Zdjęcia wyglądają prawie tak jak z lasu gdzieś na amerykańskiej prowincji, gdzie morduje wiedźma z Blair, ale to już efekt słabego światła połączonego z dążeniem do uświeczkowienia biura na Pięknej. Żeby nie było - było to nad wyraz przyjemne i klimatyczne, idealnie pasując do czerwono-zielonego klimatu urodzin Katarzyny Matuszewskiej, zajmującej się w Unii Pracy sprawami międzynarodowymi i pomagającej eurodeputowanemu Adamowi Gierkowi w pchaniu Europy na właściwe tory. Szczęśliwie jednak nie zajmowaliśmy się jedynie polityką, ale też świętowaliśmy czas odpoczynku - na tyle skutecznie, że do domu dotarłem w okolicach 4 nad ranem.
Był tort, a więc łuna na zdjęciu to szczęśliwie nie efekt realizacji planów sabotażu pt. zrobimy Wam ognisko na środku biura. Uff. Gości było akurat tyle, żeby nie było za sztywno i żeby każdy miał jakąś minimalną przestrzeń życiową. Była ona niezbędna do tańców i swawoli, zarówno przy brytyjskich hitach rockowych, jak i urzekających dziełach Buena Vista Social Club. Zaszczycił nas swą obecnością m.in. Piotr Ikonowicz, tak więc ponad partyjnymi etykietkami można było wspólnie porozmawiać i napić się nieco piwa i wina. Ponieważ jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi, nikt trunków nie nadużył, nikt też nie wpadł na pomysł wejścia na balkon. Jak wiadomo, kamieniczne balkony mają do siebie to, że spaść lubią. Taka ich natura.
Mamy nowego ducha opiekuńczego naszej fantastycznej szafy pancernej z drewna. To plakat Adama Ostolskiego z kampanii samorządowej 2006 roku, idealnie wpasowujący się do klimatu pokoju biurowego. Mamy w nim także wielkie oblicze Magdaleny Mosiewicz, która z kolei opiekuje się ścianą od strony komputera. Nie wiemy jeszcze, jakie będą efekty duchowej, świeckiej opieki nad naszym biurem, ale liczymy na to, że pomogą co najmniej w bieżącej działalności, a najlepiej w wejściu do europarlamentu za rok. Byłoby miło.
Sama jubilatka raportuje, że bawiła się... szampańsko, w końcu podostawała nieco prezentów, wytańczyła się i mogła odpocząć od brukselskiej biurokracji, życząc nam wszystkiego najlepszego. Szczęśliwie nasze biuro nie jest tak sztywne jak te należące do innych ugrupowań, a czasem wystarczy ładnie poprosić i można liczyć na naszą pomoc. Ach, żebyście widziały tudzież widzieli jak najpierw Darek Szwed, a następnie sama Kaśka odkurzają - aż szkoda że nie mam zdjęcia, zrobiłoby ono furorę nie tylko w naszym kraju. Alicja Tysiąc, nasza specjalna gościni, również wyglądała na zadowoloną z tego, co mogła zobaczyć i zjeść. Była też nasza dobra znajoma, Yga Kostrzewa, Anna Zawadzka, Stop Wojnie i animator "Bajtka", pierwszego polskiego czasopisma komputerowego i pogromcę Microsoftu, Władysław Majewski. Pękamy z dumy.
Biuro żyje - nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Własnymi rękoma malowaliśmy ściany, przenosiliśmy szafę i półkę, kładliśmy ulotki i publikacje - i opłacało się. Ludzie pytają o nas, zazdroszczą lokalu blisko centrum jeśli nie w centrum najściślejszym, przychodzą na imprezy i zapisują się na nasze listy mailingowe. Widzą nas na demonstracjach i pragną się zaangażować. Zdobywamy nowe doświadczenia, sprawdzamy wytrzymałość naszych głów i po prostu żyjemy. Niektórzy z nas, jak niżej piszący, czasem złapią z tego powodu przeziębienie, ale wcześniej czy później przechodzi, a chęć do działania już nie. Właśnie tutaj o tych działaniach możecie przeczytać - nie bójcie się komentować, postaramy się wyjaśniać. Ślijcie maile, postaramy się odpowiedzieć. Dla dobra planety i ludzkości.
Był tort, a więc łuna na zdjęciu to szczęśliwie nie efekt realizacji planów sabotażu pt. zrobimy Wam ognisko na środku biura. Uff. Gości było akurat tyle, żeby nie było za sztywno i żeby każdy miał jakąś minimalną przestrzeń życiową. Była ona niezbędna do tańców i swawoli, zarówno przy brytyjskich hitach rockowych, jak i urzekających dziełach Buena Vista Social Club. Zaszczycił nas swą obecnością m.in. Piotr Ikonowicz, tak więc ponad partyjnymi etykietkami można było wspólnie porozmawiać i napić się nieco piwa i wina. Ponieważ jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi, nikt trunków nie nadużył, nikt też nie wpadł na pomysł wejścia na balkon. Jak wiadomo, kamieniczne balkony mają do siebie to, że spaść lubią. Taka ich natura.
Mamy nowego ducha opiekuńczego naszej fantastycznej szafy pancernej z drewna. To plakat Adama Ostolskiego z kampanii samorządowej 2006 roku, idealnie wpasowujący się do klimatu pokoju biurowego. Mamy w nim także wielkie oblicze Magdaleny Mosiewicz, która z kolei opiekuje się ścianą od strony komputera. Nie wiemy jeszcze, jakie będą efekty duchowej, świeckiej opieki nad naszym biurem, ale liczymy na to, że pomogą co najmniej w bieżącej działalności, a najlepiej w wejściu do europarlamentu za rok. Byłoby miło.
Sama jubilatka raportuje, że bawiła się... szampańsko, w końcu podostawała nieco prezentów, wytańczyła się i mogła odpocząć od brukselskiej biurokracji, życząc nam wszystkiego najlepszego. Szczęśliwie nasze biuro nie jest tak sztywne jak te należące do innych ugrupowań, a czasem wystarczy ładnie poprosić i można liczyć na naszą pomoc. Ach, żebyście widziały tudzież widzieli jak najpierw Darek Szwed, a następnie sama Kaśka odkurzają - aż szkoda że nie mam zdjęcia, zrobiłoby ono furorę nie tylko w naszym kraju. Alicja Tysiąc, nasza specjalna gościni, również wyglądała na zadowoloną z tego, co mogła zobaczyć i zjeść. Była też nasza dobra znajoma, Yga Kostrzewa, Anna Zawadzka, Stop Wojnie i animator "Bajtka", pierwszego polskiego czasopisma komputerowego i pogromcę Microsoftu, Władysław Majewski. Pękamy z dumy.
Biuro żyje - nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Własnymi rękoma malowaliśmy ściany, przenosiliśmy szafę i półkę, kładliśmy ulotki i publikacje - i opłacało się. Ludzie pytają o nas, zazdroszczą lokalu blisko centrum jeśli nie w centrum najściślejszym, przychodzą na imprezy i zapisują się na nasze listy mailingowe. Widzą nas na demonstracjach i pragną się zaangażować. Zdobywamy nowe doświadczenia, sprawdzamy wytrzymałość naszych głów i po prostu żyjemy. Niektórzy z nas, jak niżej piszący, czasem złapią z tego powodu przeziębienie, ale wcześniej czy później przechodzi, a chęć do działania już nie. Właśnie tutaj o tych działaniach możecie przeczytać - nie bójcie się komentować, postaramy się wyjaśniać. Ślijcie maile, postaramy się odpowiedzieć. Dla dobra planety i ludzkości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz