Dawno nas tu nie było - wiemy, ubolewamy, ale czasu za wiele nie mamy. Demonstrujemy, spiskujemy i do tego wszystkiego staramy się zmieniać świat na lepsze. Niżej i wyżej piszący angażuje się w ciekawy projekt medialny i jest wyzywany od faszystów i trockistów na Salonie24 - niezależnie od tego, że są to zbiory wykluczające się. Ale nie o tym mowa. Mowa zaś o oficjalnym otwarciu biura Zielonych, które miało miejsce w piątek, 7 grudnia. Było gorąco, szał zakupów sprawił, że wcięło mi kartę bankomatową, a niedziałające płyty z muzyką kazały w trybie ekspresowym zastosować plan awaryjny. I, o dziwo, reszta przebiegła już grubsza bezproblemowo. Nie ma to jak wieczna i nieprzemijająca przyjaźń warszawsko - śląska. Dzięki nieocenionej pomocy przodowniczek (w tym wypadku Małgosi Tkacz - Janik) i przodowników pracy z krainy węglem i miodem płynącej późniejsza feta mogła przebiegać w przyjemnej atmosferze, obfitującej w tańce, śpiewy i plotki. Żeby jednak można ją było rozpocząć, należało przeciąć symboliczną wstęgę, stanowiącą symboliczną cezurę między bajzlem świeżo kupionego biura a jego pełną, polityczną dojrzałością.Możemy zaobserwować potęgę postury Łukasza Foltyna, twórcy Gadu-Gadu, Adriana Kołodziejczyka, dzielnie zmieniającego Górny Śląsk, piszącego te słowa, który zdecydował się na drobne odświeżenie wizerunku, a także prof. Ludwika Tomijałojcia i Mikołaja Malinowskiego. Niebezpieczne narzędzie zbrodni dzierżą Magda Mosiewicz i Darek Szwed, którzy zawczasu wygłosili odpowiednie słowo nieboże. Rzecz jasna bez drobnych prezentów od gości obejść się nie mogło - a wszystko utrzymane w odpowiednim, zielonym klimacie. Rośliny to inteligentne bestie, wymagające opieki dobrego traktowania. Dopełnimy zatem starań, by miały się dobrze. Całkiem nieźle mieli się także odwiedzający nas ludzie, którzy szybko, w atmosferze wzajemnej miłości, której nie jest w stanie pobić nawet sam Donald Tusk (patrz zdjęcie powyżej), potworzyli nieforemne kółka zainteresowań, napędzane ekologicznym czerwonym winem i wegetariańskimi przysmakami. Ola Kretkowska, nasza rzeczniczka prasowa miała problem, jak nie pominąć wszystkiego, co wydarzyło się na Pięknej 64A w relacjach dla mediów.Wbrew obiegowym opiniom można było znaleźć pewne oazy spokoju, wyciszenia i intymności. Jedni wykorzystywali je na wymianę najnowszych wieści ze świata towarzyskich cudów i dziwów, inni - na dyskusję na temat zdobycia władzy nad światem - dla dobra ludzkości rzecz jasna. Lambda i Krytyka Polityczna, ekolodzy i feministki, polityczki i politycy - wszystkich połączyło kilkadziesiąt metrów kwadratowych podłogi i pomieszczenia, których remont okazał się, wbrew obawom malkontentów możliwy. Być może Agnieszka Grzybek rozmawia o szczegółach planowanego na przełom lutego i marca kongresu partii, a Adam Ostolski - o szczegółach tworzonego, kompleksowego programu?Czymże jednak byłaby prawdziwa zabawa bez możliwości drobnych chociażby tańców i swawoli? Samozwańczy DJ Młada Faka tudzież Benny Kuleczka zapodawał swoje bity, a będąc pod wpływem... jakże szampańskiej zabawy postanowił rozruszać nieco towarzystwo. Chyba się udało...A potem... Potem było wielkie sprzątanie i Rada Krajowa, na której pojawiła się także ekipa z grodu Kraka. Mimo zmęczenia starano się walczyć z całych sił z imposybilizmem rodzimej sceny politycznej - i powoli, ale konsekwentnie iść do przodu. Mając młodych wojowników w postaci Oli Sowy i Piotra Wójtowicza w Krakowie, czy też Maćka Smykowskiego w Katowicach i Marcina Strębskiego w Olsztynie można mieć takową nadzieję. Raz jeszcze dziękujemy wszystkim za pomoc i przybycie - było miło!