesom i ratuje nierzadko zagrożone gatunki i krajobrazy. Osoby zajmujące się rolnictwem zawierają umowy dotyczące warunków użytkowania i dostają rekompensaty finansowe za ograniczenie ich prawa do swobodnego gospodarzenia. Trudno zatem mówić w takim wypadku o jakimkolwiek ograniczeniu rozwoju lokalnych społeczności.
Tereny wybierane do sieci nie są obszarami takie, jak miliony innych. Na ich terenach występuje wiele endemicznych gatunków albo też reliktów pierwotnych ekosystemów. Do ich ochrony zobowiązuje nas nie tylko Unia Europejska, ale tez i inne międzynarodowe zobowiązania, takie jak Konwencja o Różnorodności Biologicznej z Rio de Janeiro (1992). Sama Unia nie narzuca nam wbrew pozorom zbyt wiele, określa bowiem jedynie ogólne warunki, które musimy spełniać przy ochronie. Chodzi o zachowywanie zasięgu siedliska lub liczebności danego gatunku, specyficzna struktura terenu itp. W sprawie Rospudy widać było wyraźnie, że kryteria te nie zostaną zachowane.
Może zatem, zamiast utyskiwać na los mieszkanek i mieszkańców Augustowa, wesprzeć działania na rzecz Rail Baltica i większego udziału transportu kolejowego? W ten sposób TIRy tak czy siak przestaną być zmorą tamtego obszaru. Warto też tam jeździć i po prostu odpoczywać, dzięki czemu pokaże się, że z turystyki można godnie żyć. Skoro możemy uniknąć przy modernizacji błędów innych państw, które zniszczyły swoje unikalne ekosystemy, czemu nie skorzystać z tej wyjątkowej okazji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz