Na całe szczęście obrazków takich jak ten (a wyjętych, jak większość, z Wikipedii) obok oglądać już nie musimy. Przynajmniej nie na tym odcinku. Kilkaset metrów nawierzcni od Świętokrzyskiej do terenu za Uniwersytetem Warszawskim uległo zasadniczej przemianie. Wygląda na to, że reprezentacyjna ulica stolicy po całościowym remoncie będzie mogła wreszcie słusznie nosić takie miano. Przy pomniku Kopernika postawiono planety, poszerzono chodniki, pokryte nowymi płytami - nic, tylko chodzić i chodzić. Na przykład do jednego z pubów, serwującego bodaj najtańsze piwo w stolicy. Nie zdradzę, który to, bywalcy wiedzą, a zainteresowani odnajdą. Kryptoreklamie mówimy stanowcze nie:)
Teraz, przechodząc uliczkami z nowymi, pięknymi latarniami i drzewami, nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na ostateczne zakończenie procesu remontu. Trochę to potrwa, o czym wiedzą szczególnie studencie. W tym piszący te słowa. Do tej pory podjeżdżali autobusami pod sam Kampus Główny i stamtąd biegli na zajęcia. Teraz zmuszeni są do wysiadania na przystanku Nowy Świat. Obecnie, po remoncie nie jest to już tak wielkim przeżyciem. Parę miesięcy temu błoto i leje kazały zastanawiać się, czy aby na pewno jesteśmy w środku stolicy środkowoeuropejskiego miasta.
Teraz z kolei stołeczni włodarze zastanawiają się. Nad tym, co zrobić z autobusami. Mieszkańcy Kredytowej czy Mazowieckiej, małych, bocznych uliczek, mają już po dziurki w nosie kursów po maleńkich, nieprzystosowanych do tego uliczkach. Wyłączanie Nowego Światu z ruchu w weekendy dodatkowo komplikuje sprawę. Podobnie jak i remont kolejnego odcinka - od Hotelu Bristol po plac Zamkowy. Swoją drogą również rozkopany.
Tak więc pierwotna koncepcja deptaka ulega zmianom. Rezygnuje się z pomysłu ekoautobusów, które miały kursować od Placu Trzech Krzyży. A szkoda, bo była to ciekawa koncepcja. Niestety, nie wskrzeszono także świetnego, przedwojennego pomysłu. Na tramwaj. Odkopano szyny, które już nigdy nie zostaną wykorzystane. Wizja wielkiego, miejskiego miejsca spacerowego z dużo mniej uciążliwą trakcją pośrodku jest popularna w wielu zakątkach świata.
Tak więc stołeczny dodatek "Rzeczpospolitej" biadoli. Dość słusznie. Miasto, skoro już ma zamiar zdecydować się na powrót autobusów (dobrze, że nie prywatnych aut - być może widzimy jakiś zalążek spójnej polityki promocji transportu zbiorowego), powinno zapewnić, że reprezentacyjną ulicą nie będą jeździć rozklekotane wraki. Byłoby to ze wszech miar pożądane zjawisko.
Tak więc bardzo możliwe, że od października skróci mi się nieco droga na Uniwersytet. Jeśli tylko policja będzie przestrzegać zakazu wjazdu, to nie będę musiał z drżeniem serca przechodzić przez jezdnię. Tym bardziej, że w interesującym mnie miejscu świateł nie ma. Mimo to nadal sporo jest miejsc, które mają potencjał stania się wizytówkami miasta, ale póki co leżą zaniedbanie. Ale to już kwestia na inną opowieść.
Teraz, przechodząc uliczkami z nowymi, pięknymi latarniami i drzewami, nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na ostateczne zakończenie procesu remontu. Trochę to potrwa, o czym wiedzą szczególnie studencie. W tym piszący te słowa. Do tej pory podjeżdżali autobusami pod sam Kampus Główny i stamtąd biegli na zajęcia. Teraz zmuszeni są do wysiadania na przystanku Nowy Świat. Obecnie, po remoncie nie jest to już tak wielkim przeżyciem. Parę miesięcy temu błoto i leje kazały zastanawiać się, czy aby na pewno jesteśmy w środku stolicy środkowoeuropejskiego miasta.
