Praktycznie rzecz biorąc od czwartku spora część z nas miała ostatnie dni wyrwane z kalendarza. Praca u nas wre więc nie ma co się dziwić. Tuż przed weekendem odbyło się kolejne, drugie już spotkanie z cyklu "Zielone Kino", na którym tym razem mogliśmy oglądać "Wojnę o ropę", film dokumentalny produkcji BBC. Półgodzinna projekcja pokazała wyraźnie, że stoimy na krawędzi wyczerpania zasobów surowcowych, przy czym szacunki tak rządów, jak i prywatnych firm wskazują najpóźniej na okolice 2030 roku, a najbardziej pesymistyczne dane mówią o roku 2010 jako początku kryzysu energetycznego na skalę światową. Trudno zatem uznawać, by amerykańskiej administracji miało chodzić o jakieś wyimaginowane bronie masowego rażenia, skoro mieli pod ręką dużo bardziej realny surowiec do wzięcia. Niezwykle ciekawa była późniejsza prezentacja Anny Burdzińskiej z Inicjatywy Stop Wojnie, a chyba szczególnie dane o tym, że po wycofaniu wojsk brytyjskich z Basry poziom przemocy miał tam spaść nawet o 90%! Jeśli to prawda to argumenty przeciw wycofaniu się z Iraku okazałyby się zupełnie nietrafione.
W czwartek mieliśmy jeszcze potem pogadankę z ISW, ale też reprezentantkami i reprezentantami Unii Pracy i Polskiej Partii Pracy. W piątek z kolei dziennikarki i dziennikarze dopisali pod względem ilościowym i oficjalną premierę publikacji "Zielonego miasta nowej generacji" należy uznać za nad wyraz udaną. Warto zresztą posłuchać samemu. Irena Kołodziej, która rozpoczęła słowem wstępnym, pochwaliła się stołem zastawionym produktami fair trade. Dariusz Szwed i Beata Maciejewska, autorzy, pokazywali wizję, mi zaś, jako Bartłomiejowi Kozkowi, przypadła rola punktowania warszawskich wpadek i niekompetencji, co nie jest specjalnie trudne zważywszy na przyjęty przez Hannę Gronkiewicz-Waltz model rozwoju. Od przypadku do przypadku...
Weekend zaczął się demonstracją przeciw wojnie. Setki ludzi rozpoczęło przemarsz pod ambasadę amerykańską od Pałacu Prezydenckiego - po to, by zaprezentować swój sprzeciw wobec polityki wysyłania wojsk na misje zagraniczne nie dość, że poza auspicjami ONZ, to jeszcze w celach dość średnio stabilizujących. Nadal czekamy na nie wiadomo co jeśli chodzi o podjęcie jakichkolwiek rozmów pokojowych z bardziej umiarkowanymi talibami, a spirala przemocy rozkręca się w najlepsze. Tkwimy w kotle, do którego zaprowadziła nas niedobra polityka zagraniczna, oparta na bezgranicznej ufności w potęgę Stanów Zjednoczonych i ich nieomylność.
Potem już tylko Zarząd i Rada Krajowa. Oba ciała mają przed sobą mnóstwo pracy, o której rzecz jasna w tym miejscu mówić nie będziemy. Dyskutujemy i podejmujemy decyzje które umożliwią Wam czytanie jeszcze większej ilości zielonej, radosnej twórczości internetowej, a także byście mogli świadomie oddać głos na zielone kandydatki i kandydatów co do których będziecie mieli pewność, że będą kompetentni i przedstawią najlepszy z możliwych program. Trwają intensywne prace koordynowane przez Adama Ostolskiego i za nieco ponad 2 miesiące będziemy dyskutować i przyjmować poszczególne rozwiązania. Na pewno nie będzie to kilkustronnicowy świstek, ale porządna, rzetelna analiza w którą warto będzie się zagłębić.
Tak więc dzień za dniem, olbrzymie ilości pracy, trudu i znoju, a przed nami jeszcze aktywność sieciowa. Tak więc nie sądźcie, że miejsca w tego typu gremiach krajowych to li tylko zaszczyty i wieczna obecność w telewizorach. Cóż, bardzo niekoniecznie i warto, byście o tym pamiętali decydując się na tego typu kroki życiowe. Wyszło niemal w konwencji Zielonego Pudelka, ale z tego co widzę to fakt zaistnienia takowej rubryki towarzyskiej generuje nam spory ruch na Google, więc nie będę zanadto protestował.
W czwartek mieliśmy jeszcze potem pogadankę z ISW, ale też reprezentantkami i reprezentantami Unii Pracy i Polskiej Partii Pracy. W piątek z kolei dziennikarki i dziennikarze dopisali pod względem ilościowym i oficjalną premierę publikacji "Zielonego miasta nowej generacji" należy uznać za nad wyraz udaną. Warto zresztą posłuchać samemu. Irena Kołodziej, która rozpoczęła słowem wstępnym, pochwaliła się stołem zastawionym produktami fair trade. Dariusz Szwed i Beata Maciejewska, autorzy, pokazywali wizję, mi zaś, jako Bartłomiejowi Kozkowi, przypadła rola punktowania warszawskich wpadek i niekompetencji, co nie jest specjalnie trudne zważywszy na przyjęty przez Hannę Gronkiewicz-Waltz model rozwoju. Od przypadku do przypadku...
Weekend zaczął się demonstracją przeciw wojnie. Setki ludzi rozpoczęło przemarsz pod ambasadę amerykańską od Pałacu Prezydenckiego - po to, by zaprezentować swój sprzeciw wobec polityki wysyłania wojsk na misje zagraniczne nie dość, że poza auspicjami ONZ, to jeszcze w celach dość średnio stabilizujących. Nadal czekamy na nie wiadomo co jeśli chodzi o podjęcie jakichkolwiek rozmów pokojowych z bardziej umiarkowanymi talibami, a spirala przemocy rozkręca się w najlepsze. Tkwimy w kotle, do którego zaprowadziła nas niedobra polityka zagraniczna, oparta na bezgranicznej ufności w potęgę Stanów Zjednoczonych i ich nieomylność.
Potem już tylko Zarząd i Rada Krajowa. Oba ciała mają przed sobą mnóstwo pracy, o której rzecz jasna w tym miejscu mówić nie będziemy. Dyskutujemy i podejmujemy decyzje które umożliwią Wam czytanie jeszcze większej ilości zielonej, radosnej twórczości internetowej, a także byście mogli świadomie oddać głos na zielone kandydatki i kandydatów co do których będziecie mieli pewność, że będą kompetentni i przedstawią najlepszy z możliwych program. Trwają intensywne prace koordynowane przez Adama Ostolskiego i za nieco ponad 2 miesiące będziemy dyskutować i przyjmować poszczególne rozwiązania. Na pewno nie będzie to kilkustronnicowy świstek, ale porządna, rzetelna analiza w którą warto będzie się zagłębić.
Tak więc dzień za dniem, olbrzymie ilości pracy, trudu i znoju, a przed nami jeszcze aktywność sieciowa. Tak więc nie sądźcie, że miejsca w tego typu gremiach krajowych to li tylko zaszczyty i wieczna obecność w telewizorach. Cóż, bardzo niekoniecznie i warto, byście o tym pamiętali decydując się na tego typu kroki życiowe. Wyszło niemal w konwencji Zielonego Pudelka, ale z tego co widzę to fakt zaistnienia takowej rubryki towarzyskiej generuje nam spory ruch na Google, więc nie będę zanadto protestował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz