7 grudnia 2008

Miejska antykultura

Ostatnie dni każą mi bardzo poważnie powątpiewać w długoterminowe myślenie władz miasta. 100 milionów na rzecz stadionu Legii znalazło się bez większych problemów, ale już 58 milionów na dwie placówki kulturalne - niekoniecznie. Skreślone z Wieloletniego Planu Inwestycyjnego miasta, Muzeum Pragi i centrum kulturalne w niszczejącym Forcie Sokolnickiego prawdopodobnie nie doczekają się obiecanych pieniędzy. Cóż za wizja miejskiego Ratusza - każda i każdy z nas ma prawo do wielkiego stadionu, bo Narodowy to absolutnie za mało, i w tym celu należy zrobić wszystko. Co tam będzie się "hołota" dokulturalniać, niech pije sobie piwo na Stalowej albo siedzi w banku na Placu Wilsona i ogląda w telewizji wielkie zwycięstwa ganiających za piłką facetów na nowych, błyszczących stadionach. Jak będzie miała za dużo kultury, to jeszcze zacznie się wymądrzać, woda sodowa uderzy im do głowy i jeszcze zmienią władze miasta, a wtedy to już tylko, panie, Sodoma i Gomora...

Ostatnie cięcia jeżą włos na głowie. Podczas ostatniej konferencji prasowej w naszym biurze usłyszałem opinie, że tylko krytykujemy, a nie doceniamy wysiłków miasta w wielu dziedzinach. Doceniamy, bo daleko nam do bycia "opozycją totalną" a la PiS, ale niekiedy, czytając gazety, mam wrażenie, że śnię. Wieżowiec w Parku Świętokrzyskim, rezygnacja z reanimacji Placu Piłsudskiego, a teraz - cięcia kulturalne. Nie sposób oceniać tego pozytywnie - gdyby chociaż zachowane były jakieś pozory przyzwoitości, np. cofnięta decyzja o dofinansowaniu Legii - wtedy można uwierzyć w zapewnienia, że oto mamy kryzys i trzeba oszczędzać. Ale stadion, który zablokował pieniądze, które można było wydać znacznie bardziej efektywnie, jakoś nie pozwala mi wierzyć w tego typu argumentację.

W obu tych miejscach krzywda dzieje się podwójna. Na Pradze, wiecznie zaniedbanej i zapomnianej przez Ratusz, muzeum pomogłoby zintegrować lokalną społeczność i rozpocząć proces wzrostu kapitału społecznego po prawej stronie Wisły. Pieniądze na tę inwestycję były namacalnym dowodem na to, że miasto nie zapomniało o tej dzielnicy - ale nie wyszło. Podobnie obiecywano wielkie porządki na Euro 2012, a dziś wszystko wskazuje na to, że np. zamiast nowego kompleksu handlowo-usługowego przy Stadionie będziemy mieli baraki na Dworcu Wschodnim. Jak zwykle kończy się na dobrych chęciach, tak jak z II nitką metra, która stała się powodem olbrzymich cięć budżetowych, a która za 4 lata nadal działać nie będzie.

Pewna grupa mieszkanek i mieszkańców Żoliborza z kolei zdecydowała się nie protestować przeciwko zamianie placu Wilsona w zagłębie bankowe, wychodząc z założenia, że wkrótce, zgodnie z przedwyborczymi obietnicami Hanny Gronkiewicz-Waltz, doczekają się centrum kulturalnego z prawdziwego zdarzenia. I znów psikus - pieniądze zostały wykreślone. Do 2013 roku ma nie być na to przedsięwzięcie finansowania. Doprawdy trudno w takiej sytuacji zachować spokoju, w końcu całkiem niedawno pojawiły się perturbacje wokół jedynej w miarę pewnej inwestycji w Centrum, wokół której kontrowersji być nie powinno - Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Doprawdy trudno tu wystawiać Ratuszowi i Radzie Miasta dobrych ocen za tego typu pomysły.

Przeżyliśmy w tym roku podwyżki cen biletów i czynszów komunalnych, a za większe wydatki z własnych kieszeni dostajemy coraz mniej. Uczciwie trzeba przyznać, że miasto nie jest winne wszystkiemu - np. otrzyma mniej pieniędzy z powodu obniżki stawek podatkowych. Mimo to powinno racjonalnie gospodarować publicznym groszem. Zdecydowanie nie zgadzamy się na to, by ograniczać wydatki kulturalne, bowiem to właśnie kultura jest elementem "kapitału kreatywnego", tworzącego przestrzeń tolerancji i innowacji. Na bok odsunięto już wystarczająco dużo inwestycji, m.in. w rozwój trakcji tramwajowej, by teraz ze spokojem mówić "dobrze, tnijcie i to". Będziemy apelować o cofnięcie tych decyzji.

Jeśli miasto chce oszczędzać w przyszłości, musi inwestować teraz - wymaga to wizji i jej przygotowania. Urzędy mogłyby wydawać mniej pieniędzy, gdyby znalazły się w jednym budynku, na przykład w Pałacu Saskim. Mniejsze byłyby koszty mediów, gdyby na budynkach użyteczności publicznej zamontowano panele słoneczne i zafundowano im porządną termoizolację. Urząd Miasta byłby tańszy, gdyby jak najwięcej spraw dało się załatwić internetowo. Trzeba jednak mieć jakiś pomysł na tego typu działanie. Aktualnie nie widzę dążeń do podnoszenia jakości życia mieszkanek i mieszkańców, bo trudno mi uznać za takowe działania aktualne ruchy przy okazji miejskiego budżetu.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...