12 października 2008

Ekonumer Krytyki Politycznej

W najnowszym numerze "Krytyki Politycznej" sporo miejsca zajmują kwestie ekologiczne. W wypadku pisma, pisanego przez ludzi parających się socjologią, filozofią czy kulturą trudno jest znajdywać dobre słowa, określające treść numeru. Czy bowiem jest to publikacja o naturze, skoro jest to określenie kwestionowane przez jeden z tekstów? Trudno powiedzieć i zapewne każdy i każda, która sięgnie po KP, będzie miał/a własne zdanie na ten temat.

Zielonej obecności na łamach nie brakuje. Kinga Dunin pisze o tym, czemu empatia jest lewicowa, Olga Tokarczuk dokonuje analizy książki Coetzee'ego, a Adam Ostolski tłumaczy tekst Donny Harraway. Każdy z tych tekstów w jakiś sposób wychodzi poza dotychczasowe funkcjonowanie podziału ludzkie - nie-ludzkie. Do tej pory był on bardzo ścisły, oparty na relacji lepsze-gorsze, z człowiekiem w centrum świata. Rozwój nauki sprawia jednak, że stajemy się coraz bardziej świadomi faktu, że nie jesteśmy tacy znowu wyjątkowi. Może i umiemy mówić, ale np. szympanse lepiej zapamiętują liczby. Pewna papuga, nauczywszy się mówić, nie powtarzała wypowiedzi ludzi, ale informowała świat o swoich potrzebach - pisze o tym Edwin Bendyk. Dziennikarz "Polityki" przypomina też o tym, że zwiększa się moc obliczeniowa sztucznej inteligencji, a perspektywy nanotechnologii czy robotyki są coraz bardziej obiecujące. Czy prawa Asimova są wystarczające? Czy myślące androidy otrzymają obywatelstwo? A może nasze własne dzieło obróci się przeciwko nam i skolonizuje niczym w Matrixie?

Bendyk, co ciekawe, rozprawia się z mitem, łączącym nurt Głębokiej Ekologii z ekofaszyzmem. Troska o biosferę przed doraźnym, ludzkim interesem nie jest według niego wyjściem najgorszym z możliwych, szczególnie w epoce zmian klimatycznych. O świecie i jego stosunku do ekologii pisze też Urlich Beck. Kontynuuje on swoją tezę, że kwestia dystrybucji dóbr została zastąpiona przez kwestię dystrybucji zagrożeń. Nowa władza coraz częściej tkwi w świecie nauki, trzeba zatem szukać metod demokratyzacji tego świata. Wspomniana już Harraway zastanawia się głośno z kolei, jak nie rezygnować z faktu, że jemy zwierzęta i poddajemy je eksperymentom, a jednak dowartościować je. Jej propozycja jest prosta - to współczucie.


Wystarczy zobaczyć fotografie Ewy Łuczak, by dojść do wniosku, że coś jest nie tak. Masa gruzu, śmieci, odpadów domowych (od sedesów po telewizory) zalega bezkarnie w naszych lasach. Nie traktujemy przyrody poważnie i nie pomagają tu ani prośby, ani groźby. Nie oznacza to zachęcania do bezczynności - wręcz przeciwnie, pokazuje, ile jeszcze jest do zrobienia. Musimy zastanowić się, w jaki sposób zacząć uwzględniać czynniki nie-ludzkie w naszym działaniu i w naszej polityce. To istotna kwestia, w szczególności dla Zielonej Polityki.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...