W dyskusjach o naszym sposobie postępowania ze zwierzętami bardzo często ścierają się dwie frakcje - albo jesteśmy w stanie uznać, że wszystko jest w porządku, albo też posypujemy głowy popiołem. Ta druga postawa jest mi bliższa, bowiem przykładów idiotycznego obchodzenia się z innymi istotami żyjącymi nie brakuje. Nie zamierzam tu wypisywać o tym, jak to wszyscy wiążemy psy do drzew - są to przypadki drastyczne, dramatyczne i występujące zdecydowanie zbyt często, by móc powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Także zjawisko oddawania "żywych prezentów" do schronisk nie napawa optymizmem - zwierzę nie jest rzeczą, więc nie warto na nim ryzykować, czy obdarowanej/obdarowanemu tego typu "upominek" się spodoba. Karpie na Wigilię to już z kolei temat tak obszerny, że aż zasługuje na osobną notkę grudniową porą.
Jakie więc największe ekscesy popełniamy w stosunku do zwierząt? Chyba najłatwiej odpowiedzieć na to pytanie poprzez zagadnienia, poruszane przez grupy zajmujące się kwestiami praw zwierząt. Sam podczas tegorocznej kampanii wyborczej miałem przyjemność odpowiadać na pytania inicjatywy "Viva - akcja dla zwierząt" i Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami "Animals" na ten temat. Wyniku wstydzić się nie muszę, tym bardziej, że za moimi odpowiedziami stoją konkretne działania grupy Zielonych/Wolnego Sojuszu Europejskiego w Parlamencie Europejskim. Można się z nimi zapoznać za pomocą elektronicznej broszurki tematycznej, dostępnej na stronie eurodeputowanej Jean Lambert.
Jakie zatem działania w kwestii stosunków na linii człowiek-(inne) zwierzęta należy podjąć w pierwszej kolejności? Uznając, że istnienia ze świata fauny mają zdolność do odczuwania bólu, należy jak tylko się da dążyć do jego minimalizacji. Od roku 2012 na terenie UE zacznie w tym celu obowiązywać zakaz przemysłowego chowu klatkowego drobiu, pomimo lobbingu firm zajmujących się produkcją jajek. Kury nie będą już musiały tłoczyć się w skandalicznie małych klatkach, bez możliwości rozpostarcia skrzydeł, za to ze sporymi szansami na uszkodzenia kończyn czy też dziobów. Trwa także kampania angielskich eurodeputowanych - Lambert i Caroline Lucas - przeciwko testom medycznym na zwierzętach. Wraz z postępem technologicznym tego typu działania są już zupełnie zbędne, a zmniejszenie cierpienia dzięki wykorzystaniu rosnącej mocy obliczeniowej komputerów czy też wykorzystywanie surogatów tkanek - jak najbardziej realne.
Kwestia futer jest również istotnym miernikiem naszej zdolności do empatii i współodczuwania. O ile społeczności pierwotne na Dalekiej Północy, od wieków koegzystujące ze światem przyrodniczym w harmonii, potrafią racjonalnie korzystać z tego typu zasobów naturalnych, o tyle ich przemysłowa produkcja w obrębie bogatej, "globalnej Północy" dokonuje prawdziwych spustoszeń. Wprowadzenie zakazu importu foczych futer z Kanady, gdzie następuje prawdziwa rzeź tego gatunku było słusznym posunięciem ze strony UE. Rezygnacja z futer nie jest jakimś bolesnym wyrzeczeniem z naszej strony - a zwierzaki z całą pewnością nam za nią podziękują, tak jak podziękować mogą za sprzeciw wobec rzekomo "naukowych" polowań japońskich kutrów na wieloryby.
Zwierzęta podczas transportu bardzo mocno się męczą, dlatego też ważne jest przyjęcie ogólnoeuropejskich norm w tym zakresie. Eksport zwierząt rzeźnych nie wpływa dobrze na same zwierzęta, tak więc maksymalny limit czasu podróży wydaje się tu być w pełni racjonalnym pomysłem. Normy dotyczące "rozrywkowego" wykorzystywania zwierząt również powinny gwarantować istotom żyjącym minimalizację cierpień - warto się zatem na poważnie zastanowić, czy koniecznym jest używanie zwierząt w cyrkach albo zezwalanie na walki byków w Europie Południowej.
Żeby być choć trochę bardziej empatycznym, nie trzeba uważać się za wielkiego "wojownika sprawy". Nie trzeba też zaraz, teraz i natychmiast stawać się wegetarianką/wegetarianinem, czasem wystarczy nieco ograniczyć spożycie i nagle okazuje się, że wcale nie potrzebujemy codziennie jeść na śniadanie szynki, a na obiad schabowego. Nasze organizmy również mają szansę nam za to podziękować.
Jakie więc największe ekscesy popełniamy w stosunku do zwierząt? Chyba najłatwiej odpowiedzieć na to pytanie poprzez zagadnienia, poruszane przez grupy zajmujące się kwestiami praw zwierząt. Sam podczas tegorocznej kampanii wyborczej miałem przyjemność odpowiadać na pytania inicjatywy "Viva - akcja dla zwierząt" i Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami "Animals" na ten temat. Wyniku wstydzić się nie muszę, tym bardziej, że za moimi odpowiedziami stoją konkretne działania grupy Zielonych/Wolnego Sojuszu Europejskiego w Parlamencie Europejskim. Można się z nimi zapoznać za pomocą elektronicznej broszurki tematycznej, dostępnej na stronie eurodeputowanej Jean Lambert.
Jakie zatem działania w kwestii stosunków na linii człowiek-(inne) zwierzęta należy podjąć w pierwszej kolejności? Uznając, że istnienia ze świata fauny mają zdolność do odczuwania bólu, należy jak tylko się da dążyć do jego minimalizacji. Od roku 2012 na terenie UE zacznie w tym celu obowiązywać zakaz przemysłowego chowu klatkowego drobiu, pomimo lobbingu firm zajmujących się produkcją jajek. Kury nie będą już musiały tłoczyć się w skandalicznie małych klatkach, bez możliwości rozpostarcia skrzydeł, za to ze sporymi szansami na uszkodzenia kończyn czy też dziobów. Trwa także kampania angielskich eurodeputowanych - Lambert i Caroline Lucas - przeciwko testom medycznym na zwierzętach. Wraz z postępem technologicznym tego typu działania są już zupełnie zbędne, a zmniejszenie cierpienia dzięki wykorzystaniu rosnącej mocy obliczeniowej komputerów czy też wykorzystywanie surogatów tkanek - jak najbardziej realne.
Kwestia futer jest również istotnym miernikiem naszej zdolności do empatii i współodczuwania. O ile społeczności pierwotne na Dalekiej Północy, od wieków koegzystujące ze światem przyrodniczym w harmonii, potrafią racjonalnie korzystać z tego typu zasobów naturalnych, o tyle ich przemysłowa produkcja w obrębie bogatej, "globalnej Północy" dokonuje prawdziwych spustoszeń. Wprowadzenie zakazu importu foczych futer z Kanady, gdzie następuje prawdziwa rzeź tego gatunku było słusznym posunięciem ze strony UE. Rezygnacja z futer nie jest jakimś bolesnym wyrzeczeniem z naszej strony - a zwierzaki z całą pewnością nam za nią podziękują, tak jak podziękować mogą za sprzeciw wobec rzekomo "naukowych" polowań japońskich kutrów na wieloryby.
Zwierzęta podczas transportu bardzo mocno się męczą, dlatego też ważne jest przyjęcie ogólnoeuropejskich norm w tym zakresie. Eksport zwierząt rzeźnych nie wpływa dobrze na same zwierzęta, tak więc maksymalny limit czasu podróży wydaje się tu być w pełni racjonalnym pomysłem. Normy dotyczące "rozrywkowego" wykorzystywania zwierząt również powinny gwarantować istotom żyjącym minimalizację cierpień - warto się zatem na poważnie zastanowić, czy koniecznym jest używanie zwierząt w cyrkach albo zezwalanie na walki byków w Europie Południowej.
Żeby być choć trochę bardziej empatycznym, nie trzeba uważać się za wielkiego "wojownika sprawy". Nie trzeba też zaraz, teraz i natychmiast stawać się wegetarianką/wegetarianinem, czasem wystarczy nieco ograniczyć spożycie i nagle okazuje się, że wcale nie potrzebujemy codziennie jeść na śniadanie szynki, a na obiad schabowego. Nasze organizmy również mają szansę nam za to podziękować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz