Słuszny klaps? Nic z tych rzeczy - także i on rani i pokazuje, że od najmłodszych lat istnieje możliwość, że ktoś naruszy naszą integralność cielesną. Daleki jestem od sądów, że każdy rodzic, stosujący taką "metodę wychowawczą" jest degeneratem, który z pewnością któregoś dnia zakatuje swoją pociechę na śmierć. Problem polega na tym, że takie zachowanie nie trzyma się kupy, zwyczajnie. Przy rozmytych kryteriach tego, co jest "łagodnym kuksańcem" a co poważnym nadużyciem zaufania, jakim mały człowiek obdarza ojca i matkę, lepiej po prostu nie próbować znajdywać konkretnych granic i postawić je dużo bliżej zachowania szacunku dla drugiego człowieka. Istota owa bowiem nie dość, że czuje, to jeszcze znajduje się w dużo gorszej sytuacji, w której trudno jest jej obronić się przed przemocą. Najczęściej z dwóch powodów - fizycznej słabości lub też psychicznego przywiązania.
Przykładów fizycznego katowania małoletnich nie brakuje - wiele z nich związanych jest dodatkowo z ciężką sytuacją finansową rodziny. "Pan domu" (najczęściej), znużony brakiem pracy czy też ogólnie marnymi perspektywami, wpadający w kompleksy z powodu krępującego go ideału męskości, zaczyna kąsać i krzywdzić najbliższych. Ofiarami pada wtedy najczęściej kobieta i dziecko, stąd regularnie powtarzane doniesienia o pobiciach, ofiarach śmiertelnych, czy też nawet kazirodztwach. Skala tego zjawiska jest dużo większa niż medialne doniesienia, bowiem wiele dramatów rozgrywa się w czterech ścianach. Nierzadko przy milczącej akceptacji sąsiadek i sąsiadów.
Nie dajmy jednak zwieść się pozorom - problemy rodzinne dotykają także ludzi, po których byśmy się tego nie spodziewali. Sądzę, że opinia o tym, że jesteśmy "społeczeństwem bitych dzieci" znajduje tu odzwierciedlenie - w końcu dziedziczenie zwyczajów wychowawczych (nierzadko z wychowaniem mających niewiele wspólnego) nie jest takim rzadkim zjawiskiem. Społeczne przyzwolenie i brak ostracyzmu, chociażby towarzyskiego, potrafi wystąpić nawet w środowiskach dobrze wykształconych i nieźle zarabiających ludzi. Szalone tempo życia często sprawia, że rodzic widzi się z dzieckiem w przelocie między kolejnymi zadaniami zawodowymi. Nie mając czasu na samorealizację, widząc kłopoty w domu, nierzadko idzie wówczas na skróty - wtedy też rozwiązanie zaczyna być prawdziwym problemem.
Szczęśliwie dzieciaki i młodzi ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę z własnych potrzeb i szukają rozwiązań problemów bezpośrednio ich dotyczących. Niektórzy rodzice widzą w tym same bolączki, zamiast zwrócić uwagę na kwestie przez swe latorośle poruszane. W końcu każdy z nas niegdyś coś przeskrobał i nierzadko środki wychowawcze przypominały represje, a nie metodę na nauczenie się czegokolwiek. Niestety, replikowanie tego typu zachowań nierzadko odbywa się nieświadomie. Jedynym rozwiązaniem tak napiętej kwestii jest wzajemne zrozumienie.
Tak, wiem, nierzadko młodzi ludzie słuchają muzyki, którą uznaje się za hałas. Można wtedy uczyć się wzajemnie, w końcu moda na oldschool jest całkiem rozpowszechniona. OK, ubrania zdają się niekiedy odbiegać od kanonów obowiązujących paręnaście lat temu, w gospodarce chronicznego niedoboru, a ceny wyglądają na doprawdy nieziemskie. Warto zatem wtedy przekonać myślącą w końcu istotę do tego, że nie ciuch, a jej/jego wnętrze stanowią prawdziwą wartość. Im szybciej, tym lepiej. W ten sposób - będąc prawdziwą przyjaciółką i przyjacielem - można namówić do pożądanych zachowań dużo skuteczniej niż machnięciem ręki czy też jej uderzeniem. Wszystkim wyjdzie na zdrowie.
Przykładów fizycznego katowania małoletnich nie brakuje - wiele z nich związanych jest dodatkowo z ciężką sytuacją finansową rodziny. "Pan domu" (najczęściej), znużony brakiem pracy czy też ogólnie marnymi perspektywami, wpadający w kompleksy z powodu krępującego go ideału męskości, zaczyna kąsać i krzywdzić najbliższych. Ofiarami pada wtedy najczęściej kobieta i dziecko, stąd regularnie powtarzane doniesienia o pobiciach, ofiarach śmiertelnych, czy też nawet kazirodztwach. Skala tego zjawiska jest dużo większa niż medialne doniesienia, bowiem wiele dramatów rozgrywa się w czterech ścianach. Nierzadko przy milczącej akceptacji sąsiadek i sąsiadów.
Nie dajmy jednak zwieść się pozorom - problemy rodzinne dotykają także ludzi, po których byśmy się tego nie spodziewali. Sądzę, że opinia o tym, że jesteśmy "społeczeństwem bitych dzieci" znajduje tu odzwierciedlenie - w końcu dziedziczenie zwyczajów wychowawczych (nierzadko z wychowaniem mających niewiele wspólnego) nie jest takim rzadkim zjawiskiem. Społeczne przyzwolenie i brak ostracyzmu, chociażby towarzyskiego, potrafi wystąpić nawet w środowiskach dobrze wykształconych i nieźle zarabiających ludzi. Szalone tempo życia często sprawia, że rodzic widzi się z dzieckiem w przelocie między kolejnymi zadaniami zawodowymi. Nie mając czasu na samorealizację, widząc kłopoty w domu, nierzadko idzie wówczas na skróty - wtedy też rozwiązanie zaczyna być prawdziwym problemem.
Szczęśliwie dzieciaki i młodzi ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę z własnych potrzeb i szukają rozwiązań problemów bezpośrednio ich dotyczących. Niektórzy rodzice widzą w tym same bolączki, zamiast zwrócić uwagę na kwestie przez swe latorośle poruszane. W końcu każdy z nas niegdyś coś przeskrobał i nierzadko środki wychowawcze przypominały represje, a nie metodę na nauczenie się czegokolwiek. Niestety, replikowanie tego typu zachowań nierzadko odbywa się nieświadomie. Jedynym rozwiązaniem tak napiętej kwestii jest wzajemne zrozumienie.
Tak, wiem, nierzadko młodzi ludzie słuchają muzyki, którą uznaje się za hałas. Można wtedy uczyć się wzajemnie, w końcu moda na oldschool jest całkiem rozpowszechniona. OK, ubrania zdają się niekiedy odbiegać od kanonów obowiązujących paręnaście lat temu, w gospodarce chronicznego niedoboru, a ceny wyglądają na doprawdy nieziemskie. Warto zatem wtedy przekonać myślącą w końcu istotę do tego, że nie ciuch, a jej/jego wnętrze stanowią prawdziwą wartość. Im szybciej, tym lepiej. W ten sposób - będąc prawdziwą przyjaciółką i przyjacielem - można namówić do pożądanych zachowań dużo skuteczniej niż machnięciem ręki czy też jej uderzeniem. Wszystkim wyjdzie na zdrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz