19 stycznia 2011

Barwy sieci

Kolor – obok pozycji obrazów w tworzeniu danej strony, zastosowanego w niej podziału na poszczególne moduły oraz stosowanych czcionek, stanowi jeden z ważniejszych elementów ewolucji stron internetowych. Pierwsze strony www dziś – z perspektywy powszechnej dostępności edytorów WYSIWYG (What You See Is What You Get) – rażą dość sporą topornością. Jednym z połączeń estetycznych, które w naszych głowach często uważane jest za wyjątkowo fatalne, jest białe tło z ciągłym tekstem napisanym w Times New Roman. Poziom rozwoju skomplikowania kodu tworzonych stron w dużej mierze dostosowany był do ograniczeń technologicznych, takich jak niska przepustowość łącza modemowego czy mniejsze rozdzielczości monitorów. Inne niż biały kolory to zmniejszały, to zwiększały swój udział w powierzchni strony, nierzadko wpływając na zupełną zmianę jej odbioru, niezależnie od ewolucji prezentowanych na nich treści.

By pokazać ewolucję i zróżnicowany stopień zmian, jakie zaszły na poszczególnych stronach, wpisałem w pasek adresu mojej przeglądarki internetowej http://www.archive.org/index.php – to strona, przechowująca zarchiwizowane strony internetowe z całego świata, umożliwiająca między innymi prowadzenie badać nad wizerunkami używanych przez nas dziś stron internetowych. Zdecydowałem się na sprawdzenie zmian, jakie na kilku z nich zaszły w latach 2000-2011, porównując ich aktualne wcielenia z ich dawnymi wersjami.

Na wstępie należy zaznaczyć, że choć w poszczególnych latach istniały pewne dominujące tendencje w sieciowym dizajnie (jak na przykład widoczna na wielu stronach tendencja do stosowania w miejscu różnorodnych kolorów odcieni szarości), to jednak nie oznacza to, że nie powstają w tym samym czasie mniej lub bardziej popularnych stron idących im pod prąd. Dobrą ilustracją wspomnianej przeze mnie tendencji będzie strona WirtualneMedia.pl, prezentująca informacje dotyczące rynku medialnego w Polsce i na świecie. Porównajmy wersje z lat 2003, 2005 i 2011.

Różnica widoczna jest na pierwszy rzut oka – w roku 2003 autorzy strony nie widzieli niczego złego w tym, że ma ona dość szeroką paletę barw – sporo osób korzystało wówczas jeszcze z modemów, więc mogło nie przepadać za dużą ilością długo ładujących się zdjęć. Jednocześnie – ze względu na wysokie koszty połączenia – czas spędzany w sieci był znacznie krótszy niż dziś, więc feeria barw nie była wówczas tak męcząca. W 2 lata później przejrzystości i szarości było już więcej, nadal jednak za słuszne uznawano chociażby wyszczególnienie różnymi kolorami na górnej belce poszczególnych działów strony. Dziś zakres używanych w silniku strony barw i odcieni można by zliczyć na palcach jednej ręki – zwiększa się za to ilość zdjęć na stronie głównej, które mają ogniskować wzrok i stanowić dodatkowy materiał informacyjny.

Im dana strona i firma/organizacja ją firmująca większa, tym bardziej dba o to, by zmiany w jej zakresie były raczej ewolucyjne niż rewolucyjne. W ciągu 10 lat nadal widzimy obecność pewnych funkcjonalności na stronie głównej Onetu. Zwiększanie szerokości strony z początku oznacza powiększenie się ilości kolorów strony, po czym trend „wybielania” dociera także do polskiego portalu. Charakterystyczny staje się fakt ograniczania palety barw jako elementu budowania marki – w Onecie widoczne jest to poprzez fakt, że belki i tekst mają być błękitne (ewentualnie szare na nowym, lewym pasku bocznym), a żółte tło zachowują już nieliczne elementy, takie jak usługi na górnej belce, które muszą się wyróżnić na niebieskim tle, czy też tło tytułów na głównej fotografii. Co nie pasuje do takiego modelu, na przykład żółte tło wyszukiwania z roku 2001, widoczne jeszcze 4 lata później, ostatecznie ulega presji na uspójnienie kolorytu strony. Kolor wyraźnie służyć tu ma oddzieleniu funkcjonalności i skupieniu na nich uwagi. Inne barwy lewego paska bocznego mają pokazać, że jest on nową (gotową na personalizację) jakością, stonowanie całości strony sprawia zaś, że pierwszym, co przykuć ma nasz wzrok, są fotografie promujące „tematy dnia”.

Nieco inaczej sprawa ma się ze stroną główną serwisu Gazeta.pl – o ile bowiem Onet nie miał za sobą bagażu tradycyjnego medium, o tyle portal Agory – owszem. Zmiany na stronie poszły w kierunku ograniczenia z początku dość mocno obecnego czerwonego koloru, dbając jednocześnie o jego pozostawienie jako elementu dekoracyjnego w ramach swego rodzaju „ciągłości korporacyjnej tożsamości”. Czerwień – jako że w powszechnym odczuciu kojarzy się z emocjami, co w przestrzeni medialnej wiąże się z jej wykorzystywaniem raczej przez tabloidy niż gazety opinii – zmieniła swoją rolę z koloru dominującego do jedynie uzupełniającego wobec aktualnie dużo bardziej widocznego granatu. Widać tu pewne tendencje do ujednolicania i wybierania już przetestowanych praktyk kolorystycznych (zmniejszanie palety barw i jej stonowanie), dawniej dominującą czerwień traktuje się zaś – tak jak „onetową” żółć – jako detal, mający odróżniać od innych portali. Warto zauważyć, że nawet jej odcień uległ zmianie tak, by nie rozpraszał uwagi osób czytających stronę, a kiedy już to robi – na przykład przy prezentowaniu ważnych wydarzeń „z ostatniej chwili”, kiedy zastępuje granat przy fotografiach – czyni to analogiczne do żółci, pomarańczu czy czerwieni pasków w kanałach informacyjnych.

Jak już pisałem, nie jest rzecz jasna tak, że wszystkie strony poddają się „terrorowi bieli i szarości” – w dużej mierze zależy to od tematyki danej strony, ale też technologii jej wykonania. Te które w przeważającej mierze wykorzystują Flasha mogą mieć zupełnie inny dominujący kolor (na przykład czarny albo ciemnoniebieski, ale nie tylko – strona TVN 7 tonie w odcieniach fioletu, zupełnie innych, niż ten sam kolor wykorzystany przez Chilli Zet), również tematyka strony często wpływa na wykorzystanie takich czy innych barw. Witryny poświęcone grom komputerowym – dla przykładu – bieli raczej unikają, zmierzając w kierunku bardziej „młodzieżowych” czy też po prostu dynamicznych kolorów, takich jak połączenie ciemniejszych odcieni szarego z pomarańczowym i czarnym (vide gamespot.com).

Jeszcze inaczej sprawa ma się z partiami politycznymi. Tu z kolorów kojarzonych z reprezentowanymi ideami korzysta się nad wyraz chętnie. Kiedy spojrzymy na stronę niemieckich Zielonych, to niezależnie od okresu dziejowego nie sposób nie natknąć się na ten kolor. Zmienia się za to jego zastosowanie – szczególnie ostatnio, gdy wraz z przyspieszeniem połączeń technologicznych, ale też nowymi technikami prezentacji treści na stronie (np. ruchomym „migaczem”) z koloru można korzystać zupełnie inaczej niż 10 lat temu. Wtedy wystarczył nieduży wpis w kodzie strony, by zmienić barwę czcionki bez znaczącego wydłużania okresu wczytywania się treści. Dziś czcionka może już być czarna bądź biała – atrakcyjną tapetą wypełniającą tło można wypełnić przestrzeń, która gdzie indziej pozostaje biała. W ten sposób nie ma się wątpliwości, czyją stronę właśnie się odwiedza. Jednocześnie – jeśli jakaś sprawa jest „paląca”, to zamiast zmieniać kolor na czerwony, jak na stronie Gazeta.pl, można zmodyfikować odcień tła i zamiast słonecznika umieścić nań dajmy na to przekreślone elektrownie atomowe. Przestrzeń kolorowa nie musi zatem być „dającym po oczach” obszarem wypełniającym stronę, ale też komunikować pewne treści. Jak na razie tego typu zastosowanie koloru nie jest jeszcze rozpowszechnione, chociaż kto wie, czy nie jest kwestią czasu.

O tym, w jaki sposób technologia wpływa na kolory Internetu, może najlepiej świadczyć Blogger. Osoby tworzące bloga na tym silniku od lat znajdują się w ciągłym dialogu między dominującymi w sieci stylami a proponowanymi przez serwis szablonami. W ich obrębie możliwość dostosowania koloru czcionek czy tła jest całkiem spora, co daje możliwość (albo przynajmniej iluzję) niemal pełnego potencjalnego spersonalizowania tworzonej przez siebie strony. Niedawna zmiana w projektancie szablonów, przynosząca zupełnie nowe wzory kompozycyjne, wpłynęła na dość istotną zmianę w tworzonych w serwisie blogach, co widać m.in. w serwisie piszącego niniejsze słowa. Z początku powstał on na kolorowym szablonie, następnie na kilka chwil wykorzystał „modę na minimalizm”, po czym wrócił do aktywnego zapełniania pustej przestrzeni, nie zajętej przez tytuł, linki czy posty, przez zieleń.

Nie bez znaczenia dla transformacji estetycznej blogów były same szymele, zaproponowane przez Bloggera, aktywnie zachęcające do rezygnacji z białego tła. Jedną z nowych możliwości staje się wykorzystanie fotografii – zarówno własnej, jak i z bogatego zestawy serwisu Google. Ich wykorzystanie (widoczne na przykładzie bloga A Very Public Sociologist) znacząco, wręcz rewolucyjnie zwiększa paletę barw na blogach. Jednocześnie technologia ta na słabszych komputerach wpływa na wydłużenie wczytywania się strony bądź wolniejszą nawigację po niej – wygląda na to, że obecność koloru, niegdyś używanego jako element mający zakryć technologiczne słabości ówczesnych stron www, dziś wraca jako przykład ich rozwoju, a wspomniany w tekście Flash czy Blogger dają szansę na renesans „kolorowego Internetu”.

Wspomniane w tekście zrzuty ekranu historycznych wydań stron internetowych znajdziecie na blogu "Antropologia Internetu", na potrzeby którego powstał powyższy tekst.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...