Ostatnimi czasy, pomimo limitu przesyłu danych, jaki mam w obrębie swojego połączenia internetowego (co skłania mnie do mocnego postanowienia poprawy i jego powiększenia przy przedłużaniu umowy), od czasu do czasu staram się włączać telewizję internetową. Do sieciowego radia już się przyzwyczaiłem i towarzyszy mi dość często, ostatnimi czasy zauważyłem jednak, że powstała osobna strona, która w jednym miejscu gromadzi transmisje ze sporej grupy, a właściwie niemal wszystkich ważniejszych globalnych telewizji informacyjnych. Zerknąłem na nią - i trudno jest mi się teraz od niej oderwać. Szczególnie jeden kanał nie pozwala mi o sobie zapomnieć, chociaż konkurencję - chociażby w postaci Euronews czy BBC World News - ma bardzo silną. To Al Jazeera English - siostrzana, anglojęzyczna wersja stacji, która swego czasu była przez neokonserwatywną ekipę Busha uważana za sprzyjającą terrorystom, jak chyba zresztą wszyscy i wszystko, co nie podzielało manichejskiej wizji świata ówczesnego prezydenta USA.
Istniejący już ponad 4 lata kanał może być prawdziwym wytchnieniem dla wszystkich, mających dość rodzimych, nadwiślańskich serwisów informacyjnych. Niedawno, powodowany sentymentem, obejrzałem jeden z nich, zastanawiając się post factum, czy przypadkiem nie zmienił się w audycję satyryczną. Najważniejszą informacją zagraniczną tego dnia było uratowanie przed utonięciem cielaka przez pilota śmigłowca gdzieś w Stanach Zjednoczonych, kolejną - wakacje Baracka Obamy na Florydzie, podczas gdy Wschodnie Wybrzeże USA dotknięte zostało obfitymi opadami śniegu. W Polsce nie było dużo lepiej - obok kolejnych doniesień ze śledztwa smoleńskiego (zasadniczo niczego nowego nie ujawniających) i podwyżce VAT na cenny czas antenowy zasłużyła na przykład listonoszka, która w jednej z bodaj małopolskich wsi rozwozi pocztę quadem, a także tłumaczenie, jakim cudem możliwe jest, że bliźniaki mogą mieć dwóch ojców. Cóż, gdyby uważniej uczono się biologii (albo zagwarantowano wreszcie porządne lekcje wychowania seksualnego w szkołach), sensacja ta sensacją byłaby znacząco mniejszą...
Czym żyje w ostatnim czasie świat? Jeśli popatrzymy na Al Jazeerę (i porównamy jej przekaz z innymi globalnymi kanałami), to z całą pewnością ważne są negocjacje pokojowe w Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie urzędujący prezydent nie chce uznać swej wyborczej porażki, zbliżające się referendum niepodległościowe w Sudanie Południowym, planowane na 9 stycznia, powodzie w Australii i sprawdzanie efektów cięć budżetowych w Wielkiej Brytanii - zarówno społecznych, jak powstanie sojuszu studencko-pracowniczego przeciwko rządowi Camerona, jak i ekonomicznych, związanych z podwyżką VAT. Na większość z tych informacji coraz trudniej jest natrafić nawet na stronach internetowych głównych portali, o eterze czy wizji nie wspominając. Pojedyncze rodzynki w zakalcowatej papce polskich mediów, takie jak radiowy "Raport o stanie świata" Dariusza Rosiaka w Trójce czy "7 dni świat" to dużo za mało. Słabość rodzimej informacji względem zagranicy widać po starzejących się, zapraszanych od święta do telewizji ekspertów. Dodajmy do tej listy program Jacka Pałasińskiego na Polsat News, kilka audycji na TVP Info poświęconych sprawom krajów byłego Związku Radzieckiego - i cóż, lista nie wygląda specjalnie imponująco...
Od kilku lat globalne kanały informacyjne są najważniejszym narzędziem promowania punktu widzenia poszczególnych państw na sytuację międzynarodową. Kto takiego kanału nie ma, tego zdanie nie liczy się w globalnym obiegu informacji. W Europie swoje newsowe stacje międzynarodowe mają Niemcy (DW TV), Francja (France 24), Wielka Brytania (BBC World News), Rosja (RT) oraz europejscy nadawcy telewizyjni (EuroNews). Poza Starym Kontynentem świat nie kończy się na amerykańskim CNN International - katarska Al Jazeera English, chińskie CCTV 9 i irańska PressTV to tylko najbardziej wyraźne przykłady. Wszystkie te stacje są dedykowanymi kanałami, poświęconymi informowaniu zarówno swoich obywatelek i obywateli, jak i globalną opinię publiczną o wydarzeniach istotnych dla światowej polityki czy ekonomii - na rynkach zdecydowanej większości z wymienionych państw funkcjonują obok kilku innych, skierowanych do rodzimej widowni stacji informacyjnych. W wielu wypadkach - czy to poprzez osobne ścieżki dźwiękowe, czy tworzenie bliźniaczych inicjatyw - operują w więcej niż tylko jednym języku. W ten sposób państwa, które decydują się na tego typu inicjatywy, nierzadko z publicznych środków, mogą szczycić się rozwijaniem międzynarodowej debaty publicznej. A Polska?
Cóż, mamy 3 kanały informacyjne - TVP Info, TVN 24 i Polsat News, a także leżącą na pograniczu tego tytułu Superstację, w której poważna informacja i publicystyka na temat wyzwań, stojących przed ludzkością, obecna jest w stopniu dość znikomym. Ciut lepiej, ale też daleko od ideału, jest z dokumentami międzynarodowymi, które jednak, jak w TVP Info, nie dostają dobrego czasu antenowego. Mamy jeszcze dwa kanały gospodarcze - TVN CNBC i TV Biznes - na których o globalnych wydarzeniach słychać ciut więcej, trudno jednak wyobrazić sobie sytuację, w której pomijałyby one globalne nastroje ekonomiczne. Tymczasem w informacji, szczególnie w głównych dziennikach telewizyjnych, na które od czasu do czasu natrafiam, coraz częściej zdaje się dominować trend "byle polska wieś wesoła, byle polska wieś spokojna", skazujący nasz kraj na intelektualna degradację, na co zwróciła uwagę w specjalnym liście do polskich mediów Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
W ciągu 3 najbliższych lat naprawdę na serio - gdybym był polskim rządem na poważnie zastanowiłbym się nad sposobem uruchomienia polskiego, międzynarodowego kanału informacyjnego. Projekt ten winien składać się co najmniej z dwóch kanałów - jednego nadawanego po polsku dla rodzimej widowni, a drugiego - anglojęzycznego, do międzynarodowej dystrybucji. Można by go stworzyć za pomocą konsorcjum głównych nadawców telewizyjnych i przy wsparciu finansowym rządu (tak też powstała France 24, a Komisja Europejska nie uznała publicznego dofinansowania za złamanie wspólnotowych przepisów), albo jako wspólny projekt TVP i Polskiego Radia, mającego chyba najbardziej rozbudowaną sieć korespondentów zagranicznych spośród rodzimych mediów. W wypadku szybkiego rozruchu projektu kanał polskojęzyczny mógłby znaleźć miejsce na jednym z naziemnych multipleksów telewizji cyfrowej, co długofalowo pozwoliłoby na dostęp 100% mieszkanek i mieszkanek naszego kraju do informacji ze świata, zasięg taki pozwoliłby również na generowanie większych zysków z reklam między poszczególnymi programami, co pozwoliłoby na dywersyfikację źródeł dochodu tego typu inicjatywy.
Rzecz jasna, na drodze do realizacji tego typu pomysłu można by się pokusić o kilka innych inicjatyw, jak chociażby powołanie osobnego kanału informacyjnego Polskiego Radia, podobnego do BBC World Service (oraz większego wypromowania istniejącego już kanału dla zagranicy) czy wejście w konsorcjum EuroNews, co umożliwiłoby powstanie polskiej ścieżki dźwiękowej kanału i np. wykrojenia półgodzinnego okienka w jednym z ogólnopolskich kanałów publicznych, jak już ma to miejsce np. we Francji, Belgii czy w Finlandii. W porównaniu do innych światowych graczy nie mamy tak popularnego języka (co pozwala np. krajowym kanałom informacyjnym w języku angielskim i hiszpańskim jednocześnie pełnić funkcje promocyjne na innych rynkach), by pozwolić sobie na zlekceważenie tej kwestii. Al Jazeera w skrócie wiadomości w ciągu 3 minut jest w stanie podać 6-7 istotnych informacji ze świata. Polska telewizja nawet z takimi "fleszami" ma problemy, co stawia nas na z góry przegranej pozycji, chociażby przy wpływie na unijną politykę zagraniczną i możliwość aktywnego jej kształtowania. Trudno mieć dobrą dyplomację w kraju, w którym często jedynym doniesieniem wartym odnotowania poza Polską jest kolejne błogosławieństwo, jakim Benedykt XVI obdarza w Watykanie polskich pielgrzymów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz