24 marca 2008

Zrobić z człowieka robota

Kolejna książka którą przychodzi mi kończyć jest mi bliska terytorialnie. Mowa w niej bowiem o zakładach produkujących przetwory dla dzieci w Rzeszowie. Sam piłem tak soczki dla małych dzieci, jak i całkowicie szpanerskie na czasy ich premiery Frugo, jawiące się jako produkt idealny - zdrowy i smaczny. Warto poznać zatem historię działalności zakładów Alimy w czasach socjalizmu, momencie transformacji i trafienia w ręce prywatnego inwestora - firmy Gerber. Cała opowieść, niekoniecznie długa (nieco ponad 200 stron) czyta się sama, i chociaż nie jest tak łatwa w odbiorze jak ta Thomasa Franka, daje nieźle do myślenia.

Będąc socjolożką, Elisabeth Dunn przez kilkanaście miesięcy na własnej skórze mogła obserwować dostasawianie się pracownic i pracowników do wymagań zagranicznego inwestora i nowych realiów gospodarczych. Za czasów PRL był to zakład bardzo egalitarny, w którym nie było wielkich dysproporcji zarobkowych, natomiast samo przedsiębiorstwo było czymś więcej niż tylko zakładem pracy - a mianowicie organizatorem życia. Niedobory niezbędnych produktów nie prowadziły do zaprzestania produkcji, ale jedynie do zmiany asortymentu, zdarzało się zatem tworzyć w Alimie nie tylko soki, ale też i np. keczupy. Sporą część dystrybucji załatwiano poprzez system koneksji i znajomości. Całe to doświadczenie dla nowych właścicieli okazało się zupełnie bezwartościowe i jego dezawuowaniu poświęcili sporą część czasu.

Przyjęte rozwiązania zmierzały do jednoczesnego uelastycznienia wykonywanej pracy, jak i też do powstania trudnych do przeskoczenia kategorii pracownic i pracowników. Nastąpiło silne rozgraniczenie płciowe - do zajęć wymagających większego automatyzmu skierowano głównie kobiety, natomiast zadania analityczne (i - dodajmy - lepiej płatne) przeznaczono głównie dla mężczyzn. Lekceważąc doświadczenia własnych pracownic i pracowników na sporą część stanowisk kierowniczych skierowano ludzi spoza firmy. Tłumaczono to koniecznością odmłodzenia kadr, jednak większość osób pracujących bez problemu mieściła się w widełkach przyjętych przez Gerbera.

Symptomatycznym zjawiskiem była kampania reklamowa soków Frugo, rozpoczęta w 1996 roku i przyjęta z entuzjazmem przez speców od reklamy. Nic dziwnego - była odważna, kolorowa i świeża jak na ówczesne czasy. Kryło się za nią jednak drugie dno - opozycja między starymi, pasywnymi ludźmi z epoki Polski Ludowej, zadowalającej się burakami i plastikowymi owocami, a aktywnym młodzieżowym targetem, który pijąc nowocześnie podany sok miał w ten sposób wyrażać stworzony przez marketingowców styl życia. Była to kolejna kampania pokazująca przegranych transformacji, z których należało się śmiać, a nie szukać metod poprawy ich losu.

Wszystkie te fakty Dunn sprytnie i w przemyślany sposób wplata w opowieść o ogólnych zmianach w modelu produkcji. Według niej jedną z nielicznych różnic między systemem kapitalistycznym a komunistycznym był poziom planowania, wykonywany odpowiednio na szczeblu firmy i państwa. Porażka gospodarki planowej nastąpiła wtedy, gdy kapitalizm zrezygnował ze sztywnego, monotonnego modelu produkcji na rzecz bardziej elastycznych form - ZSRR i państwa pod jego wpływem swego postępowania nie zmieniły. Warto przeczytać całość, bo to dość wielki skrót tej opowieści o tym, jak jesteśmy uprzedmiatawiani bądź to dla wzniosłych idei, bądź też - dla przyziemnej chęci zysku za wszelką cenę.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...