Wypada mi pisać bardzo krótko, jako że bardzo spieszę się, by zdążyć przed ciszą wyborczą, długo też czekałem na ostatnie, wieczorne badania opinii. Po uśrednieniu ponad 30 sondaży i prognoz wydaje się, że wyłania się nam całkiem prawdopodobny kształt przyszłego Sejmu - już za kilka dni zobaczymy, czy rzeczywiście będzie tak wyglądał. Tuskowi i Kaczyńskiemu nie udała się sztuka polaryzacji elektoratu wokół swoich partii, Palikot uniemożliwił odbicie się Platformy Obywatelskiej na wyższy poziom poparcia, PiS straciło na powrocie bardziej agresywnej retoryki własnego prezesa. Wiadomość o tym, że Janusz Palikot może przekroczyć próg wyborczy, pod koniec kampanii znacznie mocniej niż w jej poprzedniej fazie uderzyła w SLD - Sojusz nie był w stanie wyjść z defensywy, a lewicowy elektorat - po tym, jak elektorat liberalny nabił poparcie Ruchowi Palikota - uznał, że nie jest skazany na formację Napieralskiego. Ostatnie dni przynosiły nam badania, w którym kolejność trójki mniejszych partii, które już niemal na pewno wejdą do przyszłego Sejmu, dynamicznie się zmieniała. Palikotowi udało się zachować swój elektorat - mimo pewnych sygnałów, że mógłby zacząć odpływać - ale nadal nie do końca wiadomo, czy w niedzielę wyląduje na podium, czy też ledwo przekroczy próg wyborczy. Podobnie trudno powiedzieć, czy PiS i SLD mają jeszcze jakieś pokłady ukrytego elektoratu (do ostatniego dnia ukazywały się badania, wedle których niezdecydowanych nadal może być nawet do ok. 25% elektoratu!). Mało prawdopodobne, by poza "wielką czwórką" i Palikotem ktokolwiek inny miał wejść do Sejmu.
Powyborcza układanka zaczyna się robić coraz bardziej skomplikowana. Bardzo możliwe, że liczyć się będzie każdy mandat. PO i PSL niewiele brakuje do samodzielnej większości, którą mogą zresztą zapewnić sobie poprzez podebranie kilku posłów SLD czy RP. Jeśli wynik Sojuszu będzie taki, jak w niniejszym uśrednieniu, turbulencje w partii Grzegorza Napieralskiego są całkiem prawdopodobne, ze spektakularnym zdymisjonowaniem przewodniczącego włącznie. Wydaje się, że Donald Tusk będzie chciał za wszelką cenę uniknąć konieczności aliansu z kolejną partią - byłoby mu to zresztą bardzo na rękę, gdyby Palikot, w obliczu powyborczego chaosu w SLD, dokończył dzieła dekompozycji formacji Napieralskiego. Jak zatem widać, czas po samych wyborach może być dużo ciekawszy, niż nudna i bezbarwna kampania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz