Świeżo po lekturze książki wydanej przez Krytykę Polityczną, a zredagowanej przez Daniela Cohn-Bendita i Rudigera Dammanna, dużo więcej kwestii rozumiem dużo lepiej. Do tej pory, kiedy ktoś mówił mi roku 1968, najpierw nie wiedziałem, z czym wiązać te kwestie. Wydarzenia z różnych części globu (w tym i Polski) nie zazębiały się w mej głowie. Następnie myślałem sobie, że może to i było ciekawe, ale szybko zostało przejęte przez System, który wykorzystał seks i emancypację do zdobywania zysków z kolejnych nisz rynkowych. Likwidacja poczucia wspólnoty i rosnąca atomizacja ułatwiły powstanie neoliberalizmu, który w ten sposób mógł łatwiej rozbrajać jakikolwiek opór. Konserwatywna krytyka pokolenia '68 niemal w całości zdominowała dyskurs publiczny. Dzięki tej książce dominacja ta w dużej mierze odchodzi w przeszłość.
Popatrzmy na społeczeństwo powojenne - takim, jakie portretuje je ze swadą w jednym z artykułów składających się na około 200-stronnicową publikację feministka Helke Sander. W Niemczech byli to ludzie, który swoją młodzieńczą fascynację narodowym socjalizmem musieli ukryć pod maską konsumpcji. Nie każdemu się udawało - stąd wielu szkolnych nauczycieli opowiadało o frontowych przeżyciach, a mit "dobrego Wermachtu" przeciwstawiano zbrodniczemu SS. Brak rozliczenia się z własną historią budził frustrację młodych ludzi, którzy nie mogli pojąć, jak można było tak bezrefleksyjnie żyć w momencie, gdy poza "aryjskimi" oczami ginęli Żydzi, Cyganie, homoseksualiści i inne stygmatyzowane przez nazistowski reżim grupy.
Ale to nie tylko kwestia rozrachunku z przeszłością była kwestią, która wyprowadziła młodych ludzi na ulice w Niemczech. Bardzo mocno wpłynęła na ten fakt niesłychana, pruderyjna duchota przygotowana przez rodziców. Renesans konserwatywnych, "chrześcijańskich" wartości tworzył klimat, w którym nie było miejsca na koedukacyjne spotkania czy też pozbawione wyrzutów sumienia spotkania. Dużo później dochodziło do inicjacji seksualnej, a sam stosunek prezentowany był dużo bardziej jako małżeńska powinność niż źródło przyjemności. Nagłe odkrycie seksu pozwoliło na zupełnie inne spojrzenie na powinności względem społeczeństwa i relacji z drugim człowiekiem. Jak pisze w przedmowie Adam Ostolski z Zielonych, rok 1968 zamiast prawa do pracy zaczął walczyć o prawo do lenistwa.
Widać to i dziś wśród dziedziczek i dziedziców tradycji tamtego okresu - formacji Zielonych z całego świata. Szokujące konserwatywne pokolenie eksperymenty obyczajowe były tylko jedną z dziedzin, w których realizowali się młodzi kontestatorzy i kontestatorki. Pacyfizm, sprzeciw wobec imperializmu, w końcu feminizm i emancypacja mniejszości seksualnych - to wszystko złożyło się na ideologię ekologizmu, która w najbardziej kompleksowy sposób ujęła kwestie, które zajmowały umysły forpoczty zmian społecznych. Przestano wierzyć w energię atomową i w wartości czysto materialne, zwracając się w kierunku jakości życia. Ukazano fałsz społeczeństwa dobrobytu, które niedługo potem przeszło do historii.
Nowej, neoliberalnej szkole gospodarczej wystarczyło przejąć te ruchy dla swoich potrzeb. Bardzo szybko okazało się, że na gejach, lesbijkach i wegetarianizmie można całkiem sporo zarobić. Niestety, burząc jedno, zgnuśniałe społeczeństwo, pokoleniu kontestacji zabrakło pomysłu (lub też warunków) do tego, by zaproponować kompleksową przebudowę. Emancypacja jednych grup odbyła się przy jednoczesnej degradacji innych, co Pokoleniu '68 podobać się nie mogło. Być może kolejny zryw pokoleniowy, jaki jest aktualnie dla nas trudny do wyobrażenia, dokończy rewolucyjnie (i rewelacyjne) dzieło 1968 roku.
Popatrzmy na społeczeństwo powojenne - takim, jakie portretuje je ze swadą w jednym z artykułów składających się na około 200-stronnicową publikację feministka Helke Sander. W Niemczech byli to ludzie, który swoją młodzieńczą fascynację narodowym socjalizmem musieli ukryć pod maską konsumpcji. Nie każdemu się udawało - stąd wielu szkolnych nauczycieli opowiadało o frontowych przeżyciach, a mit "dobrego Wermachtu" przeciwstawiano zbrodniczemu SS. Brak rozliczenia się z własną historią budził frustrację młodych ludzi, którzy nie mogli pojąć, jak można było tak bezrefleksyjnie żyć w momencie, gdy poza "aryjskimi" oczami ginęli Żydzi, Cyganie, homoseksualiści i inne stygmatyzowane przez nazistowski reżim grupy.
Ale to nie tylko kwestia rozrachunku z przeszłością była kwestią, która wyprowadziła młodych ludzi na ulice w Niemczech. Bardzo mocno wpłynęła na ten fakt niesłychana, pruderyjna duchota przygotowana przez rodziców. Renesans konserwatywnych, "chrześcijańskich" wartości tworzył klimat, w którym nie było miejsca na koedukacyjne spotkania czy też pozbawione wyrzutów sumienia spotkania. Dużo później dochodziło do inicjacji seksualnej, a sam stosunek prezentowany był dużo bardziej jako małżeńska powinność niż źródło przyjemności. Nagłe odkrycie seksu pozwoliło na zupełnie inne spojrzenie na powinności względem społeczeństwa i relacji z drugim człowiekiem. Jak pisze w przedmowie Adam Ostolski z Zielonych, rok 1968 zamiast prawa do pracy zaczął walczyć o prawo do lenistwa.
Widać to i dziś wśród dziedziczek i dziedziców tradycji tamtego okresu - formacji Zielonych z całego świata. Szokujące konserwatywne pokolenie eksperymenty obyczajowe były tylko jedną z dziedzin, w których realizowali się młodzi kontestatorzy i kontestatorki. Pacyfizm, sprzeciw wobec imperializmu, w końcu feminizm i emancypacja mniejszości seksualnych - to wszystko złożyło się na ideologię ekologizmu, która w najbardziej kompleksowy sposób ujęła kwestie, które zajmowały umysły forpoczty zmian społecznych. Przestano wierzyć w energię atomową i w wartości czysto materialne, zwracając się w kierunku jakości życia. Ukazano fałsz społeczeństwa dobrobytu, które niedługo potem przeszło do historii.
Nowej, neoliberalnej szkole gospodarczej wystarczyło przejąć te ruchy dla swoich potrzeb. Bardzo szybko okazało się, że na gejach, lesbijkach i wegetarianizmie można całkiem sporo zarobić. Niestety, burząc jedno, zgnuśniałe społeczeństwo, pokoleniu kontestacji zabrakło pomysłu (lub też warunków) do tego, by zaproponować kompleksową przebudowę. Emancypacja jednych grup odbyła się przy jednoczesnej degradacji innych, co Pokoleniu '68 podobać się nie mogło. Być może kolejny zryw pokoleniowy, jaki jest aktualnie dla nas trudny do wyobrażenia, dokończy rewolucyjnie (i rewelacyjne) dzieło 1968 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz