„W opracowaniu tym, na przykładzie naszej rodziny, ukazana jest droga do awansu życiowego dzieci rodziny chłopskiej, które dzięki wsparciu rodziny oraz własnej pracy i uporowi, przy pomocy socjalnej państwa zdobyły wykształcenie, zawód, pracę, własne mieszkanie a nawet własne domy. Wykorzystaliśmy szansę, jaką dało nam życie. Wykorzystaliśmy również co, wynieśliśmy z rodzinnego domu – religijność, miłość matki, zamiłowanie do nauki, umiłowanie przyrody, wrażliwość na piękno i na krzywdę innych. Była to droga trudna, pracowita, wyboista, ale warto było, więc jest to możliwe jeśli bardzo się chce. Każdy z nas uzyskał tyle, ile mógł.
Poprzez postać naszej Mamusi pragnęliśmy pokazać rolę domu i rodziny w wychowaniu i motywowaniu dzieci do wysiłku. Nie zawsze ilość danych pieniędzy się liczyła a raczej liczba przykładów miłości, pomocy i troski o każdego z nas. To tworzyło więź w rodzinie i między rodzeństwem. Poprzez szczegółowe opisy tradycji rodzinnych, obchodów świąt, potraw, zwyczajów pragnęliśmy ukazać klimat i atmosferę domu – która nas ukształtowała. Mamy nadzieję, że może chociaż w części, zebrane tu wspomnienia, może po latach, dotrą do naszych dzieci, wnuków i prawnuków. I oni także zachęceni przez nas, zechcą kontynuować ciąg dalszy dziejów naszego rodu. A jest już od czego zacząć, bo ród nasz młodego pokolenia (dzieci, wnuków i prawnuków N.) obecnie liczy już 55 osób. Życie każdej z tych osób to odrębna historia wyrastająca z jednego pnia i splątana z rodem z którego się wyszło. Osoby te ściśle wiążą się z siedmioma rozdziałami w większości zamieszkującymi jedno miejsce.”
Końcowe słowa „Pamiątkowej księgi 1-go Zjazdu Rodziny N. z K.” (nazwisko i miejscowość niechaj pozostaną anonimowe - przyp. autora) pochodzą z innej, rodzinnej publikacji tego rodu z Podkarpacia, a mianowicie kroniki „Skąd nasz ród”. Wyrwane z kontekstu poprzedniej książki, wchodzą w dialog z nową publikacją – solidną, przeszło 150-stronnicową pamiątką rodzinnego zjazdu, wykonaną w 25 egzemplarzach dla osób uczestniczących w mającym miejsce w 2007 roku wydarzeniu. Nie sposób owych dwóch akapitów analizować bez pobieżnego streszczenia całości pamiątkowego wydawnictwa. Znaleźć w nim możemy szczegółowy (z drzewem genealogicznym włącznie) opis rodzinnej historii, położonej blisko Stalowej Woli wsi i jej zmieniającego się przez dziesięciolecia życia, zdjęcia z okolicznościowego stołowania się w przemyskiej restauracji „Eger”, a nawet skanów kartek z życzeniami i wierszy, pisanych przez osoby uczestniczące w rodzinnym święcie.
Znając kontekst, w którym pojawia się analizowany przez nas fragment, przejść możemy do teorii aktów mowy Jakobsona. Badacz ten zauważył, że między nadawcą a odbiorcą pojawia się określony kod – system znaczeń językowych, przekazywany komunikat, kontekst – zasób wiedzy, a także kontakt, czyli relacja, jaka między nimi zachodzi. Do każdego z tych czynników przypisana jest określona funkcja – i tak do nadawcy funkcja emotywna (wyrażanie emocji), do odbiorcy – konatywna (spowodowanie reakcji), do kodu – metajęzykowa (pozwalająca na odczytanie zawartych komunikatów), kontaktu – fatyczna (służąca jego podtrzymaniu), kontekstu – poznawcza (umożliwiająca poszerzenie pola wiedzy), zaś do komunikatu – poetycka (opisująca samą formę komunikatu). To krótkie wprowadzenie wskazuje kategorie myślenia Jakobsona, uznającego poetykę za część językoznawstwa i dowodzącego, że skupianie się na formie pozwala nam na dostrzeżenie niewidocznych na pierwszy rzut oka treści.
Forma księgi pamiątkowej daje dobrą okazję do wyrazistego wyrażenia funkcji emotywnej – silnego zaangażowania osób ją tworzących w proces zebrania z powrotem choć na krótką chwilę rozproszonych po świecie osób z bliższej i dalszej rodziny. Ulokowanie tego tekstu na samym końcu bardzo grubej książki dodatkowo potęguje wrażenie emocjonalności przekazu. Na fakty z historii rodu N. było miejsce w innych jej częściach, końcówka ma za zadanie spiąć opowieść klamrą, wywołać opisane w tekście uczucia (takie jak chociażby poczucie rodzinnej więzi) i zaproponować punkt widzenia na źródła osiągniętego przez nią dobrobytu. Odbiorcy są bardzo jasno zakreśleni na samym początku księgi – to osoby, biorące udział w rodzinnej uroczystości, które na potwierdzenie tego faktu otrzymały nawet specjalne certyfikaty uczestnictwa. Funkcja konatywna ma tu polegać nie tylko na lekturze, ale na akcentowaniu wielopokoleniowej aktywności względem pielęgnowania rodzinnych tradycji i przekazów. Oczekiwane działanie jest wyraźnie wyrażone w tekście – chodzi o to, by młodzież kontynuowała te wartościowane pozytywnie tradycje i ich nie lekceważyła, kryją one w sobie wartość nie tylko sentymentalną, stają się wręcz wskazówką tego, jak w życiu postępować. Jej utrata mogłaby sprawić, że nie spełniłoby się zdanie ”Każdy z nas uzyskał tyle, ile mógł” - przestroga nadawcy ma w ten sposób zagwarantować odpowiednie zachowanie odbiorców.
Nie jest to oczywiście wszystko, co możemy wyciągnąć z tego krótkiego fragmentu tekstu. Zaprezentowane w nim wartości możemy zdekodować za pośrednictwem funkcji poznawczej. Okaże się wówczas, że pochodzą one w dużej mierze z różnych kontekstów ideowych czy politycznych, a ich odróżnienie wymaga posiadania wcale niemałego zasobu wiedzy. Mamy tu obok siebie konserwatywną religijność i pochwałę „pomocy socjalnej państwa”, odnoszącą się do okresu Polski Ludowej. Zapewnienia o szczególnej roli pracy i nauki w życiu rodziny N. – jeśli znamy kontekst okolic, w których żyli – można wiązać nie tylko z chłopskim pochodzeniem, ale też z obecnością sporej grupy niemieckich kolonistów, przybyłych do wsi podczas zaboru austriackiego. Tekst ten – choć jest fragmentem innej kroniki – w gruncie rzeczy równie dobrze pasuje do podsumowania nowego tekstu, mając za zadanie być emocjonalnym podsumowaniem prezentowanych na wcześniejszych stronach rodzinnych historii. Widać też, że traktuje się tu kod porozumiewania się jako wspólny i nie wymagający objaśnień – wieloletnie użytkowanie tego samego kodu kulturowego sprawia, że tłumaczenie w tekście takich pojęć, jak „religijność” czy „wsparcie rodziny” ma być zrozumiałe instynktownie, a wszelkie dodatkowe pytania są zbędne (a nawet mogą być niemile widziane).
O ile funkcja fatyczna w tym fragmencie może być słabiej zauważalna (trudno podtrzymywać chęć kontaktu w tekście będącym zakończeniem większej całości, chyba że założymy, że poprzez wykorzystanie funkcji emotywnej tekst ten ma zachęcić do ponownej lektury w przyszłości), o tyle o funkcji poetyckiej można powiedzieć znacznie więcej. Przede wszystkim widać tu, na przykład poprzez obecność bardzo rozbudowanych zdań, chęć nadania komunikatowi „uczonej” formy. Ma on nie tylko wywoływać emocje, ale też pokazywać „życiową mądrość”, nie gorszą niż ta „książkowa”. Konstrukcja niektórych zdań (na przykład „Nie zawsze ilość danych pieniędzy się liczyła a raczej liczba przykładów miłości, pomocy i troski o każdego z nas”) wskazuje na pewne kłopoty z praktyczną realizacją tej idei. Przekazywana wiedza nie jest jednak wiedzą filozoficzną, nie wymaga zatem precyzji języka, dużo łatwiej tu o mieszanie się granic emocjonalnego patosu i „wiedzy o życiu”. Słowo „Mamusia” pisane dużą literą ma zaakcentować praktyczną realizację wychwalanych wartości rodzinnych – silną, emocjonalną więź z rodzicielką, która przekazać miała nie tylko życie, ale też receptę na dobrą jego jakość. Cała narracja prowadzona jest w taki sposób, że trudno jest nam odmówić jej spójności w przekazywaniu takiej, a nie innej wizji życia rodzinnego. Potrafimy sobie wyobrazić osobę, która wypowiada te słowa – jednocześnie zaradną i pamiętającą o roli – silnych na Podkarpaciu – więzi krwi, uważającą za swój obowiązek przekazanie dalej swej życiowej postawy. Osoba, która tworzyła księgę pamiątkową rodzinnego zjazdu, ma bardzo podobny styl narracji – w przeciwnym wypadku niekoniecznie odczułaby potrzebę włączenia w swoje dzieło twórczości kogoś innego, nawet, jeśli miałby być to ktoś z rodziny. Podobieństwo językowe tym bardziej wskazuje na siłę przekazywanego kodu kulturowego wewnątrz rodziny.
Ten krótki tekst zainteresował mnie dlatego, że tworzy swój własny mikrokosmos – i to całkiem sporej wielkości, o czym świadczyć mogą wyniki zanalizowania go teorią poetyki Jakobsona. Pozornie nieprzystające do siebie elementy, jak nuta peerelowskiego sentymentu i deklarowana, istotna rola religijności, przestają mieć tu znaczenie i pokazują, że ogląd świata osób, które nie kreują medialnego przekazu może wykraczać poza prosto zdefiniowane koleiny myślenia. To pamiątka niszowa i intymna – mało kto spoza rodziny N. będzie miał z nią do czynienia. Już sam jej tytuł – poprzez silne nacechowanie emocjonalne połączenia słów „pamiątkowa” i „księga”, sprzyja mniej racjonalnemu, a bardziej emocjonalnemu odbiorowi książki. Z tego punktu widzenia emotywny cel zaprezentowanego przekazu osiągany jest wzorcowo – otwartym pozostaje pytanie, jak duży jest jego realny wpływ na zachowania jego odbiorców, to jednak kwestia na zupełnie inną analizę...
Bibliografia:
- Jakobson Roman, Poetyka w świetle językoznawstwa, tłum. Krystyna Pomorska, „Pamiętnik Literacki” 1960, z.2, s. 431-443, 457-458, 461-462, 465-467, 472-473.
- Lorenc Zofia, Pamiątkowa księga..., Kraków 2007.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz