Na koniec roku wydaje się, że warto podsumować sondaże nie tylko z mijającego miesiąca, ale i całego okresu oznaczonego liczbą 2009. Tylko w ten sposób możemy zanalizować, czy faktycznie poparcie PO spada, jak oddziałują na nie nietrafne rządowe pomysły i afery i jak ma się sytuacja po stronie opozycji - zarówno parlamentarnej, jak i pozaparlamentarnej.
Jeśli mówimy o samym grudniu, to tym razem Platforma nie ma z czego się cieszyć - chociaż nadal króluje, to jednak poparcie ma najsłabsze od miesięcy, w tym roku zdecydowanie jest to najniższy wynik, po raz pierwszy uśrednienie wyników sondażowych daje partii Donalda Tuska wynik poniżej 45%. Pojawił się już nawet sondaż, w którym różnica między PO a PiS stopniała do 10 punktów procentowych. To nadal olbrzymia różnica, ale już pokazująca, że za rok Tusk wcale nie będzie mógł być spokojny o elekcję na urząd prezydencki (na razie słabsza pozycja Andrzeja Olechowskiego czy Jerzego Szmajdzińskiego wynika z maniakalnego umieszczania w sondażach Włodzimierza Cimoszewicza), a sama PO - o absolutną władzę w największych miastach, o miażdżącym sukcesie w 2011 roku nie wspominając. Oczywiście nie ma co grzebać Platformy, nadal jest bardzo silna, widać jednak, że powoli zaczyna się pojawiać zmęczenie postpolityczną biernością rządu i kruszeniem się mitu o braku korupcji czy o byciu partyjnym monolitem. Lęk przed PiS chyba nadal trzyma wielu ludzi na pokładzie, ale nie jest on już tak silny, jak rok temu.
Padły pewne granice po stronie opozycji - SLD udało się wrócić do wyniku dwucyfrowego, a PiS przekroczył 25% poparcia. Jeszcze niedawno PO miała ponad dwukrotną przewagę nad partią Jarosława Kaczyńskiego, w styczniu oznaczało to poparcie większe o 26,2 punktu procentowego, w grudniu różnica ta topnieje do 17,9 pkt. proc. To nadal dość spora różnica, ale stopień zmniejszenia rozwarcia się poparcia między tymi partiami (który od sierpnia uległ znacznemu przyspieszeniu) pokazuje, że Platforma nie może czuć się tak pewnie jak do tej pory. SLD po słabej pierwszej połowie roku odbiło się bardziej od sondażowego progu, ba, pojawiają się sondaże dające im nawet do 14% poparcia, co może być związane z konwencją wyborczą Jerzego Szmajdzińskiego i "powrotami synów marnotrawnych". PSL niezmiennie balansuje na granicy progu wyborczego. Partie poza "wielką czwórką", mimo pojedynczych korzystnych dla siebie sondaży, nadal nie są w stanie przekroczyć nawet 2%. Zobaczymy, czy kandydatury Olechowskiego i Nałęcza podciągną SD i SDPL-PD w górę, nieśmiałe jaskółki takich możliwości widać w poświątecznych sondażach Wirtualnej Polski i Instytutu Homo Homini.
W nadchodzącym roku życzę wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom większego wyboru na politycznej scenie i realnych sporów o wizje Polski. Mam nadzieję, że za rok będę mógł na całorocznym wykresie analizować poparcie nie dla czterech, ale dla 5-8 partii politycznych, przekraczających wyborczy próg i paru innych, mających szansę na finansowanie z budżetu i rozwijanie swojej działalności. Mam nadzieję, że w którejś z tych grup znajdą się też i Zieloni.
Jeśli mówimy o samym grudniu, to tym razem Platforma nie ma z czego się cieszyć - chociaż nadal króluje, to jednak poparcie ma najsłabsze od miesięcy, w tym roku zdecydowanie jest to najniższy wynik, po raz pierwszy uśrednienie wyników sondażowych daje partii Donalda Tuska wynik poniżej 45%. Pojawił się już nawet sondaż, w którym różnica między PO a PiS stopniała do 10 punktów procentowych. To nadal olbrzymia różnica, ale już pokazująca, że za rok Tusk wcale nie będzie mógł być spokojny o elekcję na urząd prezydencki (na razie słabsza pozycja Andrzeja Olechowskiego czy Jerzego Szmajdzińskiego wynika z maniakalnego umieszczania w sondażach Włodzimierza Cimoszewicza), a sama PO - o absolutną władzę w największych miastach, o miażdżącym sukcesie w 2011 roku nie wspominając. Oczywiście nie ma co grzebać Platformy, nadal jest bardzo silna, widać jednak, że powoli zaczyna się pojawiać zmęczenie postpolityczną biernością rządu i kruszeniem się mitu o braku korupcji czy o byciu partyjnym monolitem. Lęk przed PiS chyba nadal trzyma wielu ludzi na pokładzie, ale nie jest on już tak silny, jak rok temu.
Padły pewne granice po stronie opozycji - SLD udało się wrócić do wyniku dwucyfrowego, a PiS przekroczył 25% poparcia. Jeszcze niedawno PO miała ponad dwukrotną przewagę nad partią Jarosława Kaczyńskiego, w styczniu oznaczało to poparcie większe o 26,2 punktu procentowego, w grudniu różnica ta topnieje do 17,9 pkt. proc. To nadal dość spora różnica, ale stopień zmniejszenia rozwarcia się poparcia między tymi partiami (który od sierpnia uległ znacznemu przyspieszeniu) pokazuje, że Platforma nie może czuć się tak pewnie jak do tej pory. SLD po słabej pierwszej połowie roku odbiło się bardziej od sondażowego progu, ba, pojawiają się sondaże dające im nawet do 14% poparcia, co może być związane z konwencją wyborczą Jerzego Szmajdzińskiego i "powrotami synów marnotrawnych". PSL niezmiennie balansuje na granicy progu wyborczego. Partie poza "wielką czwórką", mimo pojedynczych korzystnych dla siebie sondaży, nadal nie są w stanie przekroczyć nawet 2%. Zobaczymy, czy kandydatury Olechowskiego i Nałęcza podciągną SD i SDPL-PD w górę, nieśmiałe jaskółki takich możliwości widać w poświątecznych sondażach Wirtualnej Polski i Instytutu Homo Homini.
W nadchodzącym roku życzę wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom większego wyboru na politycznej scenie i realnych sporów o wizje Polski. Mam nadzieję, że za rok będę mógł na całorocznym wykresie analizować poparcie nie dla czterech, ale dla 5-8 partii politycznych, przekraczających wyborczy próg i paru innych, mających szansę na finansowanie z budżetu i rozwijanie swojej działalności. Mam nadzieję, że w którejś z tych grup znajdą się też i Zieloni.
1 komentarz:
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam
Prześlij komentarz