Teraz z kolei stołeczni włodarze zastanawiają się. Nad tym, co zrobić z autobusami. Mieszkańcy Kredytowej czy Mazowieckiej, małych, bocznych uliczek, mają już po dziurki w nosie kursów po maleńkich, nieprzystosowanych do tego uliczkach. Wyłączanie Nowego Światu z ruchu w weekendy dodatkowo komplikuje sprawę. Podobnie jak i remont kolejnego odcinka - od Hotelu Bristol po plac Zamkowy. Swoją drogą również rozkopany.
Tak więc pierwotna koncepcja deptaka ulega zmianom. Rezygnuje się z pomysłu ekoautobusów, które miały kursować od Placu Trzech Krzyży. A szkoda, bo była to ciekawa koncepcja. Niestety, nie wskrzeszono także świetnego, przedwojennego pomysłu. Na tramwaj. Odkopano szyny, które już nigdy nie zostaną wykorzystane. Wizja wielkiego, miejskiego miejsca spacerowego z dużo mniej uciążliwą trakcją pośrodku jest popularna w wielu zakątkach świata.
Tak więc stołeczny dodatek "Rzeczpospolitej" biadoli. Dość słusznie. Miasto, skoro już ma zamiar zdecydować się na powrót autobusów (dobrze, że nie prywatnych aut - być może widzimy jakiś zalążek spójnej polityki promocji transportu zbiorowego), powinno zapewnić, że reprezentacyjną ulicą nie będą jeździć rozklekotane wraki. Byłoby to ze wszech miar pożądane zjawisko.
Tak więc bardzo możliwe, że od października skróci mi się nieco droga na Uniwersytet. Jeśli tylko policja będzie przestrzegać zakazu wjazdu, to nie będę musiał z drżeniem serca przechodzić przez jezdnię. Tym bardziej, że w interesującym mnie miejscu świateł nie ma. Mimo to nadal sporo jest miejsc, które mają potencjał stania się wizytówkami miasta, ale póki co leżą zaniedbanie. Ale to już kwestia na inną opowieść.
4 komentarze:
a mnie się takie obrazki podobają :) bo na nich widać, że coś się buduje, zmienia...
Napiszcie coś o tych ekoautobusach. Na czym by to miało polegać?
Jezu! Naprawdę usunięto szyny tramwajowe? Sorry, nie śledziłam przebiegu prac na Krakowskim w mediach, a bywam w tym miejscu dość rzadko, bo wyrosłam już z wieku studenckiego:) Faktycznie, wolniutko sunące wzdłuż deptaku tramwaje spotyka się w miastach europejskich... tylko dzwonią, a nie smrodzą... a Krakowskim rzeczywiście, jak wynika z literatury wspomnieniowej i historycznych atlasów, kursowały przed wojną tramwaje... Na Placu Zamkowym skręcały i zjeżdżały Nowym Zjazdem ku Wiśle, bo nie było przecież tunelu i trasy W-Z, na most ku Pradze wyprowadzała pochyła, spadzista ulica. Teraz mógłby sobie kursować przyjemny, cichobieżny tramwaj do placu Zamkowego... Jasny gwint, dlaczego wybrano smrodzące autobusy??? Wiesz coś o tym, Bartku?
Ekoautobusy miały kursować wyłącznie od Placu Trzech Krzyży do Placu Zamkowego. Gazety za wiele szczegółów nie podały - przypuszczalnie działałoby to trochę jak linia Z-1. Tyle że pewnie albo z tym nowszym taborem albo też z zupełnie nowymi autobusami.
Pomysł jednak upadł. Mieszkańcy okolicznych ulic mają dość objazdów. W związku z tym wrócą pewnie dotychczasowe linie, albo ich część.
Co do tramwajów - przed wojną jeździły. Widocznie ekipa remontowa wygrała konkurs na koncepcję, która tramwajów nie uwzględniała. W trakcie budowy zmieniać jej już nie można, tako rzecze ustawa o zamówieniach publicznych. Szkoda, bo byłoby to rozwiązanie idealne.
Prześlij komentarz